Quantcast
Channel: Dbaj o włosy – blog o pielęgnacji włosow. Jak dbać o włosy?
Viewing all 381 articles
Browse latest View live

Podumowanie 2 lat pielęgnacji włosów

$
0
0
Dwa lata temu zupełnie nie przyszłoby mi do głowy, że dziś będę w tym miejscu. Nie sądziłam, że tak długo będę prowadzić bloga (chociaż to nie jest wynik zwalający z nóg). W tamtym czasie wszystko widziałam zupełnie inaczej. Byłam przekonana, że blog będzie ot tak na chwilę, a moje włosy po pół roku urosną 15 cm. Bo przecież będę wcierać Jantar, pić drożdże, robić masaże i łykać suplementy. Już oczami wyobraźni widziałam te włosy do pasa! Ależ się rozczarowałam... Moje priorytety różniły się od obecnych i choć wiele brakuje mi do spełnienia moich celów to jestem bardzo zadowolona z tego, co udało mi się osiągnąć. Gdybym dwa lata temu wiedziała, jaka droga mnie czeka, pewnie bym odpuściła. Bo przecież nigdy nie należałam do osób nadto cierpliwych.

Moja pielęgnacja rozpoczęła się tak naprawdę od grupera/groupona. W 2012 roku miał miejsce boom na zakupy grupowe i sama zainwestowałam w kupony na nawilżanie keratynowe oraz strzyżenie. Gdzieś mignęło mi, że jeden z salonów fryzjerskich wykonuje keratynowe prostowanie włosów. Bajka! Chciałam mieć zawsze proste włosy, a myśl że przez pół roku nie będę musiała ich prostować, przyprawiała mnie o dreszcze. Cena niestety mnie sprowadziła na ziemię - 300 zł piechotą nie chodzi. Nie miałam tyle wolnej gotówki na jeden zabieg. Poza tym trochę było mi szkoda. Zaczęłam szukać w Internecie informacji o tym zabiegu, przewertowałam fora i tak trafiłam na bloga Anwen i eve. Zrobiłam encanto dwukrotnie i to stało się motorem do regularnej pielęgnacji i prowadzenia bloga. Mój blog troszkę funkcjonował wcześniej, ale to właśnie w sierpniu/we wrześniu postanowiłam przekształcić go w bloga typowo włosowego. Na początku niewiele wiedziałam o tym, jak dbać o włosy. Na siłę stosowałam np. olej kokosowy, który zupełnie mi nie służył.
Zapraszam Was na krótką podróż w czasie:)

Liceum to okres, kiedy namiętnieprostowałam włosy, codziennie. Włosy były suche, łamały się i były bardzo rzadkie. W lipcu i we wrześniu 2012 roku zrobiłam encanto, pomogło mi to odzwyczaić się od prostowania włosów i zaczęłam myśleć o tym, aby o nie zacząć dbać. Efekt utrzymywał się ponad pół roku. W tym czasie intensywnie zaczęłam zagłębiać się w tematy włosowe. Włączyłam olejowanie oraz nakładanie maseczek do niemal codziennych obowiązków.

W styczniu 2013 roku encanto przestało już działać, a włosy pokazały swoje prawdziwe oblicze. Były w lepszym stanie niż przed zabiegiem, ale nadal były sztywne, a końce były smętne i przerzedzone. Wtedy jeszcze intensywniej je olejowałam. Moim ulubieńcem był olej ze słodkich migdałów, polubiłam też kremowanie włosów. Włosy były w coraz lepszym stanie. Pogorszył go fakt, że od kwietnia rozpoczęłam pracę, która męczyła mnie do tego stopnia, że nie miałam siły już tak dbać o włosy. A stosowanie szamponu Organicum do włosów przetłuszczających wywołało totalną katastrofę na mojej głowie. Musiałam zaczynać niemal wszystko od nowa.
Później było już tylko lepiej, ale jeszcze nie tak jakbym chciała. We wrześniu 2013 roku włosy nadal były sztywne, a końce przerzedzone. Prawdę mówiąc powinnam końcówki ściąć od razu, ale pozbycie się 20 cm na raz przy mojej długości włosów wiązałoby się ze ścięciem ich do ucha. A raczej nie marzyłam o takiej fryzurze. W 2013 roku stosowałam przede wszystkim:

W tym roku oprócz olejowania przed każdym myciem, wcieram codziennie w skórę głowy tonik, a po myciu nakładam na włosy serum silikonowe. Postanowiłam również drastycznie podciąć włosy. W tym miesiącu pozbyłam się prawie 10 cm. Ciężko było mi się zdecydować na ten krok, ale miałam już dość smętnie wiszących końcówek.

Jak możecie zobaczyć na zdjęciu z maja 2014 roku włosy były praktycznie poste. Nie sądziłam, że po podcięciu tylu centymetrów znów zaczną się falować, więc poprosiłam o cięcie w kształcie litery U. Myślę, że za jakiś czas, powiedzmy 2-3 miesiące znów się rozprostują i będą idealnie równe jak w maju. W każdym razie końcówki tak naprawdę nie są rzadkie, są całe i zdrowe :) A to moja obecna pielęgnacja:
W ostatnich miesiącach stosowałam 4 szampony, 4-5 odżywek-masek, 2 olejki, 1 serum na końcówki i 1 wcierkę.

  1. Babydream, żel do mycia od stóp do głów. Podobnie myje jak szampon Babydream, ale wychodzi znacznie taniej - za 500ml zapłaciłam 8,50 zł. Za taką ilość szamponu Babydream dałabym 10 zł. No i fajnie, że ma pompkę :)
  2. Szampon Joico K-PAK. Używałam razem z odżywką z tej serii. Wkrótce będziecie mogli przeczytać pełną recenzję tego zestawu, ale już teraz mogę zdradzić, że jestem na tak:) szampon kosztuje 70 zł za 300ml.
  3. Green Pharmacy szampon rumiankowy. Do codziennego stosowania się nie nadawał, ale do oczyszczania raz na 2 tygodnie jak najbardziej. Pełną recenzję znajdziecie tutaj: Recenzja, szampon GP rumiankowy. Cena: 8zł/350ml.
  4. Batiste, suchy szampon wersja tropikalna. O tych szamponach było i nadal jest głośno. W awaryjnych sytuacjach są niezastąpione. Zapłaciłam za niego 12 zł, o ile pamięć mnie nie myli :)


  1. Joanna odżywka w sprayu z kolagenem morskim. Nie zachwyciła mnie, ale czasem używam jej przed myciem i nakładam na nią oleje. Cena 8,80 zł.
  2. Joico K-PAK odżywka. Bardzo fajny produkt i czuję, że naprawdę odżywia włosy. Cena to 70 zł/ 300ml.
  3. Garnier siła 5 roślin. Z tej odżywki też jestem średnio zadowolona, aczkolwiek używam jej podobnie jak odżywki Joanny - przed myciem (metoda OMO). Cena 8zł/ 200ml.
  4. Prosalon maska waniliowa. Jestem z niej bardzo zadowolona i cieszę się, że w opakowaniu jest aż litr tej maski :) moje włosy ją kochają i na pewno zobaczycie wkrótce jej recenzję. Cena 19 zł / 1litr.

  1. Sessio, serum z olejkiem arganowym. Bardzo fajny produkt. Jest to w sumie pierwsze serum, które nakładam na włosy systematycznie i widzę, że włosy są gładsze i mniej się puszą. Końcówki rzadziej się rozdwajają. Na pewno z niego nie zrezygnuję. Cena 18,20zł.
  2. Matrix olejek tamanu. Ten produkt niestety mnie zawiódł, ponieważ miał w składzie alkohol. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj: klik! Cena to 32,60zł.
  3. Alterra olejek migdały i papaja. Po prostu go uwielbiam. Moje włosy dzięki niemu są dociążone i wygładzone, to już moje drugie opakowanie i pewnie nie ostatnie. Zapłaciłam za niego coś koło 15 zł.

  1. Wcierka Hair Medic. Przedstawiałam Wam ją w lipcu: Tonik Hair Medic. Jestem z niej bardzo zadowolona. Włosy przyspieszyły, pojawiło się dużo babyhair, łupież zniknął i wcierki też już nie ma :P niestety. Dla mnie jedyną jej wadą jest cena, produkt kosztuje 397zł. Jeśli jednak bardzo chcielibyście kupić ten tonik to klikając w ten link: http://hair-medic.eu/pl/pt możecie zyskać rabat. Specyfik będzie Was kosztował trochę mniej, bo 357,30 zł i nie będziecie płacić za dostawę. Dostałam niedawno maila od jednego z czytelników - Wojtka, który również był zadowolony z Hair Medic.
Dwa lata minęły mi prawie jak jeden dzień :) poprawa w stanie włosów według mnie jest znaczna. Ale marzą mi się włosy do talii. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się takie zapuścić, bo na pierwszym miejscu stawiam zdrowe końce i gęstość. Ale nie będę się poddawać, zaszłam już tak daleko! :)

Jeśli chcielibyście wygrać kosmetyki Prosalon/Sessio to aktualnie na blogu trwa rozdanie. Szczegóły tutaj: Rozdanie z okazji 2 lat włosomaniactwa.

Ciekawa jestem jak długo Wy dbacie o włosy i jakie są Wasze włosowe cele? Gęstość, brak rozdwojonych końców, a może długość?




Wrześniowy ShinyBox + sierpniowe pudełko do wygrania!

$
0
0
Zawsze z przyjemnością podpatrywałam pudełka Shiny czy Glossy, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że sama będę testerką. Nie sądziłam, że kiedyś zostanę wybrana z grona tylu blogerek, a tu proszę - takie miłe zaskoczenie! Gdyby nie Justyna z bloga www.blankita.pl to pewnie nie byłoby tego posta. Tak to ona mnie namówiła, żebym się zgłosiła do akcji testowania:) Dzień, w którym otrzymałam wiadomość, że jestem jedną z pięciu osób, był dla mnie dniem pełnym niespodzianek. A to dlatego, że dowiedziałam się, że wybrano mnie na spotkanie Secrets of beauty, które odbędzie się w najbliższą sobotę w Warszawie :) 4 października zapowiada się bardzo interesująco - czeka mnie 9 wykładów dotyczących kosmetyków i pielęgnacji! Dzisiaj również mam dla Was sierpniowe pudełko ShinyBox do wygrania, ale najpierw opowiem co nieco o wrześniowym :)

Pierwsze, czym się zachwyciłam to kolor pudełka. Stonowany, brzoskwiniowo-różowy, bardzooo kobiecy. W środku znalazłam 3 kosmetyki pełnowymiarowe i 2 w niepełnym wymiarze:
  • BIOLIQ - Balsam intensywnie regenerujący,
  • GRASHKA - Korektor cieni pod oczami,
  • ETRE BELLE - Maskara,
  • BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ - Żel peelingujący do ciała,
  • BALNEOKOSMETYKI MALINOWY ZDRÓJ - Szampon do włosów tłustych.

Balsam intensywnie odżywiający

Balsam intensywnie odżywia i pielęgnuje skórę. Ekstrakt z ziela skrzypu polnego (Equisetum arvense) poprawia metabolizm kolagenu, działa odbudowująco i ujędrniająco. Balsam przywraca prawidłową równowagę wodno-lipidową, likwiduje uczucie szorstkości oraz łagodzi podrażnienia, sprawiając, że skóra odzyskuję pełnię komfortu, witalność i zdrowy wygląd.

Bardzo cieszę się, że trafiłam właśnie na balsam. Kremy do rąk stoją u mnie na półce, a balsamów nigdy za wiele. Zwłaszcza, że dołączyłam do akcji Bogny 100 dni pielęgnacji ciała
Korektor cieni pod oczami GRASHKA
Korektor zmniejszający widoczność i redukujący cienie pod oczami. Jest to produkt silnie kryjący, rozświetlający, zawiera aktywne składniki pomagające w redukcji worków i cieni pod oczami. Pomaga również w nawilżeniu, i odbudowie delikatnej skóry (m.in. wyciąg z kasztanowca, olej kokosowy).

Ten produkt zaczęłam testować od samego początku, bo tak się złożyło, że mój korektor się skończył, a został mi tylko zielony. Kosmetyk ma fajną konsystencję, dobrze się rozprowadza i faktycznie rozświetla. Jednak nie zauważyłam, aby był silnie kryjący.

Maskara ETRE BELLE
Mascara wydobywa piękne, długie, gęste i podkręcone rzęsy, nadając im niesamowitą objętość. Zakrzywiona szczoteczka Maxi-curl zapewnia fascynujące podkręcenie, pogrubienie oraz wydłużenie rzęs. Kilka warstw pozwala uzyskać efekt porównywalny do przedłużenia rzęs. Kwas hialuronowy przywraca wilgoć, pozostawiając rzęsy miękkie i elastyczne. Kombinacja wosków naturalnych i syntetycznych, umożliwia natychmiastowe pokrycie każdej rzęsy, a pigmenty głębokiej czerni nadają głębokie spojrzenie.

Nie będę ukrywać mojego zachwytu nad tym produktem. Do tej pory stosowałam różne maskary, ale żadna nie kosztowała 100 zł. Zazwyczaj ograniczałam swój budżet do 40-50 zł, bo wydawało mi się, że z pustego to i Salomon nie naleje, więc mając takie rzęsy, jakie mam, nigdy nie oczekiwałam, że będzie je jakoś widać. Moje rzęsy są jasne i rzadkie, a po zastosowaniu tej maskary wydaje się jakby były kilka razy dłuższe i gęstsze. Dla mnie jest to ratunek, bo już byłam skłonna kupić odżywkę z bimatoprostem, aby pobudzić je do wzrostu. Zazwyczaj stosuję tusze wodoodporne, bo moje oczy są bardzo wrażliwe i często łzawią. Po zwykłych tuszach wyglądam jak panda i obawiałam się, że z Etre belle będzie podobnie. Na szczęście tusz się nie rozmazuje i nie uczula. Wreszcie nie muszę się męczyć ze zmywaniem tych wodoodpornych :)
BALNEOKOSMETYKI - biosiarczkowy szampon i żel peelingujący


Wcześniej nie słyszałam o Balneokosmetykach. No cóż, w sprzedaży jest coraz więcej produktów i ciężko ze wszystkim być na bieżąco. Wbrew pozorom bardziej zainteresował mnie biosiarczkowy żel peelingujący do mycia ciała. Na ramionach od dawna mam chropowatą skórę. Bardzo pomógł mi krem z mocznikiem i szczotkowanie ciała, ale myślę, że ten żel również może się dobrze spisać. Tylko szkoda, że jest go tak mało :) A szampon zostawię sobie na jakieś wyjazdy, nie będę musiała zabierać ze sobą tych półlitrowych :)

Miałyście któreś z tych produktów?

No i część, na którą większość z Was czeka. Rozdanie rzecz jasna. Oto, co możecie wygrać:


  1. Bandi krem intensywnie nawilżający
  2. Dermika - serum koncentrat piękna 
  3. Yasumi - Emerald Cooling Mist 
  4. Glazel - konturówka do brwi
  5. Joanna - olejek do twarzy i ciała z olejkiem  arganowym
  6. Próbki Barwy.

Co należy zrobić, aby wziąć udział w rozdaniu?
Obowiązkowo należy:
  • być publicznym obserwatorem mojego bloga,
  • polubić fanpage www.facebook.com/shinyboxpl
  • podać adres email,
  • wypełnić formularz konkursowy.
Aby zwiększyć swoje szanse możecie:
  • dodać blog do blogroll'a (+1 los),
  • zamieścić baner przekierowujący do notki z konkursem (+2 losy),
  • polubić fanpage bloga: Dbaj o włosy (+1 los).

Regulamin:
  1. Organizatorem rozdania jest autorka bloga www.dbaj-o-wlosy.com,  a sponsorem nagród jest ShinyBox.
  2. Wszystkie nagrody są nowe.
  3. W rozdaniu wygrywa tylko jedna osoba.
  4. Aby wziąć udział w rozdaniu należy poprawnie wypełnić formularz konkursowy.
  5. W rozdaniu mogą wziąć udział osoby mieszkające na terenie Polski. Wysyłka tylko w obrębie naszego kraju.
  6. Rozdanie trwa od 2 października do 2 listopada do godziny 23:59.
  7. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu 5 dni od zakończenia rozdania. Równocześnie wyślę maila do zwycięzcy.
  8. Zgłoszenie się do zabawy jest równoznaczne z akceptacją regulaminu.
  9. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami.
Przypominam też o rozdaniu, które aktualnie trwa na blogu: Rozdanie z okazji 2 lat włosomaniactwa.

RECENZJA: Rowenta Volum'24 Respectissim, czyli urządzenie zwiększające objętość włosów + konkurs, jeden stylizator dla Was!

$
0
0

Uwielbiam różnego rodzaju gadżety. Zwłaszcza te, które pomagają w stylizacji włosów. Chociaż nie stosuję ich codziennie. Jednak uważam, że warto mieć coś na specjalne okazje:). Za każdym razem, gdy jestem w sklepie z rtv/agd sprawdzam, czy na półkach są jakieś nowe urządzenia. Oglądam suszarki, prostownice, lokówki. Jednak z volumizerem jeszcze się nie spotkałam, więc tym bardziej chciałam wypróbować to urządzenie. Zwłaszcza, że to nowość na rynku. Wielokrotnie, gdy pokazywałam swoje zdjęcia mogłyście zobaczyć, że moje włosy nie są ani gęste, ani grube. Od kiedy o nie dbam stały się bardziej dociążone, a porowatość przy nasadzie się obniżyła (teraz jest średnia). Wszystko byłoby super, gdyby nie brak objętości. Na szczęście włosy nie są przyklapnięte po każdym myciu. Są takie dni, gdy są odbite od skóry głowy. Cieniowanie w takiej sytuacji nie jest rozwiązaniem, bo włosy na końcach byłyby dość przerzedzone. 

Starałam się różnymi metodami nadawać objętość włosom. Do jednych metod nie miałam cierpliwości, inne nie dawały zadowalających efektów:

  1. Suszenie suszarką i modelowanie na okrągłej szczotce. Metoda skuteczna, ale po pierwsze czasochłonna, po drugie nie suszę za każdym razem włosów, bo lepiej się prezentują po naturalnym wyschnięciu. A po trzecie, moje włosy nie zawsze są przyklapnięte. Jednak, gdy się okaże, że brak im objętości to tych czynności nie będę mogła wykonać na suchych włosach. Która z nas nie była zaskoczona wyglądem włosów zaraz po wstaniu z łóżka z samego rana? Niektórych sytuacji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Muszę się też przyznać, że kiepsko idzie mi operowanie dużą suszarką i wyciąganie włosów na szczotce. W moim przypadku przy suszeniu z pochyloną głową włosy nabierają objętości, ale przede wszystkim na końcach a nie przy nasadzie.
  2. Tapirowanie. Jakiś czas temu kupiłam sobie specjalny grzebyk, służący do tapirowania. Niestety poza niszczeniem mechanicznym włosów, denerwowało mnie to, że nie mogłam ich później rozczesać. Podobnie było z...
  3. Lakierowaniem. Pomijam już fakt, że tego typu kosmetyki zawierają substancje wysuszające. Głównie chodzi mi o to, że lubię efekt naturalnych włosów, a lakiery zazwyczaj je sklejają. Poza tym lakierowanie samo w sobie na moich włosach nie działa. Musiałabym wcześniej w jakiś sposób (tapirowanie, suszenie) unieść włosy, które utrwaliłabym takim kosmetykiem.
  4. Nawijanie włosów na wałki. Sposób stary jak świat, ale w ciągu dnia nie mam czasu i możliwości z tymi wałkami chodzić, a w nocy ciężko mi z nimi spać.
Oczywiście nie wykluczam stosowania powyższych sposobów, bo czasem potrzebny jest większy push-up (przy zastosowaniu kilku metod), jednak na co dzień, wolę bardziej naturalny, ale jednak widoczny efekt.
Znacznie prościej i szybciej używa się Volum'24 Rowenty. Jeśli ktoś jest zaskoczony swoim wyglądem z samego rana, albo nie ma czasu na dłuższe stylizowanie włosów to ten sprzęt jest niemal stworzony dla niego. Początkowo miałam trudności z obsługą urządzenia. Stosowanie volumizera wymaga praktyki, dlatego nie należy się zniechęcać. Dostępne w sieci filmiki bardzo ułatwiają sprawę, np. te dostępne na respectissim.rowenta.pl Po kilku razach udało mi się opanować technikę stylizowania w ten sposób włosów. 
Zanim otrzymałam przesyłkę z produktem, byłam przekonana, że będzie on większych rozmiarów. Jest bardzo poręczny i w zasadzie nie zajmuje dużo miejsca. Zadziwił mnie kształt i w ogóle pomysł wykonania. Według mnie urządzenie jest bardzo przemyślane, a jego "złamany" kształt sprawia, że świetnie leży w dłoni. W pierwszej kolejności pomyślałam, że to taka złamana prostownico-lokówka. Ciekawe, czy wiedziałybyście jak używać volumizera, gdyby nie instrukcje, które możemy znaleźć w sieci?


