Quantcast
Channel: Dbaj o włosy – blog o pielęgnacji włosow. Jak dbać o włosy?
Viewing all 381 articles
Browse latest View live

6 najczęściej popełnianych błędów podczas farbowania włosów

$
0
0

Kiedyś farbowałam włosy bardzo często, teraz robię to zdecydowanie rzadziej. Z jednej strony zdaję sobie sprawę z tego, jakie szkody może wyrządzić systematyczna koloryzacja, a z drugiej strony coraz bardziej akceptuję swój naturalny kolor włosów. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo wszystko chcę eksperymentować z kolorami, czy rodzajami farb. Wiele osób również, ale nie każdy zdaje sobie sprawę, że powinniśmy przestrzegać pewnych zasad, które pomogą nam w samodzielnym i bezpiecznym farbowaniu włosów.


Farbowanie bardzo zniszczonych włosów
Tak jak pisałam w poście o porowatości włosów, włosy zniszczone bardzo łatwo zafarbować, ale... szybko tracą kolor, bo bardzo łatwo się on wypłukuje. Sprawa wygląda bardzo prosto: włosy zniszczone zazwyczaj mają porowatość wysoką, a więc łuski włosów są bardzo rozchylone. Nie są ułożone blisko siebie. W związku z tym szybko chłoną farbę i szybko się jej pozbywają. To tak jak z domem: przez otwarte drzwi łatwo wejść do środka i łatwo wyjść na zewnątrz.
Moja rada: Jeśli koniecznie chcecie zmienić kolor mając już zniszczone włosy to musicie pamiętać, że farbowanie bardzo często pogarsza stan włosów. Wobec tego warto choćby na 2-4 tygodnie przed koloryzacją zadbać intensywniej o włosy. Ponadto możemy spróbować farbowania na odżywkę lub olej, albo użyć delikatnych farb (farby Biokap, Color&Soin) lub henny. Aby domknąć łuski włosa po farbowaniu koniecznie użyjmy odżywki załączonej do opakowania farby i spłuczmy włosy roztworem wody i octu, płukanka cytrynowa mogłaby się przyczynić do rozjaśnienia włosów (chociaż też wiele osób ją stosuje). Fajnie też spisze się płukanie chłodną wodą. Pomoże to nam wygładzić włosy oraz przedłużyć efekt farbowania. Sama dość często stosuję tę metodę i jestem zadowolona. Zwłaszcza, gdy zależy mi na gładkich włosach.

Próba uczuleniowa
Przyznaję się bez bicia! Za każdym razem liczę na to, że farba mnie nie uczuli i tak naprawdę tylko raz przeprowadziłam próbę. Jednak moją mamę spotkała ta nieprzyjemność i dostała alergii. Wiem, że się bardzo męczyła: piekła ją skóra, bolała głowa, nie mogła spać i było jej niedobrze. U niektórych osób podczas farbowania może dojść nawet do utrudnienia oddychania, niektórzy puchną. Dlatego zwracam się do Was (i do siebie samej): róbmy próby uczuleniowe.

Rozjaśnianie włosów w domu
Rozjaśnianie należy do jednych z najbardziej niszczących włosy zabiegów. Bardzo ingeruje w strukturę włosa. Wśród moich koleżanek wiele jest takich, które rozjaśniają włosy w zasadzie bez zastanowienia. Bardzo często podkreśla się, że włosy powinniśmy farbować w salonie fryzjerskim. Sama dobrze radzę sobie z przyciemnianiem w domowym zaciszu i uważam, że do tego typu zabiegu wystarczy wprawna ręka (no chyba, że ktoś ma bardzo zniszczone włosy). Natomiast chcąc uzyskać kolor blond albo rudy wiele osób musi podjąć się też dekoloryzacji. I tutaj zaczynają się schody. Pisze do mnie wiele dziewczyn, które przeprowadziły dekoloryzację bądź rozjaśniły włosy i nie mogą zapobiec łamaniu, wypadaniu, kruszeniu i puszeniu się włosów. Nierzadko włosy, które wcześniej były podniszczone, po dekoloryzacji trzeba ściąć. Mimo złych opinii, które się coraz częściej słyszy, fryzjerzy mają ogromną wiedzę. Dlatego najlepiej znaleźć zaufaną osobę i udać się do niej na rozjaśnianie, albo ewentualnie poradzić się jej. Warto zaglądać na blogi fryzjerek, jednym z nich jest Kokardka Mysi:

Im większa wiedza na temat rozjaśniania tym mniej powinien nas zaskoczyć efekt końcowy. Chociaż niestety nie jest to regułą.

Kolejne farbowania
Każdy zna kogoś kto zamiast zafarbować odrosty kolejny raz farbuje całe włosy. Wbrew pozorom taka osoba nie uzyska jednolitego koloru włosów - u nasady włosy będą mimo wszystko jaśniejsze. Jeśli kolor się już trochę wypłukał, a odrosty są widoczne to można na nie nałożyć farbę i trzymać troszkę krócej niż jest zaznaczone na opakowaniu (np. pozostawić farbę na 1/3 czasu). Inną opcją jest nałożenie na resztę włosów (poza odrostami) farby zmieszanej z mniejszą ilością utleniacza (na 5 minut przed zakończeniem procesu koloryzacji). Możemy też na resztę włosów nałożyć farbę półtrwałą albo wybrać jedną z delikatniejszych farb (Color&Soin, Biokap).

Farbowanie po hennie
Farbowanie włosów henną staje się coraz popularniejsze, jednak nie każdy jest zadowolony z tego typu koloryzacji. Część osób chce wrócić do chemicznych farb i okazuje się, że po farbowaniu włosy nabrały zielonego odcienia. Dlaczego? Musimy rozważyć dwa przypadki: 
  • jeśli użyliśmy henny w 100% roślinnej to możemy położyć na to farbę chemiczną i nie powinno być żadnych nieoczekiwanych efektów (chociaż czasem czerwony barwnik może przebijać przez farbę),
  • jeśli użyliśmy henny, która miała dodatki chemiczne (np. sole żelaza) to najlepiej wykonać próbę farbowania farbą chemiczną na pasemku kontrolnym. Przy tego typu hennie włosy mogą nabrać zielonego odcienia.
Niestosowanie się do instrukcji obsługi
Do dyspozycji mamy mnóstwo farb różnych producentów. Każda z farb ma różny skład, w związku z tym powinniśmy dokładnie przestrzegać instrukcji dołączonej do opakowania. To, że farbowałyśmy włosy farbą innej firmy wcale nie oznacza, że wiemy jak posłużyć się tą, którą będziemy się farbować. Aby osiągnąć zamierzony efekt jedną farbę wystarczy trzymać na włosach 35 minut, a inną 45 min. Do tej pory farby półtrwałe nakładałam podczas farbowania jeden raz. Natomiast w instrukcji Biokapu zalecono, aby robić to dwukrotnie. Tak więc podzieliłam farbę na dwie porcje. Inaczej sytuacja wygląda podczas barwienia włosów henną (najważniejsze informacje o hennie), którą przygotowuje się wcześniej, aby się utleniła i trzyma się na włosach przez kilka godzin (2-4 godziny). W razie jakiegokolwiek uczulenia dobrze jest mieć pod ręką opakowanie, na którym zamieszczony jest skład produktu. Przy użyciu odpowiednich stron skład możemy przeanalizować (lista stron pomocnych przy analizowaniu składów) i znaleźć składnik drażniący. Ponadto przy silnych alergiach skład produktu może być pomocny lekarzowi.

Słyszałam również, że podczas farbowania nie powinno się nakładać na włosy foliowego czepka, reklamówek itp., ale różni fryzjerzy mają różne zdanie.

Niedługo pojawi się wpis na temat mojego farbowania Biokapem :)

Jak często farbujecie włosy? Jakie błędy popełniliście i jakich farb używacie? A może w Waszej okolicy był ktoś u kogo pojawiła się duża alergia podczas farbowania?

RECENZJA: Porównanie olejków Alterra z Rossmanna. Różne zastosowania. Do jakich włosów będą najlepsze?

$
0
0
Odkąd świadomie dbam o siebie, w swojej pielęgnacji stawiam na oleje. Skóra mojego ciała, cery, czy głowy jest po prostu okrutnie sucha. Jeśli dwa dni pod rząd nie zastosuję czegoś o działaniu nawilżającym to prawie się sypię. Zazdroszczę osobom, które z natury mają skórę normalną. Niewiele muszą robić, aby wyglądać pod tym względem świetnie. Z drugiej strony skoro nie muszą używać codziennie kosmetyków nawilżających, to tracą szansę relaksowania się podczas masażu. A te zapachy! Niektóre kosmetyki pachną wręcz obłędnie! Jak wiecie olejowanie włosów towarzyszy mi od początku mojej włosowej historii. Oleje pokochałam nie tylko jako sposób na piękne włosy. Są dla mnie antidotum na mnóstwo problemów.
Olejki Alterra przewijały się już na niejednym blogu. Nic dziwnego - w końcu wiele osób kwalifikuje je jako "super produkt", "hit", "kosmetyk wszech czasów". Czy rzeczywiście zasługują na takie tytuły?

Do tej pory przetestowałam wszystkie wersje, które były dostępne w moim Rossmannie. Mianowicie:
  • migdały i papaja,
  • oliwki i limonka,
  • brzoza i pomarańcza.
Z tego, co mi wiadomo jest (albo już nie) jeszcze wersja granat i awokado, ale na stronie Rossmanna znalazłam tylko wersję z granatem w ilości 30 ml. Czy ktoś wie, czy ten poprzedni został wycofany? Ceny tych olejków poszły zdecydowanie w górę. Pamiętam jeszcze czasy, gdy kosztowały niecałe 14 zł. A teraz? Migdały i papaja, oraz oliwki i limonka kosztują 18 zł, a brzoza i pomarańcza ponad 23 zł. Ale przy tak dobrych składach, według mnie nie są to wygórowane ceny. Wręcz przeciwnie, są to jedne z tańszych olejków dostępne na rynku. Oczywiście jeśli chodzi o porównanie jakość/cena. Jeśli ktoś szuka czegoś jeszcze tańszego to świetnym rozwiązaniem będzie Babydream dla mam (olejek na rozstępy). Kolorem zielonym zaznaczyłam składniki, które powtarzają się w każdym z produktów.
Migdały i papaja
Migdały i papaja był pierwszym olejkiem Alterry, w jaki zainwestowałam. Skusiły mnie właśnie tytułowe migdały. Już kiedyś opisywałam Wam, dlaczego kocham olej ze słodkich migdałów. Od ponad 2,5 roku migdały nigdy mnie nie zawiodły. Mimo że w składzie tego produktu są jednym z dziewięciu olejów, ich obecność ratuje prawie każdą mieszankę olejową (u mnie). Największy wpływ na działanie kosmetyku zwykle ma kilka pierwszych składników. Tutaj mamy (pierwsze 6 olejów):
  • olej z nasion soi (włosy wysokoporowate),
  • olej rycynowy (włosy niskoporowate),
  • olej ze słodkich migdałów (wysokoporowate),
  • olej z kiełków kukurydzy (wysokoporowate),
  • olej sezamowy (średnioporowate),
  • olej z kiełków pszenicy (wysokoporowate, średnioporowate).
W nawiasach podałam Wam, przy jakim rodzaju włosów dany olej powinien najlepiej się sprawdzić (choć to nie jest regułą!). Jak widzicie przeważają tu oleje polecane przy pielęgnacji włosów wysokoporowatych. Stąd pewnie mój zachwyt nad tym olejem :) Kupiłam już 3 opakowania i chętnie skuszę się jeszcze na niejedno :)


Skład: 
Glycine Soja Oil (olej z nasion soi, natłuszcza, nawilża, odżywia), Ricinus Communis Seed Oil (olej rycynowy, nadaje blask, może przyciemniać), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej migdałowy), Zea Mays Germ Oil (olej z kiełków kukurydzy), Sesamum Indicum Seed Oil (olej sezamowy), Triticum Vulgare Germ Oil (olej z kiełków pszenicy), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Carica Papaya Seed Oil (olej z nasion papai), Olea Europaea Fruit Oil (olej z oliwki europejskiej), Persea Gratissima Oil (olej z awokado), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Parfum (zapach), Limonene (składnik kompozycji zapachowej), Tocopherol (pochodna witaminy E), Linalool (składnik kompozycji zapachowej), Geraniol (składnik kompozycji zapachowej), Helianthus Annuus Seed Oil (olej z nasion słonecznika), Citral (składnik kompozycji zapachowej), Citronellol (składnik kompozycji zapachowej), Farnesol (składnik kompozycji zapachowej).



Brzoza i pomarańcza
Ten olejek testuję najkrócej, bo mam go dopiero od kilku miesięcy. Po pierwsze, nie ma mojego ukochanego oleju ze słodkich migdałów. Po drugie, oleje widniejące na początku składu sprawdzą się głównie u osób ze średnią porowatością, a po trzecie - jest najdroższy. Ta wersja zupełnie się u mnie nie sprawdziła, jeśli chodzi o olejowanie włosów. Olejek nie obciąża, ale puszy moje wysokoporowate włosy. Sprawia, że są tępe w dotyku i szorstkie. A pierwsze 6 składników z podziałem na rodzaj porowatości wygląda tak:
  • olej sojowy (wysokoporowate),
  • olej jojoba (średnioporowate),
  • olej z pestek moreli (średnioporowate),
  • olej z oliwek (średnioporowate),
  • olej z pestek winogron (wysokoporowate),
  • olej z awokado (średnioporowate)
Na pewno nie zdecyduję się ponownie na ten olej w kontekście pielęgnacji włosów. Powinien jednak fajnie sprawdzić się w pielęgnacji ciała, dłoni, czy jako dodatek do kąpieli :)

Skład:
Glycine Soja Oil (olej sojowy), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Prunus Armeniaca Kernel Oil (olej z pestek moreli), Olea Europaea Fruit Oil (olej z oliwki europejskiej), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Persea Gratissima Oil (olej z awokado), Limonene (składnik kompozycji zapachowej), Betula Alba Leaf Extract (ekstrakt z brzozy), Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej makadamia), Ruscus Aculeatus Root Extract (ekstrakt z ruszczyka kolczastego), Citrus Aurantium Dulcis Oil (olej ze słodkiej pomarańczy), Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil (olej ze skórki słodkiej pomarańczy), Citrus Nobilis Oil (olejek z mandarynki), Parfum (zapach), Actinidia Chinensis Seed Extract (ekstrakt z nasion kiwi), Hippophae Rhamnoides Oil (olej z rokitnika), Tocopherol (pochodna witaminy E), Citrus Medica Limonum Peel Oil (olejek cytrynowy), Citrus Aurantifolia Oil (olejek z limonki), Helianthus Annuus Seed Oil (olej z nasion słonecznika), Rosmarinus Officinalis Leaf Extract (ekstrakt z liści rozmarynu), Citral (składnik kompozycji zapachowej), Linalool (składnik kompozycji zapachowej), Geraniol (składnik kompozycji zapachowej).


Oliwki i limonka
Drugi z olejków Alterry, który uwielbiam. Skład prawie idealny dla osób o wysokiej porowatości. Ma mój ukochany olej ze słodkich migdałów. Fajnie dociąża, wygładza, nabłyszcza, ale czasem potrafi wykręcić mi numer i mnie zawieść. Raz na jakiś czas zdarza się, że mam po nim spuszone włosy, trudne do rozczesania. Jest to jednak rzadkością. Na początku składu mamy olejki, które odpowiednio powinny pielęgnować włosy wysokoporowate:
  • olej z kiełków kukurydzy (wysokoporowate),
  • olej ze słodkich migdałów (wysokoporowate),
  • olej z pestek winogron (wysokoporowate),
  • olej wiesiołkowy (wysokoporowate),
  • oliwa z oliwek (średnioporowate),
Skład:
Zea Mays Germ Oil (olej z kiełków kukurydzy), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Oenothera Biennis Oil (olej wiesiołkowy), Olea Europea Fruit Oil (olej z oliwki europejskiej), Limonene  (składnik kompozycji zapachowej), Parfum (zapach), Citrus Auratium Dulcis Peel Oil (olejek neroli), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Glycine Soja Oil (olej sojowy), Citral (składnik kompozycji zapachowej), Tocopherol (pochodna witaminy E), Bisabolol (działa antyseptycznie), Citrus Aurantifolia Oil (olejek limetkowy), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Citrus Nobilis Oil (olejek mandarynkowy), Cananga Odorata Flower Oil (olejek ylang ylang), Geraniol składnik kompozycji zapachowej, Linalool składnik kompozycji zapachowej, Citronellol składnik kompozycji zapachowej), Benzyl Benzoate (składnik kompozycji zapachowej), Eugenol (składnik kompozycji zapachowej), Aloe Barbadensis Leaf Extract (ekstrakt z aloesu).


Inne zastosowania olejków Alterra i olejów w ogóle:

  1. Jak olej bazowy w OCM (czyli podczas olejowego oczyszczania skóry).
  2. Do masażu, pielęgnacji ciała.
  3. Olejowanie paznokci.
  4. Wzmacnianie brwi i rzęs.
  5. Zabezpieczanie końcówek włosów.
  6. Jako dodatek do kąpieli.
  7. Jako dodatek do maseczek, kremów.
Dajcie znać, jakie są Wasze doświadczenia z tymi olejkami. Olejujecie nimi włosy? A może stosujecie w innej formie? Jeśli pisałyście ich recenzję to możecie dodać link pod postem, za pomocą Inlinkz. Myślę, że to będzie dla niektórych szansa na zyskanie nowych czytelników.

Inne porównania kosmetyków, które pojawiły się na blogu:


Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter


Nowy cykl wpisów na blogu: Dieta podstawą pielęgnacji (przepiśnik)

$
0
0
Długo myślałam nad podejmowaniem tego typu tematów na blogu. Zastanawiałam się, czy są wystarczająco "włosowe", ale życie udowodniło mi, że jak najbardziej tak! Często dostaję od Was maile, w których pytacie jak konkretnie zadbać o Wasze włosy. Czasem okazuje się, że nie zwracacie uwagi na to, co jecie, odżywiacie się nieregularnie, wcinacie mnóstwo konserwantów itd. Sama nie jestem pod tym względem idealna, bo zdarza mi się jeść fast foody, słodycze, czy zapomnieć o posiłku przez cały dzień. Tak jak i Wy jestem zaganiana, przemęczona czy trochę leniwa, aby czasem siąść i przemyśleć to, co zjem w najbliższym tygodniu. W tym roku kluczowym elementem, o jaki chciałabym zadbać jest właśnie zdrowie. A to, czy jesteśmy zdrowe zależy też między innymi od tego, co i jak jemy.