Wiele kobiet boi się stylizowania włosów na gorąco. Wcale się temu nie dziwię, bo kilka lat prostowałam włosy i bardzo je zniszczyłam. Marka Rowenta chciała wyjść naprzeciw obawom o zdrowie włosów i stworzyła urządzenie, które nagrzewa się do temperatury 170 stopni. W porównaniu z prostownicami, czy lokówkami, które się nagrzewają do wyższych temperatur, urządzenie Volume'24 jest bezpieczniejsze. Ponadto zastosowano tutaj system obracających się płyt z powłoką Ultrashine Nano Ceramic, jonizację oraz technologię RESPECTISSIM, która zapobiega uszkodzeniom włosów. Tak, aby przy niższej temperaturze można było wykonać fryzurę, a przy okazji zatrzymać piękno włosów. Początkowo obawiałam się, że moje włosy się zniszczą, ale po miesiącu regularnego stosowania tego produktu nie zauważyłam, aby stało się im coś złego.  Przypuszczam, że jeśli ktoś stosowałby to urządzenie bardzo często pewnie zauważyłby jakieś zniszczenia, ponieważ stylizacja na gorąco zawsze niesie ze sobą jakieś konsekwencje. Niemniej sama zaobserwowałam, że technologia Respectissim działa i włosy nie zostały widocznie zniszczone :) 

Sposób użycia
Na włosy przed stylizacją nie nakładamy żadnych produktów stylizujących, np. żelu, pianki, czy lakieru. Włosy powinny być suche oraz rozczesane. Urządzenie nagrzewa się w ciągu 30 sekund. Po tym czasie możemy zacząć układanie fryzury. Przygotowałam dla Was krótki instruktaż w formie filmu (nagrywany jeszcze przed podcięciem włosów, jakieś 2-3 tygodnie temu). Mam nadzieję, że wyjaśni Wam wszelkie wątpliwości :)


Producent obiecuje efekt uniesionych włosów przez 24 godziny. Dla mnie widoczny efekt trwa przez cały dzień, ale pod koniec dnia ta objętość jest jednak troszkę mniejsza. Jeśli jednak wszystko utrwalimy lakierem to spokojnie fryzura utrzyma się przez 24 godziny.
I jeszcze wrzucam małe porównanie przed i po użyciu stylizatora (już w krótszych włosach)
KONKURS!
Mam nadzieję, że efekty Wam się spodobały, ponieważ będziecie miały szansę wygrać takie urządzenie w konkursie! :)

Co trzeba zrobić, aby zdobyć Volum'24?
Tym razem nie musicie obserwować mojego bloga. Nie musicie też lubić żadnego z fanpage. Warunkiem jest jedynie podanie maila kontaktowego i odpowiedź na pytanie:
Jaki przyrząd/gadżet/kosmetyk ma największy wpływ na wygląd Twoich włosów/fryzury? Jestem bardzo ciekawa jacy są Wasi "włosowi" ulubieńcy, z którymi moglibyście się nie rozstawać :)
Konkurs trwa od dziś do 13 października. Do 15 października zostaną ogłoszone wyniki :)
Tym razem na odpowiedzi czekam w komentarzach. Jeśli jednak ktoś z Was nie chciałby się ujawniać możecie pisać na adres dbajmyowlosy@gmail.com

Ciekawa jestem, co sądzicie o takim urządzeniu?

Wpis powstał w ramach współpracy z marką Rowenta.

Gdybym miała wybrać tylko trzy kosmetyki... + wyniki rozdania z Chantal

$
0
0

Zadając Wam pytanie do konkursu, w którym możecie zgarnąć urządzenie zwiększające objętość włosów (Rowenta), zaczęłam sama się zastanawiać, jaki gadżet/przyrząd/kosmetyk ma lub miał największy wpływ na wygląd moich włosów. A później pomyślałam, co bym zrobiła, gdybym mogła zdecydować się na 3 kosmetyki. Ale nie tylko służące włosom, ale także na takie do pielęgnacji całego ciała. Kątem oka jednak skupiałam się na włosowym arsenale. Wybór nie był łatwy. Był trudniejszy niż mi się wydawało! Jako blogerka kosmetyczna mogę się pochwalić jakimś tam małym zapasem i różnorodnością kosmetyków i mam wrażenie, że wszystko jest mi potrzebne. No ale jeśli już postawiłam sobie taką minimalną granicę to chciałam się zmierzyć z takim wyzwaniem :) 

Według mnie, aby ciało, cera i włosy przetrwały w niezłym stanie niezbędne jest mycie, tonizowanie i nawilżanie. Dlatego starałam się znaleźć produkty jak najbardziej uniwersalne.

Mycie
Już jakiś czas temu zrezygnowałam z szamponu Babydream na rzecz żelu Babydream od stóp do głów.  Ma przyjemny skład, jest go dużo i kosztuje zaledwie 8,50 zł za pół litra. Ma też wygodną pompkę. Nada się więc do mycia ciała jak i włosów, a przy okazji ze względu na delikatny skład nie będzie wysuszał.

Tonizowanie
Aktualnie do przecierania twarzy stosuję kojący tonik witaminowy Garniera, ale... ciągle szukam ideału i coraz częściej rozważam bardziej naturalną pielęgnację. Wobec tego kuszą mnie z każdej strony hydrolaty. Zastanawiałam się nad hydrolatem oczarowym, z kocanki, głogu, pomarańczowym i rozmarynowym. Co więcej, zamiast wcierek i toników do skóry głowy chciałabym się przestawić właśnie na hydrolaty. Gdybym miała wybrać jeden z nich to zdecydowałabym się na ten z kocanki. Dlaczego? 
  • działa przeciwzapalnie,
  • jest świetny na rozstępy, które niestety pojawiły się u mnie na udach. Nie mam pojęcia z jakiego powodu, nie zauważyłam dużej zmiany w wadze, wymiary praktycznie od roku są takie same.
  • pomaga na opuchlizny,
  • pomaga walczyć z trądzikiem - na ramionach jak najbardziej się sprawdzi,
  • ma działanie łagodzące, 
  • powinien sprawdzić się w pielęgnacji skóry głowy (chociaż bardziej liczyłabym na hydrolat rozmarynowy, który wzmacnia cebulki włosów),
  • jedyny minus to zapach :(
Nawilżanie
Uniwersalnymi i naturalnymi produktami są oleje. Zauważyłam, że dzięki nim moja cera, włosy i ciało są w dużo lepszym stanie. Moim ulubionym olejem jest olej migdałowy, o którym niejednokrotnie już Wam wspominałam. Stosowałam go nie tylko do pielęgnacji włosów, ale również przy olejowym oczyszczaniu twarzy (OCM). Na zdjęciu możecie zobaczyć wersję migdałową z Alterry (z dodatkiem papai).

A teraz to na co pewnie większość z Was czekała, czyli wyniki rozdania z marką Chantal. Przypomnijmy, co mogłyście zgarnąć:)
Byłam zaskoczona tak dużą ilością zgłoszeń, prawie 200 osób zdecydowało się powalczyć o te produkty! :) Jednak niestety tylko jedna osoba mogła je wygrać i jest nią:

Snieżkiraj_blog
Jeszcze dziś wieczorem napiszę do Ciebie maila, w którym podasz mi imię, nazwisko oraz dane adresowe do wysyłki:) Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z kosmetyków.

Pozostałych, którym nie udało się wygrać zachęcam do rozdania, w którym możecie zgarnąć sierpniowe pudełko Shiny box (klik!) lub do konkursu, gdzie główną nagrodą jest Rowenta Volum 24, czyli urządzenie zwiększające objętość włosów (klik!).

Ciekawa jestem, jakie 3 produkty Wy byście wybrały! Czekam na Wasze komentarze :)

P.S. Podobny wpis miałam okazję przeczytać u Aliny rose kilka miesięcy temu, jednak nie zakładała ona, że produkty muszą być uniwersalne :) Jeśli jesteście ciekawe, co ona wybrała to zachęcam do zerknięcia na jej bloga :)


Wyniki konkursu z Rowentą

$
0
0

Chyba przeceniłam swoje możliwości, bo nie spodziewałam się aż 160 zgłoszeń! Część z Was napisała komentarz pod notką konkursową, a część (kilkadziesiąt osób) wysłała mi prywatnego maila. Każdą odpowiedź czytałam kilkukrotnie i zastanawiałam się kogo nagrodzić. Były wierszyki, były prośby i przede wszystkim wiele przemyślanych rozwiązań wartych wcielenia w życie. Niemniej, wśród Waszych zgłoszeń szukałam produktów/gadżetów, które bardzo by mnie zainteresowały lub taki, które byłyby antidotum na moje włosowe problemy.

Polubiłam swoje włosy. Są w dużo lepszym stanie niż kilka lat temu. Jednak mam problem z puszeniem się włosów (zwłaszcza na odcinku od ucha w dół), targaniem przez wiatr, ocieraniem o kurtkę (nie znoszę gumek do włosów, gdy wychodzę "do ludzi") i obecnie poszukuję wcierki. Wygrać mogła niestety tylko jedna osoba i jest nią Anonimowa z 9 października z 20:04, która to napisała:
ciekawe pytanie. po chwili główkowania (mogłabym wymienić z 10 fajnych kosmetyków, ale żadnemu nie przyrzekłam wierności po wieki wieków) wybór padł na spin pins, czyli wkręcane wsuwki do koka. ciekawa rzecz, włosy zwijam w ciasny koczek i wystarczą nawet dwie takie wsuwki żeby konstrukcja się trzymała, i co ważne, nie ciągnęła włosów ani nie nadwyrężała cebulek. i nie odstawała od głowy, odseparowana kilkukrotnie owinięta gumką. nie osiągnie tego żaden zestaw gumek, spinek i wypełniacza do koka, a spinki kosztują bardzo mało (1-2 zł za sztukę). nie niszczą włosów. zwykle czeszę się tak na drugi dzień o umyciu włosów, ale jeśli mam "bad hair day" to używam ich pierwszego dnia, a drugiego zostają ładne fale po rozplątaniu ślimaczka.
mam kręcone włosy i myślę że to urządzenie w końcu pozwoliłoby mi zachować równowagę między burzą loków a przyklapniętą górą, nie wspominając o "typowej polskiej płaskiej potylicy".
mój mail: ursogangsta@gmail.com

Droga Anonimowa gratuluję Ci zwycięstwa. Jutro otrzymasz ode mnie wiadomość mailową, a ja z kolei muszę się rozejrzeć za spin pins! Wcześniej o nich słyszałam, ale nie sądziłam, że może to być taki fajny gadżet. Dopiero ten komentarz mnie oświecił i zachęcił do przyjrzenia się bliżej tym spinkom. Nigdy nie lubiłam pokazywać się w związanych włosach, ale uwielbiałam mieć koka. Kucyk wydawał mi się taki zwyczajny, natomiast koczek zdecydowanie wyglądał ciekawiej. Spin pins nie dość, że go utrzymają to będą się pięknie prezentować, bo z reguły są zakończone perełką (ja na pewno się na takie skuszę). Gdyby ktoś był ciekawy, co to jest i co można dzięki temu wyczarować to załączam grafikę:


Dziękuję Wam za tyle ciekawych propozycji, tyle ciepłych słów i za tą ilość wiadomości i komentarzy. Żałuję, że mogłam nagrodzić tylko jedną osobę. 
Dobranoc!

RECENZJA: Pielęgnacja włosów z JOICO K-PAK - szampon i odżywka do codziennego stosowania

$
0
0

Już jakiś czas temu zaobserwowałam duże zainteresowanie kosmetykami i zabiegami JOICO K-PAK. Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu Secrets of beauty w Warszawie i tam podczas jednego panelu dyskusyjnego, poznałam stylistę marki JOICO Kaspra Muth. Pierwszy raz o JOICO wspomniałam Wam przy okazji wpisu o zabiegach fryzjerskich regenerujących włosy, a drugi raz, gdy pisałam o podsumowaniu 2 lat pielęgnacji moich włosów. W obu wpisach byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tej marki, ale mam dla Was pewną ciekawostkę, która sprawi, że część z Was zawaha się zanim kupi te produkty przez Internet.
Mój zestaw pochodzi ze sklepu www.hairstore.pl, z którym współpracuję:
Najpierw przeanalizujmy składy szamponu i odżywki:

Szampon
Skład: Water (woda), Sodium Laureth Sulfate (anionowy detergent myjący, może podrażniać wrażliwą skórę głowy), Cocamide MEA (substancja myjąca, emulgator), Cocamidopropyl Betaine (substancja myjąca, pianotwórcza, łagodzi działanie silnych detergentów), PEG 3 Distearate (emulgujący łagodny silikon), Disodium Laureth Sulfosuccinate (anionowa substancja myjąca, bardzo łagodna dla skóry), Pentapeptide 29 Cysteinamide (aminokwas, środek kondycjonujący, chroni skórę), Pentapeptide 30 Cysteinamide (aminokwas, środek kondycjonujący, chroni skórę), Tetrapeptide 28 Argininamide (aminokwas, środek kondycjonujący, chroni skórę), Tetrapeptide 29 Argininamide (aminokwas, środek kondycjonujący, chroni skórę), Hydrolyzed Keratin (keratyna hydrolizowana, białko), Hydrolyzed Keratin PG Propyl Methylsilanediol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin (substancja antystatyczna, zapobiega elektryzowaniu się włosów), Aleurites Moluccana Seed Oil (olej z tunga molukańskiego, zawiera dużą ilość kwasów nienasyconych), Psidium Guajava Fruit Extract (wyciąg z owoców gruszli właściwej, ma właściwości odżywiające), Aloe Barbadensis Leaf Juice (sok z liści aloesu, humektant, ma działanie nawilżające i zmiękczające), Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil (olej z wiesiołka dwuletniego, ma działanie zmiękczające, emolient), Tocopheryl Acetate (antyoksydant, zapewnia trwałość produktów), Hyaluronic Acid (kwas hialuronowy, utrzymuje wilgoć, odżywia, nawilża), Glycolipids (glikolipidy, poprawiają elastyczność, nawilżają), Sodium Cocoamphoacetate (łagodna substancja myjąca), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride (działanie antystatyczne, ułatwia rozczesywanie włosów), Propoxytetramethyl Piperidinyl Dimethicone (unikalny, modyfikowany silikon), Citric Acid (kwasek cytrynowy, zwiększa trwałość kosmetyku), Tricetylmonium Chloride, Trisodium Sulfosuccinate, Sodium Cocoyl Glutamate (substancja myjąca pochodzenia naturalnego), Disodium EDTA (zwiększa trwałość kosmetyku, zapobiega zmianom barwy oraz konsystencji, wspomaga działanie konserwantów), Cetrimonium Chloride (substancja kondycjonująca, ułatwia rozczesywanie, zapobiega plątaniu, wygładza, nabłyszcza), C11-15 Pareth-7 (emulgator), Trideceth-6 (substancja myjąca), Glycerin (gliceryna, substancja nawilżająca-humektant), Benzophenone-4 (filtr UV), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant), Thioctic Acid, Butyl Methoxydibenzoylmethane (filtr UV), Allantoin (alantoina, ma działanie łagodzące, nawilżające), Sodium Ascorbyl Phosphate (przeciwutleniacz), Methylparaben (konserwant), Sodium Chloride (zagęszczacz), Limonene (zapach), Butylphenyl Methylpropional (zapach), Benzyl Salicylate (zapach), Citronellol (zapach), Hydroxyisohexyl 3 CyclohexeneCarboxaldehyde (zapach), Hydroxycitronellal (zapach), Fragrance (zapach).


Odżywka
Skład: Water (woda), Stearamidopropyl Dimethylamine (zastępuje silikon, ma działanie odżywcze, zmywalny za pomocą łagodnego szamponu), Cetyl Alcohol (emolient), PEG/PPG 20/23 Dimethicone (emolient), Glycol Stearate (emolient), Pentapeptide 29 Cysteinamide (aminokwas, środek kondycjonujący, chroni skórę), Pentapeptide 30 Cysteinamide (aminokwas, środek kondycjonujący, chroni skórę), Tetrapeptide 28 Argininamide (aminokwas, środek kondycjonujący, chroni skórę), Tetrapeptide 29 Argininamide (aminokwas, środek kondycjonujący, chroni skórę), Hydrolyzed Keratin (keratyna hydrolizowana, białko), Hydrolyzed Keratin PG Propyl Methylsilanediol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin (substancja antystatyczna, zapobiega elektryzowaniu się włosów), Keratin Amino Acids (aminokwas keratyny, substancja antystatyczna), Aleurites Moluccana Seed Oil (olej z tunga molukańskiego, zawiera dużą ilość kwasów nienasyconych), Psidium Guajava Fruit Extract (wyciąg z owoców gruszli właściwej, ma właściwości odżywiające), Aloe Barbadensis Leaf Juice (sok z liści aloesu, humektant, ma działanie nawilżające i zmiękczające), Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil (olej z wiesiołka dwuletniego, ma działanie zmiękczające, emolient), Tocopheryl Acetate (antyoksydant, zapewnia trwałość produktów), Hyaluronic Acid (kwas hialuronowy, utrzymuje wilgoć, odżywia, nawilża), Glycolipids (glikolipidy, poprawiają elastyczność, nawilżają), Cetearyl Alcohol (emolient), Ceteth-2 (emulgator, substancja myjąca), Cetrimonium Bromide (emulgator), Myristyl Myristate (emolient), Glyceryl Stearate (emolient), Sodium Chloride (zagęszczacz), Citric Acid (kwasek cytrynowy, zwiększa trwałość kosmetyku), Ceteareth-20 (substancja myjąca), Sorbic Acid (konserwant), Disodium EDTA (zwiększa trwałość kosmetyku, zapobiega zmianom barwy oraz konsystencji, wspomaga działanie konserwantów), PEG 20 Almond Glycerides (emolient), Glycerin (gliceryna, substancja nawilżająca-humektant), Benzophenone-4 (filtr UV), Thioctic Acid, Butyl Methoxydibenzoylmethane (filtr UV), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant), Allantoin (alantoina, ma działanie łagodzące, nawilżające), Sodium Ascorbyl Phosphate (przeciwutleniacz), Triethanolamine (regulator pH), Methylparaben (konserwant), Propylparaben (konserwant), Limonene (zapach), Butylphenyl Methylpropional (zapach), Benzyl Salicylate (zapch), Citronellol (zapach), Hydroxyisohexyl 3 Cyclohexene Carboxaldehyde (zapach), Hydroxycitronellal (zapach), Fragrance (zapach).

Jak same widzicie składy są bardzooo długie. Do tej pory używałam produktów, które miały co najmniej o połowę mniej składników. Produkty fryzjerskie zwykle są dużo bogatsze i bardziej treściwe. Pierwsze na, co zwróciłam uwagę podczas analizy to fakt, że całkiem spora ilość składników nie występuje w wykazie i powszechnym nazewnictwie składników stosowanych w produktach kosmetycznych. Jest to oficjalny dokument Komisji Europejskiej, o którym pisałam w poście o moim analizowaniu składów. Po drugie około 30 składników szamponu i odżywki jest takich samych i występują prawie w takiej samej kolejności w obu produktach. Pozwala mi to stwierdzić, że JOICO stawia nie tylko na odbudowę poprzez maski/odżywki, ale również starają się rekonstruować włosy już na etapie ich mycia. W składzie tych produktów znajdziemy przede wszystkim proteiny, natomiast w odżywce występuje również spora ilość emolientów.

Jak używałam tych produktów | Moja opinia
Początkowo tak jak radzi producent, zdecydowałam się używać zestaw regularnie podczas każdego mycia włosów. Po pierwszych użyciach wszystko było super, włosy były miękkie i gładkie. Niestety po około 2 tygodniach nastąpiło pogorszenie ich kondycji. Stały się szorstkie, matowe i tępe. Ciężko było mi je rozczesać, puszyły się, strąkowały, były sztywne. Pomyślałam: "oho, to chyba przeproteinowanie!". Pech chciał, że wydarzyło się to, gdy lada moment miałam się pokazać na spotkaniu blogerek kosmetycznych, które współorganizowałam. Na szczęście udało mi się szybko odzyskać miękkość i gładkość włosów. Co więcej-były w dużo lepszej kondycji niż w czasach, gdy nie używałam JOICO. Po tej przygodzie bałam się znów sięgnąć po zestaw tych produktów. Jednak od chwili, gdy zastosowałam ponownie kosmetyki moje włosy zaczęły się świetnie układać, były dociążone i mega gładkie. Stwierdziłam, że będę je stosować jako kurację naprawczą podczas 1-2 myć w miesiącu. Dzięki temu włosy są odbudowane, a przeproteinowanie staje mi się coraz bardziej obce. Dzięki Joico udało mi się włosy doprowadzić do porządku, o czym wspominałam w podsumowaniu 2 lat pielęgnacji włosów.
W mojej opinii na pewno nie są to kosmetyki do codziennego użytku! W zależności od częstotliwości mycia włosów, najlepiej stosować je raz na 1-2 tygodnie, aby dostarczyć włosom odpowiednią dawkę protein.

Cena takiego zestawu to około 140 zł. Oba produkty kosztują po 70 zł. I teraz uwaga na dostępność. Możemy je zakupić na aukcjach internetowych, w sklepach internetowych i salonach fryzjerskich. Niestety możecie zauważyć, że składy tych kosmetyków się różnią. I nie mam tu na myśli tylko szamponu i odżywki z tej serii, ale w ogóle cały asortyment JOICO. Na spotkaniu Secrets of beauty w Warszawie Kasper Muth, stylista Joico, poinformował nas, że jeśli chcemy nabyć autoryzowane produkty tej marki to możemy to zrobić jedynie w salonach fryzjerskich. Te dostępne w Internecie, pochodzą z importu z USA, mają zupełnie inny skład i podlegają trochę innym przepisom niż nasze europejskie odpowiedniki. Stąd pewnie miałam problem podczas analizy składu.

Jak odróżnić kosmetyki Joico przeznaczone na rynek europejski? 
Na opakowaniu produktów z Hairstore i tych, które otrzymałam od Kaspra Muth widnieją dokładnie takie same dane producenta. Jedynie, co odróżnia te kosmetyki to srebrny hologram, które posiadają produkty od Kaspra (mam od niego inną serię kosmetyków, tą w zielonym opakowaniu). Miałam w rękach salonowe kosmetyki K-PAK i żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, bo z tego, co pamiętam składy się trochę różniły.

Mnie jednak te różnice zupełnie nie zrażają do produktów Joico sprzedawanych w Internecie. Dlaczego? Bo widzę, że mają świetne działanie, a produkty nie odbiegają bardzo składem od tych europejskich. Zdecydowanie mogę Wam polecić tą markę i jeśli chodzi o mnie to na pewno będę inwestować w te kosmetyki. Efekty utrzymują się dłużej niż do następnego mycia, a dla mnie jest to ratunek i sposób na bad hair days :)
Moja ocena to takie 4+, ale tylko dlatego, że zdarzyło mi się przeproteinowanie, a zestaw tych dwóch produktów kosztuje 140 zł.

Ciekawa jestem, czy miałyście do czynienia z  kosmetykami JOICO? 



RECENZJA: ShinyBox THINK PINK + wyniki konkursu z ShinyBox

$
0
0
Na moim fanpage'u (klik!) i instagramie pokazywałam Wam już najnowsze pudełeczko Shiny Box. Pisałam też, że zostałam ambasadorką tej marki i od października będę się z Wami, co miesiąc dzielić recenzjami produktów, które znajdę w pudełkach. Najbardziej w całym tym projekcie realizowanym przez Shiny kręci mnie  to, że co miesiąc będę się zastanawiać, co będzie w środku!

Na swoim blogu i fanpage'u Shiny w październiku informowało nas o profilaktyce raka piersi. Mnie na szczęście ten problem nie dotyczy, ale to nie znaczy, że mogę spać spokojnie. W mojej rodzinie niestety rak powodował śmierć wielu osób, więc jestem poniekąd w grupie ryzyka. Oprócz kosmetyków, w pudełku znalazła się instrukcja jak wykonywać codzienne badanie piersi. W tym temacie polecam Wam film, który nagrała Azjatycki Cukier o jej historii z guzkiem piersi.
W październiku można było otrzymać 3 produkty pełnowymiarowe, 2 produkty w niepełnym wymiarze, a każda z subskrybentek miała szansę wygrać krem Lichtena, albo zestaw od Wibo. Ja z racji bycia ambasadorką otrzymałam wszystkie te produkty+chusteczki do zmywania lakieru marki Jelid.

W boxie znalazły się:
  • Puder do mycia twarzy Yasumi - 49 zł / 50 ml,
  • Płyn micelarny Biały Jeleń  - 11,90 zł / 200 ml
  • Odżywka do paznokci Pease - 18 zł / 9 ml
  • Pomadka IsaDora - 2,5 g , 50 zł / 4,5 g
  • Krem-żel ujędrniający do biustu Norel - 75 ml , 50 zł / 250 ml
  • 2 chusteczki do zmywania lakieru Jelid.
  • + zestaw od Wibo, krem Lichtena i całe opakowanie chusteczek zmywających lakier Jelid (z racji bycia ambasadorką, bądź subskrybentką-konkurs).
Płyn micelarny Biały Jeleń
Kiedy zobaczyłam, że w pudełku znajduje się płyn micelarny to trochę się zawiodłam. Niby się przyda, ale... obecnie mam 3 micele na stanie :) dokładnie taki sam płyn miałam już w sierpniu jednak oddałam go narzeczonej mojego brata. Poza tym jakoś nie lubiłam się z Białym Jeleniem. I tutaj zaskoczyłam się bardzo pozytywnie! Płyn fajnie usuwa makijaż, nie podrażnia i przyjemnie pachnie. Niestety nie testowałam go na wodoodpornym tuszu do rzęs, bo obecnie używam maskary z Etre belle, która wodoodporną nie jest.

Pierwszy raz się spotkałam z Pudrem do mycia twarzy Yasumi. Ciężko mi się na jego temat wypowiedzieć, ponieważ dotychczas użyłam go dwukrotnie i za drugim razem podrażnił mi cerę. Przypuszczam, że to przez kwas salicylowy znajdujący się w produkcie. Niemniej dam mu jeszcze szansę, bo całkiem nieźle oczyszcza! Być może mam zbyt wrażliwą skórę na częstszy kontakt z tym kosmetykiem :)


Przyspieszacz wzrostu paznokci od PAESE ma sprawić, że nasze paznokcie będą nie tylko długie, ale grube i mocne. W składzie znajdują się m.in. proteiny mleka, wapń, olej lniany a także omega 3. Cieszę się, że nie trafiłam na wybielacz. Ja nakładam tą odżywkę pod kolorowy lakier i widzę, że dzięki temu mogę nosić lakier dłużej niż zwykle. Przy dość tanich i nie najlepszej jakości lakierach, odpryski na paznokciach widoczne są po 4 dniach. Jak dla mnie super!:)

Szminka IsaDora 
W moim pudełku były dwie czerwone szminki. Nie byłam z tego zadowolona, bo wydawało mi się, że czerwony to nie mój kolor. Miałam nadzieję, że trafi mi się wersja nude. Jednak dopiero po użyciu tej pomadki okazało się, że w czerwieni nie jest mi tak źle. Kosmetyk nie podkreślał suchych skórek, daje efekt matowego wykończenia, co w tego typu produktach uwielbiam. Poza tym bardzo podkreśla kształt ust i trzyma się na swoim miejscu, nigdzie nie wypływa!
Norel krem-żel ujędrniający
Do tej pory nie zwracałam szczególnej uwagi na pielęgnację swoich piersi. Dbałam o nie mniej więcej tak samo jak o pozostałe części ciała. Jednak mimo wszystko dobrze mieć taki kosmetyk w swoim domu. Fajnie nawilża, nie zostawia tłustych śladów. Dla mnie niemal oczywiste było to, że w pudełku znajdzie się taki kosmetyk :) Natomiast, co do działania ujędrniającego to niestety nie mogę się na ten temat wypowiedzieć, bo na to potrzeba trochę więcej czasu.
Chyba jednym z ciekawszych produktów, które dostałam były chusteczki zmywające lakier z paznokci. Producent obiecuje, że jedna chusteczka zmyje lakier z 10 paznokci. Niestety nie jest tak pięknie. Jeśli zmywamy dość jasny kolor, wszystko jest w porządku (testowałam na beżach i różach). Natomiast przy czerwieni i ciemniejszych kolorach potrzeba 2 chusteczek, aby dokładnie oczyścić paznokcie z resztek lakieru. Na zdjęciu niżej możecie zobaczyć efekt po użyciu jednej chusteczki. Zostały naprawdę widoczne ślady po czerwieni. Chusteczka rozmazywała lakier.
Jednak w mojej opinii jest to świetny gadżet. Zwłaszcza jeśli podróżujemy! Produkt można spokojnie przewozić, nie ma szans, aby się wylał, a na paznokciach pozostawia przyjemny zapach. Przy 2 chusteczkach jesteśmy w stanie bardzo dobrze wyczyścić paznokcie z lakieru. Dla mnie efekt jest lepszy niż przy standardowych zmywaczach.
Krem do skóry wrażliwej Lichtena
Dawno nie stosowałam kosmetyków zawierających w składzie parafinę. Pamiętam, że mnie zapychała i jednak wolałam jej unikać. Użyłam tego produktu miejscowo na twarz, niestety zapchał mnie. Jednak jest nadzieja na wykorzystanie go w inny sposób. Praktycznie za każdym razem podczas depilacji moja skóra jest podrażniona. I myślę, że w tej sytuacji krem się dobrze spisze, ponieważ jest przeznaczony m.in. do podrażnień spowodowanych depilacją, czy goleniem.

Krem ma przyjemną konsystencję i dobrze się wchłania.
Lichtena® krem normalizuje skórę wrażliwą i zwiększa odporność na wpływ czynników podrażniających, zarówno egzogennych jak i endogennych.
Lichtena® krem zawiera m.in.:
  • AR-GB 11®, ekskluzywny i opatentowany naturalny antyoksydant, który przeciwdziała stresowi oksydacyjnemu i potrafi przerwać reakcję łańcuchową zainicjowaną przez wolne rodniki wywołujące stan zapalny.
  • Kwas 18 Beta-Glicyryzynowy, wyciąg z lukrecji o działaniu łagodzącym i zapobiegającym zaczerwienieniom.
  • Alantoinę, naturalny składnik aktywny o działaniu zmiękczającym i ochronnym.
Olejek rumiankowy i masło shea, składniki zmiękczające skórę, przeciwdziałają rumieniowi, redukują zaczerwienienie i swędzenie.

Kiedy dowiedziałam się, że w moje ręce wpadnie zestaw kosmetyków od Wibo to z jednej strony się cieszyłam, a z drugiej zastanawiałam się, jakiej jakości będą to produkty. Do tej pory nie byłam zadowolona z ich kosmetyków, chociaż zdarzały się jakieś perełki. Tym razem jednak się nie zawiodłam :) zestaw do konturowania twarzy i cienie jak najbardziej przypadły mi do gustu. Maskara niestety nie spisuje się tak świetnie jak ta z Etre belle, ale i tak jest lepsza np. od Miss Sporty. Co do cieni to nie są jakoś mocno napigmentowane, ale nie osypują się i dzięki nim można wykonać całkiem fajny dzienny makijaż.
Tak jak widzicie dostałam dwie czerwone szminki :) ta od Wibo ma cieplejszy odcień, jest bardziej połyskująca i nie daje takiego eleganckiego wykończenia. Raczej to taka pomadka nadająca bardziej krwisty kolor ustom, efekt jest bardziej naturalny niż w przypadku Isa Dory. Tutaj jest o tyle fajnie, że możemy stopniować efekt, jaki chcemy uzyskać. Szminka gładko jedzie po ustach, nawilża. Trochę przypomina mi Wibo Elixir :)

Przyznam szczerze, że jestem bardzo zadowolona z tego pudełka, ale chyba głównie przez dodatkowe produkty. Najbardziej ucieszyły mnie kosmetyki Wibo, chusteczki Jelid i przyspieszacz wzrostu PAESE :) Już nie mogę się doczekać następnego box'a. 
Marzy mi się teraz jakiś krem pod oczy, lakier do paznokci, coś na spierzchnięte dłonie, wosk do brwi i może jakaś odżywka do włosów :) ciekawe, czy trafię z produktami!

A już dziś Was zachęcam do zamówienia extraboxu The Beauty Touch, albo pudełeczka listopadowego Towar pierwsza klasa!, które powstało we współpracy z Pewexem. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem ogromnie ciekawa, co będzie w środku!

Jak Wam się podoba październikowy ShinyBox?
Co chciałybyście znaleźć w następnym pudełku?


Znajdziecie mnie tutaj:
FBBloglovinInstagramTwitter

P.S. W konkursie, w którym mogłyście wygrać sierpniowe pudełko Shiny, zwyciężyła DziwnaJa, czyli Basia Szotowska. Gratuluję serdecznie! Jutro otrzymasz ode mnie maila :)

O mechanicznym niszczeniu włosów słów kilka

$
0
0

Zakładam, że większość moich czytelników wie, jakie czynniki niszczą włosy. Jednak im częściej odwiedzam moje znajome, które dbają o swój wygląd, im częściej z nimi rozmawiam to mam wrażenie, że świadomość w tym temacie dalej jest nikła. I nie chodzi mi tutaj o jakieś szczegółowe informacje typu "włosy niszczą się w temperaturze 60 stopni, dlatego należy je suszyć bardziej chłodnym nawiewem". Dlatego myślę, że czasem warto poruszyć kwestie bardziej oczywiste.

Ale zanim przejdziemy do sedna, chciałabym również, aby każdy kto zacznie czytać ten wpis przeczytał go do końca, albo przeskoczył do pytań i podsumowania, które według mnie jest dość istotne :)

Czasem w rozmowie wychodzą takie stwierdzenia jak:
  • śpię w rozpuszczonych włosach, bo o nie dbam, a gdy są związane to szybciej się niszczą,
  • trę włosy ręcznikiem, żeby szybciej schły. Nie chcę ich niszczyć suszarką,
  • kładę się spać w mokrych włosach, bo unikam suszenia,
  • często szczotkuję włosy, bo słyszałam, że dzięki temu szybciej rosną,
  • mam kręcone włosy i muszę je targać, aby je rozczesać, itd.
Cóż  muszę się przyznać, że ja też popełniałam wiele błędów (5 błędów w pielęgnacji włosów, jakie popełniałam). I niestety według mnie bardzo późno zostałam uświadomiona. I nawet jeśli ktoś próbował przemówić mi do rozsądku to odrzucałam wszystkie dobre rady. Byłam przekonana, że jedynymi słusznymi poglądami są moje poglądy. Brzmi to strasznie, ale niestety taka była prawda. Wiem też, że wiele dziewczyn nadal ma taki sposób myślenia. Chyba taka jest natura buntowniczek :)

CZY RODZAJ SZCZOTKI MA WPŁYW NA NISZCZENIE WŁOSÓW? JAK CZESAĆ WŁOSY?
W tym miejscu się troszkę powtórzę. Swego czasu pisałam o tym jak wybrać szczotkę do włosów. Tam też wspomniałam o tym, że TT i szczotki z naturalnego włosia według mnie są najlepsze. Do tej pory używałam plastikowych i drewnianych szczotek, DTanglera, i szczotkę z włosia dzika. Miałam też różne grzebienie, plastikowe i drewniane. Gdy pierwszy raz użyłam tej z włosia dzika czułam jak miękko sunie po włosach, a DTangler idealnie rozczesuje. Mimo że nie posiadam oryginalnej wersji tej szczotki tylko podróbkę, to wcale nie ciągnie mnie do zmiany na oryginalną. 
Jeśli ktoś chciałby zamówić sobie podróbkę TT za kilka złotych to można to zrobić na ebayu w tym miejscu (klik!)
W czasach, gdy nie używałam zbyt często odżywek i masek, a za czesadło służyła mi zwykła, plastikowa szczotka, rozczesanie włosów graniczyło z cudem. Szczerze mówiąc nawet nie lubiłam tej czynności. Chciałam ją mieć jak najszybciej z głowy. Na siłę próbowałam rozczesać kołtuny, które pojawiały się po myciu. Była nawet taka sytuacja, że je obcięłam, bo cierpliwość mi się kończyła. 
Aktualnie moje włosy są dość gładkie i lekko falowane, więc czesanie nie sprawia mi problemu. Zwłaszcza, że coraz rzadziej widuję rozdwojone końce, a włosy już się tak nie plączą jak kiedyś. Niemniej nadal się nie przerzuciłam na czesanie włosów na sucho zaraz po myciu. 

Jak wygląda mój proces czesania?
Po umyciu, nałożeniu maski i jej spłukaniu, odsączam włosy z wody. Odczekuję pół godziny, czasem godzinę i nakładam na włosy serum zabezpieczające. Obecnie jest to serum arganowe Sessio (jeszcze niedawno nie potrafiłam wyrobić w sobie nawyku regularnego zabezpieczania włosów). Moje włosy są już dość śliskie, więc spokojnie mogę je czesać od góry. Natomiast, gdy zaczynałam dbać o włosy najpierw rozczesywałam końcówki, ponieważ w tym miejscu tworzyły się u mnie kołtuny. Próbowałam czesać włosy jak już wyschły, ale nie były takie gładkie jak przy czesaniu na mokro, więc po prostu zrezygnowałam z czesania na sucho.

A co z włosami kręconymi i bardziej falowanymi?
No właśnie... takie włosy lepiej pozostawić bez czesania i najlepiej przeczesywać je jedynie palcami. Ewentualnie możemy zakupić grzebień z szeroko rozstawionymi zębami i na mokro (po użyciu odżywki b/s lub d/s) próbować rozczesać włosy. Jednak ja przy skręcie od 3A do 4C raczej nie sięgałabym po grzebienie i szczotki. Mam kuzynkę, która posiada skręt 3C i zawsze jej wmawiali, że powinna czesać włosy i mimo wielu prób zawsze kończyła z szopą na głowie.

W kwestii akcesoriów do czesania istotnym tematem jest czyszczenie szczotek i grzebieni. Jak się przekonałam w styczniu, wiele osób tego nie robi (wnioskuję po komentarzach pod tamtym wpisem).
Źródło: http://i.huffpost.com/

WŁOSY PODCZAS SNU
Dokładnie 2 lata temu napisałam artykuł o tym jak chronić włosy podczas snu. Zostawiłam tam również możliwość udziału w sondzie pod tytułem "Jaką fryzurę wybierasz do snu". Analiza wyników z jednej strony cieszy, a z drugiej strony martwi. Do tej pory zagłosowało tam prawie 670 osób, a 30% z nich, czyli  201 osób zaznaczyło, że śpią w rozpuszczonych włosach. 5%, czyli 34 osoby nie zwracają uwagi na to jak śpią. Wynik cieszy, bo 65% osób upina włosy do snu, ale... są to czytelnicy mojego bloga i zapewne blogów poświęconych takiej tematyce. Wobec tego przypuszczam, że wiążących włosy do snu może być około 50%.
Szczerze mówiąc nawet nie przypuszczałam, że warkocz jest taki popularny :) byłam przekonana, że to koczek zbierze najwięcej głosów :) Warkocze rządzą!

Dlaczego to wszystko takie ważne?
Śpiący w rozpuszczonych włosach tłumaczą się tym, że po pierwsze wiązanie włosów osłabia cebulki, a po drugie rano budzą się z odkształceniami. I cóż, coś w tym jest. Jeśli mocno upniemy włosy to faktycznie skóra głowy może boleć i włosy mogą zacząć wypadać. Poza tym odkształcenia nie wyglądają zbyt ciekawie. Sama długo się męczyłam z tym problem. W moim przypadku warkocze się nie sprawdzają, bo włosy za bardzo się falują. Wysoki koczek powoduje nieestetyczne odkształcenia. Najbardziej odpowiednią fryzurą do snu w moim przypadku jest kucyk, dość niski koczek, albo cebulka/ananas (ananas w dodatku sprawia, że rano nasze włosy mają większą objętość). Do upięcia włosów lepiej stosować satynowe lub puchate frotki, można gumki Invisibooble (choć ja nie testowałam) oraz spinki bez ostrych krawędzi. Gumki recepturki, gumki z metalowymi elementami, cienkie frotki, czy wsuwki z ostrymi końcami wyrządzą więcej szkody niż pożytku.Fajnie byłoby również zainwestować w poszewki jedwabne lub satynowe. No i jeszcze jedna ważna kwestia. Zanim położymy się spać wysuszmy włosy. Czy to naturalnie, czy za pomocą suszarki. Spanie z mokrymi włosami dużo bardziej je niszczy.

UPIĘCIA A POGODA
Będąc na zewnątrz nie lubię się pokazywać w związanych włosach. Wydaje mi się, że wyglądam niekorzystnie. Przez kilka lat potrafiłam w ogóle nie wiązać włosów. I to tak serio. Z powodów zdrowotnych nie ćwiczyłam na wf-ie, a to byłaby fantastyczna okazja, żeby spiąć włosy :)
Obecnie jeśli pada, wieje silny wiatr, albo chodzę w kurtkach i szalach to staram się, aby te włosy były jednak spięte. Ma to duże znaczenie, ponieważ przy silnym wietrze włosy się plączą, a przy noszeniu kurtek ocierają się o ubranie. Ale nie tylko. Rozpuszczone włosy są narażone na przygniatanie pasem od torebki, albo pasami bezpieczeństwa. Tak, wszędzie czyha na nie zło :) nawet opieranie się o krzesło może się źle skończyć (mam nadzieję, że wyczuwacie lekki sarkazm:) ).

INNE
  • TARCIE WŁOSÓW RĘCZNIKIEM: Faktycznie dużo szybciej w taki sposób wysuszyć włosy, ale też dużo łatwiej je zniszczyć. Niestety, mokre włosy są dużo bardziej podatne na zniszczenia.
  • STOSOWANIE URZĄDZEŃ DO STYLIZACJI: Nie mam tutaj na myśli tylko termicznych uszkodzeń, ale właśnie mechaniczne. Czasem włosy gdzieś się zaczepią i się połamią, zwłaszcza jeśli stylizujemy je w pośpiechu.
  • WYKRĘCANIE WŁOSÓW Z NADMIARU WODY
  • DEGAŻOWANIE I PODCINANIE WŁOSÓW TĘPYMI NOŻYCZKAMI: Kiedyś w domu podcinałam włosy nożyczkami do papieru. Nie był to najlepszy wybór, bo takie nożyczki nie są wystarczająco ostre. Nawet jeśli kupimy nożyczki przeznaczone do włosów i przetniemy nimi papier, to te nożyczki nie będą tak ostre jak wcześniej.
A teraz kolej na pytania, które zadaliście mi w komentarzach na moim fanpage'u:

Emilia Julia:  A co z włosami wiązanymi na noc i jak tu związać by nie było odkształceń źle to wygląda i na dodatek są cienkie i nie nadają się by wyjść na następny dzień.
Wbrew pozorom sprawa nie jest prosta. Najbardziej narażone na odkształcenia są włosy, które naturalnie mają tendencję do falowania. Jeśli chcemy, by były bardziej proste niż kręcone to na pewno warkocz nie będzie dobrym rozwiązaniem, podobnie jak ślimaczki. Ponadto zanim włosy zostaną upięte istotne jest, aby były dokładnie wysuszone. Czasem, gdy naturalnie schną nie jesteśmy w stanie wyczuć, czy są idealnie wyschnięte mimo że sprawiają takie wrażenie. W moim przypadku wysuszenie włosów za pomocą suszarki i późniejsze upięcie włosów w niski koczek pomogło. Upięcie na cebulkę/ananasa także sprawia, że budzę się z w miarę prostymi włosami. Emilio musisz próbować różnych metod, to że coś u kogoś się sprawdzi nie znaczy, że w naszym przypadku będzie tak samo. W każdym razie podstawą są dokładnie wysuszone włosy, bo wilgotne są bardziej podatne na odkształcenia.

Testy, recenzje i inne kwiatki: Czyli piszesz o przestępstwach na włosach. Ale mam pytanie? Lepiej wiązać włosy na noc czy spać w rozpuszczonych?

Lepiej wiązać włosy, włosy rozpuszczone są bardziej podatne na uszkodzenia.