O odżywianiu pisałam już w kilku postach, między innymi tutaj:
  1. Nawilżanie skóry i włosów od wewnątrz
  2. Dlaczego żelazo jest ważne przy zapuszczaniu włosów?
  3. Toksyny a stan włosów: zioła oczyszczające
  4. Włosowa dieta: 8 faktów o pieczarkach
  5. Włosowa dieta: "Tracę kilogramy a przy okazji,włosy. Co robić?"
  6. Włosowa dieta: Czy słodycze szkodzą włosom?
  7. Efekty proteinowej diety OXY
Jednak uważam, że trochę lekceważyłam ten temat. Niejedna z nas próbowała różnych napojów przyspieszających porost włosów: drożdży, skrzypu, pokrzywy, napoju pietruszkowego, siemienia lnianego. Część łykała suplementy. Efekty można było zaobserwować już po 2 tygodniach: przyspieszenie porostu, wygładzenie cery, wzmocnienie włosów i paznokci. Zatem same widzicie jak spektakularne efekty można osiągnąć uzupełniając braki odpowiednich składników. A jeszcze lepiej by było, gdybyśmy te braki uzupełniali w zdecydowanie przyjemniejszy sposób - komponując pyszne posiłki. Chyba nikt z Was mi nie powie, że łykanie tabletek, czy picie kubka drożdży należy do przyjemnych czynności? Poza tym, jeśli nie wyeliminujemy przyczyny wypadania, łamania się włosów (itp.) to wspomaganie się suplementami da nam krótkotrwały efekt. Po jakimś czasie problem do nas wróci.
Zwróćcie też uwagę, że włosy niezbędne składniki otrzymują na samym końcu. Jeśli wystąpią u nas niedobory to nie tylko włosom się nic nie dostanie, ale także i narządom.

Jakie mikro i makroelementy mają największy wpływ na włosy?
Witamina A, niacyna, B5, B6, B9, B12, C, D, E, F, H, K, żelazo, krzem, wapń, miedź, cynk, siarka, jod, selen, fosfor, magnez.
W tym miejscu mogłabym się rozpisywać, w jakich produktach znajdziecie te konkretne mikro i makroelementy, ale dobrze wiem, że mało kto się tym interesuje. Zamiast tego chciałabym ugryźć ten temat w bardziej praktyczny sposób i przedstawiać Wam przepisy na zdrowe śniadania, przekąski, desery, posiłki do pracy/szkoły. Chciałabym się skupić na w miarę prostych daniach. Tak by nie trzeba było szukać składników w sąsiednim mieście oraz aby gotowanie/przyrządzanie nie zajmowało całego dnia.

Planuję, aby każdy wpis zawierał 2-3 przepisy, jakąś ciekawostkę oraz 3 linki do ciekawych, wartościowych artykułów w sieci. Na razie chciałabym, aby posty z tej serii ukazywały się 2 razy w miesiącu (niestety dalej nie bloguję zbyt często choć staram się to zmienić). Jeśli temat Wam się spodoba, a częstotliwość moich wpisów będzie większa to pewnie będę częściej pisać o istotności diety w pielęgnacji włosów (w zasadzie w pielęgnacji całego ciała).

Aby wprowadzić Was w klimat nowej serii postów podrzucam ciekawe linki:
  1. Gluten! Postrach wielu. Moda? Tendencja, czy poważna sprawa?
  2. 3+6-pomysłów na zdrowe przekąski
  3. Jak dokonać zmiany nawyków żywieniowych: krok 1krok 2krok 3.
Kochane, zależy mi przede wszystkim na tym, byśmy bardziej zwracały uwagę na to, co jemy i nie pokładali całej nadziei w kosmetykach i tabletkach. Na dłuższą metę nie jest to rozwiązaniem wszystkich problemów. Nie będę Wam wrzucać pełnych jadłospisów, ponieważ nie mam do tego wystarczających kwalifikacji i po prostu nie jestem fachowcem. Ale wiem, co służy włosom, stąd chętnie podzielę się z Wami różnego rodzaju inspiracjami, które pomogą zadbać o naszą urodę :)

Dajcie znać, czy byłybyście zainteresowane taką serią postów? Mam jeszcze w planach dwie inne serie, o których niebawem przeczytacie!:)

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:

FBBloglovinInstagramTwitter
P.S. Wpis opublikował się automatycznie (zgodnie z ustawioną wcześniej datą i godziną), na komentarze odpowiem wieczorem!

Recenzje kosmetyków, które ostatnio zużyłam - włosowe denko (3)

$
0
0

Dawno na blogu nie pojawił się żaden wpis, w którym pokazałabym Wam ostatnio zużyte kosmetyki. Wszystko chomikowałam przez pół roku. Kiedy stało się oczywistym, że w półce nic się już nie zmieści to wyjęłam opakowania i postanowiłam każdy produkt opisać. Okazało się, że jest tego bardzo dużo, więc zdecydowałam się pokazać tylko kosmetyki do włosów. Produktów do pielęgnacji twarzy, ciała i makijażu było ze 3-4 razy więcej :)
Dziś będziecie mogły poczytać o kilku kosmetykach, które używałam dość dawno temu, ale z niewiadomych mi przyczyn nie znalazły się we wcześniejszych wpisach tego typu. Będzie Babydream, Organicum, Green Pharmacy, Alterra, Sesa, Radical, HairMedic, Artiste, Biovax,, Batiste, Joanna.


1. Babydream, żel do kąpieli Od stóp do głów. Rossmann, cena 9,99 zł za 500 ml
2. Babydream, szampon dla dzieci. Rossmann, cena 4,99 zł za 250 ml
Przez długi czas używałam standardowego szamponu Babydream, ale męczyło mnie to częste bieganie do Rossmanna. Szampon zamieniłam na żel do kąpieli. Oba produkty nie różnią się aż tak bardzo składem, ale żel ma wygodną pompkę. Ułatwia to aplikację produktu. Aktualnie kończę jeszcze jedno opakowanie Babydreamu i przerzucam się na szampon i balsam Sylveco.


3. Organicum Szampon do włosów, cena 38 zł
O tym szamponie pisałam dawno temu (recenzja), ale widocznie gdzieś zawieruszyło mi się opakowanie (stąd na blogu pojawia się dopiero teraz). Na mojej głowie ten szampon wyrządził spustoszenie. Początkowo mnie zachwycił - unosił włosy, sprawiał, że były puszyste. Niestety, po dłuższym stosowaniu włosy były totalnie przesuszone. W tym wpisie pokazuję, co Organicum zrobiło z moimi włosami.

4. Batiste - suchy szampon, kupiłam za 12 zł 
Właśnie zużywam kolejne opakowanie tego kosmetyku. Na razie mam wersję tropikalną i nie ukrywam, że już mi się znudziła. Następnym razem kupię inną, który z nich według Was najładniej pachnie? Szampon spełnia swoją rolę i ratuje mnie w kryzysowych sytuacjach. Na pewno kupię jeszcze nie raz!

Tak, tak... te szampony są też z grupy "zaginione znalezione". Trzy dni temu robiłam generalne porządki :)
5. Alterra szampon z granatem i aloesem cena 9,50 zł
6. Alterra szampon z kofeiną i biotyną cena 9,50 zł
Pamiętam, że jeszcze dwa lata temu wiele blogerek traktowało te szampony jako delikatne. Niestety w składzie znajdziemy jeden z silniejszych detergentów (nawet w najnowszej wersji jest Sodium Coco Sulfate - nie mam pewności, czy zmieniły się składy, ale sprawdzę to przy najbliższej wizycie w Rossmannie. Opakowania są inne, przynajmniej w moim Rossmannie i na stronie rossnet). Ciężko wypowiedzieć mi się o tych szamponach, bo były w zasadzie takie jakieś nijakie. Ani dobre, ani złe. Ale myły całkiem nieźle.

7. HairMedic tonik do włosów cena 397 zł (pełna recenzja)
Produkt wywołał całkiem spore zamieszanie w blogosferze. Głównie za sprawą ceny i pewnie gdybym nie podjęła współpracy to do tej pory nie mogłabym sobie na to cudo pozwolić. Efekty były. Włosy przyspieszyły, pojawiły się baby hair, zniknął łupież a skóra przestała swędzieć. Tonik zawiera alkohol więc nie u każdego się sprawdzi. Osoby z wrażliwym skalpem powinny go sobie odpuścić. Gdyby nie cena to mogłabym Wam go polecić, ale w tej sytuacji myślę, że lepiej rozejrzeć się za czymś z niższej półki cenowej. A jeśli macie duże problemy z wypadaniem włosów to lepszą decyzją będzie wizyta u dermatologa / trychologa i wykonanie odpowiednich badań.

8. Farmona, Radical odżywka wzmacniająco-regenerująca cena 9,99 zł
Długo czekała na swoją kolej, ale opłaciło się. Radical również ma w składzie alkohol i utwierdził mnie w przekonaniu, że mój skalp go potrzebuje. Skóra była nawilżona, wypadanie w normie, przetłuszczanie też na odpowiednim poziomie. Za jakiś czas kupię ten produkt ponownie.
9. Alterra Olejek 'Oliwki i limonka' cena 17,99 zł
W składzie znajdziemy przede wszystkim oleje przeznaczone do pielęgnacji włosów wysokoporowatych: olej z kiełków kukurydzy, olej ze słodkich migdałów, olej z pestek winogron, olej wiesiołkowy, oliwę z oliwek. Bardzo lubię ten olejek, ale zdarza się, że czasem mam po nim spuszone włosy. Część z Was w poście o Porównaniu olejków Alterra pisała mi, że drażni Was zapach tego kosmetyku. Dla mnie zapach jest w miarę neutralny. Nie przeszkadza mi. Na razie będę inwestować w ten olejek. Chyba, że znajdę coś dużo lepszego.

10. Sesa cena 25 zł
Olejek swego czasu był niesamowicie popularny. Pamiętam, że niemal każda dziewczyna chciała go mieć. A ja? Przyznam szczerze, że nawet nie zużyłam go do końca. Efektu spektakularnego nie było, a zapach był tak intensywny, że nie było mowy o olejowaniu włosów na noc. Tym produktem naprawdę się rozczarowałam, bo miałam wobec niego wielkie nadzieje.

11. Green Pharmacy Oleje łopianowy z czerwoną papryką cena 7,49 zł (pełna recenzja)
Jak na razie to był chyba jedyny olejek, którym olejowałam skórę głowy. Robiłam do niego dwa podejścia i niestety, ale się u mnie nie sprawdził. Przy drugim podejściu włosy również leciały niemiłosiernie. Jedno opakowanie oddałam siostrze, a swojego nie zużyłam. Mój skalp widocznie nie lubi olejowania, więc stawiam na pielęgnację za pomocą wcierek.

12. Alterra Olejek 'Migdały i papaja' cena 17,99 zł
W składzie znajdziemy głównie oleje przeznaczone do pielęgnacji włosów wysokoporowatych i średnioporowatych: olej z nasion soi, rycynowy, ze słodkich migdałów, z kiełków kukurydzy, sezamowy, z kiełków pszenicy. Jest to mój ulubiony olejek do włosów (o czym pisałam w Porównaniu olejków Alterra). Kupię ponownie i to jeszcze nie raz. Polecam go!
Zdziwiłam się, że w kategorii maski/odżywki pojawiło się tak mało produktów. Zajrzałam do mojego zbioru kosmetyków i zobaczyłam, że cztery maski wykończę dosłownie na dniach (a 5 innych jest otwartych). Podobnie będzie z olejami i szamponami.

13. Biovax maska do włosów Naturalne oleje cena ok. 20 zł (pełna recenzja)
Maskę zużyłam jeszcze w wakacje. Początkowo miałam z nią nie lada problem, ponieważ nie robiła z moimi włosami dosłownie nic. Byłam przekonana, że odpowiedzialne są za to kokos i argan. Ale znalazłam sposób na tą maskę -  jeśli nałożyłam ją choćby na 20-30 minut przed myciem to później mogłam cieszyć się miękkimi, gładkimi i błyszczącymi włosami. Taka kombinacja dawała mi pewność, że moje włosy będą świetnie wyglądać. Z chęcią wrócę do tego kosmetyku.

14. Artiste odżywka z keratyną, jedwabiem, gliceryną i pantenolem cena 4,50 zł
Długo zastanawiałam się nad zakupem tej odżywki i chyba lepiej byłoby, gdybym nie wzięła jej z półki w Naturze. Tą odżywkę albo się kocha, albo się jej nie cierpi :) skład ma całkiem bogaty i śmiało można powiedzieć, że jest to kosmetyk proteinowy (wysoko znajduje się keratyna). Z uwagi na jej właściwości odżywcze nie mogłam jej wyrzucić. Nakładałam ją przed myciem na 10-20 minut. Na pewno nie kupię jej ponownie.

15. Joanna Balsam do włosów nawilżająco - regenerujący cena 5 zł
Kupując tą odżywkę zupełnie nie patrzyłam na skład, a w składzie takie kwiatki jak Isopropyl Alcohol, DMDM Hydantoin... Balsam służy do nakładania po myciu (bez spłukiwania). I w tej konfiguracji zupełnie się nie sprawdził. Moje włosy potrzebują treściwych, emolientowych masek, więc ta odżywka jest dla nich za lekka. Ale całkiem fajnie zmiękczała włosy przed myciem. Stosowałam ją również po myciu, ale po uprzednio zaaplikowanej masce. Dzięki balsamowi dużo łatwiej było rozczesać włosy. Nie kupię ponownie, ponieważ potrzebuję czegoś bardziej treściwego.

Widzę, że całkiem sporo tutaj kosmetyków z Rossmanna. W następnym denku kosmetyki będą znacznie bardziej zróżnicowane:)

Dajcie znać, który z kosmetyków u Was się sprawdził :)


Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:

FBBloglovinInstagramTwitter

RECENZJA: Shinybox The Gift of Love: FM Group, Biały Jeleń, Bania Agafii, Creme Bar, Syis, Yasumi

$
0
0


Luty, obok grudnia, stycznia i marca jest dla mnie prezentowym miesiącem. W grudniu mikołajki i święta. W styczniu moje urodziny, w marcu dzień kobiet, a w lutym... walentynki. Właśnie dlatego box w tym miesiącu sygnowany jest hasłem "The Gift of Love". Przyznam szczerze, że spodziewałam się w środku czegoś czerwonego, albo różowego. A co tam się znalazło?

We wpisie o styczniowym pudełku wspomniałam, że chciałabym dostać:
  • tonik/hydrolat,
  • czerwony lakier do paznokci,
  • eyeliner,
  • produkt do kąpieli.
W boxie znalazły się:
  • FM Group - żel pod prysznic - 20 zł / 200 ml
  • CREME BAR - krem pod oczy Visage Parfait 69 zł / 15 ml
  • BANIA AGAFII - maska drożdżowa do włosów - 13 zł / 300 ml
  • SYIS - Serum kolagenowe do paznokci - 35 zł / 10 ml
  • YASUMI - maska z shakerem - 20 zł / zestaw
  • BIAŁY JELEŃ - mydło hypoalergiczne BIOomega - 6,15 zł / 85 g
FM Group - żel pod prysznic
Bardzo chciałam dostać jakiś produkt do kąpieli i widząc podpowiedź, że będzie coś z The Body Shop bardzo się ucieszyłam. Niestety trafiła mi się wersja z żelem FM. Wprawdzie całkiem ładnie pachnie, dobrze się pieni, ale ma bardzo nieporęczne opakowanie. Pierwsze co mnie zdziwiło to zakrętka. Myślałam, że coraz rzadziej produkuje się takie opakowania. Otwarty żel już zdążyłam wylać. Na szczęście ma dość gęstą konsystencję, więc ubyła mi jakaś 1/10 całości. Początkowo myślałam, że to produkt marki BingoSPA. Napis SPA bardzo przypomina mi logo tamtej marki. Jeśli chodzi o ten kosmetyk to trochę zawiodłam się na ShinyBox. FM większości kojarzy się naprawdę kiepsko, natomiast marka The Body Shop jest marzeniem wielu dziewczyn. Nie podoba mi się, że Shiny tak zróżnicowało pudełka. Nie da się na jednej szali postawić FM i TBS. I nie chodzi tutaj o wartość kosmetyku, ale właśnie o markę. To właśnie TBS sprawiło, że dziewczyny mające ich kosmetyk w pudełku, są bardziej zadowolone od dziewczyn, którym trafił się FM.
CREME BAR - krem pod oczy Visage Parfait
Niestety nie jest to produkt pełnowymiarowy, ale jeśli chodzi o kremy pod oczy to 10 ml kosmetyku to całkiem spora ilość. Tego produktu niestety nie używałam, ponieważ próbuję zużyć olejek pod oczy Synesis, o którym pisałam w poście o extraboxie The Beauty Touch. Synesis ma termin ważności do końca lutego, więc za Visage Parfait wezmę się dopiero od marca. Na moim instagramie na pewno dam znać jak się spisuje.
BANIA AGAFII - maska drożdżowa do włosów
Dla mnie pojawienie się tej maski to hit tego pudełka. W ogóle zauważyłam, że Shiny coraz częściej stawia na pielęgnację włosów. Kiedy u Myszki przeglądałam podsumowanie roku z Shinybox zauważyłam, że w pudełkach pojawiło się przez 12 miesięcy tylko bodajże 5 kosmetyków do włosów. A w ostatnich boxach takich produktów jest coraz więcej. W listopadzie była odżywka, w styczniu szampon/balsam, w lutym jest maska no i na marzec też szykuje się coś do włosów. Jeśli chodzi o maskę drożdżową to na początku mojej przygody z blogowaniem zamieściłam listę marzeń zakupowych, w których wspominałam o takim produkcie. Maskę będę koniecznie testować pod kątem przyspieszenia porostu i oczywiście dam Wam znać jak się spisuje. Na instagramie i fanpage'u pisałyście, że jesteście bardzo z niej zadowolone. Mam nadzieję, że i ja też będę.
SYIS - Serum kolagenowe do paznokci
Na ten rok zaplanowałam, że lepiej zadbam o dłonie i stopy. Ciężko mi zorganizować pielęgnację całego ciała. Udało mi się już dobrze zadbać o włosy, skórę ciała, twarz, ale zostały jeszcze dłonie i stopy oraz poprawienie diety i zwiększenie aktywności fizycznej. Na początku trochę sceptycznie podchodziłam do tego serum, ale w sumie bardzo się cieszę, że pojawiło się w pudełku. Bardzo podoba mi się opakowanie. Uwielbiam takie buteleczki. Dzięki temu produkt sprawia wrażenie bardziej eleganckiego i profesjonalnego. Jestem na tak :)
YASUMI - maska z shakerem
To miał być prawdziwy hit! Shaker, maseczka w proszku, no wow. Jestem już po aplikacji tego produktu i nie jestem tak zadowolona jakby się mogło wydawać. Po pierwsze, maseczka ma zawierać drogocenne komórki macierzyste jabłoni. Jest to zwykły chwyt marketingowy, o którym pisała Rarity. Po drugie, maseczkę było mi bardzo ciężko rozrobić. Mimo że użyłam odpowiednią ilość wody o odpowiedniej temperaturze, to w maseczce pozostały grudki. A po trzecie, maseczka zapchała mi skórę. Następnego dnia na mojej twarzy pojawiły się ogromne gule. Dwa razy w tygodniu nakładam maseczki i robię peelingi i taki skutek uboczny zdarza się u mnie niesamowicie rzadko. Wydaje mi się, że produkt nie jest jeszcze dopracowany, aczkolwiek pomysł z shakerem jest całkiem fajny. 
BIAŁY JELEŃ - mydło hypoalergiczne BIOomega
Biały Jeleń nie jest moją ulubioną firmą kosmetyczną. Swego czasu bardzo się do niej zraziłam. Z racji tego, że w tym roku chcę bardziej zadbać o dłonie to mydła z lepszym składem są wskazane, ponieważ mniej niszczą skórę. Opakowanie mydła BJ sprawia, że bardziej ufamy marce, ale... Rzuciłam okiem na skład. Na pierwszym miejscu znajduje się Sodium Tallowate. Jest to połączenie łoju zwierzęcego (zazwyczaj z krów) z sodą kaustyczną. Czytałam, że taki tłuszcz pozyskuje się często z restauracji, bądź fast foodów, ale nie wiem, na ile jest to prawdą. Sodium Tallowate jest komendogenne (może zapychać skórę), dlatego lepiej nie stosować tego mydła do mycia twarzy. Jeśli ktoś z Was koniecznie potrzebuje mydła wegańskiego to na końcu tego wpisu jest tabelka z 13 takimi mydłami.
_____________________________
Wszyscy zachwycają się szatą graficzną. Ja również jestem nią zachwycona. Shiny mogło pójść po najmniejszej linii oporu i dać nam po prostu czerwone pudełka, ale jednak zaprojektowali coś, co zapamiętam na dłużej.
Moje odczucia, co do tego boxu są mieszane. Z jednej strony cieszę się, że pojawił się żel pod prysznic, krem pod oczy, maska, czy serum do paznokci. Ale zawiodłam się na Yasumi i na tym, że Shiny zaczęło mieszać marki. Pudełko nie jest złe i rozeszło się jak świeże bułeczki:) Dostępne są już boxy na marzec: Girl on Fire
Mam nadzieję, że w marcu trafię na eyeliner, czerwony lakier do paznokci, płyn do higieny intymnej (czemu nie), peeling do ciała, serum na końcówki, tusz do rzęs.