Kasia B: Czy lepiej myć włosy wieczorem i iść w mokrych spać (związanych) czy lepiej rano myć i suszyć suszarką?
Jeśli chcesz myć włosy wieczorem to możesz je wysuszyć suszarką. Generalnie według badań naukowców udowodniono, że suszarka nie niszczy włosów (jeśli chodzi o chłodny nawiew). Badania również wykazały, że włosy ulegają uszkodzeniom, gdy schną naturalnie. Suszarka to nie takie zło :)

PODSUMOWANIE
Wszystkie te czynniki powodują mechaniczne zniszczenia włosów, ale to nie znaczy, że skutki tych zniszczeń u każdego będą podobne. Jestem przekonana, że są kobiety, które jakoś specjalnie się nie przejmują dbaniem o włosy, a mimo wszystko sprawiają wrażenie zdrowych. To, jak szybko nasze włosy będą się niszczyć zależy od grubości włosa, wrażliwości włosów, już posiadanych zniszczeń, diety, stanu zdrowia itd. Dlatego jeśli mamy bardzo zniszczone włosy to niejako powinniśmy się trochę dostosować do wprowadzania zmian (o ile oczywiście chcemy dbać o włosy). Według mnie nie ma jednej drogi do osiągnięcia wymarzonego stanu włosów. SLS/SLES, prostownica, czesanie plastikową szczotką, tarcie włosów ręcznikiem, spanie w rozpuszczonych włosach, nie zniszczą w jednakowy sposób wszystkich włosów. Jedne głowy są bardziej odporne, a inne mniej. Dlatego nikogo nie namawiam do podążania ścieżką wszelkich wyrzeczeń w imię włosów. Od początku istnienia tego bloga powtarzam, że to włosy są dla nas, a nie my dla włosów. Stąd mimo noszenia kurtki, szalików i wiatru, można mnie spotkać z rozpuszczonymi włosami. Tak mi wygodnie i tak czuję się pewniej. To mój świadomy wybór.

Znajdziecie mnie tutaj:
FBBloglovinInstagramTwitter

RECENZJA: Hair Medic, tonik przeciwko wypadaniu włosów i przyspieszający ich wzrost

$
0
0

Kiedy dostałam do testów nowy tonik do skóry głowy, byłam bardzo podekscytowana. Po pierwsze była to zupełna nowość, po drugie miał świetnie radzić sobie z wypadaniem włosów i ich zagęszczaniem, a po trzecie można go było nabyć za około 400 zł.


Skład:
Woda, Alkohol, Laminaria Cloustoni Extract, Undaria Pinnatifida Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Pinus Densiflora Leaf Extract, Thuja Orientalis Leaf Extract, Morus Alba Bark Extract, Artemisia Vulgaris Extract, Glycine Soja (Soybean) Seed Extract, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Extract, Polygonum Multiflorum Root Extract, Poria Cocos Extract, Rehmannia Chinensis Root Extract, Sophora Angustifolia Root Extract, Benzoesan Sodu, Aromat, Caffeoyl Decapeptide-17, Sh- Oligopeptide-2.
  • Laminaria Cloustoni Extract, czyli ekstrakt z algi brązowej. Ma działanie przeciwzapalne, łagodzące, nawilżające. Dostarcza aminokwasów, witamin i protein.
  • Undaria Pinnatifida Extract, czyli ekstrakt z wodorostów. Aktywizuje mikrokrążenie, łagodzi.
  • Camellia Sinensis Leaf Extract, czyli ekstrakt z liści drzewa herbacianego. Stymuluje przepływ krwi, ochrania przed promieniowaniem UV, wzmacnia włosy.
  • Pinus Densiflora Leaf Extract - ekstrakt z igieł sosny gęstokwiatowej. Wspomaga regenerację, działa przeciwzapalnie i łagodząco.
  • Thuja Orientalis Leaf Extract - ekstrakt z liści żywotnika wschodniego
  • Morus Alba Bark Extract - ekstrakt z kory morwy białej. Uelastycznia skórę, działa przeciwzapalnie, wyrównuje przebarwienia.
  • Artemisia Vulgaris Extract - ekstrakt z piołunu ma działanie przeciwpasożytnicze.
  • Glycine Soja (Soybean) Seed Extract - ekstrakt z nasion soi jadalnej. Poprawia stan bariery naskórkowej.
  • Sesamum Indicum (Sesame) Seed Extract - ekstrakt z sezamu. Odbudowuje strukturę lipidów skóry, usuwa suchość i łuszczenie.
  • Polygonum Multiflorum Root Extract - ekstrakt z rdestu wielokwiatowego. Ma działanie tonizujące i antyoksydacyjne.
  • Poria Cocos Extract - ekstrakt z grzyba drzewnego. Polecany do stosowania przy pielęgnacji skóry atopowej i wrażliwej.
  • Rehmannia Chinensis Root Extract - ekstrakt z rehmanii. Polecany do stosowania przy pielęgnacji skóry atopowej i wrażliwej.
  • Sophora Angustifolia Root Extract - wyciąg z korzenia perełkowca wąskolistnego. Działa bakteriobójczo, kojąco, regenerująco, witaminizująco.

Ważna uwagaProdukt zawiera w składzie alkohol, więc pewnie dla osób o wrażliwej skórze głowy może być nieodpowiedni, może podrażniać. Alkohol ma na celu rozgrzewanie i umożliwienie przeniknięcia aktywnych składników do skóry. Mnie na szczęście taki problem w ogóle nie dotyczy. Alkohol mnie nie podrażnia, dlatego spokojnie mogłam stosować ten produkt.


Jak długo stosowałam tonik Hair Medic?
Na początku ciężko było mi się zmobilizować do regularnego wcierania produktu. Wyglądało to tak, że przez 2 dni wcierałam tonik, aby przez tydzień o nim zapomnieć. W końcu się zmobilizowałam i wcierałam go 2 razy dziennie. Równocześnie ze mną produktu używał tata mojego chłopaka oraz jeden z moich czytelników - Wojtek, który poinformował mnie, że na własnej skórze sprawdzi działanie Hair Medicu.

WRAŻENIA
Chciałam Wam przedstawić znacznie wcześniej opinię, jednak stwierdziłam, że lepiej trochę poczekać i zobaczyć ewentualne skutki:
  • włosy zaczęły szybciej rosnąć. Sama w prawdzie tego nie zauważyłam tak od razu, ale kiedy znajomi mnie zobaczyli po miesiącu stosowania tego specyfiku, to jednogłośnie stwierdzili, że włosy zaczęły pędzić. 
  • zniknął łupież! Na to bardzo liczyłam, bo od kilku miesięcy nie mogłam sobie z nim poradzić. Pomimo alkoholu w składzie produkt mnie nie uczulił i nie spowodował przesuszenia skóry głowy. Jeszcze nigdy mój skalp nie był tak dobrze nawilżony.
  • zniknął problem swędzenia. Niestety po odstawieniu toniku problem wrócił i próbuję sobie z nim jakoś poradzić.
  • na początku miałam wrażenie, że włosy się szybciej przetłuszczają. Po tygodniu równowaga skóry głowy wróciła do normy i moje włosy były świeże przez dwa dni. Teraz znów zaczynają się przetłuszczać po 1-1,5 dnia.
  • pojawiły się baby hair i zakola zaczęły się zagęszczać :) 

Tonik stosował jeszcze tata mojego chłopaka. Niestety nie było u niego widać spektakularnych efektów, które można byłoby przedstawić na zdjęciach. Powiedział tylko, "czuję, że coś się dzieje, że włosy próbują się przebić". Stwierdził też, że przyrost włosów wymaga więcej czasu.

Opinia Wojtka
Przedstawię Wam ją "prawie prosto z maila". Zanim Wojtek zdecydował się na kurację tym tonikiem powiedział, że będę mogła opublikować jego opinię na moim blogu.
Muszę się z nim zgodzić. Jeśli ktoś ma zasobny portfel to Hair Medic jest dobrym wyborem. Natomiast przy uboższych portfelach i mniejszych problemach ze skórą głowy, radziłabym się wstrzymać i zdecydować na coś tańszego. Gdyby nie cena ten tonik  kolejny raz znalazłby się wśród moich preparatów do włosów.

O Hair Medic pisały również:

Produkt można zamówić za 357,30 zł zamiast za 397zł jeśli skorzystacie z tego linka: http://hair-medic.eu/pl/pt
Post powstał w ramach współpracy z Hair Medic.

Znajdziecie mnie tutaj:
FBBloglovinInstagramTwitter

Jak oszczędzić na pielęgnacji włosów?

$
0
0
czas, pieniądze, woda

Nierzadko spotykam się ze stwierdzeniem, że dbanie o włosy musi dużooo kosztować. No bo przecież szampony, odżywki, maseczki, olejki, wcierki to nie są najtańsze produkty. A ponadto różnorodność kosmetyków sprawia, że koszty się kumulują. Co w takiej sytuacji zrobić? Zrezygnować z kosmetyków i postawić tylko na szampon? Jak oszczędzić na ciepłej i zimnej wodzie? Jak oszczędzić czas?

Moja pielęgnacja włosów stała się już dla mnie rutyną, nawykiem. Jednak byłam w bardzo podbramkowej sytuacji, więc moje samozaparcie i motywacja były na najwyższym poziomie. Motywowały mnie również kąśliwe uwagi rodziny i znajomych, które brzmiały mniej więcej tak:
  • A ile Ty będziesz na to czasu potrzebować?
  • Kto zapłaci za tyle wody? Do tej pory prawie wcale odżywek nie używałaś.
  • Co Ty zrobisz z tymi kosmetykami jak nie będą dla Ciebie odpowiednie?
  • Itd. :)
Dwa, czy trzy lata temu "włosomaniactwo" nie było jeszcze tak popularne, więc moje działania dziwiły niektóre osoby. Kiedy próbowałam komuś o tym wszystkim opowiedzieć i zachęcić to zwykle słuchałam jednej z wymówek. Generalnie nigdy nie staram się kogoś na siłę przekonywać, ale widzę, że wiele z nas jest zatwardziałych w swoich poglądach. 
Dlatego dziś chciałabym przekazać kilka słów na temat minimalizmu i oszczędności w pielęgnacji włosów :)
P.S. Nie gwarantuję, że na samym początku wprowadzania włosomaniactwa uda Wam się oszczędzić. Początki bywają trudne, włosy nierzadko są kapryśne, a nasza wiedza na ich temat na początku bywa zbyt mała. Jednak po rozpoznaniu potrzeb włosów jest już z górki :) Co nam w tym pomoże? Mam dla Was kilka linków:
czas, zegarek

OSZCZĘDZAMY CZAS
Jeśli już mniej więcej wiemy, jakie mamy włosy oraz posiadamy niezbędne produkty, możemy zastanowić się jak oszczędzić na czasie.
Jeśli ktoś myje włosy metodą OMO, a przy okazji bawi się w emulgowanie oleju, wzbogacanie masek, peelingowanie skalpu itd. to te czynności faktycznie mogą zabrać sporo czasu.

  1. Olejowanie. Niektórzy mają możliwość olejować włosy na noc i myć je następnego dnia. Ten sposób na pewno redukuje czas, zwłaszcza jeśli mamy dni wypełnione od rana do wieczora. Utarło się gdzieś zdanie, że włosy trzeba olejować przez kilka godzin. Pewnie, że można, ale już godzina powinna nam wystarczyć. W tym czasie możemy posprzątać, zjeść, coś ugotować, pouczyć się, pozmywać naczynia, obejrzeć film, czy poczytać. Jeśli już kompletnie nie mamy na to czasu to warto postawić na olej lub jakieś olejowe serum, które nałożymy na całe włosy po myciu (wystarczy kilka  kropel).
  2. Maseczkowanie. Nakładanie odżywek i maseczek wiąże się z odczekaniem aż aktywne składniki wnikną wgłąb włosa. Standardowo maseczki nakładamy na około 30 min. Jeśli chcemy ten czas skrócić to po nałożeniu maseczki możemy głowę owinąć folią, albo założyć czepek i krótko podgrzać suszarką. Jednak skrócenie czasu do 5 minut nie gwarantuje, że uda się wszystkim substancjom przeniknąć do włosa. Inna opcja to nałożenie maseczki/odżywki przed myciem na suche bądź wilgotne włosy (metoda OM). Pomoże to ochronić włosy przed silnymi detergentami znajdującymi się w składzie szamponów.  No i dwie wersje extra krótkie - 1. mycie włosów odżywką (wątek na forum wizaz.pl) oraz 2. stosowanie odżywki bez spłukiwania. 
  3. Kupowanie kosmetyków. Nie wiem, czy Wy również tak macie, ale wielokrotnie (na początku mojego włosomaniactwa) stałam przy półce, starając się rozszyfrować skład kosmetyku. Po czym jednak nie decydowałam się na zakup. Wracałam do domu, aby następnego dnia znów udać się do drogerii. Zdecydowałam, że zakupy będę planować w domu: analizowałam składy, sprawdzałam dostępność produktów. W tamtym czasie pomocna była dla mnie Lista przeanalizowanych składów kosmetyków do włosów, a obecnie korzystam z mojej listy stron.

pieniądze
OSZCZĘDZAMY PIENIĄDZE
Wbrew pozorom dbanie o włosy nie jest takie drogie. Na pewno na początku, gdy nie znamy jeszcze potrzeb naszych włosów, możemy wydać zbyt wiele pieniędzy. Ale... :

  1. Produkty bardzo reklamowane zazwyczaj są droższe od tych, które nie są reklamowane. Stąd np. odżywki i maseczki Isany na promocjach możemy kupić za jakieś 5 zł. 
  2. Korzystanie z promocji. Dla wielu okazja do nabycia produktów w niższych cenach, a dla innych zmora, bo kupujemy więcej niż potrzebujemy. Mnie na promocji zdarza się kupić 2 szampony na zapas, czy 2 dodatkowe odżywki. Raczej staram się już nie gromadzić kosmetyków, a zużywać na bieżąco.
  3. Kosmetyk nietrafiony. Ciężko taki produkt zużyć skoro nie służy, a być może nawet szkodzi naszym włosom. Pomysłów na to, co zrobić z kosmetycznym bublem jest mnóstwo. Szampon możemy użyć do mycia ciała, czy pędzli i szczotek do włosów. Odżywkę natomiast możemy nałożyć na ciało przed goleniem, albo nałożyć na włosy przed myciem (metoda OM, albo OMO), bądź też wzbogacić półproduktami.
  4. Olejowanie. Często decydujemy się na kilka olejów. Okazuje się, że część z nich kompletnie nie służy naszym włosom. I może tak być bez względu na to, czy dobrałyśmy olej bacząc na rodzaj porowatości. Dlatego ja jestem zdania, że na początku warto się zaopatrzyć w oleje, które możemy ewentualnie wykorzystać w kuchni: olej lniany, oliwa z oliwek, olej kokosowy, olej z pestek winogron, olej sezamowy. Druga opcja to zainwestowanie w oleje do masażu. Ja sobie cenię olejek Babydream fur Mamma oraz olejki Alterry. Więc jeśli któryś z olejów się nie sprawdzi to go po prostu zjemy, albo naolejujemy ciało :)
  5. Wykorzystywanie produktów, które znajdują się w naszej kuchni. Tutaj mam na myśli np. ocet winny, kawę, kakao, cukier, skrobię ziemniaczaną, miód, mleko, jogurt, drożdże, jajka, piwo.
  6. Robienie własnych wcierek do włosów. Cenowo wychodzi zdecydowanie taniej: Domowe wcierki do skóry głowy oraz wcierka z cytryny.
woda
OSZCZĘDZAMY WODĘ
Oszczędzając wodę dbamy o naszą planetę, ale i o własne portfele :) Aby zmniejszyć ilość zużywanej wody możemy:

  1. Zużywać mniejszą ilość kosmetyków. Wbrew pozorom nadmiar szamponu, czy odżywki wcale nam nie służy. Może nawet zaszkodzić. Dlatego jeśli użyjemy mniej kosmetyku to będziemy potrzebować mniej wody, aby go spłukać.
  2. Stosować metodę OM, czyli odżywiać włosy przed myciem, albo używać odżywek bez spłukiwania.
Ciekawa jestem, czy Wy oszczędzacie na pielęgnacji włosów? A jeśli tak to w jaki sposób?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
FBBloglovinInstagramTwitter

RECENZJA: Listopadowy ShinyBox Towar Pierwsza Klasa

$
0
0
Na to pudełko czekałam z niecierpliwością cały miesiąc. Od kiedy na fanpage'u Shiny Box pojawiła się informacja, że w pudełku znajdzie się 10 pełnowymiarowych produktów za 190 zł, bacznie śledziłam wszelkie informacje dotyczące tego box'a! Zawartość była dla mnie totalnym zaskoczeniem. Ale o tym, czy jestem zadowolona, czy nie przeczytacie poniżej :)

3 listopada, pisząc recenzję pudełka THINK PINK napisałam: "Marzy mi się teraz jakiś krem pod oczy, lakier do paznokci, coś na spierzchnięte dłonie, wosk do brwi i może jakaś odżywka do włosów :) ciekawe, czy trafię z produktami!". Jak się okazało  pudełku znalazły się:
  • NU - pielęgnacyjny zmywacz do paznokci w chusteczkach 19 zł / kartonik,
  • ORGANIQUE - złoty peeling cukrowy z ekskluzywnej linii Eternald Gold 68 zł / 200 ml,
  • BANIA AGAFII - odżywczo-regeneracyjny balsam do włosów 6 zł /100 ml,
  • JOKO - baza pod cienie 23 zł / 5 g,
  • MARIZA - peeling do ust 10zł / 10 ml,
  • APC - 5 cieni do powiek w kuleczkach 65 zł / 5 szt.
Hasłem przewodnim listopadowego Shiny Box jest "Towar Pierwsza Klasa". Pudełko jest efektem współpracy ze sklepem internetowym Pewex, gdzie możecie znaleźć wiele kosmetyków, gadżetów, filmów i książek.
NU - zmywacz do paznokci w chusteczkach
Kiedy pierwszy raz użyłam zmywacza w takiej formie (mam na myśli chusteczki Jelid) od razu polubiłam ten sposób usuwania lakieru. I naprawdę ciężko było mi się z powrotem przestawić na standardowe zmywacze. Dlatego tym bardziej ucieszyłam się, że w pudełku pojawiło się NU. Żałuję tylko, że w opakowaniu znajduje się tylko 10 sztuk. Cieszy mnie jego wydajność, ponieważ 1 chusteczka wystarcza na zmycie 20 paznokci. Jednak z uwagi na koszt raczej będę inwestować w Jelid. Są bardziej ekonomiczne.
ORGANIQUE - złoty peeling cukrowy Eternal Gold
Prawdę mówiąc to pierwszy kosmetyk tej marki, który mam okazję posiadać i testować. Bardzo podoba mi się jego zapach, konsystencja i skład :) Produkt zawiera m.in. olej sojowy i masło shea. Po użyciu peelingu skóra jest miękka i gładka. Kosmetyk usuwa zrogowaciały naskórek i już trafił do grona moich ulubieńców. Z pewnością mogę nazwać go towarem pierwsza klasa! :)



BANIA AGAFII - odżywczo-regeneracyjny balsam do włosów
Na kartce dołączonej do box'a widnieje cena 6 zł za saszetkę. Natomiast na stronie skarbysyberii.pl balsam aktywator wzrostu można co jakiś czas kupić już za 3,83 zł za 100 ml. Moja wersja zawiera olej szarłatu, olej z nasion żurawiny, olej z pierwiosnka, żeń-szenia, olej z miodunki plamistej, olej z orzechów cedrowych, olej z lnu syberyjskiego. Na razie balsam nałożyłam jednokrotnie i niestety trochę się zawiodłam. Jednak, abym mogła go sprawiedliwie ocenić to potrzebuję trochę więcej czasu. Od początku prowadzenia bloga miałam ochotę kupić jakiś rosyjski kosmetyk i dopiero teraz pierwszy taki produkt trafił w moje ręce. 
MARIZA - peeling do ust
Firma Mariza jest mi dobrze znana już od kilku lat. Przez jakiś czas nawet miałam okazję być ich konsultantką. Kiedy zobaczyłam w pudełeczku ten peeling to zrobiło mi się bardzo miło :) Największym atutem tego kosmetyku jest zapach! Pachnie nieziemsko, aż chciałoby się go zjeść. A drugą zaletą jest fakt, że bardzo kojarzy się ze świętami (zapach pomarańczy). Zimą peelingi są jak najbardziej wskazane. Do tej pory wykonywałam taki peeling za pomocą cukru lub szczoteczki do zębów. Szczerze mówiąc to nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby kupić kosmetyk, który będzie służył mi w tym celu.
JOKO - baza pod cienie
We wrześniu kupiłam sobie paletkę Sleek Au naturel i od tej pory regularnie ćwiczę się w makijażu (zainwestowałam też w pędzle Hakuro). Stąd też jestem bardzo zadowolona z pojawienia się tego produkt w pudełeczku. Baza ma dość zbitą konsystencję, nie nadaje koloru, lekko rozświetla. Spełnia swoje zadanie.
APC - 5 cieni w kuleczkach do powiek
Pojawienie się 5 cieni do powiek wywołało trochę kontrowersji na fanpage'u Shiny i na blogach. Sama trochę się zawiodłam. Liczyłam, że w pudełku będzie większa różnorodność produktów. Okazało się, że 6 pełnowymiarowych kosmetyków jest przeznaczonych do makijażu oczu. Mi osobiście do gustu przypadły tylko 2 kolory: numer 14 i 15. Bardzo fajnie rozświetlają. Takich kolorów brakuje mi w paletce Au Naturel. Trzy cienie nie są mi zupełnie potrzebne, ale nie mogę ich nikomu oddać, bo... wszystkie są razem połączone. Shiny na kartce z rozpiską twierdzi, że jest to 5 osobnych cieni i traktuje je jak 5 produktów pełnowymiarowych. Jednak według mnie wieżyczka cieni jest jednym produktem, bo jeden cień nie ma racji bytu bez pozostałych (brakuje nakrętek). Na stronie APC cienie można kupić osobno, więc dlaczego w boxie pojawiły się wszystkie razem skręcone? Mi na szczęście udało się je rozdzielić bez problemu, ale wiem, że część osób, w tym moja siostra, mają/mieli problemy by dotrzeć do wszystkich kolorów. Ponadto nie jestem przekonana do produktu w kuleczkach. Ciężko jest nabrać kolor, kuleczki wchodzą mi do środka pędzelka. Niestety, ale tutaj się zawiodłam.