Ciekawa jestem, czy ten box przypadł Wam do gustu? Któraś z Was zamawiała?
Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
FBBloglovinInstagramTwitter

RECENZJA: Rowenta Volum'24 Respectissim, czyli urządzenie zwiększające objętość włosów + konkurs, jeden stylizator dla Was!

$
0
0

Uwielbiam różnego rodzaju gadżety. Zwłaszcza te, które pomagają w stylizacji włosów. Chociaż nie stosuję ich codziennie. Jednak uważam, że warto mieć coś na specjalne okazje:). Za każdym razem, gdy jestem w sklepie z rtv/agd sprawdzam, czy na półkach są jakieś nowe urządzenia. Oglądam suszarki, prostownice, lokówki. Jednak z volumizerem jeszcze się nie spotkałam, więc tym bardziej chciałam wypróbować to urządzenie. Zwłaszcza, że to nowość na rynku. Wielokrotnie, gdy pokazywałam swoje zdjęcia mogłyście zobaczyć, że moje włosy nie są ani gęste, ani grube. Od kiedy o nie dbam stały się bardziej dociążone, a porowatość przy nasadzie się obniżyła (teraz jest średnia). Wszystko byłoby super, gdyby nie brak objętości. Na szczęście włosy nie są przyklapnięte po każdym myciu. Są takie dni, gdy są odbite od skóry głowy. Cieniowanie w takiej sytuacji nie jest rozwiązaniem, bo włosy na końcach byłyby dość przerzedzone. 

Starałam się różnymi metodami nadawać objętość włosom. Do jednych metod nie miałam cierpliwości, inne nie dawały zadowalających efektów:

  1. Suszenie suszarką i modelowanie na okrągłej szczotce. Metoda skuteczna, ale po pierwsze czasochłonna, po drugie nie suszę za każdym razem włosów, bo lepiej się prezentują po naturalnym wyschnięciu. A po trzecie, moje włosy nie zawsze są przyklapnięte. Jednak, gdy się okaże, że brak im objętości to tych czynności nie będę mogła wykonać na suchych włosach. Która z nas nie była zaskoczona wyglądem włosów zaraz po wstaniu z łóżka z samego rana? Niektórych sytuacji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Muszę się też przyznać, że kiepsko idzie mi operowanie dużą suszarką i wyciąganie włosów na szczotce. W moim przypadku przy suszeniu z pochyloną głową włosy nabierają objętości, ale przede wszystkim na końcach a nie przy nasadzie.
  2. Tapirowanie. Jakiś czas temu kupiłam sobie specjalny grzebyk, służący do tapirowania. Niestety poza niszczeniem mechanicznym włosów, denerwowało mnie to, że nie mogłam ich później rozczesać. Podobnie było z...
  3. Lakierowaniem. Pomijam już fakt, że tego typu kosmetyki zawierają substancje wysuszające. Głównie chodzi mi o to, że lubię efekt naturalnych włosów, a lakiery zazwyczaj je sklejają. Poza tym lakierowanie samo w sobie na moich włosach nie działa. Musiałabym wcześniej w jakiś sposób (tapirowanie, suszenie) unieść włosy, które utrwaliłabym takim kosmetykiem.
  4. Nawijanie włosów na wałki. Sposób stary jak świat, ale w ciągu dnia nie mam czasu i możliwości z tymi wałkami chodzić, a w nocy ciężko mi z nimi spać.
Oczywiście nie wykluczam stosowania powyższych sposobów, bo czasem potrzebny jest większy push-up (przy zastosowaniu kilku metod), jednak na co dzień, wolę bardziej naturalny, ale jednak widoczny efekt.
Znacznie prościej i szybciej używa się Volum'24 Rowenty. Jeśli ktoś jest zaskoczony swoim wyglądem z samego rana, albo nie ma czasu na dłuższe stylizowanie włosów to ten sprzęt jest niemal stworzony dla niego. Początkowo miałam trudności z obsługą urządzenia. Stosowanie volumizera wymaga praktyki, dlatego nie należy się zniechęcać. Dostępne w sieci filmiki bardzo ułatwiają sprawę, np. te dostępne na respectissim.rowenta.pl Po kilku razach udało mi się opanować technikę stylizowania w ten sposób włosów. 
Zanim otrzymałam przesyłkę z produktem, byłam przekonana, że będzie on większych rozmiarów. Jest bardzo poręczny i w zasadzie nie zajmuje dużo miejsca. Zadziwił mnie kształt i w ogóle pomysł wykonania. Według mnie urządzenie jest bardzo przemyślane, a jego "złamany" kształt sprawia, że świetnie leży w dłoni. W pierwszej kolejności pomyślałam, że to taka złamana prostownico-lokówka. Ciekawe, czy wiedziałybyście jak używać volumizera, gdyby nie instrukcje, które możemy znaleźć w sieci?


Wiele kobiet boi się stylizowania włosów na gorąco. Wcale się temu nie dziwię, bo kilka lat prostowałam włosy i bardzo je zniszczyłam. Marka Rowenta chciała wyjść naprzeciw obawom o zdrowie włosów i stworzyła urządzenie, które nagrzewa się do temperatury 170 stopni. W porównaniu z prostownicami, czy lokówkami, które się nagrzewają do wyższych temperatur, urządzenie Volume'24 jest bezpieczniejsze. Ponadto zastosowano tutaj system obracających się płyt z powłoką Ultrashine Nano Ceramic, jonizację oraz technologię RESPECTISSIM, która zapobiega uszkodzeniom włosów. Tak, aby przy niższej temperaturze można było wykonać fryzurę, a przy okazji zatrzymać piękno włosów. Początkowo obawiałam się, że moje włosy się zniszczą, ale po miesiącu regularnego stosowania tego produktu nie zauważyłam, aby stało się im coś złego.  Przypuszczam, że jeśli ktoś stosowałby to urządzenie bardzo często pewnie zauważyłby jakieś zniszczenia, ponieważ stylizacja na gorąco zawsze niesie ze sobą jakieś konsekwencje. Niemniej sama zaobserwowałam, że technologia Respectissim działa i włosy nie zostały widocznie zniszczone :) 

Sposób użycia
Na włosy przed stylizacją nie nakładamy żadnych produktów stylizujących, np. żelu, pianki, czy lakieru. Włosy powinny być suche oraz rozczesane. Urządzenie nagrzewa się w ciągu 30 sekund. Po tym czasie możemy zacząć układanie fryzury. Przygotowałam dla Was krótki instruktaż w formie filmu (nagrywany jeszcze przed podcięciem włosów, jakieś 2-3 tygodnie temu). Mam nadzieję, że wyjaśni Wam wszelkie wątpliwości :)


Producent obiecuje efekt uniesionych włosów przez 24 godziny. Dla mnie widoczny efekt trwa przez cały dzień, ale pod koniec dnia ta objętość jest jednak troszkę mniejsza. Jeśli jednak wszystko utrwalimy lakierem to spokojnie fryzura utrzyma się przez 24 godziny.
I jeszcze wrzucam małe porównanie przed i po użyciu stylizatora (już w krótszych włosach)
KONKURS!
Mam nadzieję, że efekty Wam się spodobały, ponieważ będziecie miały szansę wygrać takie urządzenie w konkursie! :)

Co trzeba zrobić, aby zdobyć Volum'24?
Tym razem nie musicie obserwować mojego bloga. Nie musicie też lubić żadnego z fanpage. Warunkiem jest jedynie podanie maila kontaktowego i odpowiedź na pytanie:
Jaki przyrząd/gadżet/kosmetyk ma największy wpływ na wygląd Twoich włosów/fryzury? Jestem bardzo ciekawa jacy są Wasi "włosowi" ulubieńcy, z którymi moglibyście się nie rozstawać :)
Konkurs trwa od dziś do 13 października. Do 15 października zostaną ogłoszone wyniki :)
Tym razem na odpowiedzi czekam w komentarzach. Jeśli jednak ktoś z Was nie chciałby się ujawniać możecie pisać na adres dbajmyowlosy@gmail.com

Ciekawa jestem, co sądzicie o takim urządzeniu?

Wpis powstał w ramach współpracy z marką Rowenta.

Poradnik: Jak zmotywować się do pielęgnacji włosów

$
0
0
źródło: www.picjumbo.com
Dbanie o włosy nie jest sprawą prostą. Wiele osób po miesiącu rezygnuje z pielęgnacji, bo nie widzą żadnych rezultatów. Podobnie jest przecież z dietą, ćwiczeniami, czy wczesnym wstawaniem. Wytrwanie nawet 2 tygodni, u niektórych osób powoduje duże trudności. Nigdy nie ma 100 procentowej pewności, że uda się nam osiągnąć cele, ale trzeba szukać różnych sposobów. Mam dla Was 9 metod i mam nadzieję, że pomogą Wam utrzymać motywację na wysokim poziomie! Sprawdzą się nie tylko w pielęgnacji włosów :)

  1. Czytaj i otaczaj się informacjami na temat pielęgnacji włosów
    Mówi się, że jesteśmy zlepkiem 5 osób, które nas otaczają. Dlatego jeśli wśród osób, z którymi spędzamy najwięcej czasu nie będzie takiej, która zaakceptuje naszą chęć do dbania o włosy to prawdopodobnie zrezygnujemy z tego. Musicie wiedzieć, że cokolwiek byśmy nie robili to zawsze znajdzie się jakaś osoba, która będzie niezadowolona z naszych decyzji. Poza tym wielu osobom cel "piękne, długie, gęste i zdrowe włosy" kojarzy się z próżnością i zapatrzeniem w siebie. A przecież nie do końca tak jest. Ważne jest, aby utożsamiać się z naszymi postanowieniami, a nie realizować tych, które ktoś nam narzuca. Jeśli dzięki dłuższym i zdrowszym włosom będziemy bardziej z siebie zadowoleni to w czym problem? W ogóle dbanie o włosy może być dla wielu pierwszym krokiem do zmiany swojego wizerunku i do nauki systematyczności. Ci którzy dopiero zaczynają "włosomaniaczyć" mają już trochę przetarte szlaki. Coraz więcej osób o nas wie, coraz częściej się o tym pisze. A temat nie jest już poruszany tylko na kilku blogach, czy forach. Coraz częściej ten trend można zaobserwować w telewizji, czy na topowych portalach dla kobiet. Dlatego już w mniejszym stopniu dziwi używanie olejów, czy stosowanie wcierek (nie wspominając już o innych eksperymentach). Moja przygoda z dbaniem o włosy zaczęła się od wpisania "jak dbać o włosy" do google i w taki sposób trafiłam na forum wizaż. Nigdy wcześniej nie czytałam żadnych blogów.  Wy też możecie postąpić w podobny sposób, albo skorzystać z mojej Listy przydatnych blogów, stron i kanałów na youtube o włosach. Istnieje również taka ewentualność, że zostaniecie ze mną :P
  2. Świadomość
    ...i akceptacja siebie pomimo pewnych wad, czy niedoskonałości. Bez tego punktu w ogóle nie ma mowy o osiąganiu jakiegokolwiek celu. No bo skoro nie jesteśmy świadomi, że dobrze byłoby coś poprawić to nie będziemy w tym kierunku działać. Ja przez długi czas odpychałam rady moich najbliższych, a dobrze mi radzili. Cały czas przekonywali mnie do rezygnacji z prostownicy, ale ja utożsamiałam swój dobry wygląd właśnie z codziennym stosowaniem tego urządzenia. Nie umiałam przekonać siebie, że bez prostownicy będę dobrze wyglądać. Zresztą nawet nie próbowałam. Otworzyłam oczy dopiero po 7 latach. Lepiej późno niż wcale, a dobrze wiem, że niektórzy nigdy ich nie otworzą. Choćby im się mówiło i tłumaczyło. Nie wiem z czego to wynika, ale jeśli macie w najbliższym gronie taką osobę to zerknijcie do Anwen: Jak przekonać kogoś do pielęgnacji włosów?
  3. Poradź się
    Na początku pielęgnacji włosów możesz być przerażona natłokiem informacji. Łatwo się w tym wszystkim pogubić. Jeśli po jakimś czasie zaczniesz się frustrować to skorzystaj z wiedzy bardziej doświadczonych osób. Przygotuj się też na to, że nie każda blogerka da radę odpowiedzieć na Twojego maila, czy też komentarz. U niektórych osób czas na odpowiedź wynosi około miesiąca, u mnie bywa różnie. Najczęściej odpowiadam na maile w ciągu tygodnia, ale z różnych względów zdarza się, że odpowiedź może się pojawić po 2 tygodniach. Warto też o poradę zapytać na forum. Z mojego doświadczenia wynika, że niestety wiele osób nie szanuje czasu innych. Pytania są bardzo nieprecyzyjne, np. na moim fanpage'u regularnie trafiają się osoby, które nawet się nie przywitają, a jedyne zdanie, jakie jest w wiadomości to "Jak mam dbać o włosy?", "Jaka maska jest najlepsza?". Precyzyjną odpowiedź uzyskacie jeśli spróbujecie określić swoją porowatość, napiszecie z jakimi problemami się borykacie, czego używacie, czy prostujecie włosy, farbujecie, jak wygląda Wasza dieta, czy się ostro odchudzacie, bądź w ostatnim czasie odchudzałyście. Nie bez znaczenia są też choroby, jakie przechodzicie, np. nadczynność i niedoczynność tarczycy mają ogromny wpływ na włosy. Anemia zresztą też.
  4. Inspiruj się, śledź ciekawe fanpage, na których znajdziesz zdjęcia włosów innych osób
    Inspirowanie się może nas zmotywować, albo wprowadzić w jeszcze większy dołek. Wszystko zależy od tego jak postrzegamy siebie i rzeczywistość. Jeśli jesteśmy w stosunku do siebie bardzo krytyczni, bardzo negatywnie patrzymy na siebie, a włosy innych wydają się być takie idealne to brak szybkich efektów może nas zdemotywować. Bardzo często nie mamy pojęcia do kogo należą włosy ze zdjęcia. Nie wiemy, czy to peruka, czy dopinki. A jednak, gdzieś w środku nas toczą się myśli, że jesteśmy tacy beee i każdy ma lepiej. Dlatego lepszym rozwiązaniem byłoby śledzić Włosowe Historie na blogu anwen, albo zerkać na metamorfozy włosów dziewczyn prowadzących blogi, czy użytkowników forów. Obserwowanie fanpage (np. mojego Dbaj o włosy ) pozwoli Wam być na bieżąco z tematem bez szukania informacji w Internecie. W gruncie rzeczy na facebooka zagląda mnóstwo osób i bardzo często jest to pierwsza strona odpalana po włączeniu komputera. Jeśli zaznaczycie opcję "otrzymuj powiadomienia" na wybranych stronach na fb to będziecie też częściej otrzymywać informacje o pojawieniu się nowych wpisów, zdjęć itd. Możecie też ustawić sobie tapetę z idealnymi włosami, albo z motywującymi hasłami. Ja co prawda tego nie praktykowałam, ale nigdy nie wiadomo, co i na kogo zadziała.
  5. Kup niezbędne produkty
    Coraz częściej wspomina się o włosowym minimalizmie. Ale z drugiej strony jeśli zasypiecie swoje półki kosmetykami to jest nadzieja, że w końcu je zużyjecie :P Jestem daleka od głoszenia idei, że powinno się mieć 20 szamponów, 100 masek i 30 olejów. Zresztą nawet nie mam pojęcia, czy ktoś aż tyle ma. Ale kiedy moje półki zaczęły uginać się od kosmetyków (do twarzy, ciała) to zaczęłam się przejmować, że się zmarnują (daty ważności nie były wcale takie odległe) i bardziej przykładałam się do pielęgnacji ciała i twarzy. Poza tym jeśli nie kupimy kilku kosmetyków to nigdy tak naprawdę nie zaczniemy dbać o nasze włosy. Na początek dobrze zainwestować w olej, szampon, odżywkę bs, odżywkę ds, maskę, wcierkę, odżywkę w sprayu i serum na końcówki. Choćby po jednej sztuce. Jeśli będą stały gdzieś na widoku to w końcu po nie sięgniemy. Dla takich leniuszków, czy słabo zmotywowanych dobrym rozwiązaniem będzie odżywka bez spłukiwania, czy odżywka w sprayu. Jej użycie nie zabiera dużo czasu, nie trzeba spłukiwać i można po nią sięgnąć jeszcze długo po umyciu włosów. To też dobre rozwiązanie dla zapominalskich.
  6. Działaj / wyrób w sobie nawyk
    Wyrobienie nawyku po jakimś czasie załatwia problem braku motywacji. Z przyzwyczajenia wykonujemy czynności, które stały się naszą codziennością. O tej kwestii pisałam już na swoim drugim blogu: Jak wyrabiam w sobie nawyki
  7. Bądź realistą
    Stanu swoich włosów nie poprawisz w miesiąc. Dopiero po kilku miesiącach zauważysz jakieś efekty, ale jestem pewna, że nie zadowolą Cię w 100 procentach. Jeśli niszczyłam włosy przez 7 lat dzień w dzień to za miesiąc, czy nawet pół roku nie pochwalę się zdrowymi, gęstymi i długimi włosami. Tak się po prostu nie da. Wszystko wymaga czasu. A przecież czas i tak upłynie. Wolisz cały czas na siebie narzekać, czy wysilić się i wziąć się w garść? Po jakimś czasie będziesz zdecydowanie bardziej zadowolona z siebie. Kiedy widzę, że coś mi nie pasuje we mnie i uważam, że dobrze byłoby to zmienić to zmieniam to. Naprawdę szkoda mi życia na ciągłe narzekanie jak to nie umiem się malować, jestem zaniedbana, czy mam suche włosy. Zmieniłam podejście, zaczęłam działać i dzięki temu jestem szczęśliwsza!
  8. Zapisuj efekty, rób zdjęcia
  9. Załóż bloga / udzielaj się na forum / pisz komentarze na czyimś blogu
Dwa ostatnie podpunkty zmotywowały mnie najbardziej. W końcu zapiski i zdjęcia efektów potrafią dać niezłego kopa. Założyłam bloga i przestałam być anonimowa. Ktoś zaczął śledzić moje poczynania. Czułam się niejako zobowiązana do dbania o włosy, a pisanie o tym zachęciło mnie do szukania informacji. Blogów mamy naprawdę sporo, ciągle powstają nowe. Coraz więcej zakładanych blogów dotyczy urody, włosów. I bardzo dobrze! Wiem, że wiele osób się zniechęca i zostawiają swoje miejsca w sieci. Wychodzę jednak z założenia, że lepiej próbować coś robić niż siedzieć na czterech literach i narzekać. Założenie bloga było jedną z najlepszych decyzji, jaką podjęłam w ostatnich latach. A to, że jest Was tutaj tak dużo motywuje mnie jeszcze bardziej :) 

Ciekawa jestem, czy Wy musiałyście się jakoś specjalnie motywować? A może stosowałyście jakieś inne sposoby, aby wytrwać w postanowionych celach?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
FBBloglovinInstagramTwitter
A jeśli chcecie poznać mnie od innej strony to wpadajcie na mojego Instagrama! :)

RECENZJA: ShinyBox Girl On Fire: Mokosh, Delawell, Etre Belle, Goldwell, Świt Pharma, Dove + co u mnie

$
0
0
Cześć kochane!
Ostatnio wiele spraw mnie pochłania i w sumie bardzo mnie to cieszy!. Tak jak wspominałam w podsumowaniu ubiegłego roku i planach na obecny rok, staram się realizować wiele celów. Jednym z nich jest zdrowa dieta i aktywność fizyczna. Od ponad miesiąca 5-6 razy w tygodniu ćwiczę z Jillian Michaels 30 day shred (wczoraj był 29 dzień!) i zmieniłam sposób odżywiania na dużo zdrowszy. Przyznam szczerze, że sama jestem pod wrażeniem mojego samozaparcia. Oczywiście wiem, że inni ćwiczą i zdrowo się odżywiają od lat. Ale ja przez długi czas miałam duże problemy z wyrobieniem w sobie pozytywnych nawyków i nie ukrywam, jestem z siebie dumna. Cieszy mnie też fakt, że przez tak długi czas moja motywacja jest na wysokim poziomie. Jeśli chodzi o efekty to na wadze spadł mi 1 kg, a w obwodach straciłam 16 cm. Dziś jednak nie o tym chciałabym Wam mówić. Mam dla Was moją opinię na temat marcowego Shinyboxa.