W mojej przesyłce oprócz kosmetyków pojawiły się gadżety od sklepu pewex.pl. A wszystko dzięki temu, że jestem ambasadorką Shiny :)
Trafiła mi się bardzo fajna torba na zakupy. Jest solidna, a w środku znajduje się dodatkowa kieszonka. Daję jeszcze plusa za dłuższe "uszy"!:) Możecie ją dorwać za 14,90 zł na stronie pewexu (klik!).

Cóż, nie jestem fanką tego typu koszulek, ale tej akurat nikomu nie oddam! Znalazłam już dla niej świetne zastosowanie. Lubię kolorowe piżamy i myślę, że dokupię do tej koszulki jakieś luźne szare piżamkowe spodnie do kostek. Produkt jest wykonany z bawełny i możecie go dorwać za 19,90 zł na stronie pewexu (klik!).

Jeśli chodzi o mnie to jestem zadowolona z 6 z 10 produktów. Kolejny raz przejrzałam swoje zbiory kosmetyków i w następnym miesiącu najchętniej chciałabym znaleźć w pudełku:

  • ponownie krem pod oczy,
  • wosk do brwi,
  • żel pod prysznic/olejek do kąpieli,
  • wysuszacz lakieru,
  • eyeliner (czarny lub brązowy).
Na stronie www.shinybox.pl możecie zamówić listopadowe pudełko za 53 zł (zamiast 59 zł) wpisując hasło TOWAR1KLASA.

Jak Wam się podoba listopadowy Shiny Box? Czy rzeczywiście to Towar Pierwsza Klasa? Co chciałybyście znaleźć w grudniowym boxie? Wiadomo już, że grudniowa wersja pudełka będzie warta 200 zł, a w środku znajdziemy 9 kosmetyków, z czego 7 to produkty pełnowymiarowe :)


Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
FBBloglovinInstagramTwitter

Pielęgnacyjny przegląd października i listopada

$
0
0

Październik i listopad minęły mi na intensywnej pielęgnacji włosów. Były to dwa miesiące kiedy niemal przed każdym myciem nakładałam olej, a po myciu odżywkę bądź maskę. Nie zabrakło też wcierek oraz serum zabezpieczającego. A od 2 tygodni łykam suplement diety ze skrzypem i pokrzywą. Dzięki temu włosy mi się nie rozdwajają, nie łamią. Mimo wszystko pora roku sprzyja przesuszaniu kosmyków. Dolne partie włosów nie są już tak nawilżone jak reszta.
W dzisiejszym wpisie pokażę Wam kosmetyki, których używałam w tym czasie, zalinkuję najważniejsze wpisy, które mogłyście przegapić, przedstawię wydarzenie kosmetyczne, w którym brałam udział, oraz podzielę się ciekawszymi linkami do włosowych i kosmetycznych artykułów. Zatem zróbcie kawkę lub herbatkę, zapraszam!


KOSMETYKI

W tym czasie używałam 4 szamponów, 2 oleje, jedną wcierkę, 3 odżywki, puder do skóry głowy oraz serum na końcówki.

  1. Batiste - suchy szampon. Od kiedy go mam śpię spokojniej, ratuje mnie w kryzysowych sytuacjach. Kupiony w Biedronce za 12 zł.
  2. Babydream płyn do mycia od stóp d głów - mój szampon do codziennego stosowania, łagodny, dość wydajny, ma podobny skład do Babydreamu, ale opakowanie zawiera 500 ml produktu. Zapłaciłam ok. 9 zł w Rossmannie.
  3. Pilomax szampon Wax Daily do włosów przetłuszczających się. Mimo iż nie ma idealnie prostego składu to używam go do oczyszczania. Zawiera Sodium Laureth Sulfate oraz DMDM Hydantoin. Całkiem dobrze sobie radzi, ale raczej nie kupię go. Szampon otrzymałam na spotkaniu blogerów. Jego cena to 20,50 zł.
  4. JOICO K-PAK szampon. Używam 1-2 razy w miesiącu razem z odżywką z tej serii, aby zregenerować włosy. Cena tego szamponu to 70 zł. Szerzej poczytacie o nim tutaj: pielęgnacja włosów z Joico K-Pak. Produkt otrzymałam w ramach współpracy ze sklepem hairstore.


  1. Pilomax odżywka Wax Express z aloesem i henną. Tutaj się bardzo zaskoczyłam. Raczej sceptycznie podchodziłam do testów tego kosmetyku, a jednak chyba na stałe zagości wśród moich ulubieńców. Włosy są wygładzone i co najważniejsze, nie puszą się! Produkt otrzymałam na spotkaniu blogerek. Jego koszt to 20,50 zł.
  2. Serum Sessio argan oil. Szczerze mówiąc to olej arganowy jest daleko w składzie, ale od serum nie wymagam dużo olei w INCI. Nie mam nic przeciwko silikonom, a to serum własnie takie jest. Z tego, co kojarzę Isana niedawno wypuściła serum arganowe w bardzo podobnej buteleczce. Jestem bardzo ciekawa tego produktu. Dzięki Sessio moje włosy się dużooo mniej rozdwajają, a w zasadzie prawie wcale. Obcinałam je prawie 3 miesiące temu, a końcówki są wciąż takie ładne. Wreszcie czuję, że uda mi się zapuścić długie włosy! Żałuję, że wcześniej  nie zmusiłam się do systematyczności. Mimo że produkt otrzymałam w ramach współpracy to z czystym sumieniem mogę go Wam polecić. Cena: 18 zł / 100 ml.
  3. Isana Proffesional. Są takie kosmetyki, którym ciężko odmówić. Kiedy wchodzę do jakiejś drogerii zawsze postanawiam sobie, że kupię maksymalnie jeden produkt, którego nie mam na liście zakupów. Przy okazji promocji, która całkiem niedawno była w Rossmannie (oprócz szminek Rimmel by Kate Moss) skusiłam się na odżywkę Isany do włosów farbowanych z kompleksem z jagód goji i żurawiny. Kosztowała jakieś 5-6 zł na promocji. Całkiem nieźle się spisuje, ale do ulubieńców jej daleko. 

  1. Kapoor Kachli- puder do skóry głowy. Generalnie produkt powinno się nakładać na skórę głowy i na włosy. Ja jednak stosuję go jako maskę na skalp ze względu na skład (produkt może wysuszać). Znajdziemy tu rośliny takie jak amla, brahmi, aritha (zioło służące do mycia włosów), chandan i wiele innych.  Proszek mieszam z wodą i nakładam na 20-30 min. Włosy są odbite od nasady, dłużej pozostają świeże. Koszt to 12 zł za opakowanie 50 g (kupione na archipelagu piękna).
  2. Farmona, odżywka Radical. Do tej odżywki podchodziłam jak pies do jeża. Głównie przez alkohol. Kupiłam ją 2 lata temu, ale nawet nie otwierałam. Dopiero, gdy regularnie zaczęłam wcierać toniki Seboradinu, stwierdziłam, że alkohol nie jest taki zły jak mi się wydawało. Później przyszedł czas na HairMedic, a teraz wykańczam Radicala. Dzięki alkoholowi obecnemu w składzie, włosy rosną dużo szybciej, a swędzenie skalpu nie jest tak dokuczliwe. Pozbyłam się też łupieżu. Oby na dobre! Odżywkę kupiłam w Rossmannie za jakieś 10-12 zł.


  1. Alterra, olejek Migdały i Papaja. To jest jeden z moich ulubionych olejów, a na zdjęciu widzicie już 3 opakowanie, które wykończę w trakcie najbliższego tygodnia. Bezapelacyjny numer jeden dla moich włosów:) Kupiony w Rossmannie na promocji za 15 zł.
  2. Alterra, olejek Brzoza i Pomarańcza. Ulubiony olejek numer 2. Nałożony przed myciem na 1-2 godziny redukuje puch. Włosy nie są tak miękkie i gładkie jak w przypadku olejku z migdałami i papają, ale na pewno puszenie jest dużo mniejsze. Kupiony na promocji w Rossmannie za 18 zł.
  3. JOICO K-PAK odżywka. Używam jej tak samo często jak szamponu z tej serii, czyli 1-2 razy w miesiącu. Dzięki tym kosmetykom udało mi się prawie wyeliminować bad hair days. Kiedyś moje włosy potrafiły się nie układać tygodniami, teraz zdarza się to może od mycia do mycia. Szerzej o tym produkcie przeczytacie tutaj: pielęgnacja z Joico K-Pak. Cena to 70 zł za opakowanie 300 ml.
Wnioski i efekty, czyli małe podsumowanie
  • Ostatnio włosy podcinałam około 20 września. Po podcięciu długość pasma kontrolnego wynosiła 23  cm. Obecnie pasmo ma 27-28 cm. Włosy więc rosły z prędkością 4-5cm na 81 dni, czyli miesięcznie wychodzi jakieś 1,5 - 1,9 cm (przeliczyłam na kalkulatorze). Myślę, że ten wynik jest świetny. Ja jestem na pewno zadowolona.
  • Druga sprawa - zaczęłam używać regularnie serum silikonowego, dzięki czemu włosy praktycznie się nie łamią ani nie rozdwajają. Stąd końce nie są postrzępione tak jak to było w poprzednich miesiącach. Oczywiście szykuję się na jakieś podcięcie, bo chcę to robić raz na 3-4 miesiące.
  • Zaczęłam olejować włosy niemal przed każdym myciem. Od września robię to regularnie, dzięki temu są sporo gładsze, ale drażnią mnie fruwające końce. Moje włosy są bardzo wrażliwe na uszkodzenia, a przez 2 lata włosomaniactwa praktycznie nie zabezpieczałam końców. Jestem przekonana, że wpłynęło to na łamanie się włosów.
  • Pozbyłam się łupieżu. Zrozumiałam, że skórze mojej głowy nie przeszkadzają delikatne szampony ani te mocniejsze. Problem tkwił w braku nawilżenia skalpu. Pomogły mi toniki z alkoholem (Hairmedic) i odżywka Radical. Oprócz unormowania nawilżenia skóry głowy, włosy dzięki nim ruszyły do przodu.
  • Niestety, mimo że skalp toleruje silniejsze szampony, dla moich włosów są one zbyt mocne. Szybko wysuszają.

Zdjęcia próbowałam robić przez kilka dni, bo ciągle jest zbyt ciemno. A to szaro-buro na zewnątrz przez cały dzień, a to wracam późno i niestety nie jestem w stanie uchwycić tego, że włosy błyszczą. Na zdjęciu na samej górze spróbowałam włosy jakoś uwypuklić, żeby było widać jakikolwiek blask. Marnie mi się to udało. Zdjęcia robiłam w świetle dziennym jakieś 4 metry od okna. Po podcięciu we wrześniu włosy zaczęły falować, ale już teraz są znacznie cięższe i same się prostują.

Secrets of beauty
W październiku miałam także okazję uczestniczyć w spotkaniu Secrets of beauty w Warszawie. Pojechałam na nie razem z Justyną z bloga http://www.blankita.pl Wyruszyłyśmy z Krakowa (jakie to szczęście mieć siostrę, która tam mieszka!) i przez kilka godzin jechałyśmy pociągiem pospiesznym. Ja z mieszkania siostry wyszłam ok 3 w nocy. Z Justyną oczywiście miałyśmy okazję pogadać, pośmiać się, pooglądać jej zdjęcia na telefonie :P Nie dałam dziewczynie spać :D
Zdjęcia: www.blankita.pl
Podczas spotkania kilka firm przedstawiło nam prezentacje, mogłyśmy skosztować wypieków Michała z bloga http://twojezrodlourody.blogspot.com/
Zjedliśmy pizzę, popijaliśmy wino Carlo Rosi i cieszyliśmy się swoją obecnością.  W spotkaniu uczestniczyli:

Teksty z mojego bloga, które mogłyście pominąć:
Nie są to wszystkie teksty, które się w ciągu tych 2 miesięcy ukazały. Z moją systematycznością jak widać jest coraz gorzej. Ale wprowadzam nowy plan organizacyjny i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :) Postanowiłam wstawać o 6:30, żeby maksymalnie wykorzystać czas, jaki mam. Już w sumie trzeci dzień z rzędu mi się to udaje :)

W ostatnim czasie trochę częściej zaglądałam do innych blogerek i w tym miejscu chciałabym wyróżnić takie wpisy jak:
A jak tam Wasza pielęgnacja włosów? Może używacie jakiegoś nowego kosmetyku, który mogłybyście polecić? 

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
FBBloglovinInstagramTwitter

10 najlepiej ocenianych prostownic. RANKING EDYCJA 2014

$
0
0

Kiedyś uważałam, że prostownica to niezbędne urządzenie. I w sumie po części dalej tak uważam. Na co dzień nie prostuję włosów, ale od czasu do czasu się to zdarza (1-2 razy w miesiącu). Zwłaszcza wtedy, gdy chciałabym uzyskać efekt gładkich i prostych pasm bądź zrobić coś z niesforną grzywką. Świadomość, że mam w pobliżu urządzenie, które w awaryjnych sytuacjach wyratuje mnie z opresji, bardzo pomaga i uspokaja. Uważam, że warto mieć w domu gadżety, które pomogą odmienić naszą fryzurę w kilka minut. Ale... trzeba też znać umiar. Codzienne stosowanie prostownic, lokówek na dłuższą metę może doprowadzić do katastrofy na głowie. Wysuszone pasma, połamane końcówki, a nawet spalone włosy nie są marzeniem żadnej z nas. Ja już tego doświadczyłam, więc ostrożnie!:)
Właśnie ponownie stoję przed wyborem nowego urządzenia i przygotowałam krótki ranking. Oprócz tytułowej dziesiątki na końcu znajdziecie bonus z 3 dodatkowymi prostownicami.

Zasady rankingu:
  1. Urządzenie musiało znajdować się wśród najlepiej ocenianych na co najmniej dwóch z trzech stron: ceneocokupicwizaz.
  2. Ocena końcowa prostownicy to średnia ważona ocen z 2-3 powyższych stron.
  3. Prostownice w rankingu przedstawione są w kolejności od najwyższej do najniższej oceny.
  4. Średnia ocena - powyżej 4,5.
  5. Liczba ocen to co najmniej 80. 

najlepsze prostownice do włosów


  1. Na pierwszym miejscu znalazł się Remington S8510, który uzyskał ocenę 4,92/5 z 94 głosów:
  2. Drugie miejsce należy do Remingtona S5500, którego ocena to 4,83 spośród 80 głosów.
  3. Remington S6500; ocena 4,74 z 622 głosów.
  4. Remington S3500; ocena 4,72 ze 136 głosów.
  5. Na piątym miejscu uplasowała się prostownica marki Philips HP 8341/00 ze średnią oceną 4,71 ze 164 głosów.
  6. Kolejne miejsce należy do prostownicy Zelmer 33z022, która uzyskała notę 4,68 spośród 358 głosów.
  7. Remington Keratin Therapy S8590 z oceną 4,65 (192 głosy).
  8. Remington S9500 z oceną 4,64 spośród 236 głosów.
  9. Remington S1051: ocena 4,64 spośród 338 głosów.
  10. Remington S9950: średnia ocena 4,63 spośród 400 głosów. Sama miałam okazję używać tego sprzętu przez około 5 lat. Niestety, po 4 latach jedna płytka przestała grzać. I to właśnie tą prostownicą spaliłam sobie włosy...Jednak całkiem fajnie prostowała, włosy były dość gładkie i wbrew pozorom mniej się niszczyły. Za spalenie włosów odpowiadam ja, bo zbyt długo prostowałam włosy w jednym miejscu.
Kiedy wybrałam już urządzenia do rankingu to przetarłam oczy ze zdziwienia. 8 na 10 to prostownice Remington. Do listy załapał się też jeden sprzęt Zelmera i Philipsa. Postanowiłam więc podać Wam kilka dalszych pozycji, aby zaproponować coś innych marek.

Mam nadzieję, że komuś z Was przyda się mój ranking. Często prostujecie włosy? Jakiej prostownicy używacie?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin i twitterze:
FBBloglovinInstagramTwitter

RECENZJA: Grudniowy ShinyBox - powiedz STOP nietrafionym prezentom!

$
0
0

ShinyBox z miesiąca na miesiąc sprawia, że coraz bardziej wyczekuję na pudełko. W grudniu na fanpage'u SB informowało, że każda z nas w boxie znajdzie 9 produktów, z czego 7 będzie pełnowymiarowych. Dodatkowo subskrybentki VIP otrzymały 2 dodatkowe kosmetyki.
30 listopada, pisząc recenzję poprzedniegopudełka wypisałam sobie listę kosmetyków, które chciałabym otrzymać w następnym miesiącu:

  • ponownie krem pod oczy,
  • wosk do brwi,
  • żel pod prysznic/olejek do kąpieli,
  • wysuszacz lakieru,
  • eyeliner (czarny lub brązowy).
  • No i cóż, niestety nie udało mi się trafić z produktami, ale zestaw, który dostałam od Shiny bardzo mnie satysfakcjonuje. Z tego, co widzę wersja grudniowa okazała się hitem, bo wszystkie pudełka już zostały wyprzedane.
    Kiedy otwarłam przesyłkę po całym pokoju rozniósł się zapach cynamonu, a to za sprawą mydełka ORGANIQUE.  W środku znalazły się:
    1. POSE - luksusowy krem do twarzy (u mnie odmładzający) - 100 zł/szt.
    2. LIERAC - płyn micelarny do demakijażu, próbka - 16 zł / 50 ml
    3. ORGANIQUE - cynamonowe mydło glicerynowe, próbka - 7,50 zł / 50g
    4. APC - zestaw cieni sypkich + brokat - 41,50 zł / 3 szt.
    5. VASELINE - balsam do ciała - 14,50 zł / 200 ml
    6. VASELINE - wazelina kosmetyczna - 6,50 zł / 50ml
    7. SIGNAL - pasta do zębów White Now Gold, gratis - 13,50 zł / 50 ml 
    Dodatkowo członkinie klubu VIP otrzymały:
    1. PAT&RUB - rozgrzewający balsam do rąk - 39 zł / 100 ml
    2. LOVE ME GREEN - naturalny olejek relaksujący do masażu i kąpieli - 39,90 zł / 100 ml
    Łatwo więc policzyć, że standardowa wersja jest warta prawie 200 zł. Natomiast wersja dla VIP-ów - prawie 280 zł :)
    Użyłam już wszystkich kosmetyków oprócz pasty do zębów, stąd chcę się podzielić moją opinią o tych produktach.
    Luksusowy krem pielęgnacyjny POSE - Rejuvenating
    To absolutny hit grudniowej edycji! Sprawdzałam ceny na stronie ekoskin i mój krem kosztuje tam niemal 115 zł, a nie 100 zł jak jest na rozpisce, więc tu dodatkowy plus. Moja skóra jest jeszcze młoda i niby nie potrzebuję silnie odmładzających kremów (w styczniu kończę 24 lata), ale chyba lepiej zapobiegać niż walczyć ze zmarszczkami. Ten produkt ma bardzo lekką formułę, bardzo szybko się wchłania, jest dość rzadki, ale już jestem pewna, że jest skuteczny w nawilżaniu. Otóż miesiąc temu czymś podrażniłam sobie skórę w okolicach oczu. Nie pomogły kremy, które miałam, krem pod oczy również nie dał rady. Nakładałam też olejek arganowy. Miesiąc walczyłam z przesuszeniem. Nałożyłam dosłownie 2 razy POSE i przesuszenie zaczęło znikać. Po 3 aplikacjach niemal podrażnienie nie było widoczne. Jestem przekonana, że to zasługa aloesu, który występuje na pierwszym miejscu w składzie. Dalej mamy kwas hialuronowy, glicerynę, wyciąg z morszczynu, czy z pestek brzoskwini. Skład jest bardzo naturalny, ponad 99% składników jest naturalnego pochodzenia. UWAGA: zawiera kwasy AHA.
    Kremy posiadają opakowanie typu airless, które zabezpiecza produkt przed wylaniem, więc nie posiadają... rurki. Przed pierwszym użyciem należy wypompować powietrze, a później możemy dozować krem.
    Jedynie do czego mogę się tutaj przyczepić to data ważności. Mój krem jest ważny do lipca 2015 roku, ale i tak jestem przekonana, że zużyję go szybciej :)
    O mojej pielęgnacji cery możecie poczytać tutaj (klik!)
    LIERAC - płyn micelarny do demakijażu
    Jest to próbka i widziałam, że wiele osób się nim zachwyca. Niestety u mnie w ogóle nie zmywa makijażu, Rozmazuje tusz do rzęs, który nie jest nawet wodoodporny. Pozostanę wierna mojemu obecnemu płynowi. Lierac z kolei świetnie sobie radzi w roli toniku. Przemywam nim buźkę przed nałożeniem kremu. Ma dość intensywny zapach. Ja raczej wolę bardziej neutralne.
    ORGANIQUE - cynamonowe mydło glicerynowe
    To właśnie sprawca tego intensywnego zapachu po otwarciu. W moim pudełku tak pachniało, że aż mnie na moment osłabiło. Niemniej kiedy produkt już wyjęłam zapach nie był tak mocny. Mydełko nie wysusza skóry tak jak standardowe mydła (czy to w kostce, czy w płynie), ale też nie pieni się tak mocno. W związku z czym trochę słabiej myje. Przez kilka godzin po umyciu, cynamon jest jeszcze wyczuwalny.
    APC - zestaw cieni sypkich + brokat
    Każda z nas dostała również zestaw cieni: beżowo-złoty (nada się do rozświetlania), czarny z połyskującymi drobinkami oraz złoty brokat. Pojawienie się ponownie marki APC i to w tym samym wydaniu (cienie) wzbudziło u wielu osób mieszane uczucia. Pojawiły się znów zakręcane słoiczki, oraz cienie, które łatwo rozsypać. Wykonałam nimi makijaż jak na razie tylko jeden raz, więc ciężko mi się wypowiedzieć. Nie lubię czerni na oku ani brokatu, ale kto wie? Może się przekonam :)
    VASELINE - balsam oraz wazelina kosmetyczna
    Wazelina była dla mnie kolejnym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się jej w pudełku świątecznym, ale taki produkt szczególnie zimą jest przydatny. Zdziwiło mnie to, że Vaseline pojawiło się w 3 grudniowych pudełkach: ShinyBox, Beglossy oraz w JoyBoxie. Osoby, które kupiły 3 grudniowe pudełka właśnie tych marek, będą miały na pewno zapas kosmetyków Vaseline... Nie możemy tutaj winić Shiny, bo pewnie nie wiedzieli, że beglossy też będzie miał coś takiego jak oni.
    Co do balsamu to tutaj zdania są podzielone. Część dziewczyn jest zadowolona, a część narzeka, bo nie używają produktów z parafiną. Również należę do grupy osób, które unikają parafiny. Producent twierdzi, że mikro kropelki wazeliny wnikną w naszą skórę i po 4 tygodniach regularnego stosowania skóra będzie zregenerowana na kolejne 3 tygodnie... Nie wiem, co mam o tym myśleć, ale zupełnie mi się ten opis nie podoba i mnie nie przekonuje. Niemniej produkt zużyję, bo od kilku miesięcy regularnie (codziennie) balsamuję ciało i balsamów nigdy za wiele :) 
    SIGNAL - pasta do zębów White Now Gold
    Nie używam past wybielających, bo mam dość wrażliwe zęby, ale nie sądzę by ta pasta była zbyt mocna. Ja akurat nie narzekam na pojawienie się pasty w pudełku. Jest to gratis i zawsze się przyda. To jedyny produkt, którego jeszcze nie używałam. Jestem ciekawa, czy faktycznie wybiela. Pastę również można było dostać w JoyBoxie.
    PAT & RUB - rozgrzewający balsam do rąk
    Jest to kosmetyk dodatkowy (dla klubu vip). Mam wrażenie, że w tym miesiącu Shiny czytało mi w myślach. Mimo że przy recenzji poprzedniego pudełka nie wymieniłam rozgrzewającego kremu do rąk to bardzo ucieszyłam się z pojawienia tego produktu. Jestem zmarzluchem, mam bardzo słabe krążenie, wiecznie zimne dłonie i stopy. Cierpię na coś w rodzaju bielenia kończyn pod wpływem zimna. Niestety lekarze nie wiedzą, co mi dolega, więc muszę się posiłkować tym, co mam. Ostatnio może nie jest najzimniej, ale uwierzcie - moje dłonie i tak cierpią. Postanowiłam zaryzykować i wypróbować ten kosmetyk przy wyjściu z domu. Celowo nie zabrałam ze sobą rękawiczek. I nie było tak źle. W prawdzie dłonie mi zmarzły, ale nie aż tak jak zazwyczaj. Ponadto produkt bardzo dobrze nawilża, wygładza i faktycznie delikatnie rozgrzewa. Ma bardzo intensywny zapach, najbardziej wyczuwalne są chyba goździki, pachnie podobnie do "przyprawy do piernika". Bardzo lubię takie zapachy.
    Mam w domu też rozgrzewające serum antycellulitowe z Marizy i miałam zamiar je stosować właśnie na dłonie i stopy. Z tym, że tamto serum trochę piecze (ale nie jest to związane z żadnymi alergiami). Jeśli na dłuższą metę PAT&RUB się sprawdzi to dla takiego efektu będę wstanie wydawać te 39 zł :)
    LOVE ME GREEN - olejek do masażu i kąpieli
    W składzie znajdziemy m.in. olej sezamowy, olej z pestek moreli, olej roślinny, olej arganowy, olej z nasion słonecznika, olej sojowy, ekstrakt z kwiatów plumerii. Produkt ma specyficzny zapach. Bardzo lubię oleje i stosuję je w pielęgnacji całego ciała: skóry, cery, czy włosów. Stąd olejki się u mnie na pewno nie zmarnują. Ponadto kosmetyki Love Me Green mają bardzo fajne składy. Mam ich maseczkę do twarzy i jestem bardzo zadowolona. 
    Tutaj również mogę przyczepić się jedynie do daty ważności, ponieważ produkt jest ważny do 19 marca 2015. Ale i tak wiem, że go do tego czasu zużyję, bo opakowanie zawiera 100 ml, a ja lubię smarować się olejami. Do Nowego Roku już go nie będzie :)