O ostatniej edycji można było przeczytać w sumie całkiem sporo niepochlebnych opinii. Nic w tym dziwnego. Nazwa pudełka bardzo kusiła, spodziewałam się jak każda z dziewczyn, że znajdzie się w środku coś czerwonego (lakier, szminka, kredka do ust). Podoba mi się, że ShinyBox stawia coraz częściej na kosmetyki z dobrym składem, ale tym razem mało który z produktów przypadł mi do gustu. Miałam nadzieję, że w marcu trafię na eyeliner, czerwony lakier do paznokci, płyn do higieny intymnej (czemu nie), peeling do ciała, serum na końcówki, tusz do rzęs. A co znalazło się w środku?
  • Biała glinka MOKOSH, cena 23 zł / 200 ml,
  • Czysty olej awokado DELAWELL 22 zł / 30 ml,
  • Wodoodporna kredka do oczu ETRE BELLE 38 zł / szt.
  • Krem do stylizacji włosów GOLDWELL (produkt niepełnowymiarowy),
  • Skarpetki SPA do stóp ŚWIT PHARMA 15 zł / opak.,
  • Mydło DOVE (gratis) 6 zł / 100 g.
Biała glinka MOKOSH
Mam w domu kilka glinek, m.in. rhassoul i białą. Bardzo lubię tego typu produkty, ale... wiąże się to z odpowiednim przygotowaniem produktu przed nałożeniem. Dużo prościej i szybciej jest nałożyć gotową maskę, dlatego też zazwyczaj, gdy mam wybór to stawiam na szybki w aplikacji produkt. Glinki jednak mają to do siebie, że są wszechstronne, można je stosować do pielęgnacji twarzy i ciała, ale też w pielęgnacji włosów, czy do mycia zębów. Stąd pojawienie się tego produktu w boxie bardzo mnie cieszy, choć nie ukrywam, że chciałabym zobaczyć tam inną glinkę :)
Czysty olej awokado DELAWELL
Oleje, jak wiecie, w pielęgnacji moich włosów, cery i ciała są regularnie obecne od dobrych kilku lat. Nie miałam wcześniej do czynienia z czystym olejem awokado. Raczej wybierałam gotowe mieszanki, albo olej ze słodkich migdałów, sezamowy czy z pestek winogron. Produktu w opakowaniu nie ma zbyt wiele (30 ml), aby można było go stosować do olejowania włosów. Myślę jednak, że będzie świetnym dodatkiem do glinki (maseczka), olejowego oczyszczania twarzy czy jako dodatek do kremu. Z jego pomocą można zrobić bardzo fajny masaż twarzy (ja od czasu do czasu wykonuję masaż Tanaka). Jeśli chodzi o pielęgnację włosów to olej awokado zawiera przede wszystkim omega 9, omega 6 i kwasy nasycone. Z reguły jest polecany do włosów o porowatości normalnej (średniej).To jedyny produkt z tego pudełka, z którego jestem w 100% zadowolona.
Wodoodporna kredka do oczu ETRE BELLE
Etre Belle bardzo polubiłam za ich tusz. Dzięki niemu udaje mi się całkiem nieźle podkreślić rzęsy (mam już 2 opakowanie). Natomiast jeśli chodzi o kredki do oczu to od jakichś 2 lat staram się nie podkreślać na czarno linii wodnej. A jeśli już to robię to są to bardzo rzadkie przypadki. Zamiast kredek na górną linię rzęs nakładam eyeliner, a dół podkreślam jaśniejszymi cieniami (brązy, szarości itp.). Stąd pojawienie się kredki do oczu nie było szczytem moich marzeń, chociaż parę lat temu byłabym z tego faktu szczęśliwa. Kredka się nie zmarnuje i już ma swojego nowego właściciela :)

Krem do stylizacji włosów GOLDWELL
O włosy dbam i to bardzo, ale jeśli chodzi o stylizację to ogranicza się ona do czesania, związywania włosów i suszenia ich. Żele, kremy, pianki, lakiery to zupełnie nie dla mnie. Jeśli chodzi o działanie to zostało sprawdzone na moim bracie i produkt spisuje się fajnie. Na szczęście w moim otoczeniu jest osoba, której taki kosmetyk się przyda.
Skarpetki SPA do stóp ŚWIT PHARMA
Z tymi skarpetkami miałam już do czynienia w zeszłym roku. Podobnie jak z firmą Świt Pharma. Nawiasem mówiąc mają całkiem niezły płyn micelarny. Skarpetki nie zrobiły na mnie jakiegoś spektakularnego wrażenia. Być może dlatego, że od dłuższego czasu systematycznie dbam o całe ciało i moje stopy nie potrzebują wiele. Na pewno jak dla mnie minusem jest cena. Nie zapłaciłabym za produkt jednokrotnego użytku aż 15 zł. W podobnej cenie można dostać całkiem niezły krem, który pomoże zadbać o stopy na dłużej. Świt Pharma chyba od dłuższego czasu dostępna jest w Rossmannie :)
Mydło DOVE
Ta kostka była gratisem i mnie akurat cieszy. Niby to tylko mydło, ale przecież mogłoby go nie być. Mam wrażenie, że przez pojawienie się tego produktu rozeszła się fala hejtu na Shiny, że wrzucili do pudełek kolejne mydło. Ale skoro jest gratisem to w czym problem? Przecież kupując boxy dziewczyny mają świadomość, że w pojedynczym pudełku jest raczej 5 produktów. A więcej to tylko uprzejmość Shiny i reklamodawców. Nie każdy miesiąc będzie tak fajny jak listopad, czy grudzień. Mydło jak mydło i lepiej, żeby w pudełku się znalazło niż go nie było :) ja tam mogę co miesiąc zgarniać kostki myjące :)


I w ten oto sposób dobiegłyśmy do końca prezentacji tego pudełka. Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że kwietniowy Shiny będzie znacznie lepszy. Dla mnie ten marcowy jest najgorszym pudełkiem odkąd jestem ambasadorką, czyli od 7 miesięcy. Świetnie, że pojawił się olej awokado i biała glinka. Oleje i glinki są wszechstronne i ciężko byłoby powiedzieć, że się nie przydadzą. Chyba każdy znajdzie na nie swój sposób :) 


W pudełku Viosenna metamorfoza ma się znaleźć m.in. coś dla zmysłów, kosmetyk do pielęgnacji cery z kawiorem, coś do pielęgnacji skóry, kosmetyk ukrywający niedoskonałości. Ja już się cieszę, bo wysyłka coraz bliżej. Jeśli i Wy macie ochotę zamówić to pudełko to możecie zrobić to tutaj Pudełko Viosenna metamorfoza.

Dajcie znać, czy subskrybujecie pudełka i czy miałyście do czynienia z tymi konkretnymi kosmetykami.

Życzę Wam pogodnych świąt, spędzonych w miłej i rodzinnej atmosferze. Życzę pełnego żołądka i mokrego śmigusa dyngusa! :)

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:

FBBloglovinInstagramTwitter



O odżywianiu włosów przed myciem

$
0
0

Jeszcze kilka lat temu nigdy nie pomyślałabym, że można nałożyć jakąś odżywkę, czy maskę na włosy, które nie są umyte. Na wszystkich opakowaniach zawsze widniała informacja "stosować na wilgotne włosy tuż po umyciu".
Coraz częściej możemy czytać o różnych metodach mycia włosów. Reklamy oraz nasze mamy i babcie, przekazywały nam, że najpierw włosy myjemy a później nakładamy na nie odżywkę/maseczkę/serum. Właśnie metoda MO (Mycie - Odżywka) jest podstawową metodą pielęgnacji włosów (obok zwykłego Mycia bez Odżywiania - niestety bardzo dużo osób tak postępuje).

Na szczęście coraz popularniejsze staje się odżywianie włosów przed myciem, czyli tak zwane metody OM (Odżywianie-Mycie), OMO (Odżywianie -Mycie - Odżywianie), OOMO (Odżywka-Olej-Mycie-Odżywianie). W większości przypadków ma to same zalety.

Dla kogo te metody są najlepsze?
  • przede wszystkim dla osób, które mają problemy z dociążeniem włosów, wiecznie się puszą, wywijają i ciężko nad nimi zapanować. Tutaj najlepsze zastosowanie mogą mieć metody OMO i OOMO.
  • dla osób, które mają problemy z regularnym przeciążeniem i przetłuszczaniem się włosów. W tym przypadku polecam metodę OM, czyli maseczkę albo odżywkę aplikujemy przed myciem. Po myciu z tego rezygnujemy, aby nie obciążyć włosów.
  • dla osób, które mają mało czasu. Nie mogą pozwolić sobie na dłuższe czekanie w łazience aż maseczka się wchłonie. Bądź też nie mają warunków, aby np. za 20-30 min wejść znów do łazienki. Z takimi problemami często borykają się osoby, które mieszkają na stancji u starszej osoby, w akademiku, gdzie jest jedna łazienka na piętro, czy są z dużej, wielodzietnej i wielopokoleniowej rodziny. Na upartego odżywkę czy olej możemy nałożyć nawet w pokoju na suche włosy. Możemy też wykonać swoje serum i przechowywać je w butelce z atomizerem.
  • dla osób, które myją włosy z samego rana przed wyjściem na uczelnię, czy do pracy. Olej możemy nałożyć na noc, a następnego dnia zmyć go szamponem. Przez całą noc włosy "wypiją" potrzebne składniki. Uważam, że lepszą opcją jest całonocne olejowanie niż całonocne maseczkowanie, które może niepotrzebnie rozpulchnić włosy.
  • dla osób, u których niektóre maseczki czy odżywki nie dają żadnych efektów po myciu. Warto sprawdzić działanie produktów stosując je przed myciem. U mnie w ten sposób świetnie działała np. Maska Biovax - NATURALNE OLEJE - argan, kokos, makadamia. Zastosowana po myciu niewiele robiła z moimi włosami.
  • dla osób, które chcą zmiękczyć włosy i ochronić je przed agresywnymi składnikami szamponu.

Jakie produkty będą najlepsze do odżywiania przed myciem?

W zasadzie nie ma konkretnej reguły. Każda osoba może mieć inne preferencje. 
  • oleje. Standardowa i najczęściej wykorzystywana opcja. 
  • odżywki/maseczki. Jeśli chcemy, aby produkt szybciej się wchłonął lepiej zastosować balsam, czy maseczkę. Olejowanie jest procesem bardziej czasochłonnym. Najlepsze efekty są dopiero po 45 min od nałożenia oleju. Natomiast odżywkę możemy nałożyć już na 10 min przed myciem.
  • przygotowane serum. Może być na bazie olejów, odżywki, półproduktów takich jak sok z aloesu, wywar z pokrzywy, miód, gliceryna, mocznik, mleczko pszczele, keratyna, kolagen, L-cysteina, proteiny mleczne, hydrolaty, witaminy, spirulina, zioła. Wszystko zależy od preferencji i potrzeb włosów.
  • maseczki domowej roboty. Szczególnie takie jak jajeczna, drożdżowa, z majonezem, siemieniem lnianym, miodem.
Najczęstsze pytania
Często w Waszych mailach pojawiają się różne pytania związane ze stosowaniem odżwek/olejów/maseczek przed myciem, więc postanowiłam zrobić takie krótkie FAQ
  1. Jakich olejów używać przed myciem?
    Wiele razy wspominałam, że nie da się na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Nawet jeśli określicie swoją porowatość włosów i kupicie oleje polecane pod konkretny rodzaj włosów może się okazać, że się nie sprawdzają. Dlatego najlepiej wypróbować oleje dostępne w naszym domu. Często w szafkach w kuchni znajdziemy oliwę z oliwek, olej lniany, rzepakowy, słonecznikowy, czy z pestek winogron. Jeśli już określimy, które oleje nam służą to dobrze je "przebadać" pod względem ilości i rodzaju kwasów tłuszczowych.
  2. Jak długo trzymać olej/odżywkę na włosach?
    Olej powinnyśmy trzymać co najmniej 45 minut. Jeśli będziemy trzymać krócej to nic złego się nie stanie. Tak naprawdę wszystko zależy od naszych włosów. U mnie najlepiej sprawdza się trzymanie oleju 1-2 godziny, ale to ze względu na to, że nie chcę spać z olejem na głowie. Natomiast jestem zdania, że maseczkę przed myciem lepiej jest nakładać na maksymalnie pół godziny, góra godzinę. 
  3. Czy to w ogóle działa? Czy składniki się wchłoną? 
    Działa! Dla mnie ta metoda jest najlepszym sposobem na polepszenie kondycji włosów. Niby zmywamy produkty z włosów, ale zdążą one przez ten czas przeniknąć wgłąb włosa i go odżywić. Najlepiej włosy zawinąć w turban i podgrzać, wtedy uzyskamy najlepsze efekty. Jeśli chodzi o samo zmywanie to przy tej metodzie najważniejsze jest, by umyć szamponem tylko samą skórę głowy a nie myć włosów na długości. Długość zostanie oczyszczona spływającą pianą.
  4. Czy u każdego to się sprawdzi?
    Nikt nie może dać takiej gwarancji. Po pierwsze, zależy to od doboru kosmetyków. Po drugie, duże znaczenie ma sposób takiej pielęgnacji, np. możemy olejować włosy na sucho, na mokro, na odżywkę, na serum. Możemy trzymać olej/maskę pół godziny, a efekty mogą być dopiero po 3 godzinach. Nie ma jednego dobrego rozwiązania. Każdy musi znaleźć najbardziej optymalną metodę dla siebie.
  5. Czy są jakieś kosmetyki, których lepiej nie nakładać przed myciem?
    Raczej unikałabym silikonów, kosmetyków z parafiną czy quaternium. Czyli wszystkiego, co może oblepić włosy. Zwłaszcza jeśli myjemy włosy delikatnymi szamponami. Ale jeśli używamy standardowego szamponu z silniejszymi detergentami to różnego rodzaju oblepiacze nie powinny być problemem.
Koniecznie dajcie znać, czy stosujecie tą metodę pielęgnacji włosów! U mnie daje ona najlepsze rezultaty i nie wyobrażam sobie w inny sposób dbać o włosy. A może macie jakieś uwagi? Może jakieś produkty nie sprawdziły się u Was przed myciem?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
FBBloglovinInstagramTwitter
A jeśli chcecie poznać mnie od innej strony to wpadajcie na mojego Instagrama! :)

RECENZJA: Delikatne produkty do mycia włosów od Sylveco - czy warto?

$
0
0

W moim przypadku stosowanie delikatnych szamponów ma bardzo duże znaczenie. Kiedyś używałam łatwo dostępnych, drogeryjnych specyfików. Mimo dodatkowego traktowania włosów odżywką, włosy były jakieś takie przesuszone i szorstkie. Szybko się łamały i rozdwajały. Sytuacja zmieniła się diametralnie odkąd zaczęłam olejować włosy i używać szamponów z łagodnym składem. Niestety pojawił się łupież, za co właśnie winiłam szampon Babydream. Nawet wspomniałam o tym we wpisie o 5 błędach w pielęgnacji włosów, jakie popełniałam. Pomogło odstawienie delikatnych myjadeł, dokładne oczyszczanie mocniejszymi szamponami i peeling skalpu. Jednak zaraz potem wróciłam do specyfików bez SLS/SLES i im podobnych, bo nawet olejowanie nie dawało rady zmiękczyć moich włosów. Muszę się pogodzić z tym, że nie mam zbyt wielkiego wyboru jeśli chodzi o szampony, dlatego tym chętniej testowałam szampon pszeniczny i balsam myjący od Sylveco. Czy dały radę?

Szampon pszeniczno-owsiany

Skład: Aqua (woda), Lauryl Glucoside (łagodny detergent), Cocamidopropyl Beataine (łagodna substancja myjąca), Mel Extract (wyciąg z miodu, nawilża), Coco-Glucoside (delikatna substancja myjąca), Panthenol (prowitamina B5), Hydrolyzed Oats (hydrolizowane proteiny owsa), Hydrolyzed Wheat Protein (proteiny zbożowe), Cyamopsis Tetragonoloba Gum (guma guar, zagęstnik), Lactic Acid (kwas mlekowy), Sodium Benzoate (konserwant), Cymbopogon Schoenanthus Oil (olejek eteryczny z trawy cytrynowej, działa antyseptycznie).

Szampon pszeniczno-owsiany ma w składzie przede wszystkim łagodne detergenty, miód, pantenol i proteiny. 

Mycie
Zdawałam sobie sprawę z tego, że szampon nie będzie się zbyt dobrze pienił. Jednak nie przypuszczałam, że będę mieć problemy z aplikacją tego produktu. W moim przypadku rozcieńczanie też nie pomagało. Włosy musiały być idealnie mokre. Aby ułatwić pienie się, przed każdym myciem nakładałam odżywkę/maskę/olej. Później zmywałam specyfiki wodą, a następnie używałam szamponu. Dzięki temu udawało mi się wytworzyć pianę i umyć włosy. Problem sprawiała też wydajność. Abym czuła, że włosy są domyte musiałam użyć więcej kosmetyku niż w przypadku innych szamponów. Podobna sytuacja występuje u mnie z Babydream, ale i tak jest bardziej wydajny niż Sylveco. Sylveco o pojemności 300 ml zużyłam w ciągu 2 tygodni, a myję włosy średnio co 2-3 dni. Dla porównania Babydream 250 ml wystarcza u mnie na jakieś 3 tygodnie.