    Jeśli chodzi o to pudełko to jestem z niego bardzo zadowolona. Zwłaszcza z wersji dla członkiń klubu VIP. Hitem tego pudełka jest krem POSE, balsam do rąk PAT&RUB oraz olejek Love Me Green. Jednak fajnym dodatkiem jest mydełko ORGANIQUE, płyn do demakijażu LIERAC (stosowany jako tonik), no i pasta SIGNAL. Najmniej jestem zadowolona z wazeliny, balsamu i cieni APC. Moim zdaniem box świąteczny jest lepszy od tego listopadowego. Szkoda, że nie jest już dostępny, bo zamówiłabym go dla samego kremu POSE :)

    Przejrzałam ponownie swoje zbiory kosmetyków i tym razem miałam problem, aby określić co chciałabym znaleźć w styczniowym pudełku. Jednak są takie kosmetyki, których nie mam wcale, lub które lada moment się skończą i są to:
    • maseczka do twarzy (w jakimś większym opakowaniu),
    • produkt przyspieszający wysychanie lakieru,
    • toni/hydrolat/woda termalna,
    • korektor pod oczy,
    • eyeliner,
    • żel pod prysznic/sól/olejek zapachowy o kąpieli.
    Podoba Wam się zawartość grudniowego ShinyBoxa? Subskrybujecie pudełka? A może miałyście któreś z tych kosmetyków?


    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter


    RECENZJA: Sessio zabezpieczające serum arganowe

    $
    0
    0
    Tak jak Wam pisałam w pielęgnacyjnym przeglądzie października i listopada od jesieni używam regularnie serum zabezpieczającego włosy. Wcześniej tego nie robiłam, bo nie potrafiłam wyrobić w sobie nawyku używania takiego produktu. Obecnie robię to po każdym myciu. Na olej arganowy decyduje się coraz więcej osób, a producenci coraz chętniej umieszczają go w składzie kosmetyku. W pielęgnacji włosów ten olej najlepiej spisze się u osób, które lubią oleje z omega-9 i omega-6, bądź których włosy mają średnią porowatość. Dziś chciałabym Wam dokładniej przedstawić Sessio serum arganowe.


    Skład

    Cyclopentasiloxane (emolient, silikon, odparowujący z włosa), Dimethiconol (silikon, nierozpuszczalny w wodzie, zmywalny łagodnym szamponem), Dimethicone (silikon zmywalny szamponem z silnym detergentem), Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Phenyl Trimethicone (silikon zmywalny szamponem z silnym detergentem), Isopropyl Palmitate (emolient), Parfum (zapach), Coumarin (składnik kompozycji zapachowej), Hexyl Cinnamal (składnik kompozycji zapachowej), Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde (substancja zapachowa), CI 47000 (barwnik), CI 26100 (barwnik).

    Skład kosmetyku dla jednych jest sporym zaskoczeniem, a dla innych jest dość przewidywalny. Na początku mamy 3 silikony. Jeden z nich odparowuje z włosa, a dwa pozostałe są zmywalne szamponem. Dopiero na czwartym miejscu znajduje się olej arganowy. Plusem tego serum jest niewątpliwie brak alkoholu. W opisywanym przeze mnie produkcie Matrix olej tamanu, alcohol denat był już na trzecim miejscu. Niestety niektóre sera zabezpieczające  mają alkohol w składzie nawet na samym początku. I niewątpliwie jest to ich minusem, bo przecież mają chronić włosy, a nie je dodatkowo wysuszać. Podsumowując: Sessio ma bardzo przyjemny skład, odpowiedni dla funkcji, jakie ma spełniać.
    Jak używam serum i moje wrażenia
    Sessio nakładam na wilgotne włosy na całą długość (od nasady po końce). Nie spłukuję tylko pozostawiam do wyschnięcia. Używam go po każdym myciu, ale czasami również na drugi dzień, gdy widzę, że włosy są lekko przesuszone. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, abym przy jego pomocy doprowadziła włosy do przetłuszczenia. Dzięki niemu włosy się nie puszą, są gładkie, miękkie, lekko dociążone, ale nie obciążone. Błyszczą, ale przede wszystkim prawie wcale się nie rozdwajają i nie łamią. Włosy podcinałam około 20 września. Od tego czasu minęły 3 miesiące, a włosy nadal mają ładne końcówki. Kolejnym plusem jest wydajność serum. Opakowanie 100 ml powinno wystarczyć na pół roku osobom ze średnią długością i gęstością włosów (oczywiście stosowane co drugi dzień). Używam go już ponad 3 miesiące, a w buteleczce została mi połowa produktu.
    Atutem jest też cena: 18 zł za 100 ml. 
    Serum można nabyć np. tutaj lub tu. Od czasu do czasu jest również dostępne na allegro. Sessio (Chantal, Prosalon) to marki typowo fryzjerskie, tak więc Wasz fryzjer/-ka może mieć taki kosmetyk do sprzedaży. Nie spotkałam go w żadnym supermarkecie, czy drogerii, więc nie wiem jak jest z dostępnością w takich miejscach.

    Podsumowując: Jeśli nie oczekujemy, że serum będzie regenerować włosy w takim stopniu jak maseczka, to Sessio to świetny wybór. Jest wydajne, ma bezpieczny skład, nie obciąża, a jego cena jest dość niska. Włosy są chronione i się nie rozdwajają.


    Inne opinie:
    Jeśli szukacie jedwabiu, albo serum dla siebie to pomocne będą wpisy Natalii z blondhaircare.com:

    Zabezpieczacie włosy? Jeśli tak to czym? A może używałyście Sessio?
    Produkt otrzymałam w ramach współpracy z marką Chantal.

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    TAG: 11 włosowych pytań

    $
    0
    0


    Zazwyczaj unikam tagów. Swego czasu popularny był Liebster Blog Award i nawet kilkanaście razy odpowiedziałam na niego :) Mimo że żadna z blogerek nie wyznaczyła mnie, abym odpowiedziała na pytania to pomyślałam, że taki tag będzie świetnym urozmaiceniem bloga i dzięki niemu będę mogła Wam przybliżyć moje cele, moją historię, błędy, ulubiony kosmetyk, czy pielęgnację. Zaczynamy!
    Próbowałam dojść do tego, kto rozpoczął ten tag i podobno jest to Fair Hair Care :) jeśli to Ty to gratuluję pomysłu. Ciężko mnie przekonać do takich zabaw, a Tobie się udało :)

    Jaka gwiazda ma według Ciebie najpiękniejszą fryzurę?
    Celebryci nie mają lekko. Oczywiście zarabiają sporo pieniędzy, ale pracują wyglądem. Z jednej strony mają motywację do dbania o siebie. Część z nich ćwiczy, dba o skórę, zawsze przygotowuje się do wyjścia. Z drugiej strony niektórzy odczuwają silną presję i poddają się operacjom plastycznym. A gdy pewnego dnia sobie odpuszczą i wyjdą bez makijażu na ulicę, zaczyna się seria zdjęć i seria niusów na różnych portalach plotkowych. Fryzury już nie są tak brane pod lupę, no chyba że gwiazda pojawia się na czerwonym dywanie. Nad włosami celebrytów jednak pracują styliści. To, co widzimy w TV nierzadko odbiega od prawdziwej rzeczywistości. Dlatego ja wybrałam kilka popularnych aktorek, które według mnie mają w miarę naturalne włosy. Nie będą to na pewno osoby o włosach z ogromną objętością.
    Według mnie jedne z najpiękniejszych włosów ma Amanda Seyfried i Nina Dobrev. Natomiast włosy, które ma Mila Kunis czy Jessica Alba, są zbliżone do moich (jeśli chodzi o gęstość). Niemniej też są piękne.

    Jaki jest Twój cel pielęgnacji włosów?
    Moje pielęgnacyjne cele zmieniały się z biegiem czasu. Na początku chciałam osiągnąć wszystko: długość, gęstość, zdrowie oraz połysk. Ale... tak od razu się nie da. Później postawiłam na zdrowie włosów i połysk. W obecnym czasie skupiam się jednak na długości i gęstości. Pomału runęły moje wyobrażenia o włosach i zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie wielu celów osiągnąć. Moje włosy są trochę kapryśne, a geny chyba nienajlepsze. Jednak wiem, że jeszcze w znacznym stopniu mogę poprawić obecny stan. Cele na 2015 rok? Zapuścić włosy do łokci oraz zmniejszyć ilość połamanych końcówek.

    Jaka jest najgorsza rzecz, jaką zrobiłaś swoim włosom?
    Ci, którzy są ze mną od dłuższego czasu dobrze wiedzą, że moje włosy były prostowane codziennie przez 7 lat. Z jednej strony mogę stwierdzić, że to najgorsze, co im zrobiłam. Ale z drugiej strony najlepsze. Dlaczego? Bo gdybym nie spaliła włosów prostownicą to dziś pewnie nie byłabym blogerką, ani nie dbałabym w taki sposób o włosy. Nie poznałabym tylu ludzi i tak wielu rzeczy bym się nie nauczyła. Czasem złe rzeczy, złe doświadczenia prowadzą nas w najlepszym dla nas kierunku.

    Jaka jest Twoja ulubiona forma pielęgnacji włosów?
    Chciałabym coś wybrać, ale jest to bardzo ciężkie. Suma małych, codziennych i przemyślanych czynności daje duży efekt. Gdybym jednak miała się na coś zdecydować to z pewnością byłoby to zabezpieczanie końców serum silikonowym i OMO. OMO stosuję niemal od początku pielęgnacji włosów. Dzięki tej metodzie moje włosy są dociążone i gładkie. Natomiast serum pomaga mi utrzymać końce w dobrym stanie.

    Dokończ zdanie: Moje włosy byłyby idealne, gdyby...
    były długie, gęste, gładkie i błyszczące. Tak mógłby odpowiedzieć każdy. No bo każda z nas chciałaby mieć gęste, gładkie, czy błyszczące włosy. Moje włosy zmieniły się w tak dużym stopniu, że mimo iż nie są idealne, to za każdym razem, gdy patrzę w lusterko, wiem, że odwaliłam kawał dobrej roboty.

    Maska, czy odżywka?
    Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Maska owszem daje świetny efekt, ale nie stosuję jej co mycie. Z kolei odżywka dba o moje włosy na co dzień. Prościej byłoby mi wybrać pomiędzy odżywką a olejami. Oczywiście wybrałabym oleje.

    Od kiedy i dlaczego zajęłaś się bardziej "profesjonalną" pielęgnacją włosów?
    Myślę, że podobnie jak i ja, większość dziewczyn zaczęło świadomie dbać o włosy w 2012 roku. Wtedy też pojawił się boom na blogi włosowe. Niektórzy pewnie nie zdają sobie sprawy, że przed 2012 rokiem było zaledwie kilka blogów włosomaniaczek, które są prowadzone do teraz. W tamtym czasie wiedzę czerpałam z bloga Anwen, Eve i z forum wizaż (głównie). Po spaleniu włosów prostownicą wsiąknęłam w temat na dobre. Blog miał mi pomóc usystematyzować wiedzę oraz miał być takim pamiętnikiem. Zakładając bloga miałam naprawdę niewielkie pojęcie o włosach. Dużo czytałam, sięgałam nawet po książki fryzjerskie. To właśnie to miejsce stało się dla mnie taką podporą, motywacją. No bo przecież wstyd by mi się było przed Wami przyznać, że nic nie robiłam z włosami przez miesiąc. Dodatkowo dzięki temu miejscu spełniam się. Od wielu lat działałam w wolontariacie, a teraz pomagam Wam w walce o piękne włosy. Dziękuję za wszystkie maile i komentarze!

    Gdybyś na jeden dzień mogła mieć wymarzone włosy, jakby one wyglądały?
    Tutaj chyba najprościej przedstawić to w postaci zdjęć. Najbardziej byłabym zadowolona, gdyby moje włosy wyglądały jak któreś z poniższych. Myślę nawet, że w dłuższej perspektywie jestem w stanie takie włosy wyhodować :)

    Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk do włosów?
    Ciężko porównywać kosmetyki z różnych grup. Dlatego:
    • do mycia wybieram szampon Babydream, albo płyn od stóp do głów Babydream,
    • do olejowania najchętniej sięgam po olejki Alterra,
    • do odżywiania: ostatnio rewelacyjnie spisuje się u mnie maska Gloria, lubię też aloesową odżywkę Pilomaxu.
    • z wcierek uwielbiam Hairmedic oraz Radical.
    Ale w ostatnim czasie moje serce podbiło serum silikonowe Sessio, o którym pisałam przed świętami:

    Czego nigdy nie odważyłabyś się zrobić swoim włosom?
    O tutaj jest duże pole do popisu :D no to zaczynam wymieniać. Nigdy nie odważyłabym się zrobić sobie trwałej ondulacji, nie ścięłabym włosów na chłopaka, nie zgoliłabym czupryny, nie dałabym sobie natapirować włosów i nie zafarbowałabym się na takie kolory jak: niebieski, różowy, fioletowy, zielony... a i jeszcze dredy - stanowczo nie!.

    Dokończ zdanie - mój ulubiony blog o świadomej pielęgnacji włosów to...
    Tutaj pewnie część osób zaskoczę, ale nie mam takiego bloga. Owszem czytam różne blogi, ale temat pielęgnacji włosów jest mi wystarczająco znany więc już tak nie śledzę włosowych blogów. Wiele z nich porusza tematy, które są dla mnie już wiadome. Lubię jednak zaglądać do Eter oraz do Doroty.

    Tag na tyle mi się spodobał, że chciałabym go pociągnąć dalej. Tak więc moje włosowe pytania brzmią:

    1. Jaki jest Twój ulubiony produkt do zabezpieczania końcówek?
    2. Czy czytasz składy kosmetyków, a jeśli tak to czego unikasz?
    3. Jaką największą krzywdę wyrządziłaś swoim włosom?
    4. Czy tak samo przykładasz się do pielęgnacji twarzy i ciała jak do pielęgnacji włosów?
    5. Czy masz w swoim otoczeniu jakieś włosomaniaczki?
    6. Jaki włosowy kosmetyk masz na swojej liście marzeń?
    7. Co sprawia Ci największe kłopoty w pielęgnacji włosów?
    8. Ile czasu tygodniowo poświęcasz na dbanie o włosy i co wtedy robisz?
    9. Jakie blogerki włosowe podczytujesz?
    10. Co sądzisz o włosomaniactwie?
    11. Jaką złotą myśl o pielęgnacji włosów mogłabyś przekazać początkującym włosomaniaczkom?

    A do odpowiedzi na pytania zapraszam:
    1. www.blankita.pl
    2. www.mademoisellemagdalene.pl
    3. www.takbywlosminiespadlzglowy.blogspot.com
    4. www.kasianafali.pl
    5. www.wlosowelove.blogspot.com
    6. www.blondhaircare.com
    7. www.donnalavita.pl
    8. www.redhaircontrol.blogspot.com
    9. www.kosmetykoholizm.pl
    10. www.urodaiwlosy.pl
    11. www.kosmetyczna-hedonistka.blogspot.com
    A tak poza tematami włosowymi, życzę Wam dużo szczęścia w nadchodzącym roku i oczywiście pięknych włosów :) wszystkiego dobrego!