Działanie
Ciężko odnieść mi się do tego, czy produkt nawilża. Raczej tego nie oczekuję od szamponu. Prawie przed każdym myciem nakładam olej/maskę i po myciu zawsze odżywkę/maskę. Te produkty wystarczająco dbają o poziom nawilżenia. Natomiast z całą pewnością mogę powiedzieć, że szampon nie wysusza włosów. Nie podrażnia skóry głowy, nie powoduje łupieżu. Świetnie radzi sobie z domyciem oleju (o ile użyję większej ilości kosmetyku). Nie miałam problemów z plątaniem się włosów, ale czasami zdarzyło się, że były naelektryzowane. Wcześniej nie miałam z tym żadnych problemów. Po użyciu szamponu Sylveco włosy były sypkie i błyszczące.

Szampon kosztuje 22-24 zł i pięknie pachnie. Za pewne odpowiada za to olejek eteryczny z trawy cytrynowej. Produkt oceniam nieźle, bo daję mu 4/5, ale nie zastąpię nim mojego ulubionego szamponu, bo cenowo Sylveco wypada słabo. W tej cenie miałabym litr szamponu Babydream.

Balsam myjący


Skład: Aqua (woda), Coco-Glucoside  (delikatna substancja myjąca), Decyl-Glucoside (delikatna substancja myjąca), Mel Extract (wyciąg z miodu, nawilża), Cocamidopropyl Betaine (łagodna substancja myjąca), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Panthenol (prowitamina B5), Simmondsia Chinesis Seed Oil (olej jojoba), Cyamopsis Tetragonoloba Gum (guma guar), Glyceryl Oletate (emolient), Lactic Acid (kwas mlekowy), Betulin (betulina, ekstrakt z kory brzozy), Sodium Benzoate (konserwant), Rosmarinus Officinalis Leaf Oil (olejek z liści rozmarynu lekarskiego).

Mycie
Jeśli chodzi o balsam myjący to dużo łatwiej myło się nim włosy. Nie musiałam nakładać wcześniej żadnej maski, aby wytworzyć pianę. Podczas mycia miałam wrażenie, że włosy są bardzo śliskie, domyte, przyjemne w dotyku i takie miękkie.

Działanie
Jestem przekonana, że balsam odżywia włosy. Na pewno nawilża, wygładza i redukuje puszenie. Wszystko byłoby super, ale... nie myje włosów. Użyłam tego produktu 3 razy i za każdym razem kończyło się na przyklapie. Włosy były przeciążone, a przy skórze głowy były takie lepkie i matowe. Podobne zdanie o tym produkcie ma moja siostra. Z ciekawości za trzecim razem umyłam włosy, które były świeże i po myciu były bardziej przetłuszczone niż przed! Wydaje mi się, że odpowiedzialne są za to olej jojoba i masło shea. Skład niby wygląda rewelacyjnie, ale jak na szampon to jest zbyt ciężki. Myślę, że produkt może dobrze sprawdzić się u osób, które mogą myć włosy np. 2 razy w tygodniu albo rzadziej. Osoby z włosami normalnymi i przetłuszczającymi się powinny raczej go unikać.

Balsam kosztuje około 26-28 zł.

Dajcie znać jak u Was sprawdziły się te produkty! Macie jakieś patenty na ulepszenie balsamu myjącego, tak aby można go było jakoś zużyć? Używacie szamponów o delikatnym składzie?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:

FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz na Google+ KLIK!
A jeśli chcecie poznać mnie od innej strony to wpadajcie na mojego Instagrama! :)

RECENZJA: Shinybox Viosenna Metamorfoza: Theo Marvee, Biolaven, Glazel Visage, Dove, Pharmacy Laboratories

$
0
0
Na kwietniowe pudełko Shinybox bardzo czekałam. A to dlatego, że już od początku było wiadome, że Shiny podjęło się współpracy z vitalia.pl , czyli z serwisem dla osób, które chcą zadbać o swoje zdrowie i sylwetkę. Przeczuwałam, że z tego tytułu możemy dostać abonament na fajną dietę. Wspominałam Wam, że w ostatnim czasie ćwiczę z Jillian Michaels. Zakończyłam już 30 day shred, a później zrobiłam sobie przerwę od programów 30 dniowych. Przede wszystkim dlatego, że w kwietniu moja siostra wychodziła za mąż (a ja świadkowałam) a dwa tygodnie później zostałam chrzestną (po raz drugi). Tak więc kwiecień upłynął mi na rozjazdach i spotkaniach rodzinnych. Maj zaczęłam znów od regularnych treningów. Tym razem postawiłam na Ripped in 30. Mój zapał do prowadzenia zdrowego trybu życia nie maleje, a wręcz rośnie, stąd współpraca Shiny z Vitalią ucieszyła mnie ogromnie. No ale oprócz prezentu od Vitalii w pudełku było sporo kosmetyków. Co takiego?
  • Tonik do twarzy THEO MARVEE, cena 46 zł / 200 ml,
  • Żel myjący do twarzy BIOLAVEN ORGANIC, cena 16 zł / 150 ml,
  • Kamuflaż Perfect Skin GLAZEL VISAGE, cena 25 zł / szt.,
  • Cień sypki GLAZEL VISAGE, cena 15 zł / szt.,
  • Odżywczy żel pod prysznic DOVE, cena 12 zł / 250 ml,
  • Antyperspirant roll-on PHARMACY LABORATORIES, cena 16 zł / 60 ml,
  • 7-dniowy plan diety i program treningowy online,
  • deser wspomagający odchudzanie, próbki kosmetyków.
CAVIARISTE PERLIQUE Tonik do twarzy THEO MARVE
W prawie każdej recenzji pudełek Shiny pisałam, że w następnym miesiącu chciałabym dostać tonik. I kiedy już odpuściłam z liczeniem na toniki w boxach to właśnie taki produkt się pojawił. To pierwszy tonik od kiedy jestem ambasadorką, czyli od września ubiegłego roku (nie wiem jak było wcześniej pod tym względem). Produkt zawiera hydrolizowane perły (ekstrakt z pereł), glicerynę, ekstrakt z kawioru, sól morską, dalej znajdziemy alantoinę, dpanthenol, czy mikę (pigment, który rozświetla skórę).
Jeśli chodzi o działanie to kosmetyk bardzo dobrze tonizuje i generalnie bardzo dobrze spełnia swoją funkcję. Ma jednak bardzo ciekawą konsystencję, która bardziej przypomina półprzezroczyste mleczko. Mimo że jest gęsty to nie zapycha. Skóra jest leciutko rozświetlona, i bardzo dobrze, bo ja nie przepadam za produktami zawierającymi proszki rozświetlające. Tutaj proporcje są zachowane i tonik na twarzy wygląda bardzo naturalnie. W dodatku przyjemnie pachnie i ciężko go rozlać! :) To jeden z moich ulubieńców z tego pudełka.
Żel myjący do twarzy BIOLAVEN ORGANIC
Biolaven to nowa marka znanej firmy Sylveco. Oprócz żelu do mycia twarzy w ofercie znajduje się także żel do higieny intymnej, krem do twarzy, balsam do ciała, płyn micelarny, szampon do włosów, żel do ciała. W tym produkcie nie widzę żadnych wad, nawet cena zachęca do kupna (16 zł). Produkt ma delikatny skład. Nie znajdziemy tu silnych detergentów. Na żel składają się przede wszystkim olejek lawendowy, olej z pestek winogron, gliceryna, pantenol, kwas mlekowy i delikatne detergenty. Jest również jeden konserwant i zapach - produkt pachnie niesamowicie, aż chcę się go używać. Po umyciu twarzy skóra jest miękka i gładka - nie ma żadnych oznak przesuszenia. To chyba najlepszy żel do mycia twarzy, jaki miałam okazję używać.
Kamuflaż Perfect Skin GLAZEL VISAGE
Do tej pory nie używałam kamuflaży czy korektorów, tzn. mam jeden korektor marki Glazel (z wrześniowego Shinyboxa), ale nie używam go, bo nie czuję takiej potrzeby. Niemniej cieszyłam się na myśl, że dostanę taki produkt. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać. Niestety kolor jak dla mnie jest zdecydowanie za ciemny. Mam dość jasną cerę i wydaje mi się, że większość Polek też taką ma. Ale na szczęście mam kogoś kogo mogę obdarować takim kosmetykiem :)
Cień sypki GLAZEL VISAGE
Cienie do powiek (w Shinyboxach) to dość śliska sprawa :) W ostatnim czasie pojawiają się często i to w bardzo podobnej formie i kolorach. Wszystkie są albo w kulkach, albo sypkie. W odcieniach brązów, beżów i różowych. Szkoda, że Shiny nie stawia na inną formę, czy kolory. Szkoda też, że nie pojawiają się inne marki z kolorówką. Mam już przesyt APC, Glazel czy etre belle. Aczkolwiek jeśli mam oceniać jakość tego cienia to muszę przyznać, że jest bardzo błyszczący. Do rozświetlenia wystarczy niewielka jego ilość. Trzyma się też całkiem nieźle no i ma bardzo fajny, naturalny kolor. Nie jestem w 100% zadowolona z pojawienia się tego produktu (dlatego, że beżów mam pod dostatkiem), ale na pewno go wykorzystam. Jak dobrze, że to nie piramidka i mogę zabierać ze sobą pojedynczy cień, uff!
Odżywczy żel pod prysznic DOVE
Bardzo lubię dostawać takie praktyczne kosmetyki. Żele do twarzy, do ciała, szampony i balsamy to najbardziej przeze mnie wyczekiwane produkty w boxach :) Po prostu zawsze je zużyję i zawsze są przydatne. Bardzo rzadko używam żeli pod prysznic z Dove. I w sumie generalnie rzadko sięgam po kosmetyki tej marki. Nie wiem z czego to wynika, bo nie mam do niej żadnych uprzedzeń. Jeśli zaś chodzi o sam żel to wiele dziewczyn zachwyca się jego zapachem. Dla mnie jest on za ciężki, zupełnie mi się nie podoba, a kąpiel staje się dla mnie takim trochę przykrym obowiązkiem. Działanie jest w porządku, żel ma kremową konsystencję, nie wysusza skóry, skóra jest miękka i gładka, tylko ten zapach... Nie wiem, może jestem przewrażliwiona. Czy komuś z Was ta woń też się nie podoba?
Antyperspirant roll-on PHARMACY LABORATORIES
Ten produkt został dołączony do 1000 pierwszych pudełek kwietniowych zamówionych w subskrypcji, więc nie każda osoba go otrzymała.
Blokery potliwości są bardziej zaawansowanymi antyperspirantami. Nie używa się ich codziennie i trzeba sobie zdawać sprawę, że nieodpowiednie użycie może doprowadzić do stanów zapalnych. Więcej na ten temat możecie poczytać tutaj: klik. Nie stosowałam do tej pory żadnych blokerów, stawiałam na antyperspiranty w kulkach. Ten zostawię sobie na czas, gdy będą wyższe temperatury. Wydaje mi się, że w tym momencie nie ma potrzeby stosować mocniejszych środków. Oczywiście mówię to z punktu widzenia osoby, która nie cierpi na nadmierną potliwość.

W moim pudełeczku znalazł się też deser Prolavia oraz kod umożliwiający otrzymanie 7-dniowego planu diety. Jadłospis już sobie zamówiłam, ale średnio jestem zadowolona. Nie są to przepisy, których bym wcześniej nie znała. Aczkolwiek wpadło mi kilka nowych. Podoba mi się zbilansowanie każdego posiłku i ułożenie całodziennego planu w taki sposób, aby utrzymać odpowiednią ilość węglowodanów, białka i tłuszczy. Z ćwiczeń nie będę korzystać, ponieważ mam już rozpiskę treningów, które chciałabym wykonać. Zajmie mi to ponad rok :P

Nie wiem, czy wiecie, ale Shinybox rozpoczęło nowy projekt pod nazwą Inspiredby. Są to również pudełka subskrypcyjne, ale tworzone przez znane osoby. Do wyboru mamy boxy od Kasi Tusk, Ewy Chodakowskiej, Agnieszki Jastrzębskiej, Anety Zając, Ani Wendzikowskiej, Charlize Mystery i Stefano Terrazzino. Pudełka będą wysyłane raz na 3 miesiące a ceny wahają się od 99 zł do 169 zł za box. Oprócz kosmetyków w środku mogą znaleźć się książki, biżuteria, płyty, gadżety. Jeślibyście chciały taki box zamówić to możecie zrobić to w tym miejscu: InspiredBy - klik!

Dajcie znać, czy miałyście do czynienia z markami z wiosennej edycji Shinyboxa? A jeśli tak to, co Wam przypadło do gustu? Co sądzicie o nowym projekcie InspiredBy?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:

FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:

Czy warto stosować szampony dla dzieci? Kiedy używać delikatnych specyfików i kto powinien po nie sięgać? Czy trzeba się bać silnych szamponów i jak zmniejszyć ich negatywny wpływ na włosy?

$
0
0

Temat stosowania delikatnych szamponów jest dość kontrowersyjny. Wiele dziewczyn zniechęciło się do takich produktów i dalej pozostają wierne szamponom z silnymi detergentami. Czy słusznie? Czy włosomaniaczka "musi" promować delikatne detergenty? Czy trzeba się bać silnych specyfików? 
Tak naprawdę wszystko zależy od włosów. To, co jednemu służy u innego może się nie sprawdzić. No dobra, ale po czym poznać, że jednemu służy delikatny produkt, a innemu nie? Przecież czasem efekty na włosach mogą nie być od razu widoczne. Może się okazać, że typowe szampony po dłuższym stosowaniu niszczą włosy, a czasem te dziecięce powodują łupież i plątanie. Pogubić się łatwo.

Recenzja balsamu tutaj: Delikatne produkty do mycia włosów od Sylveco

Kiedy sięgać po delikatne specyfiki?
Wiele osób zaczyna dbać o włosy, gdy już są w stanie krytycznym. Czyli wtedy, gdy są już bardzo zniszczone, wypadają, łamią się, albo są spalone. Właśnie wtedy szukamy informacji w Internecie, wymieniamy informacje na blogach, forach, czy mailujemy z blogerkami. Tak wyglądały początki wielu dzisiejszych "włosomaniaczek". I tak zaczął się fenomen dziecięcych szamponów i Facelle w tej roli. Zniszczone włosy wymagają specjalnej troski, ponieważ takie włosy dużo łatwiej ulegają wtórnemu zniszczeniu niż włosy zdrowe. Stąd pomysł sięgania po jak najdelikatniejsze produkty, a te jak wiadomo szczególnie były produkowane dla dzieci. Dzisiaj na rynku są już delikatne myjadła przeznaczone dla dorosłych. Producenci odpowiadają na potrzeby swoich klientek.

Delikatne szampony poleca się:
  • osobom z bardzo zniszczonymi włosami, bo silne detergenty mogą je dodatkowo uszkadzać i wysuszać,
  • osobom, które mają cienkie włosy (nie chodzi tutaj o włosy rzadkie), 
  • osobom z tendencją do łamania się i rozdwajania końcówek,
  • osobom, którym doskwiera łupież i swędzenie skóry głowy,
  • osobom, u których przestała sprawdzać się dotychczasowa pielęgnacja i potrzebują jakichś zmian.
Należy jednak pamiętać, że od tych reguł istnieją wyjątki. W każdym razie po delikatne szampony powinny sięgać osoby, które zdają sobie sprawę z tego, iż mają włosy słabe.

Oprócz wielu zalet, delikatne szampony mają niestety wady. W składzie takich produktów raczej nie znajdziemy substancji odżywczych (jeśli chodzi o te dziecinne), w związku z tym mogą powodować plątanie włosów. Przy deliktanych specyfikach konieczne jest też oczyszczanie raz na jakiś czas mocniejszym szamponem (głównie 1-4 razy w miesiącu). Ponadto u wielu osób istnieje konieczność stosowania odżywki/maski po myciu. Zdarza się, że osoby, które pierwszy raz olejowały włosy, mają problem z ich domyciem przy pomocy delikatnych środków. Warto rozważyć też fakt, że skóra dorosłej osoby różni się od skóry dziecka, a więc istnieje możliwość niedokładnego domycia skóry głowy. A to z kolei może powodować zaczopowanie, które wpłynie np. na wypadanie włosów. Dlatego tak ważna jest rozwaga w dbaniu o włosy, a nie pędzenie za modą.

Swego czasu pisałam o tym, co powinien mieć i czego nie powinno być w składzie szamponu do codziennego stosowania: jak wybrać szampon na co dzień?, dlatego zapraszam Was też do tego wpisu.

Lista delikatnych specyfików do mycia włosów:
  • Babydream - szampon,
  • Babydream płyn "od stóp do głów",
  • Hipp,
  • Johnson's Baby - płyn do mycia 3w1,
  • Love2mix papryczka chili i pomarańcza,
  • Facelle Sensitive, płyn do higieny intymnej,
  • Natura Siberica Neutralny,
  • Sylveco balsam myjący z betuliną,
  • Sylveco szampon pszeniczno-owsiany,
  • Planeta Organica z oliwą,
  • Balsam do kąpieli Babydream fur Mama,
  • Szampony Pat&Rub.
  • Tołpa Szampon wzmacniający "Kiełki soi".
Jak zmyć olej przy pomocy delikatnego szamponu?
Dla wielu osób zmywanie oleju jest problematyczne. Najprościej po prostu go zemulgować, tzn. doprowadzić do połączenia z inną substancją, co ułatwi zmycie oleju. W praktyce wygląda to tak:

  • Na włosy, które są już naolejowane, nakładam maskę/odżywkę. Wmasowuję ją we włosy i pozostawiam na 5-10 min,
  • Po upływie tego czasu, moczę włosy, nakładam rozcieńczony szampon na skórę głowy i masuję. Nie myję dokładnie włosów na długości. Moim włosom wystarcza spływająca po nich piana.
  • Stosując tę metodę jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się nie domyć włosów. Obecnie nakładam na kilka chwil na zwilżone włosy odżywkę przed każdym myciem (nawet jeśli wcześniej nie olejowałam włosów). Dzięki temu delikatny szampon lepiej się pieni i łatwiej domywa włosy.
Czy trzeba się bać szamponów z silnymi detergentami?
Nie, zdecydowanie nie :) takie szampony powinny używać wszystkie osoby, oczywiście rozsądnie. Część osób może pozwolić sobie na codzienne ich stosowanie, natomiast niektórzy powinni sięgać po nie 1-4 razy w miesiącu. Szczególnie w sytuacjach takich jak regularne oczyszczanie włosów, gdy włosy sprawiają wrażenie, że są gumowate, przenawilżone, gdy nie chcą się układać, są przeciążone, gdy stosujemy w pielęgnacji włosów dużo silikonów. O tym jak dobrać szampon do oczyszczania pisałam tutaj: KLIK!

Jak zminimalizować negatywny wpływ silnego szamponu na włosy?
Jeśli delikatne szampony nam nie służą to wcale nie znaczy, że musimy rezygnować z szamponów z silnymi detergentami i męczyć się podczas mycia głowy. Istnieją sposoby, aby zmniejszyć negatywny wpływ szamponu na włosy. Co więcej, może się to okazać dla wielu osób strzałem w dziesiątkę:) Otóż chodzi o to, by zabezpieczyć włosy maską/odżywką/olejem. W praktyce wygląda to tak:
  • Nakładam na wilgotne włosy olej lub odżywkę. Czekam 30-40 minut.
  • Moczę włosy, wstępnie zmywam wodą olej/maskę.
  • Rozcieńczam szampon i wmasowuję go w skórę głowy. Nie myję długości włosów, ale pozwalam, aby po włosach spływała piana, która w wystarczający sposób je oczyści.
  • Zmywam szampon i nakładam coś odżywczego.
Wcale nie musicie rezygnować z tradycyjnych i ogólnodostępnych szamponów, bo ktoś napisał, czy powiedział, że są złe. Stosując powyższą praktykę możecie ochronić i wzmocnić włosy, a dzięki silnemu szamponowi dokładnie oczyścić skórę głowy. Mnie na dłuższą metę takie szampony trochę szkodzą, ale mam dość wrażliwe, wysokoporowate włosy. Łatwo jest je przesuszyć i są kapryśne. Jednakże odkąd poprawił się ich stan, silnych detergentów już nie traktuję jak wrogów, chociaż dalej sięgam po te delikatne.

Podsumowując, delikatne szampony mogą okazać się wybawieniem dla bardzo zniszczonych włosów, ale nie sprawdzą się u każdego. Istotne jest rozsądne dbanie o włosy i sięganie po kosmetyki, które nam służą, a nie tylko po te, które są "modne". Silne detergenty nie muszą wpłynąć źle na włosy, o ile nauczymy się z nimi obchodzić. Natomiast w początkowych etapach ratowania włosów, warto zacząć od delikatnych specyfików, a dopiero później w razie konieczności przerzucić się na te silniejsze.

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:

FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:

Rosyjskie maseczki do włosów - drożdżowa i jajeczna. Jak się sprawdziły i gdzie je kupić. Domowe zamienniki tych masek

$
0
0

Dziś chciałabym Wam przybliżyć dwa dość popularne kosmetyki do pielęgnacji włosów z serii Bania Agafii. Zanim przedstawię Wam moją opinię na temat tych masek, w pierwszej kolejności przybliżę Wam charakterystykę moich włosów. Ponieważ to jak zadziała produkt w dużej mierze zależy od rodzaju włosów. 


Jakie są moje włosy?
  • Są dość cienkie i średniej gęstości (objętość kucyka to 8-8,5 cm),
  • Moje włosy bardzo ciężko dociążyć, często są spuszone, są wysokoporowate,
  • Na drugi dzień się przetłuszczają, natomiast końcówki są suche,
  • Mają tendencję do rozdwajania i łamania się,
  • Są podatne i ulegają odkształceniom,
  • Uwielbiają olejowanie i metodę OMO, tylko to jest w stanie idealnie je wygładzić.


Maska drożdżowa
Skład: Aqua (woda), Yeast Extract (ekstrakt z drożdży), Betula Alba Juice (sok brzozowy), Inula Helenium Extract (ekstrakt z omanu wielkiego), Arctostaphylos Uva Ursi Extract (ekstrakt z mącznicy lekarskiej), Silybum Marianum Extract (ekstrakt z ostropestu plamistego), Cetrionium Chloride (detergent kationowy, ułatwia spłukiwanie produktu), Cetearyl Alcohol (emolient), Ceteareth-20 (emulgator, substancja myjąca), Guar Gum (zagęstnik), Triticum Vulgare Germ Oil (olej z kiełków pszenicy), Ribes Aureum Seed Oil (olej z białej porzeczki), Pinus Sibirica Cone Oil (olej z orzeszków cedrowych), Rosa Canina Fruit Oil (olej z owoców dzikiej róży), Ascorbic Acid (witamina C), Panthenol (witamina B5), Glucosamine (glukozamina), Citric Acid (kwasek cytrynowy, regulator pH), Parfum (zapach), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (konserwant).

Patrząc na skład maska powinna przyspieszać porost włosów, wzmacniać cebulki, nadawać blask, zapobiegać wypadaniu, działać antyseptycznie, antybakteryjnie, łagodzić zmiany zapalne, regenerować i odżywiać włosy, chronić przed promieniowaniem UV, ograniczać łojotok, zwalczać łupież i uelastyczniać włosy. Nie spotykam zbyt często masek o tak fantastycznym składzie. Praktycznie nie ma tu zbędnych substancji, konserwantów jest niewiele i generalnie pod tym względem produkt zachwyca.

Maskę drożdżową chciałam kupić już na początku mojej walki o zdrowe włosy. Była wówczas na mojej liście marzeń zakupowych. Jednak nigdy się nie składało, aby trafiła w moje ręce. Po części wynikało to z dużych zapasów kosmetycznych i robienia zakupów stacjonarnie.
Wspomniałam Wam o niej na Instagramie i na facebooku:

Pisałyście tam, że bardzo ją lubicie i polecacie również maskę jajeczną, dlatego ją zamówiłam na Skarbach Syberii za jakieś 10-11 zł :)
Ale wracają do maski drożdżowej... W pierwszej kolejności chciałam stosować ją na skórę głowy, bo głównym jej działaniem miało być przyspieszenie porostu. I owszem, zdarzyło mi się nałożyć ją parokrotnie na skalp, jednak nie robiłam tego zbyt systematycznie. Dlatego też nie mam pewności, że dzięki niej włosy ruszyły do przodu. Zazwyczaj nakładałam ją po myciu na około 30 - 40 minut, choć producent informuje, że najlepiej byłoby nałożyć na 1-2 minuty. Niestety nie wierzę w skuteczność kosmetyku po tak krótkim czasie, ale mimo to sprawdziłam jak się spisuje nałożona dosłownie na chwilę.  Jeśli chodzi o działanie na długości to maska nie dociążyła moich włosów. Natomiast dawała fajny efekt uniesienia u nasady. Włosy były odbite i trochę dłużej świeże (wytrzymywały ok. 2-3 godziny dłużej). Absolutnie nie zdarzyło mi się przeciążyć z jej pomocą włosów. W efekcie włosy były miękkie, gładkie, ale nie było efektu WOW. Nie błyszczały i nie były lejące, a tego oczekuję po masce. W moim przypadku używanie jej po każdym myciu działa niekorzystnie, bo po pięciu zastosowaniach (pod rząd) włosy były za lekkie i zbyt puszyste. Natomiast jest świetną odskocznią dla treściwych, bardzo emolientowych masek.
Czytałam, że ten produkt ma ciasteczkowy zapach i może jest wyczuwalny, ale dla mnie jednak jest za ostry i po dłuższym używaniu mnie drażni. Konsystencja jest bardzo rzadka jak na maskę, przelewa się między palcami. W efekcie kosmetyk jest mniej wydajny. Wystarcza raptem na kilka użyć (u mnie około 7-9), czyli na jakieś 2-3 tygodnie stosowania. Maska ma 300 ml.
Moja ogólna ocena to 4/5.

Maska jajeczna
Skład: Aqua (woda),  Hydrolyzed Egg Protein (proteiny z białek jaj), Malt (słód żytni), Betula Alba Juice (sok brzozowy), Salvia Officinalis (ekstrakt z szałwi), Rubus Chamaemorus (malina moroszka - ekstrakt), Rhodiola Rosea (różeniec górski), Cetrionium Chloride (detergent kationowy, ułatwia spłukiwanie produktu), Cetearyl Alcohol (emolient), Ceteareth-20 (emulgator, substancja myjąca), Guar Gum (zagęstnik), Hippophae Rhamnoides (olej z rokitnika zwyczajnego), Cucurbita Pepo (olej z dyni), Corylus Avellana Seed Oil (olej z orzechów laskowych), Panthenol (witamina B5), White Beeswax (wosk pszczeli), Tocopherol (witamina E, przeciwutleniacz), Citric Acid (kwasek cytrynowy, regulator pH), Parfum (zapach), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (konserwant). 

Analizując skład maska powinna intensywnie odżywiać skórę i włosy, działać regenerująco, wzmacniać cebulki włosów, nadawać włosom blask i zapobiegać ich wypadaniu, oczyszczać, ściągać, odkażać, nawilżać, wygładzać, dezynfekować, chronić przed UVA i UVB oraz regulować pracę gruczołów łojowych. Tutaj również nie mam żadnych zastrzeżeń co do składu, bo jest po prostu piękny. Praktycznie nie ma żadnych zapychaczy, jedynie zapach, czy konserwanty. Ale to w niczym nie przeszkadza i jesteśmy świadome tego, że w produktach kosmetycznych musi być coś co zakonserwuje kosmetyk.

Maska jajeczna to "siostra" maski drożdżowej. Oba produkty mają dokładnie taki sam rodzaj opakowania (kolorystyka jest dość podobna). Jednak wydaje mi się, że konsystencja maski jajecznej jest nieznacznie gęstsza. Co wpływa na wydajność, na jedną aplikację potrzeba mniej produktu niż w przypadku maski drożdżowej.
Maseczkę nakładałam różnie: na 30 minut, na 15 minut i nawet na 2 minuty jak zaleca producent. Im dłużej trzymałam maskę na włosach tym włosy były bardziej dociążone. Natomiast im krócej była na włosach, tym włosy były bardziej błyszczące. Miałam wrażenie, że włosy są jakby bardziej pogrubione, wzmocnił się ich skręt (mam włosy falowane). Maska niestety podkreśliła suche końcówki. Włosy nie stały się mięsiste.
Moja ocena to również 4/5.


Gdzie można kupić te maski?
dostaniecie je również m.in. tutaj:
Podsumowanie
Według mnie maski mogłyby być świetną bazą do wzbogacenia ich o dodatkowe składniki. Niestety maska drożdżowa może być pod tym względem troszkę kłopotliwa, bo jest bardzo rzadka. Na swoje potrzeby wzbogaciłabym maski o oleje. Na początku składu każdej z nich są ekstrakty, a dopiero w połowie składu znajdują się emolienty. Ja jako posiadaczka włosów wysokoporowatych potrzebuję emolientów, wobec tego takie składy średnio spisują się na moich włosach. Aczkolwiek mam wrażenie, że osoby z porowatością średnią będą z tych masek zadowolone. Widzę to po włosach przy skórze głowy (mają właśnie porowatość normalną). W tym miejscu (po użyciu masek babci Agafii) włosy są odbite, gładkie, mega błyszczące.

Domowe zamienniki tych masek

Przepis na maskę drożdżową:

  • 1/2 kostki drożdży,
  • 1 łyżka jogurtu naturalnego (lub 1 łyżka mleka),
  • 1 łyżka miodu lub 1 łyżka dowolnego oleju,
  • 1-2 łyżki maski (opcjonalnie, jeśli chcemy nałożyć produkt również na włosy).
Drożdże rozdrabniamy widelcem, dodajemy pozostałe składniki. Nakładamy na skórę głowy (i włosy). Po około 30 minutach (można poczekać trochę dłużej) zmywamy za pomocą szamponu i w razie potrzeby nakładamy inną maseczkę na włosy.

Przepis na maskę jajeczną:
  • 2-3 jajka (ilość zależna od długości włosów),
  • 3 łyżki ulubionego oleju ( u mnie np. ze słodkich migdałów, sezamowy, oliwka Alterra migdały i papaja, czy też olej z pestek śliwki),
  • 1 łyżeczka skrobi ziemniaczanej,
  • 1 łyżka ulubionej maski.
Roztrzepujemy jajka. Dodajemy pozostałe składniki, mieszamy. Nakładamy na włosy na 30 minut. Po tym czasie dokładnie myjemy włosy i w razie konieczności nakładamy inną maskę/odżywkę.

Przepis na maskę mix: maska drożdżowo-jajeczna:
  • 1/2 kostki drożdży,
  • 1 żółtko jajka,
  • 2 łyżki ulubionego oleju,
  • kilka kropel z soku z cytryny,
  • 1 łyżka maski,
  • opcjonalnie można maskę zagęścić 1 łyżeczką skrobi ziemniaczanej.

Uwaga: Maski proteinowe (jajeczne) nie są wskazane do regularnego stosowania po każdym myciu, ponieważ może dojść do przeproteinowania włosów, które objawia się puchem, suchością włosów i podatnością na łamanie.

Dajcie znać, czy używałyście masek Babci Agafii. Co sądzicie o kosmetykach rosyjskich? Próbowałyście robić domowe maski jajeczne, albo drożdżowe?


Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:

RECENZJA: Kobiecy Szyk, czyli majowy Shinybox: Thalion, Yasumi, Indigo, Mariza, Beauty Naturalis, Barwa, Venezia,N°36, Pharmacy Laboratories

$
0
0

Maj dobiegł już końca. Shinybox później przesłał pudełka, więc dłużej na nie czekałyśmy. Tym razem jednak kurier mnie zaskoczył, bo pojawił się już koło południa, a zwykle wpada do mnie koło 14 :) to była miła niespodzianka :)


Co znalazło się w moim pudełku?
  • Pomadka do ust Mariza Slective 16,60 zł / szt.,
  • Lakier do paznokci Indigo 16 zł / 10 ml,
  • Beauty Naturalis - balsam do ciała z aronią 18 zł / 200 ml,
  • Gąbka naturalna Konjac Yasumi 19,90 zł / szt.,
  • Krem nawilżający Thalion cena 160 zł / 50 ml produkt niepełnowymiarowy,
  • Maseczka antytrądzikowa Barwa 3,99 zł / 2 x 5 ml,
  • lusterko Venezia gratis
  • Jedwab w sprayu do stóp N°36 (prezent dla subskrybentek) 8 zł / 75 ml,
  • Antyperspirant w tabletkach Pharmacy Labolatories (prezent dla subskrybentek) 12 zł / op.
Pomadka Mariza Selective
Cieszę się, że w boxach nie pojawiają się błyszczyki, bo ich po prostu nie cierpię. Lubię szminki (tylko i wyłącznie). Miałam obawy co do koloru, nie chciałam czerwieni, bo jej nie noszę i nie czuję się w niej komfortowo. Wolałam coś różowego. Pomadka jest w kolorze nude, ładnie wygląda na ustach, nie wysusza, a nawet nawilża. Nie pokrywa moich ust w 100 procentach (naturalnie moje usta są dość ciemne). Przepięknie pachnie! Niestety dla mnie okazała się za jasna (mam numerek 02). Jeszcze w liceum byłabym bardzo zadowolona, a teraz? Teraz szukam intensywniejszych odcieni. Niemniej produkt uważam za ciekawy i wart przetestowania. Jednak za tę cenę opakowanie mogłoby być nieco lepszej jakości.
Lakier do paznokci Indigo
O ile pomadki w odcieniach czerwieni są nie dla mnie, o tyle czerwień na paznokciach uwielbiam. Zanim dostałam majowe pudełko, szukałam w Rossmannie czerwonego lakieru. Nie mogłam się zdecydować na żaden, więc decyzję o zakupie odłożyłam na później. Całe szczęście, bo kolor lakieru Indigo idealnie wpasował się w mój gust. Lakier też świetnie pokrywa paznokcie. Na upartego jedna warstwa wystarcza. Natomiast przy dwóch warstwach mamy idealne krycie. Niestety z trwałością nie jest już tak kolorowo. Jedna warstwa trzyma się 1-1,5 dnia, a dwie warstwy około 2 dni. Przyznam szczerze, że nie przepadam za malowaniem paznokci, dlatego coraz częściej rozważam zakup zestawu do wykonywania manicure hybrydowego. 
Beauty Naturalis - balsam do ciała z aronią
Beauty Naturalis to dla mnie całkowicie nowa marka. W pudełku znalazłyśmy balsam do ciała, którego zadaniem jest wzmocnienie naczynek. Uwielbiam takie produkty. Wcieranie balsamu to mój codzienny nawyk, a od paru miesięcy kąpiel bez balsamu jest w zasadzie u mnie rzadkością. W składzie znajdziemy aronię, ekstrakt z miłorzębu, masło shea, olej migdałowy, ale i... alcohol denat czy parafinę. Patrząc na skład byłabym ostrożna decydując się na zakup tego produktu. Choć przy aplikacji nie odczuwam negatywnego działania tych składników w kosmetyku. Balsam mimo to nie zapycha ani nie podrażnia. Skóra jest wygładzona i nawilżona. Dodatkowo ma piękny zapach.
Gąbka naturalna Konjac Yasumi
Gąbki Konjac od jakiegoś czasu są coraz bardziej popularne. Cieszę się, że Polki chętniej sięgają po naturalne sposoby pielęgnacji. Gąbka zawiera białko, węglowodany, żelazo, cynk, miedź, fosfor, kwas foliowy, wit. A, E, D, C i witaminy z grupy B. Szerzej na ten temat poczytacie tutaj. A poniżej opinia nissiax83.
Krem nawilżający Thalion
W pudełku mogłyśmy znaleźć również nawilżający krem do twarzy. Jest to co prawda próbka (15ml), ale jej wartość to 50 zł. Krem nawilża, bardzo wygładza i można go spokojnie nakładać pod makijaż. Dzięki niemu makijaż lepiej się trzyma i łatwiej zaaplikować podkład. Krem eliminuje widoczność suchych skórek :)  Według mnie to bardzo fajny produkt!:)

W każdym boxie znalazła się również maseczka antytrądzikowa Barwy oraz lusterko Venezia. Niestety lusterko jest malutkie i tak naprawdę lepsze można dorwać w sklepie chińskim, albo w sklepach "Wszystko po 5 zł". 
Subskrybentki miały również okazję otrzymać spray do stóp N°36 lub antyperspirant w tabletkach z Pharmacy Laboratories.
O ile antyperspirant do stóp jest dla większości osób czymś normalnym, o tyle łykanie tabletek hamujących pot - już niekoniecznie. Na szczęście substancjami aktywnymi jest ekstrakt z szałwii lekarskiej oraz ekstrakt z pachnotki zwyczajnej. Szałwia oprócz właściwości antypotnych, pomaga regulować cykl miesiączkowy, zmniejsza bóle, pomaga zwalczać infekcje czy też wspomaga pracę układu pokarmowego. Natomiast pachnotka zwyczajna wykorzystywana jest w walce z alergią. Stąd też nie musimy obawiać się tego suplementu, ponieważ można go wykorzystać nie tylko przy nadmiernej potliwości :)
_____________________________________
Jeśli chodzi o mnie to ogólnie jestem zadowolona z tego pudełka. Natomiast nie jest to pudełko z tych, o których można powiedzieć "WOW". Najbardziej cieszę się z balsamu (mimo średniego składu), lakieru oraz gąbki Konjac :)

A jakie jest Wasze zdanie? Stosowałyście antyperspirant w tabletkach, albo gąbkę Konjac? Subskrybujecie pudełka?

Chciałabym Wam przypomnieć, że Shinybox rozpoczęło niedawno swój nowy projekt Inspiredby. Jeślibyście chciały zamówić pudełko to możecie zrobić to tutaj klik!


Pudełko majowe jeszcze można zamówić tutaj klik!


Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:


Zapuszczanie cienkich i rzadkich włosów - tak czy nie? Jak zapuszczać cienkie włosy

$
0
0

Od kiedy pamiętam, zawsze miałam dość cienkie i rzadkie włosy. Ciężko było mi je zapuścić, bo moja mama je regularnie podcinała. Z reguły dziewczyny posiadające mniej włosów na głowie mają podobne doświadczenia. Nie dziwi mnie to, bo włosy cienkie i rzadkie wymagają specjalnego traktowania. Babcie i mamy nie zawsze wiedzą jak się z takimi włosami obchodzić i po prostu wolą je ściąć. Bardzo często możemy też usłyszeć opinie fryzjerów, że takie włosy najlepiej wycieniować oraz że nie powinny być długie. Nie jest to do końca prawdą, bo cieniowanie może jeszcze bardziej potęgować efekt tak zwanych "lichych włosów".


Różnica między włosami cienkimi i rzadkimi
Pojęcia te są z reguły używane zamiennie, choć mają różne znaczenia. Włosy cienkie niekoniecznie są rzadkie, a rzadkie nie zawsze są cienkie. Z włosami cienkimi mamy do czynienia, gdy pojedynczy włos jest bardzo cienki, tzn. jego średnica stanowi 30-70% średnicy włosa grubego. Natomiast włosy rzadkie spotkać możemy u osób, które mają mało włosów na głowie. O ile włosy rzadkie nie są szczególnie uwrażliwione, o tyle włosy cienkie wymagają specjalnego traktowania. Są z natury wyposażone w mniejszą ilość łusek, które je chronią. W związku z tym dużo łatwiej ulegają uszkodzeniom, łamaniu, ciężej o nie zadbać, są suche i bardzo często wysokoporowate. Czasem jeden zabieg (prostowanie, farbowanie, rozjaśnianie) może doprowadzić takie włosy do totalnego zniszczenia. Posiadaczki tego typu włosów nierzadko mają wrażenie, że bardzo ciężko poprawić ich wygląd. Chociaż stosują różnego rodzaju specyfiki, unikają sytuacji potencjalnie szkodzących włosom. Przy tym typie włosów można usłyszeć od osób z najbliższego otoczenia "tyle dbasz o te włosy, a one wciąż są zniszczone". Pojawiają się wątpliwości, czy warto dbać o takie włosy oraz czy jest sens je zapuszczać. 

No właśnie - czy warto zapuszczać cienkie i rzadkie włosy?
Tak! Wszystko tak naprawdę zależy od konkretnego przypadku. Przy takich włosach najbardziej optymalną długością są włosy półdługie, ponieważ im dłuższe włosy, tym końce zwykle są coraz bardziej rzadkie.Stąd włosy do pasa mogą nie wyglądać zbyt korzystnie. Aczkolwiek nie ma tu reguły, ponieważ są sposoby na to, aby włosy pogrubić czy zagęścić. Jestem osobą, której udało się zagęścić włosy pomimo tego, że od zawsze były cienkie. Jasne, zmiana nie jest spektakularna, ale widoczna dla osób, które pamiętają jak wyglądały moje włosy jeszcze parę lat temu. I choć nie mam na głowie idealnych włosów i fryzury to jestem dumna, że udało mi się poprawić ich stan.

Co robić, żeby zapuścić cienkie włosy?
Tak jak już wspomniałam, włosy cienkie wymagają skrupulatnej pielęgnacji. Stosowanie tylko i wyłącznie szamponu oraz odżywki może nie zdać egzaminu. Dobrze byłoby:
  • o ile to możliwe myć je delikatnymi specyfikami lub postarać się o zmniejszenie negatywnego wpływu szamponu na włosy, o czym pisałam tutaj: Czy warto stosować szampony dla dzieci? Kiedy używać delikatnych specyfików i kto powinien po nie sięgać? Czy trzeba się bać silnych szamponów i jak zmniejszyć ich negatywny wpływ na włosy?
  • olejować włosy, ale nie przesadzać z ilością oleju, bo włosy mogą zostać przeciążone,
  • podcinać regularnie końcówki, aby ewentualne rozdwojenia nie szły w górę,
  • zabezpieczać końce olejkiem, albo serum silikonowym - pozwoli to na zmniejszenie ilości rozdwojeń, a dzięki temu przyczyni się do zagęszczenia końców. Łatwiej też będzie zapuścić włosy, bo nie będą się tak łamać,
  • zdrowo się odżywiać i w razie konieczności zażywać suplementy lub pić ziołowe herbatki. Ogromne znaczenie przy zapobieganiu zniszczeniom ma nasza dieta. Jeśli nie będziemy dostarczać organizmowi odpowiednich składników to żaden kosmetyk nam nie pomoże. Pamiętajmy, że włosy są zaopatrywane w niezbędne składniki na samym końcu. W pierwszej kolejności odżywiane są najważniejsze organy,
  • upinać włosy, zwłaszcza przy wietrznej, deszczowej czy mroźnej pogodzie,
  • chronić przed słońcem, można stosować filtry, specjalne kosmetyki z filtrami, czy używać olejków, które stanowią ochronę: Naturalne filtry przeciwsłoneczne w olejach,
  • delikatnie rozczesywać, nie targać, nie kłaść się spać z mokrymi włosami, generalnie unikać mechanicznego niszczenia włosów,
  • w miarę możliwości zrezygnować ze stosowania gorącego nawiewu podczas suszenia, przed suszeniem zabezpieczać włosy kosmetykami termoochronnymi bądź na bazie olejów czy silikonów,
  • zrezygnować z zabiegów silnie ingerujących we włos, czyli farbowania, rozjaśniania, trwałej ondulacji, prostowania,
  • starać się unikać środków silnie utrwalających fryzurę, które mogą sklejać i wysuszać włosy (przez alkohol w składzie),
  • nie cieniować za bardzo. Można sobie pozwolić na cieniowanie, ale cienkie i wystrzępione włosy od czubka po końce nie będą wyglądały dobrze. Po prostu będą sprawiały wrażenie, że jest ich jeszcze mniej. Ponadto ciężko zadbać o wycieniowane włosy. Rozdwojone końcówki będą na całej długości, włosy mogą się wywijać i odginać, co będzie zachęcało do sięgnięciea np.po prostownicę,
  • można stosować płukanki wygładzające włosy takie jak cytrynowa czy octowa,
  • przy zapuszczaniu włosów cienkich warto postawić na którąś z metod przyspieszania porostu: drożdże, herbatka pokrzywowa, skrzyp, CP, wcierki, masaż, suplementy.
No cóż, jak widać nakazów i zakazów jest cała lista :) I choć w teorii wydaje się to skomplikowane to w praktyce okazuje się, że nie jest tak źle. Zmiany są możliwe jeśli będziemy konsekwentne i nie będziemy się poddawać. Na efekty trzeba będzie jednak poczekać dłużej niż miesiąc czy dwa. Zagęszczenie i pogrubienie włosów to długi proces. Warto wprowadzić choćby pojedyncze dobre nawyki. Czasem jeden nawyk może diametralnie zmienić stan włosów. Z ciekawości chciałabym przeprowadzić małą sondę na temat zapuszczania cienkich i rzadkich włosów. Wiem, że większość osób czyta tylko wpisy nie pozostawiając komentarzy. Dlatego sonda skierowana jest szczególnie do tych osób :)

Koniecznie dajcie znać, co sądzicie na temat zapuszczania rzadkich i cienkich włosów. Może same jesteście ich posiadaczkami? Zapuszczacie, cieniujecie, narzekacie a może jesteście zadowolone z takich włosów?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:



RECENZJA: Grudniowy ShinyBox - powiedz STOP nietrafionym prezentom!

$
0
0

ShinyBox z miesiąca na miesiąc sprawia, że coraz bardziej wyczekuję na pudełko. W grudniu na fanpage'u SB informowało, że każda z nas w boxie znajdzie 9 produktów, z czego 7 będzie pełnowymiarowych. Dodatkowo subskrybentki VIP otrzymały 2 dodatkowe kosmetyki.
30 listopada, pisząc recenzję poprzedniegopudełka wypisałam sobie listę kosmetyków, które chciałabym otrzymać w następnym miesiącu:

  • ponownie krem pod oczy,
  • wosk do brwi,
  • żel pod prysznic/olejek do kąpieli,
  • wysuszacz lakieru,
  • eyeliner (czarny lub brązowy).
  • No i cóż, niestety nie udało mi się trafić z produktami, ale zestaw, który dostałam od Shiny bardzo mnie satysfakcjonuje. Z tego, co widzę wersja grudniowa okazała się hitem, bo wszystkie pudełka już zostały wyprzedane.
    Kiedy otwarłam przesyłkę po całym pokoju rozniósł się zapach cynamonu, a to za sprawą mydełka ORGANIQUE.  W środku znalazły się:
    1. POSE - luksusowy krem do twarzy (u mnie odmładzający) - 100 zł/szt.
    2. LIERAC - płyn micelarny do demakijażu, próbka - 16 zł / 50 ml
    3. ORGANIQUE - cynamonowe mydło glicerynowe, próbka - 7,50 zł / 50g
    4. APC - zestaw cieni sypkich + brokat - 41,50 zł / 3 szt.
    5. VASELINE - balsam do ciała - 14,50 zł / 200 ml
    6. VASELINE - wazelina kosmetyczna - 6,50 zł / 50ml
    7. SIGNAL - pasta do zębów White Now Gold, gratis - 13,50 zł / 50 ml 
    Dodatkowo członkinie klubu VIP otrzymały:
    1. PAT&RUB - rozgrzewający balsam do rąk - 39 zł / 100 ml
    2. LOVE ME GREEN - naturalny olejek relaksujący do masażu i kąpieli - 39,90 zł / 100 ml
    Łatwo więc policzyć, że standardowa wersja jest warta prawie 200 zł. Natomiast wersja dla VIP-ów - prawie 280 zł :)
    Użyłam już wszystkich kosmetyków oprócz pasty do zębów, stąd chcę się podzielić moją opinią o tych produktach.
    Luksusowy krem pielęgnacyjny POSE - Rejuvenating
    To absolutny hit grudniowej edycji! Sprawdzałam ceny na stronie ekoskin i mój krem kosztuje tam niemal 115 zł, a nie 100 zł jak jest na rozpisce, więc tu dodatkowy plus. Moja skóra jest jeszcze młoda i niby nie potrzebuję silnie odmładzających kremów (w styczniu kończę 24 lata), ale chyba lepiej zapobiegać niż walczyć ze zmarszczkami. Ten produkt ma bardzo lekką formułę, bardzo szybko się wchłania, jest dość rzadki, ale już jestem pewna, że jest skuteczny w nawilżaniu. Otóż miesiąc temu czymś podrażniłam sobie skórę w okolicach oczu. Nie pomogły kremy, które miałam, krem pod oczy również nie dał rady. Nakładałam też olejek arganowy. Miesiąc walczyłam z przesuszeniem. Nałożyłam dosłownie 2 razy POSE i przesuszenie zaczęło znikać. Po 3 aplikacjach niemal podrażnienie nie było widoczne. Jestem przekonana, że to zasługa aloesu, który występuje na pierwszym miejscu w składzie. Dalej mamy kwas hialuronowy, glicerynę, wyciąg z morszczynu, czy z pestek brzoskwini. Skład jest bardzo naturalny, ponad 99% składników jest naturalnego pochodzenia. UWAGA: zawiera kwasy AHA.
    Kremy posiadają opakowanie typu airless, które zabezpiecza produkt przed wylaniem, więc nie posiadają... rurki. Przed pierwszym użyciem należy wypompować powietrze, a później możemy dozować krem.
    Jedynie do czego mogę się tutaj przyczepić to data ważności. Mój krem jest ważny do lipca 2015 roku, ale i tak jestem przekonana, że zużyję go szybciej :)
    O mojej pielęgnacji cery możecie poczytać tutaj (klik!)
    LIERAC - płyn micelarny do demakijażu
    Jest to próbka i widziałam, że wiele osób się nim zachwyca. Niestety u mnie w ogóle nie zmywa makijażu, Rozmazuje tusz do rzęs, który nie jest nawet wodoodporny. Pozostanę wierna mojemu obecnemu płynowi. Lierac z kolei świetnie sobie radzi w roli toniku. Przemywam nim buźkę przed nałożeniem kremu. Ma dość intensywny zapach. Ja raczej wolę bardziej neutralne.
    ORGANIQUE - cynamonowe mydło glicerynowe
    To właśnie sprawca tego intensywnego zapachu po otwarciu. W moim pudełku tak pachniało, że aż mnie na moment osłabiło. Niemniej kiedy produkt już wyjęłam zapach nie był tak mocny. Mydełko nie wysusza skóry tak jak standardowe mydła (czy to w kostce, czy w płynie), ale też nie pieni się tak mocno. W związku z czym trochę słabiej myje. Przez kilka godzin po umyciu, cynamon jest jeszcze wyczuwalny.
    APC - zestaw cieni sypkich + brokat
    Każda z nas dostała również zestaw cieni: beżowo-złoty (nada się do rozświetlania), czarny z połyskującymi drobinkami oraz złoty brokat. Pojawienie się ponownie marki APC i to w tym samym wydaniu (cienie) wzbudziło u wielu osób mieszane uczucia. Pojawiły się znów zakręcane słoiczki, oraz cienie, które łatwo rozsypać. Wykonałam nimi makijaż jak na razie tylko jeden raz, więc ciężko mi się wypowiedzieć. Nie lubię czerni na oku ani brokatu, ale kto wie? Może się przekonam :)
    VASELINE - balsam oraz wazelina kosmetyczna
    Wazelina była dla mnie kolejnym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się jej w pudełku świątecznym, ale taki produkt szczególnie zimą jest przydatny. Zdziwiło mnie to, że Vaseline pojawiło się w 3 grudniowych pudełkach: ShinyBox, Beglossy oraz w JoyBoxie. Osoby, które kupiły 3 grudniowe pudełka właśnie tych marek, będą miały na pewno zapas kosmetyków Vaseline... Nie możemy tutaj winić Shiny, bo pewnie nie wiedzieli, że beglossy też będzie miał coś takiego jak oni.
    Co do balsamu to tutaj zdania są podzielone. Część dziewczyn jest zadowolona, a część narzeka, bo nie używają produktów z parafiną. Również należę do grupy osób, które unikają parafiny. Producent twierdzi, że mikro kropelki wazeliny wnikną w naszą skórę i po 4 tygodniach regularnego stosowania skóra będzie zregenerowana na kolejne 3 tygodnie... Nie wiem, co mam o tym myśleć, ale zupełnie mi się ten opis nie podoba i mnie nie przekonuje. Niemniej produkt zużyję, bo od kilku miesięcy regularnie (codziennie) balsamuję ciało i balsamów nigdy za wiele :) 
    SIGNAL - pasta do zębów White Now Gold
    Nie używam past wybielających, bo mam dość wrażliwe zęby, ale nie sądzę by ta pasta była zbyt mocna. Ja akurat nie narzekam na pojawienie się pasty w pudełku. Jest to gratis i zawsze się przyda. To jedyny produkt, którego jeszcze nie używałam. Jestem ciekawa, czy faktycznie wybiela. Pastę również można było dostać w JoyBoxie.
    PAT & RUB - rozgrzewający balsam do rąk
    Jest to kosmetyk dodatkowy (dla klubu vip). Mam wrażenie, że w tym miesiącu Shiny czytało mi w myślach. Mimo że przy recenzji poprzedniego pudełka nie wymieniłam rozgrzewającego kremu do rąk to bardzo ucieszyłam się z pojawienia tego produktu. Jestem zmarzluchem, mam bardzo słabe krążenie, wiecznie zimne dłonie i stopy. Cierpię na coś w rodzaju bielenia kończyn pod wpływem zimna. Niestety lekarze nie wiedzą, co mi dolega, więc muszę się posiłkować tym, co mam. Ostatnio może nie jest najzimniej, ale uwierzcie - moje dłonie i tak cierpią. Postanowiłam zaryzykować i wypróbować ten kosmetyk przy wyjściu z domu. Celowo nie zabrałam ze sobą rękawiczek. I nie było tak źle. W prawdzie dłonie mi zmarzły, ale nie aż tak jak zazwyczaj. Ponadto produkt bardzo dobrze nawilża, wygładza i faktycznie delikatnie rozgrzewa. Ma bardzo intensywny zapach, najbardziej wyczuwalne są chyba goździki, pachnie podobnie do "przyprawy do piernika". Bardzo lubię takie zapachy.
    Mam w domu też rozgrzewające serum antycellulitowe z Marizy i miałam zamiar je stosować właśnie na dłonie i stopy. Z tym, że tamto serum trochę piecze (ale nie jest to związane z żadnymi alergiami). Jeśli na dłuższą metę PAT&RUB się sprawdzi to dla takiego efektu będę wstanie wydawać te 39 zł :)
    LOVE ME GREEN - olejek do masażu i kąpieli
    W składzie znajdziemy m.in. olej sezamowy, olej z pestek moreli, olej roślinny, olej arganowy, olej z nasion słonecznika, olej sojowy, ekstrakt z kwiatów plumerii. Produkt ma specyficzny zapach. Bardzo lubię oleje i stosuję je w pielęgnacji całego ciała: skóry, cery, czy włosów. Stąd olejki się u mnie na pewno nie zmarnują. Ponadto kosmetyki Love Me Green mają bardzo fajne składy. Mam ich maseczkę do twarzy i jestem bardzo zadowolona. 
    Tutaj również mogę przyczepić się jedynie do daty ważności, ponieważ produkt jest ważny do 19 marca 2015. Ale i tak wiem, że go do tego czasu zużyję, bo opakowanie zawiera 100 ml, a ja lubię smarować się olejami. Do Nowego Roku już go nie będzie :)

    Jeśli chodzi o to pudełko to jestem z niego bardzo zadowolona. Zwłaszcza z wersji dla członkiń klubu VIP. Hitem tego pudełka jest krem POSE, balsam do rąk PAT&RUB oraz olejek Love Me Green. Jednak fajnym dodatkiem jest mydełko ORGANIQUE, płyn do demakijażu LIERAC (stosowany jako tonik), no i pasta SIGNAL. Najmniej jestem zadowolona z wazeliny, balsamu i cieni APC. Moim zdaniem box świąteczny jest lepszy od tego listopadowego. Szkoda, że nie jest już dostępny, bo zamówiłabym go dla samego kremu POSE :)

    Przejrzałam ponownie swoje zbiory kosmetyków i tym razem miałam problem, aby określić co chciałabym znaleźć w styczniowym pudełku. Jednak są takie kosmetyki, których nie mam wcale, lub które lada moment się skończą i są to:
    • maseczka do twarzy (w jakimś większym opakowaniu),
    • produkt przyspieszający wysychanie lakieru,
    • toni/hydrolat/woda termalna,
    • korektor pod oczy,
    • eyeliner,
    • żel pod prysznic/sól/olejek zapachowy o kąpieli.
    Podoba Wam się zawartość grudniowego ShinyBoxa? Subskrybujecie pudełka? A może miałyście któreś z tych kosmetyków?


    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter


    RECENZJA: Sessio zabezpieczające serum arganowe

    $
    0
    0
    Tak jak Wam pisałam w pielęgnacyjnym przeglądzie października i listopada od jesieni używam regularnie serum zabezpieczającego włosy. Wcześniej tego nie robiłam, bo nie potrafiłam wyrobić w sobie nawyku używania takiego produktu. Obecnie robię to po każdym myciu. Na olej arganowy decyduje się coraz więcej osób, a producenci coraz chętniej umieszczają go w składzie kosmetyku. W pielęgnacji włosów ten olej najlepiej spisze się u osób, które lubią oleje z omega-9 i omega-6, bądź których włosy mają średnią porowatość. Dziś chciałabym Wam dokładniej przedstawić Sessio serum arganowe.