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    RECENZJA: ShinyBox The Beauty Touch - extrabox

    $
    0
    0

    Pewnie część z Was wie, że ShinyBox oprócz pudełek standardowych ma w sprzedaży również tzw. ekstraboxy, których wartość jest znacznie większa niż 150 zł (średnia wartość standardowego pudełka). Kosmetyki z pudełka The Beauty Touch są warte około 330 zł. Obecnie pudełko można dorwać za 129 zł (klik!). Chociaż w świątecznej promocji były dostępne za prawie 100 zł. Dla mnie to pudełko jest jednym z ciekawszych, bo znalazłam tutaj dwa kosmetyki, które można wykorzystać w pielęgnacji/stylizacji włosów, a jak wiecie to wiodąca tematyka mojego bloga :)

    W środku pudełka znalazły się:
    • Abacosun - żywa ziemia wulkaniczna Tierras Del Volcan - 55 zł / 75 ml,
    • Synesis - eliksir pod oczy z różą damasceńską - 78 zł / 10 ml,
    • Vedara BioSerum w olejku do ciała z 24-karatowym złotem - 58 zł / 200 ml,
    • Etre Belle Catwalk eye shadows - cienie do powiek - 49,99 zł / szt,
    • Emryolisse krem odżywczo-nawilżający - próbka 5 ml.
    • KMS California Spray zwiększający objętość włosów - 85 zł / 200 ml.
    Abacosun - żywa ziemia wulkaniczna
    Jest to produkt dość uniwersalny, ponieważ można go stosować jako maskę na twarz, ciało i włosy. Ma za zadnie wygładzać zmarszczki, nawilżać, odżywiać, oczyszczać i działać jak drenaż limfatyczny. Miałam nadzieję, że skład produktu będzie w 100 % naturalny, dlatego z ciekawości go przeanalizowałam:
    thermal mud (błoto termalne), thermal water (woda termalna), methylparaben (paraben, konserwant), propylparaben (paraben, konserwant), quaternium-15 (konserwuje, ułatwia rozczesywanie włosów), colloidal sulfur (siarka koloidalna), iron (żelazo), sulfates (siarczany), calcium (wapń), sodium (sód), potassium (potas), magnesium (magnez), bicarbonates (wodorowęglany), carbonates (węglany), chlorides (chlorki), manganese (mangan), zinc (cynk), copper (miedź), cobalt (kobalt), nickel (nikiel), silver (srebro), quartz (kwarc), feldspar (skaleń), opaque minerals (minerały nieprzezroczyste), sericite (serycyt), mica (mika), fossil (skamieliny).
    Pierwszy raz się spotkałam z taką formą składu. Oprócz osławionych parabenów i quaternium-15 w składzie znajdują się całkiem przyjemne substancje.  Produkt ma bardzo gęstą konsystencję i przypomina błoto. Między palcami da się wyczuć grudki. Do tej pory stosowałam kosmetyk na twarz, jednak z opisu producenta wynika, że można go stosować na włosy, czy ciało. Ponoć ma hamować łysienie i wzmacniać skórę głowy. Myślę, że kwiecień-maj to będzie czas na dokładne testy pod tym kątem. Dokładna opinia na pewno pojawi się na blogu!
    Synesis - eliksir pod oczy z różą damasceńską
    Nie przepadam za zapachem róży. Wiem, wiem. Wiele osób po prostu uwielbia różane kosmetyki, jednak ja jestem w gronie tych, którym różana woń przeszkadza. Niemniej w tym produkcie jest ona słabo wyczuwalna :) i to mnie bardzo cieszy. Kiedyś kompletnie nie dbałam o okolice oczu. Mój pierwszy krem do pielęgnacji okolic oczu zaczęłam używać jakieś 3 miesiące temu. Odkąd codziennie wklepuję specyfiki przeznaczone do tego celu, coraz częściej rozglądam się za fajnymi produktami. Synesis ma oleistą formułę. W składzie znajdziemy masło shea, olej awokado, olej rycynowy, olej z orzechów makadamia, olej ryżowy, olej z rokitnika, olej winogronowy, olej konopny, ceramidy, masło aloesowe, olej z róży, tokoferol, tokotrienol, koenzym Q10, witaminę C. Skład jak widać jest bardzo bogaty i czuć to na skórze. Po użyciu produktu czuję, że skóra jest nawilżona, napięta. Z uwagi na postać oleistą chętniej stosuję go na noc, ale na dzień pod podkład też się sprawdza. Makijaż się nie ściera i nadal jest trwały. Czasem delikatnie przecieram nim rzęsy. Dzięki temu są miękkie i bardziej elastyczne. Jak dla mnie produkt ma dwie wady. Pierwszy to cena, a drugi data ważności. Swój eliksir muszę zużyć przed końcem lutego bieżącego roku. Z tego, co widzę to na stronie Synesis można go dorwać w obniżonej cenie za 29 zł. Przypuszczam więc, że jest to związane z datą ważności.

    Vedara Bio Serum w olejku ze złotem
    Od września staram się też regularnie wcierać balsamy, czy olejki w skórę. Stąd chętnie testuję tego typu produkty. To serum jest jednak produktem wielozadaniowym. Można go nakładać na ciało, twarz czy nawet włosy. Jak pewnie wiecie w pielęgnacji stawiam na oleje. Regularnie olejuję włosy, używam oliwek, twarz oczyszczam metodą OCM i nakładam olejki. Produkt Vedara ma bardzo przyjemny skład. Znajdziemy tu olej ze słodkich migdałów, olej sojowy, olej kokosowy, złoto, antyoksydanty. Po nałożeniu produktu skóra staje się bardziej miękka i świetlista. Połysk zostaje na długie godziny, stąd na pewno wykorzystam ten kosmetyk w okresie letnim :) Teraz zależy mi głównie na nawilżeniu, ale kiedy przyjdzie pora na odsłanianie rąk i nóg przyda się efekt rozświetlonej skóry :)
    Etre Belle Catwalk eye shadows - cienie do powiek
    Ostatnio w ShinyBoxach pojawia się coraz więcej cieni do powiek. Nie inaczej jest w tym pudełku. Cienie są błyszczące i dość trwałe, ale niestety nie są to moje kolory (prócz zielonego i bieli). Chyba najmniej mi przypadły do gustu.
    KMS California spray zwiększający objętość włosów
    Przyznam szczerze, że jest to produkt, którego jeszcze nie używałam. Stąd niestety nie mogę wypowiedzieć się, czy jest on skuteczny. Testy na pewno przeprowadzę i wkrótce podzielę się opinią na blogu :) Ciekawa jestem, czy ktoś z Was używał tego kosmetyku?
    Emryolisse krem odżywczo-nawilżający
    W pudełku znalazła się maluteńka próbka kremu (5ml) w tubce. Mając taką ilość produktu niestety nie można wypowiedzieć się na temat działania kosmetyku. Żałuję, że w boxie nie znalazłam wersji pełnowymiarowej. 

    Jeśli ktoś z Was ma ochotę zamówić to pudełko to można je dostać tutaj: The Beauty Touch. Pamiętajcie jednak, że eliksir pod oczy ma krótki termin ważności (do końca lutego bieżącego roku).

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    Przegląd roku 2014 - podsumowanie, realizacja celów, statystyki, współprace i plany na 2015

    $
    0
    0

    Przez ostatnie 1-2 tygodnie na blogach pojawiało się mnóstwo podsumowań, planów na następny rok, czy przeglądów ulubieńców. Z jednej strony taki temat wydaje się dość oklepany, ale uwierzcie - miło jest wrócić do takiego wpisu sprzed roku i sprawdzić, ile się zmieniło od tego czasu. Takie porównania dają też szansę ocenić nasze postępy, a zobowiązanie się do czegoś w miejscu publicznym dodatkowo motywuje. Poza tym każdy z nas jest inny, każdy przeżył coś innego i może mieć zupełnie odmienne plany.
    W pierwszej kolejności chciałabym się rozliczyć z moich włosowych postanowień, o których pisałam w tym wpisie: Lista włosowych postanowień na 2014 rok.

    REALIZACJA POSTANOWIEŃ Z 2014 ROKU
    Jestem pozytywnie zaskoczona, ponieważ udało mi się zrealizować każdy z celów, które wtedy wymieniłam, a były to:
    • regularne stosowanie wcierek - do połowy 2014 roku stosowałam wcierki w kratkę. Czasem nakładałam je przez trzy tygodnie, a później przez miesiąc o nich zapomniałam. Dopiero od wakacji regularnie wcierałam Hairmedic, a później odżywkę do skóry głowy Radical. W tym momencie używam pozostałości wcierek Seboradin z czarną rzodkwią oraz Seboradin lotion przeciw wypadającym włosom. Na szczęście można ich używać przez 18 miesięcy od otwarcia, więc mam jeszcze trochę czasu.
    • denkowanie - pod tym hasłem upłynął mi niemal cały 2014 rok. Kosmetyków może i nie było bardzo dużo, ale sporo było otwartych. A jak pewnie wiecie po pewnym czasie produkty tracą swoje właściwości i przede wszystkim mogą być niezdatne do użycia. Stąd moje zakupy (w kwestii pielęgnacji włosów) opierały się głównie na szamponach i olejach. W styczniu jeden z wpisów na pewno będzie poświęcony zużyciom z ostatniego półrocza :)
    • regularne olejowanie -  również i z tego mogę być bardzo dumna. Przez cały rok systematycznie nakładałam oleje, a od kilku miesięcy robię to prawie przed każdym myciem. Włosy są zdrowsze, bardziej miękkie i mniej się łamią.
    • zabezpieczanie końcówek - oj miałam z tym nie lada problem. A wiedziałam, że w moim przypadku zabezpieczanie włosów serum silikonowym jest niezbędne. W tym celu używam Sessio (jest już na wykońi muszę przyznać, że dzięki temu końce już tak się nie przerzedzają. Używanie serum weszło mi już w nawyk (tak jak i stosowanie wcierek, czy olejowanie).
    INNE "PIELĘGNACYJNE" SUKCESY
    Przez te 365 dni uświadomiłam sobie, że mało o siebie dbam. Owszem włosy były pielęgnowane dużo bardziej niż u przeciętnej Polki. Ale nasz wygląd to przecież nie tylko same włosy. To stan cery, paznokci, ciała. Już dobrych kilka miesięcy przykładam się do pielęgnacji cery. Oprócz tego uczę się podstaw makijażu. Zainwestowałam w pędzle, paletkę cieni. Częściej też maluję paznokcie.

    Dzięki bognyprogram zaczęłam dbać o ciało! Zorganizowała ona akcję 100 dni do pielęgnacji ciała. Uczestniczki akcji miały regularnie wcierać w siebie olejki/balsamy, robić peelingi, czyli jednym zdaniem wszystko to, co pomaga osiągnąć lepszy wygląd i samopoczucie. Ja niestety nie wypełniłam tabelki, ale tylko przez pierwsze dni ociągałam się z realizacją założeń akcji. Cel wypełniłam w 85%, wyrobiłam w sobie nawyk dbania o skórę. Praktycznie nie ma dnia, abym nie użyła olejku, czy balsamu. Przez te 100 dni zużyłam 4 balsamy i 1,5 peelingu. Moja skóra bardzo się ujędrniła, nawilżyła, wygładziła. Czuję się zdecydowanie lepiej i pewnie też trochę lepiej wyglądam. 

    MOJE BLOGOWANIE W 2014 ROKU
    W ubiegłym roku postanowiłam zmienić styl blogowania. Rok wcześniej dodawałam sporo wpisów, ale nie były one tak dopracowane jakbym chciała. Przede wszystkim nie wyczerpywały tematu, były krótkie, a niektóre nie zawierały zdjęć. Kiedyś uważałam, że blogowanie polega na częstym dodawaniu postów i w zasadzie dalej tak uważam. Ale... moim zdaniem nie powinno się to odbywać kosztem jakości notek.  Kiedy rok temu pisałam takie podsumowanie to przejrzałam archiwum i złapałam się za głowę - większość wpisów była słaba. Za to z roku 2014 jestem w miarę zadowolona. Widzę, że zrobiłam spore postępy! Nie jest idealnie, ale nie czuję wstydu :) Jedyne, co mnie martwi to spadek ilości notek. W tym roku będę chciała podnieść liczbę aktualizacji do 10 w miesiącu. Pięć w ciągu 30 dni to za mało. Przyda mi się lepsza organizacja czasu :)

    STATYSTYKI

    Przez cały 2014 rok bloga odwiedziło 187 tysięcy osób! Uważam, że to bardzo dużo. W samym listopadzie było tutaj ponad 31 tysięcy unikalnych użytkowników, a w grudniu 26 tysięcy (mam nadzieję, że spadek jest spowodowany okresem świątecznym). Dla porównania przez cały 2013 rok bloga odwiedziło "zaledwie" 46 tysięcy osób. Przeskok jest prawie 4 krotny. Nie spodziewam się, że w 2015 roku poczynię duży postęp, ale fajnie byłoby utrzymać to na takim poziomie jak teraz. Nie pokazuję Wam tych statystyk po to, żeby się przechwalać. Zresztą w porównaniu z popularnymi blogami są one niewielkie, ale chcę pokazać, że mimo rzadszych wpisów "statystycznie" blog nie ucierpiał. Wręcz przeciwnie - jego pozycja rośnie z miesiąca na miesiąc. Cieszę się z tego, bo moje zainteresowania również dla innych osób wydają się ciekawe i chętnie do mnie zaglądacie. A to z kolei buduje moje poczucie wartości i sensu w to, co robię :)

    Jeśli chodzi o ilość obserwatorów to w ciągu roku przybyło prawie 440 osób. Natomiast fanpage bloga całkiem nieźle się rozwija. Dołączyło do mnie ponad 6 tysięcy osób. Myślę, że to dzięki chwytliwej nazwie, w końcu "Dbaj o włosy"jest dość uniwersalne i mogłoby działać niezależnie od bloga. Jeśli go obserwujecie i chcecie na bieżąco dostawać powiadomienia o nowych wpisach to dobrze byłoby kliknąć "Otrzymuj powiadomienia"


    WSPÓŁPRACE
    W zeszłym roku podjęłam swoje pierwsze współprace. Oczywiście za każdym razem oznaczałam, że wpis powstał w ramach współpracy. Na początku roku miałam okazję testować produkty Seboradinu, okulary Firmoo, później był tonik Hairmedic, kosmetyki z Hairstore, oraz serum Sessio. Jednak kluczowymi współpracami były testy urządzenia do nadawania objętości firmy Rowenta oraz ambasadorowanie ShinyBox. Na 2015 rok planuję niemal 100% rezygnację ze współprac barterowych (nawet w ramach konkursu). Pozostanę przy ShinyBoxie, a jedyne propozycje jakie będę przyjmować to takie, jakie zaproponowała mi Rowenta. Myślę, że pisanie artykułu w zamian za produkt nie jest godziwym wynagrodzeniem, zwłaszcza jeśli kosmetyk kosztuje grosze. Nie chcę również, aby mój blog uchodził za słup z reklamami. Wolę na czymś oszczędzić i kupić coś na własną rękę. Sama widzę, że niechętnie zaglądam na blogi, które mają mnóstwo współprac. Zdaję sobie sprawę, że wiele blogów działa w ramach barteru (nawet tych popularnych), ale ja w zasadzie nigdy nie byłam czymś takim zainteresowana. Przez 2,5 roku blogowania podjęłam 7 współprac. Nie wiem, czy to dużo czy mało, ale wiele propozycji odrzucałam. Nie chcę też zdobywać "popularności" rozdaniami czy konkursami. Na moim blogu było ich faktycznie kilka, ale głównie były organizowane przez firmy, z którymi współpracowałam. Cieszę się, że nie każdy zobowiązywał do lajkowania, czy obserwowania. Coraz bardziej zaczynają mnie drażnić blogi, na których konkursy pojawiają się co miesiąc a nawet i częściej.  U mnie pewnie jakiś konkurs w tym roku też się pojawi, ale pod warunkiem, że uznam iż nagroda dla Was będzie wartościowa. Głupio byłoby mi od Was wymagać odpowiedzi na pytania, abyście mogli wygrać kosmetyki za 50 zł. Poza tym wiecie, chciałabym, żebyście mnie tak po prostu lubili, a nie dlatego, że chcę coś Wam dać :)

    SPOTKANIA BLOGERSKIE


    W 2014 roku uczestniczyłam w 3 spotkaniach blogerek kosmetycznych:
    Najmilej wspominam spotkanie krakowskie, a to dlatego, że razem z Justyną je organizowałam. W ubiegłym roku miałam okazję poznać mnóstwo świetnych osób i mam nadzieję, że w tym roku też gdzieś się wybiorę :) Dzięki takim spotkaniom tworzą się więzi, a z kilkoma osobami regularnie się kontaktuję.

    NAJCHĘTNIEJ CZYTANE WPISY W 2014
    1. 10 najlepiej ocenianych suszarek do włosów - edycja 2013
    2. RECENZJA: Rowenta Volum'24 Respectissim, czyli urządzenie zwiększające objętość włosów
    3. Sprawdzamy daty ważności kosmetyków - jak je rozkodować?
    4. Jak poprawić stan włosów spalonych?
    5. 10 najlepiej ocenianych suszarek do włosów - EDYCJA 2014
    6. Włosy na detoksie: soda oczyszczona+ocet jabłkowy
    7. 5 błędów w pielęgnacji włosów, jakie popełniałam...
    8. Jak olejować włosy? cz.2
    9. RECENZJA: Green Pharmacy Olejek łopianowy z czerwoną papryką
    10. Jak określić porowatość włosów?
    A jakie są moje plany na 2015?
    Na tym blogu napiszę Wam jedynie plany związane z urodą i blogiem. Pozostałe pojawią się na moim drugim blogu.

    1. Chcę realizować założenia z zeszłego roku, więc denkowanie, zabezpieczanie serum, regularne olejowanie i stosowanie wcierek będę nadal praktykować w takim samym stopniu.
    2. Długość! W tym roku skupię się na zapuszczaniu włosów. Ich stan jest już na przyzwoitym poziomie, więc teraz pozostaje mi tylko zapuszczać. Dokładnego planu zapuszczania jeszcze nie mam, ale w tym miesiącu taki przygotuję i wrzucę wpis na bloga :) wolę, gdy takie rzeczy mam uporządkowane właśnie w tym miejscu.
    3. Powoli denkuję kosmetyki do pielęgnacji włosów i nie mam ich już zbyt wiele. Stąd też chcę przygotować listę 10-20 produktów, które w tym roku zakupię. Plan jest taki, że mam zamiar trzymać się tylko tej listy.
    4. Co do bloga, będę się starać, aby aktualizować go 10 razy w miesiącu, ale nie wiem na ile mi się to uda. Obecnie mimo tego, że wpisów pojawia się około 5 na miesiąc, blogowanie zajmuje mi sporo czasu. Robienie zdjęć, obróbka, prowadzenie fanpage'a, instagrama, odpisywanie na komentarze, maile, komentowanie u innych blogerek... tego wszystkiego nie da się zrobić w ciągu godziny. A mój czas wypełnia również praca i studia. Staram się lepiej organizować czas, ale lenistwo czasem bierze górę. Niczego nie obiecuję, ale będę się dwoić i troić :)
    5. Być może w tym miesiącu, a najpóźniej w przyszłym zainwestuję w lustrzankę. Model mam już upatrzony. Czekałam na jakieś promocje, ale niestety żadnych nie było. Mój obecny Nikon nie zawsze chce ze mną współpracować. Jak na cyfrówkę to myślę, że całkiem sporo dało się z niego wyciągnąć.
    6. Instagram - strasznie spodobała mi się idea tej aplikacji i chcę się tam udzielać częściej:) na razie dodaję maksymalnie 10 zdjęć miesięcznie, ale chyba pora zwiększyć tą ilość. Fajnie jest obejrzeć zdjęcia z kilku miesięcy do tyłu i przypomnieć sobie, co się wtedy działo :)
    Tak wygląda moje podsumowanie 2014 roku i plany na 2015. Pewnie coś mi umknęło, ale jak tylko sobie przypomnę to zaktualizuję notkę:)


    P.S. Im dłużej bloguje tym więcej piszę i chyba stałam się gadułą :D

    Ciekawa jestem jak Wam minął 2014 i jakie macie cele na ten rok. Koniecznie dajcie znać!

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    Plan pielęgnacji włosów na najbliższy rok - lista zakupów

    $
    0
    0
    Styczeń był i w sumie jest dla mnie miesiącem pełnym wszelkich podsumowań i planów. Oprócz rozpoczęcia kolejnego roku, w tym miesiącu obchodzę również urodziny (były w ostatnią sobotę - 24 stycznia). Ostatnie, co chcę zaplanować to właśnie przebieg mojej pielęgnacji włosów. Przez ostatni rok praktycznie nie kupowałam żadnych kosmetyków do włosów - zużywałam zapasy. Ale... wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Zbiór moich masek, szamponów, olei czy odżywek jest już naprawdę ubogi. Nawet nie wiecie, jaką przyjemność sprawiło mi wyszukiwanie kosmetyków, które mogłabym kupić. Przygotowałam listę, na której znalazło się 19 pozycji. Pominęłam jedynie szampony (używam od lat sprawdzonego Babydream i Barwy ziołowej) oraz stylizatory (nie używam).
    Tak jak pisałam w ostatnim wpisie  - chcę zadbać o skórę głowy, włosy na długości, końcówki, ale za główny cel postawiłam sobie długość. Nigdy nie miałam długich włosów i bardzo ich wyczekuję. 2,5 roku regularnej pielęgnacji, a moje włosy są nadal tej samej długości jak w 2012 roku. Wierzę, że uda mi się wyhodować około 10 cm (po uwzględnieniu podcinania). Na pierwsze 4 miesiące dołączam do akcji Ewy, bo łatwiej mi realizować takie cele w grupie. Jeśli i Wy macie takie postanowienia to do końca stycznia można się jeszcze zgłaszać. Przeanalizowałam większość składów kosmetyków z dzisiejszego wpisu. A pod każdym składem (czy grupą kosmetyków) dopisałam swoje uwagi, komentarze.


    MASKI

    Zaczynając pielęgnację włosów nakupiłam mnóstwo masek. W sumie to nawet nie wiedziałam, czy się sprawdzą, bo wybierałam produkty z Rossmana albo to, co polecały inne blogerki. Dopiero później poznałam swoje włosy i składniki, które najbardziej im pasują. Ostatnie maski/odżywki, które wtedy kupiłam zużyłam gdzieś na początku zeszłego roku (nie otwarłam wszystkich od razu, a miały całkiem długą datę ważności). 

    1. Maska z białą glinką i z ekstraktem z otrąb ryżowych
      Aquawith infusion of: Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract (ekstrakt z liści rozmarynu - zmniejsza przetłuszczania), Aralia Elata Root Extract (ekstrakt z aralii mandżurskiej - tonizuje), Oryza Sativa Extract (puder ryżowy - pochłania nadmiar sebum), Geranium Maculatum Oil (olej z bodziszka), Cetearyl Alcohol (emolient), Dipalmitoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate (humektant, substancja zmiękczająca), Ceteareth-20 (emulgator), Kaolin (biała glinka), Citric Acid(konserwant), Parfum (zapach), Benzyl Alcohol (konserwant),Benzoic Acid(konserwant), Sorbic Acid (konserwant).

      Maska powinna sprawdzić się u osób, które mają problem z przetłuszczaniem włosów. Mamy tutaj substancje tonizujące, regulujące nadmiar sebum i pochłaniające je. Oprócz tego jest emolient, czy też olej. Według mnie całkiem fajny skład.
      Cena to około 28 zł.

    2. Biovax do włosów suchych i zniszczonych
      Aqua (woda), Cetyl Alcohol (emolient tłusty, tworzy warstwę okluzyjną), Cetearyl Alcohol (emolient, tworzy warstwę okluzyjną, nawilża) (and) Ceteareth - 20 (emulgator), Cetrimonium Chloride (konserwant, antystatyk, ma właściwości kondycjonujące: ułatwia rozczesywanie), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów), Acetylated Lanolin(emolient, tworzy warstwę okluzyjną), Glycerin (gliceryna, humektant, nawilża), Lawsonia Inermis Extract (ekstrakt z henny), Cinnamomum Zeylanicum Extract (ekstrakt z cynamonowca cejlońskiego), Mel (Honey) Extract (ekstrakt z miodu), Parfum (substancja zapachowa), C.I. 16255 (barwnik), C.I. 42090 (barwnik), Linalool (substancja zapachowa), Hexyl Cinnamal(substancja zapachowa), Benzyl Alcohol (and) Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone (konserwanty)Citric Acid (konserwant), Potassium Sorbate (konserwant).

      Maska powinna dobrze się sprawdzić u osób, których włosy są wysoko lub średnioporowate. Gliceryna może puszyć, ale jest dość głęboko w składzie i poprzedzają ją emolienty, dlatego myślę, że maska będzie fajnie dociążać włosy. No i zawiera mój ulubiony olej ze słodkich migdałów :) Cena ok. 18 zł.

    3. Love2mix z efektem laminowania
      Aqua (woda) with infusions of: Organic Mangifera Indica (Mango) Fruit Extract (ekstrakt z mango)Organic Persea Gratissima (Avocado) Oil (olej z awokado), Cetearyl Alcohol (emolient, tworzy warstwę okluzyjną), Behentrimonium Chloride (konserwant, substancja antystatyczna), Cetrimonium Chloride (konserwant, antystatyk, ułatwia spłukiwanie produktu), Cetyl Ether (wosk syntetyczny, emolient), Divinyldimethicone/Dimethicone Copolymer (lekki silikon), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride (antystatyk, wygładza, wzmacnia), Bis (C13-15 Alkoxy) PG-Amodimethicone (lekki silikon), Hydrolyzed Wheat Protein (proteiny zbożowe), Hydrolyzed Rice Protein (hydrolizat protein ryżu, antystatyk, zmiękcza, nawilża), Parfum (zapach), Benzyl Alcohol (konserwant), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (konserwant), Citric Acid (konserwant, regulator pH), Lycopene (antyoksydant, wygładza).

      Na pierwszy rzut oka kosmetyk powinien wygładzać, ale i wzmacniać włosy. Czytałam mnóstwo pozytywnych opinii, ale i też negatywnych (np. że może przeciążać). Lubię też produkty z awokado i lekkimi silikonami, dlatego jestem bardzo ciekawa jak produkt się u mnie sprawdzi. Powinien całkiem nieźle współpracować z włosami o średniej porowatości. Cena ok. 29 zł.

    4. Organique Anti-Age
      Aqua (woda), Cetearyl Alkohol (emolient, tworzy warstwę okluzyjną, nawilża), Cetrimonium Chloride (konserwant, antystatyk, ma właściwości kondycjonujące: ułatwia rozczesywanie), Glycerin (gliceryna, humektant, nawilża), Hydrolyzed Silk (proteiny jedwabiu), Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil (olej z pestek winogron), Pearl Powder (puder perłowy, zawiera proteinę, ma działanie antyseptyczne, matujące), Maris Sal (sól morska), Panthenol (prowitamina B5, nawilża), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Mthyllisothiazoline (konserwant), Perfum (zapach), Cytral (zapach), Citronellol (składnik kompozycji zapachowej), Limonene (składnik kompozycji zapachowej), Linalool (składnik kompozycji zapachowej).

      Mam w swoim "zbiorze" kosmetyków tylko 4 produkty od Organique, ale żaden z nich nie służy do pielęgnacji włosów. Bardzo polubiłam tą markę, stąd też decyzja o zakupie ich maski. Maska powinna sprawdzić się u osób o średniej porowatości, choć i osoby o wysokiej mogą być zadowolone. Cena ok. 42 zł.

    5. Organic Shop Organic jasmine & jojoba
      Aqua (woda) with infusions of Organic Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil (organiczny olej jojoba), Organic Jasminum Officinale Flower Extract (organiczny ekstrakt z kwiatów jaśminu), Cetearyl Alcohol 
      (emolient, tworzy warstwę okluzyjną, nawilża), Glyceryl Stearate (emolient, tworzy warstwę okluzyjną, nawilża), Behentrimonium Chloride (konserwant, substancja antystatyczna), Cetyl Ether (wosk syntetyczny, emolient), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride (antystatyk, wygładza, wzmacnia), Canaga Odorata Flower Oil (Olejek ylangowy, zmniejsza przetłuszczanie, zapobiega wypadaniu włosów), Parfum (zapach), Benzyl Alcohol (konserwant), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (konserwant), Citric Acid (konserwant, regulator pH).

      Stan moich włosów z każdym miesiącem jest już coraz lepszy więc staram się dobierać odżywki/maski mogące sprawdzić się w przypadku osób o porowatości wysokiej bądź wysokiej ku średniej. Tak jest w przypadku tej maski. Ponadto zawiera ona olejek ylang - ylang, który reguluje produkcję sebum. Cena około 26-27 zł.

    6. Planeta Organica maska ajurwedyjska
      Aqua (woda) with infusions of Organic Melia Azadirachta Seed Oil (organiczny olej drzewa nim - odżywia, nawilża, regeneruje), Hydrocotyle Asiatica Extract (ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej - antyoksydant, wzmacnia cebulki), Euterpe Oleracea Fruit Extract (ekstrakt z owoców jagód acai - zawiera wszystkie witaminy), Organic Santalum Album (Sandalwood) Oil (organiczny olej z drzewa sandałowego), Cedrus Atlantica Bark Oil (olej cedra atlantyckiego), Juniperus Communis Fruit Extract (ekstrakt z owoców jałowca), Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract (ekstrakt bambusa), Cetearyl Alcohol (emolient, tworzy warstwę okluzyjną), Amodimethicone (silikon nierozpuszczalny w wodzie, łatwo usunąć go przy pomocy łagodnego szamponu), Cetrimonium Chloride 
      (konserwant, antystatyk, ma właściwości kondycjonujące, ułatwia rozczesywanie), Behentrimonium Chloride (konserwant, substancja antystatyczna), Cetyl Ether (wosk syntetyczny, emolient), Mica (zwiększa lśnienie włosów), Titanium Dioxide (filtr UV), Silica (krzemionka), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride (antystatyk, wygładza, wzmacnia), Parfum (zapach), Benzyl Alcohol (konserwant), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (konserwant), Citric Acid (konserant, regulator pH).

      Zdecydowałam się na nią, bo po pierwsze zebrała mnóstwo pozytywnych opinii, a po drugie, ma bardzooo bogaty skład.


      SERA/OLEJKI
    7. Serum Biovax A+E. Cena ok. 10 zł / 15 ml
    8. GreenPharmacy Jedwab w płynie. Cena ok. 9 zł /30 ml
    9. Kerastase Elixir K Ultime Grand Cru. Cena ok. 100 zł / 125 ml
    10. CHI. Cena ok. 4-5 zł / 15 ml.
      Nie będę Wam w tym miejscu podawać analizy składów, bo świetnie to zrobiła Natalia z bloga www.blondhaircare.com w tych miejscach: Jedwabie do włosów - analiza składów oraz Silikonowe olejki do włosów - analiza składów. Ja w tym miejscu tylko dodam, że wybierałam sera/olejki pod kątem pozytywnych opinii oraz składów (wybrane przeze mnie nie zawierają alkoholu).

      OLEJE

    11. Olej moringa.
    Składem przypomina oliwę z oliwek. Więc powinien się sprawdzić u tych, którzy lubią oliwę, Ponadto ma ten plus, że nie jełczeje i można go przechowywać nawet 5 lat. Jest bardzo lekki, więc powinno się go bardzo łatwo zmywać.

    12. Olej lniany.
    Polecany przede wszystkim osobom, które mają włosy o wysokiej porowatości. Uwaga! Bardzo szybko się psuje.

    13. Olej z pestek śliwki.
    Również polecany do włosów o wysokiej porowatości.

    14. Olej z kiełków pszenicy.
    Jak wyżej

    Jeśli chodzi o mnie to przez ostatni rok stosowałam głównie mieszanki olejowe z Rossmanna: Altera migdały i papaja, brzoza i pomarańcza, oliwa i limonka. W grudniu postawiłam na Love Me Green (olejek do masażu, który również jest mieszanką olejów). Na ten rok planuję jednak powrót do czystych olei. Do tej pory nie miałam okazji używać oleju moringa, lnianego, z pestek śliwki czy z kiełków pszenicy. Dlatego to będą dla mnie totalne nowości :)

    WCIERKI
    15. Mgiełka z enzymem pijawki lekarskiej
    Aqua (woda), hirudinea extract (hirudyna - wyciąg ze śliny pijawki), cetrimonium chloride (konserwant, antystatyk, ma właściwości kondycjonujące)panthenol (prowitamina B5), polyvinylpyrrolidone (substancja bardzo bezpieczna, rozpuszczalna w wodzie, zmiękcza), PEG-400 (silikon, bezpieczny, rozpuszczalny w wodzie), pyrithione zinc (cynk), citric acid (konserwant, regulator pH), Caffeine (kofeina), Hydrolyzed Silk Protein (proteiny jedwabiu), Capsicum Annuum Extract (ekstrakt z papryki), vitamin H (biotyna), PEG-40 Hydrolyzed Castor Oil (emulgator), parfume (zapach), polyquaternium-10 (zmniejsza elektryzowanie włosów, może się nadbudowywać), Trideceth-9, 13 amodimethicone (emulgator), diazolidinyl urea (konserwant), methylparaben (konserwant), propylparaben (konserwant).

    16. Tonik regenerujący babci Agafii
    Aqua (woda) with infusions of extracts: Inula Helenium (oman wielki, działa przeciwzapalnie), Silybum Marianum (ostropest plamisty, łagodzi, tonizuje, nawilża), Pulmonaria Officinalis (miodunka plamista, wzmacnia cebulki włosowe), Alnus Glutinosa (olsza czarna, przeciwdziała wypadaniu, normalizuje pracę gruczołów łojowych), Katon CG. 

    17. La Roche Posay Kerium Anti Chute
    Aqua (woda), Alcohol Denat (alkohol), Arginine (arginina, nawilża, pobudza wzrost włosa), Diaminopyrymidine Oxide (zapobiega wypadaniu), Calcium Pantothenate (kwas pantotenowy), Citric Acid (konserwant, regulator pH), Madeccassoside (jest innowacyjnym składnikiem o wielopoziomowym działaniu. Stymuluje filagryny odpowiedzialne za tworzenie włókien keratynowych oraz akwaporyny umożliwiające wymianę wodną oraz pozostałe procesy, które pozytywnie wpływają na jędrność skóry), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil (emulgator), Parfum (zapach).

    18. Kaminomoto
    Na opinię i analizę składu tego produktu zapraszam do Anwen: Kaminomoto - wcierka prosto z Japonii. Ja tylko chcę zaznaczyć, że występuje w dwóch wersjach i jej cena jest wysoka (tak jak w przypadku La Roche Posay) - kosztuje 155 zł.

    19. Saponics
    Aqua, Cetyl Alkohol, Cetearyl Alkohol, Stearatkonium Chlorode, PEG-20 Stearate, Ceteareth 20, Cetrimonium Chloride, Equisetum Arvense Extract, Cera Alba, Propylene Glycol, Calendula Officinalis Flower Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Pinus Silvestris Bud Extract, Arnica Montana Flower Extract, Arctium Majus Root Extract, Citrus Medica Limonum Peel Extract, Hedera Helix Extract, Tropaeolum Majus Extract, Nasturtium  Officinale Extract, Polysorbate 20, Retinyl Palmitate, Tocopherol, Linoleic Acid, PABA, Parfum, DMDM Hydantoin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Hexyl Cinnamal, Buthylphenyl Methylpropional, Citronellol, Linalool.

    Znajdziemy tu ekstrakty ze skrzypu polnego, wosk pszczeli, nagietek, rumianek, rozmaryn, szałwię, sosnę, arnikę, łopian, owoc cedratu, bluszcz, nasturcję większą, rukiew wodną, witaminy A i E oraz kwas linolenowy. Produkt zawiera DMDM Hydantoin (pochodna od formaldehydu, może uczulać).


    Tak jak na początku pisałam, zależy mi w tym roku na przyroście. Stąd celowałam we wcierki z różnych półek cenowych. Na pewno kupię Saponics, Kaminomoto, czy tonik Babuszki Agafii. La Roche Posay pozostaje na razie pod wielkim znakiem zapytania, ale nie ze względu na alkohol w składzie. Moja skóra toleruje wcierki alkoholowe, a nawet bardziej jej służą. Głównym czynnikiem jest cena.

    Używałyście tych produktów? A może polecacie coś innego? Jestem bardzo ciekawa waszych opinii!

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    RECENZJA: Shinybox Winter in the city: Sylveco, Vedara, Beautyface, Glazel

    $
    0
    0
    W tym miesiącu ambasadorki otrzymały pudełka wyjątkowo późno, więc moja opinia o zawartości pojawia się dopiero dziś. Przez ostatni tydzień stosowałam większość produktów. Przed wysyłką nie wiedziałyśmy, ile ich będzie, ale ja przypuszczałam, że nie więcej niż 5 (jeśli się nie mylę to dopiero w dniu wysyłki pojawiły się cienie z zawartością) . Część dziewczyn była zawiedziona. W końcu Shiny powoli przyzwyczajało nas do do ogromnych ilości kosmetyków (9 a nawet 10). Pod tym względem pudełko faktycznie jest słabsze, ale według mnie nadrabia zawartością (głównie przez Sylveco i Vedarę).

    We wpisie o grudniowym boxie wspomniałam, że chciałabym znaleźć następujące produkty:
    • maseczka do twarzy (w jakimś większym opakowaniu),
    • produkt przyspieszający wysychanie lakieru,
    • tonik/hydrolat/woda termalna,
    • korektor pod oczy,
    • eyeliner,
    • żel pod prysznic/sól/olejek zapachowy do kąpieli.
    Niestety nic takiego nie wpadło w moje ręce, ale mimo wszystko znalazło się kilka ciekawych produktów.
    1. BEAUTYFACE Innowacyjne serum do twarzy. Wersja z kolagenem - 30 zł / 10 ml
    2. SYLVECO Oczyszczający peeling do twarzy - 20 zł / 75 ml
    3. SYLVECO Szampon do włosów ok. 28 zł / 300 ml
    4. GLAZEL Perełki rozświetlające skórę - 45 zł / 17 g
    5. VEDARA Balsam odnawiający do ust z 24 karatowym złotem - 24 zł/ 14 ml.
    BEAUTYFACE Innowacyjne serum do twarzy. Wersja z kolagenem

    Jest to jak na razie jedyny kosmetyk z tego pudełka, którego nie używałam. Mam na tyle kremów i olejków do twarzy, że szkoda mi otworzyć kolejny produkt do pielęgnacji tej części ciała. Niemniej po analizie składu wydaje mi się, że to serum ma duże szanse zadziałać. Mamy tu kolagen, elastynę, koenzym Q10, przeciwutleniacze, aminokwasy.
    Po otwarciu kosmetyk można używać przez 6 miesięcy.

    Skład: Aqua (woda), Glycerin (gliceryna), Hydrolized Collagen (kolagen hydrolizowany), Hydrolized Wheat & Oat Protein (hydrolizat protein pszenicy i owsa), Hydrolized Elastin (elastyna hydrolizowana), Betaine Monohydrate (betaina), Jojoba Amino Acids (aminokwasy), Coenzyme Q10 (koenzym Q10), Mineral Complex, Tocopheryl acetate (antyoksydant, hamuje procesy starzenia), Phenoxyethanol (konserwant), BHT (przeciwutleniacz), Microcrystalline Cellulose (regulator lepkości, stabilizuje), Copper Tripeptide (peptyd miedzi).


    SYLVECO Oczyszczający peeling do twarzy

    Cieszyłam się jak dziecko, gdy dowiedziałam się, że w pudełku będą kosmetyki tej marki. Do tej pory nie miałam okazji używać ich produktów. Jeśli chodzi o usuwanie martwego naskórka to przez ostatnie miesiące pomagała mi w tym rękawica Kessa i czarne mydło. Wcześniej stosowałam korund, który jest właśnie głównym składnikiem peelingu Sylveco. Kosmetyk niestety nie ma przyjemnego zapachu, kolor też na pierwszy rzut oka wydaje się nie za fajny. Ale wychodzę z założenia, że najważniejszy jest skład i działanie. Po użyciu tego kosmetyku skóra jest gładka, rozjaśniona i oczyszczona. Sylveco w 100% spełnia swoje zadanie. Ponadto cena też jest całkiem przyjemna. Za 20 zł dostaniemy 75 ml produktu, który jest bardzo wydajny. Naprawdę niewiele potrzeba do jednorazowej aplikacji. A skład się przedstawia następująco:

    Aqua (woda), Alumina (korund), Glycine Soya Oil (olej sojowy), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Glycerin (gliceryna), Caprylic / Capric Trigliceryde (emolient, zatrzymuje wilgoć), Glyceryl Stearate (emolient, zatrzymuje wilgoć), Sorbitan Stearate (emulgator), Sucrose Cocoate (emulgator), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Equisetum Arvense Extract (ekstrakt ze skrzypu polnego), Cera Alba (wosk biały), Cetyl Alcohol (emolient), Benzyl Alcohol (konserwant, może uczulać), Xanthan Gum (polepsza konsystencję), Dehydroacetic Acid (konserwant), Melaleuca Alternifolia Leaf Oil (olejek z drzewa herbacianego).
    Jestem zdecydowanie na tak i chętnie będę sięgać po ten peeling.


    SYLVECO Szampon do włosów

    Moje włosomaniacze serce wprost raduje się na nowe kosmetyki do pielęgnacji włosów. A kiedy szampony mają łagodne składy to prawie skaczę z radości :) Szampon Sylveco całkiem nieźle myje, daje sobie radę z olejami. Nie przesusza, nie powoduje łupieżu. Włosy nie są obciążone, ale wymaga (jak każdy delikatny szampon) oczyszczania raz na jakiś czas mocniejszym detergentem. Oczywiście na pełną recenzję będziecie musiały jeszcze trochę poczekać, ponieważ niektóre wady ujawniają się po dłuższym okresie stosowania. Po pierwszych testach jestem pozytywnie nastawiona. Ponadto nie plącze moich włosów, a taką cechę przypisuje się właśnie łagodnym kosmetykom myjącym. Do plusów mogę zaliczyć jeszcze przyjemny zapach, za który odpowiada zapewne olejek eteryczny z trawy cytrynowej. Raczej nie zastąpię nim mojego ulubionego Babydream, ponieważ cenowo wypada znacznie słabiej. Choć zastanowię się, czy nie kupować go co jakiś czas. 

    Skład: Aqua (woda), Lauryl Glucoside (łagodny detergent), Cocamidopropyl Beataine (łagodna substancja myjąca), Mel Extract (wyciąg z miodu, nawilża), Coco-Glucoside (delikatna substancja myjąca), Panthenol (prowitamina B5), Hydrolyzed Oats (hydrolizowane proteiny owsa), Hydrolyzed Wheat Protein (proteiny zbożowe), Cyamopsis Tetragonoloba Gum (guma guar, zagęstnik), Lactic Acid (kwas mlekowy), Sodium Benzoate (konserwant), Cymbopogon Schoenanthus Oil (olejek eteryczny z trawy cytrynowej, działa antyseptycznie).


    GLAZEL Perełki rozświetlające skórę
    To już trzecie pudełko, w którym znalazł się produkt rozświetlający. Były już cienie w kulkach APC, cienie sypkie APC i teraz perełki GLAZEL. Lubię efekt lekko błyszczącej skóry, ale mam wrażenie, że ten produkt nic nie robi. Jeśli już jest jakiś efekt to naprawdę bardzo bardzo delikatny. Poza tym nie przepadam za kosmetykami w takiej formie. Ciężko mi je nabrać, kulki wchodzą w środek pędzli, albo po prostu mi się rozsypują. Z tego kosmetyku pewnie będą zadowolone dziewczyny, które lubią bardzo minimalistyczny makijaż i produkty w kulkach.

    VEDARA Balsam odnawiający do ust z 24 karatowym złotem
    Do ust aktualnie mam peeling Marizy, oraz dwie pomadki: jedną Isanę a drugą Alterrę. Stąd zapotrzebowanie na kosmetyki tego typu jest u mnie małe. Jeden z produktów Vedary miałam okazję testować w tym miesiącu i muszę przyznać, że przekonał mnie do marki. Jeśli chodzi o balsam do ust to jego działanie jest jak najbardziej w porządku, ale ja nie przepadam za taką formą kosmetyków. Wolę standardowe pomadki w sztyfcie. W składzie znajdziemy olej kokosowy, wosk, masło shea, olej ze słodkich migdałów, olej z mango, przeciwutleniacze, olej roślinny, beta karoten, witaminę E, ekstrakt z rozmarynu, złoto. Swoją drogą bardzo podoba mi się zapach produktów Vedary. Balsam pachnie bardzo podobnie do olejku, o którym pisałam tutaj.
                                             
    Wszyscy się zachwycają szatą graficzną, ale mi akurat się nie spodobała. Faktycznie to jakaś odmiana, ale moim zdaniem zabrakło jakiegoś żywego koloru. W tym miesiącu miałam naprawdę problem ze zrobieniem zdjęć. Miałam wrażenie, że wszystko wypada tak mdło i szaro. Wydaje mi się, że zawartość jest jakaś taka... niefotogeniczna :) Ale to raczej nie powinno decydować o opinii pudełka, w końcu liczy się wnętrze :)

    W gruncie rzeczy jestem zadowolona z 'Winter in the city', ale oczywiście mogło być lepiej. Fajnie, że Shiny w tym miesiącu postawiło na kosmetyki o dobrych składach! Za to duży plus!

    Cieszę się już na myśl o pudełku walentynkowym. Chciałabym znaleźć w nim jakiś tonik, czerwony lakier do paznokci, eyeliner, produkt do kąpieli.

    Ciekawa jestem, czy Wam ten box przypadł do gustu? Któraś z Was zamawiała?

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter



    Viewing all 381 articles
    Browse latest View live