    Skład

    Cyclopentasiloxane (emolient, silikon, odparowujący z włosa), Dimethiconol (silikon, nierozpuszczalny w wodzie, zmywalny łagodnym szamponem), Dimethicone (silikon zmywalny szamponem z silnym detergentem), Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Phenyl Trimethicone (silikon zmywalny szamponem z silnym detergentem), Isopropyl Palmitate (emolient), Parfum (zapach), Coumarin (składnik kompozycji zapachowej), Hexyl Cinnamal (składnik kompozycji zapachowej), Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde (substancja zapachowa), CI 47000 (barwnik), CI 26100 (barwnik).

    Skład kosmetyku dla jednych jest sporym zaskoczeniem, a dla innych jest dość przewidywalny. Na początku mamy 3 silikony. Jeden z nich odparowuje z włosa, a dwa pozostałe są zmywalne szamponem. Dopiero na czwartym miejscu znajduje się olej arganowy. Plusem tego serum jest niewątpliwie brak alkoholu. W opisywanym przeze mnie produkcie Matrix olej tamanu, alcohol denat był już na trzecim miejscu. Niestety niektóre sera zabezpieczające  mają alkohol w składzie nawet na samym początku. I niewątpliwie jest to ich minusem, bo przecież mają chronić włosy, a nie je dodatkowo wysuszać. Podsumowując: Sessio ma bardzo przyjemny skład, odpowiedni dla funkcji, jakie ma spełniać.
    Jak używam serum i moje wrażenia
    Sessio nakładam na wilgotne włosy na całą długość (od nasady po końce). Nie spłukuję tylko pozostawiam do wyschnięcia. Używam go po każdym myciu, ale czasami również na drugi dzień, gdy widzę, że włosy są lekko przesuszone. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, abym przy jego pomocy doprowadziła włosy do przetłuszczenia. Dzięki niemu włosy się nie puszą, są gładkie, miękkie, lekko dociążone, ale nie obciążone. Błyszczą, ale przede wszystkim prawie wcale się nie rozdwajają i nie łamią. Włosy podcinałam około 20 września. Od tego czasu minęły 3 miesiące, a włosy nadal mają ładne końcówki. Kolejnym plusem jest wydajność serum. Opakowanie 100 ml powinno wystarczyć na pół roku osobom ze średnią długością i gęstością włosów (oczywiście stosowane co drugi dzień). Używam go już ponad 3 miesiące, a w buteleczce została mi połowa produktu.
    Atutem jest też cena: 18 zł za 100 ml. 
    Serum można nabyć np. tutaj lub tu. Od czasu do czasu jest również dostępne na allegro. Sessio (Chantal, Prosalon) to marki typowo fryzjerskie, tak więc Wasz fryzjer/-ka może mieć taki kosmetyk do sprzedaży. Nie spotkałam go w żadnym supermarkecie, czy drogerii, więc nie wiem jak jest z dostępnością w takich miejscach.

    Podsumowując: Jeśli nie oczekujemy, że serum będzie regenerować włosy w takim stopniu jak maseczka, to Sessio to świetny wybór. Jest wydajne, ma bezpieczny skład, nie obciąża, a jego cena jest dość niska. Włosy są chronione i się nie rozdwajają.


    Inne opinie:
    Jeśli szukacie jedwabiu, albo serum dla siebie to pomocne będą wpisy Natalii z blondhaircare.com:

    Zabezpieczacie włosy? Jeśli tak to czym? A może używałyście Sessio?
    Produkt otrzymałam w ramach współpracy z marką Chantal.

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    TAG: 11 włosowych pytań

    $
    0
    0


    Zazwyczaj unikam tagów. Swego czasu popularny był Liebster Blog Award i nawet kilkanaście razy odpowiedziałam na niego :) Mimo że żadna z blogerek nie wyznaczyła mnie, abym odpowiedziała na pytania to pomyślałam, że taki tag będzie świetnym urozmaiceniem bloga i dzięki niemu będę mogła Wam przybliżyć moje cele, moją historię, błędy, ulubiony kosmetyk, czy pielęgnację. Zaczynamy!
    Próbowałam dojść do tego, kto rozpoczął ten tag i podobno jest to Fair Hair Care :) jeśli to Ty to gratuluję pomysłu. Ciężko mnie przekonać do takich zabaw, a Tobie się udało :)

    Jaka gwiazda ma według Ciebie najpiękniejszą fryzurę?
    Celebryci nie mają lekko. Oczywiście zarabiają sporo pieniędzy, ale pracują wyglądem. Z jednej strony mają motywację do dbania o siebie. Część z nich ćwiczy, dba o skórę, zawsze przygotowuje się do wyjścia. Z drugiej strony niektórzy odczuwają silną presję i poddają się operacjom plastycznym. A gdy pewnego dnia sobie odpuszczą i wyjdą bez makijażu na ulicę, zaczyna się seria zdjęć i seria niusów na różnych portalach plotkowych. Fryzury już nie są tak brane pod lupę, no chyba że gwiazda pojawia się na czerwonym dywanie. Nad włosami celebrytów jednak pracują styliści. To, co widzimy w TV nierzadko odbiega od prawdziwej rzeczywistości. Dlatego ja wybrałam kilka popularnych aktorek, które według mnie mają w miarę naturalne włosy. Nie będą to na pewno osoby o włosach z ogromną objętością.
    Według mnie jedne z najpiękniejszych włosów ma Amanda Seyfried i Nina Dobrev. Natomiast włosy, które ma Mila Kunis czy Jessica Alba, są zbliżone do moich (jeśli chodzi o gęstość). Niemniej też są piękne.

    Jaki jest Twój cel pielęgnacji włosów?
    Moje pielęgnacyjne cele zmieniały się z biegiem czasu. Na początku chciałam osiągnąć wszystko: długość, gęstość, zdrowie oraz połysk. Ale... tak od razu się nie da. Później postawiłam na zdrowie włosów i połysk. W obecnym czasie skupiam się jednak na długości i gęstości. Pomału runęły moje wyobrażenia o włosach i zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie wielu celów osiągnąć. Moje włosy są trochę kapryśne, a geny chyba nienajlepsze. Jednak wiem, że jeszcze w znacznym stopniu mogę poprawić obecny stan. Cele na 2015 rok? Zapuścić włosy do łokci oraz zmniejszyć ilość połamanych końcówek.

    Jaka jest najgorsza rzecz, jaką zrobiłaś swoim włosom?
    Ci, którzy są ze mną od dłuższego czasu dobrze wiedzą, że moje włosy były prostowane codziennie przez 7 lat. Z jednej strony mogę stwierdzić, że to najgorsze, co im zrobiłam. Ale z drugiej strony najlepsze. Dlaczego? Bo gdybym nie spaliła włosów prostownicą to dziś pewnie nie byłabym blogerką, ani nie dbałabym w taki sposób o włosy. Nie poznałabym tylu ludzi i tak wielu rzeczy bym się nie nauczyła. Czasem złe rzeczy, złe doświadczenia prowadzą nas w najlepszym dla nas kierunku.

    Jaka jest Twoja ulubiona forma pielęgnacji włosów?
    Chciałabym coś wybrać, ale jest to bardzo ciężkie. Suma małych, codziennych i przemyślanych czynności daje duży efekt. Gdybym jednak miała się na coś zdecydować to z pewnością byłoby to zabezpieczanie końców serum silikonowym i OMO. OMO stosuję niemal od początku pielęgnacji włosów. Dzięki tej metodzie moje włosy są dociążone i gładkie. Natomiast serum pomaga mi utrzymać końce w dobrym stanie.

    Dokończ zdanie: Moje włosy byłyby idealne, gdyby...
    były długie, gęste, gładkie i błyszczące. Tak mógłby odpowiedzieć każdy. No bo każda z nas chciałaby mieć gęste, gładkie, czy błyszczące włosy. Moje włosy zmieniły się w tak dużym stopniu, że mimo iż nie są idealne, to za każdym razem, gdy patrzę w lusterko, wiem, że odwaliłam kawał dobrej roboty.

    Maska, czy odżywka?
    Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Maska owszem daje świetny efekt, ale nie stosuję jej co mycie. Z kolei odżywka dba o moje włosy na co dzień. Prościej byłoby mi wybrać pomiędzy odżywką a olejami. Oczywiście wybrałabym oleje.

    Od kiedy i dlaczego zajęłaś się bardziej "profesjonalną" pielęgnacją włosów?
    Myślę, że podobnie jak i ja, większość dziewczyn zaczęło świadomie dbać o włosy w 2012 roku. Wtedy też pojawił się boom na blogi włosowe. Niektórzy pewnie nie zdają sobie sprawy, że przed 2012 rokiem było zaledwie kilka blogów włosomaniaczek, które są prowadzone do teraz. W tamtym czasie wiedzę czerpałam z bloga Anwen, Eve i z forum wizaż (głównie). Po spaleniu włosów prostownicą wsiąknęłam w temat na dobre. Blog miał mi pomóc usystematyzować wiedzę oraz miał być takim pamiętnikiem. Zakładając bloga miałam naprawdę niewielkie pojęcie o włosach. Dużo czytałam, sięgałam nawet po książki fryzjerskie. To właśnie to miejsce stało się dla mnie taką podporą, motywacją. No bo przecież wstyd by mi się było przed Wami przyznać, że nic nie robiłam z włosami przez miesiąc. Dodatkowo dzięki temu miejscu spełniam się. Od wielu lat działałam w wolontariacie, a teraz pomagam Wam w walce o piękne włosy. Dziękuję za wszystkie maile i komentarze!

    Gdybyś na jeden dzień mogła mieć wymarzone włosy, jakby one wyglądały?
    Tutaj chyba najprościej przedstawić to w postaci zdjęć. Najbardziej byłabym zadowolona, gdyby moje włosy wyglądały jak któreś z poniższych. Myślę nawet, że w dłuższej perspektywie jestem w stanie takie włosy wyhodować :)

    Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk do włosów?
    Ciężko porównywać kosmetyki z różnych grup. Dlatego:
    • do mycia wybieram szampon Babydream, albo płyn od stóp do głów Babydream,
    • do olejowania najchętniej sięgam po olejki Alterra,
    • do odżywiania: ostatnio rewelacyjnie spisuje się u mnie maska Gloria, lubię też aloesową odżywkę Pilomaxu.
    • z wcierek uwielbiam Hairmedic oraz Radical.
    Ale w ostatnim czasie moje serce podbiło serum silikonowe Sessio, o którym pisałam przed świętami:

    Czego nigdy nie odważyłabyś się zrobić swoim włosom?
    O tutaj jest duże pole do popisu :D no to zaczynam wymieniać. Nigdy nie odważyłabym się zrobić sobie trwałej ondulacji, nie ścięłabym włosów na chłopaka, nie zgoliłabym czupryny, nie dałabym sobie natapirować włosów i nie zafarbowałabym się na takie kolory jak: niebieski, różowy, fioletowy, zielony... a i jeszcze dredy - stanowczo nie!.

    Dokończ zdanie - mój ulubiony blog o świadomej pielęgnacji włosów to...
    Tutaj pewnie część osób zaskoczę, ale nie mam takiego bloga. Owszem czytam różne blogi, ale temat pielęgnacji włosów jest mi wystarczająco znany więc już tak nie śledzę włosowych blogów. Wiele z nich porusza tematy, które są dla mnie już wiadome. Lubię jednak zaglądać do Eter oraz do Doroty.

    Tag na tyle mi się spodobał, że chciałabym go pociągnąć dalej. Tak więc moje włosowe pytania brzmią:

    1. Jaki jest Twój ulubiony produkt do zabezpieczania końcówek?
    2. Czy czytasz składy kosmetyków, a jeśli tak to czego unikasz?
    3. Jaką największą krzywdę wyrządziłaś swoim włosom?
    4. Czy tak samo przykładasz się do pielęgnacji twarzy i ciała jak do pielęgnacji włosów?
    5. Czy masz w swoim otoczeniu jakieś włosomaniaczki?
    6. Jaki włosowy kosmetyk masz na swojej liście marzeń?
    7. Co sprawia Ci największe kłopoty w pielęgnacji włosów?
    8. Ile czasu tygodniowo poświęcasz na dbanie o włosy i co wtedy robisz?
    9. Jakie blogerki włosowe podczytujesz?
    10. Co sądzisz o włosomaniactwie?
    11. Jaką złotą myśl o pielęgnacji włosów mogłabyś przekazać początkującym włosomaniaczkom?

    A do odpowiedzi na pytania zapraszam:
    1. www.blankita.pl
    2. www.mademoisellemagdalene.pl
    3. www.takbywlosminiespadlzglowy.blogspot.com
    4. www.kasianafali.pl
    5. www.wlosowelove.blogspot.com
    6. www.blondhaircare.com
    7. www.donnalavita.pl
    8. www.redhaircontrol.blogspot.com
    9. www.kosmetykoholizm.pl
    10. www.urodaiwlosy.pl
    11. www.kosmetyczna-hedonistka.blogspot.com
    A tak poza tematami włosowymi, życzę Wam dużo szczęścia w nadchodzącym roku i oczywiście pięknych włosów :) wszystkiego dobrego!

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    RECENZJA: ShinyBox The Beauty Touch - extrabox

    $
    0
    0

    Pewnie część z Was wie, że ShinyBox oprócz pudełek standardowych ma w sprzedaży również tzw. ekstraboxy, których wartość jest znacznie większa niż 150 zł (średnia wartość standardowego pudełka). Kosmetyki z pudełka The Beauty Touch są warte około 330 zł. Obecnie pudełko można dorwać za 129 zł (klik!). Chociaż w świątecznej promocji były dostępne za prawie 100 zł. Dla mnie to pudełko jest jednym z ciekawszych, bo znalazłam tutaj dwa kosmetyki, które można wykorzystać w pielęgnacji/stylizacji włosów, a jak wiecie to wiodąca tematyka mojego bloga :)

    W środku pudełka znalazły się:
    • Abacosun - żywa ziemia wulkaniczna Tierras Del Volcan - 55 zł / 75 ml,
    • Synesis - eliksir pod oczy z różą damasceńską - 78 zł / 10 ml,
    • Vedara BioSerum w olejku do ciała z 24-karatowym złotem - 58 zł / 200 ml,
    • Etre Belle Catwalk eye shadows - cienie do powiek - 49,99 zł / szt,
    • Emryolisse krem odżywczo-nawilżający - próbka 5 ml.
    • KMS California Spray zwiększający objętość włosów - 85 zł / 200 ml.
    Abacosun - żywa ziemia wulkaniczna
    Jest to produkt dość uniwersalny, ponieważ można go stosować jako maskę na twarz, ciało i włosy. Ma za zadnie wygładzać zmarszczki, nawilżać, odżywiać, oczyszczać i działać jak drenaż limfatyczny. Miałam nadzieję, że skład produktu będzie w 100 % naturalny, dlatego z ciekawości go przeanalizowałam:
    thermal mud (błoto termalne), thermal water (woda termalna), methylparaben (paraben, konserwant), propylparaben (paraben, konserwant), quaternium-15 (konserwuje, ułatwia rozczesywanie włosów), colloidal sulfur (siarka koloidalna), iron (żelazo), sulfates (siarczany), calcium (wapń), sodium (sód), potassium (potas), magnesium (magnez), bicarbonates (wodorowęglany), carbonates (węglany), chlorides (chlorki), manganese (mangan), zinc (cynk), copper (miedź), cobalt (kobalt), nickel (nikiel), silver (srebro), quartz (kwarc), feldspar (skaleń), opaque minerals (minerały nieprzezroczyste), sericite (serycyt), mica (mika), fossil (skamieliny).
    Pierwszy raz się spotkałam z taką formą składu. Oprócz osławionych parabenów i quaternium-15 w składzie znajdują się całkiem przyjemne substancje.  Produkt ma bardzo gęstą konsystencję i przypomina błoto. Między palcami da się wyczuć grudki. Do tej pory stosowałam kosmetyk na twarz, jednak z opisu producenta wynika, że można go stosować na włosy, czy ciało. Ponoć ma hamować łysienie i wzmacniać skórę głowy. Myślę, że kwiecień-maj to będzie czas na dokładne testy pod tym kątem. Dokładna opinia na pewno pojawi się na blogu!
    Synesis - eliksir pod oczy z różą damasceńską
    Nie przepadam za zapachem róży. Wiem, wiem. Wiele osób po prostu uwielbia różane kosmetyki, jednak ja jestem w gronie tych, którym różana woń przeszkadza. Niemniej w tym produkcie jest ona słabo wyczuwalna :) i to mnie bardzo cieszy. Kiedyś kompletnie nie dbałam o okolice oczu. Mój pierwszy krem do pielęgnacji okolic oczu zaczęłam używać jakieś 3 miesiące temu. Odkąd codziennie wklepuję specyfiki przeznaczone do tego celu, coraz częściej rozglądam się za fajnymi produktami. Synesis ma oleistą formułę. W składzie znajdziemy masło shea, olej awokado, olej rycynowy, olej z orzechów makadamia, olej ryżowy, olej z rokitnika, olej winogronowy, olej konopny, ceramidy, masło aloesowe, olej z róży, tokoferol, tokotrienol, koenzym Q10, witaminę C. Skład jak widać jest bardzo bogaty i czuć to na skórze. Po użyciu produktu czuję, że skóra jest nawilżona, napięta. Z uwagi na postać oleistą chętniej stosuję go na noc, ale na dzień pod podkład też się sprawdza. Makijaż się nie ściera i nadal jest trwały. Czasem delikatnie przecieram nim rzęsy. Dzięki temu są miękkie i bardziej elastyczne. Jak dla mnie produkt ma dwie wady. Pierwszy to cena, a drugi data ważności. Swój eliksir muszę zużyć przed końcem lutego bieżącego roku. Z tego, co widzę to na stronie Synesis można go dorwać w obniżonej cenie za 29 zł. Przypuszczam więc, że jest to związane z datą ważności.

    Vedara Bio Serum w olejku ze złotem
    Od września staram się też regularnie wcierać balsamy, czy olejki w skórę. Stąd chętnie testuję tego typu produkty. To serum jest jednak produktem wielozadaniowym. Można go nakładać na ciało, twarz czy nawet włosy. Jak pewnie wiecie w pielęgnacji stawiam na oleje. Regularnie olejuję włosy, używam oliwek, twarz oczyszczam metodą OCM i nakładam olejki. Produkt Vedara ma bardzo przyjemny skład. Znajdziemy tu olej ze słodkich migdałów, olej sojowy, olej kokosowy, złoto, antyoksydanty. Po nałożeniu produktu skóra staje się bardziej miękka i świetlista. Połysk zostaje na długie godziny, stąd na pewno wykorzystam ten kosmetyk w okresie letnim :) Teraz zależy mi głównie na nawilżeniu, ale kiedy przyjdzie pora na odsłanianie rąk i nóg przyda się efekt rozświetlonej skóry :)
    Etre Belle Catwalk eye shadows - cienie do powiek
    Ostatnio w ShinyBoxach pojawia się coraz więcej cieni do powiek. Nie inaczej jest w tym pudełku. Cienie są błyszczące i dość trwałe, ale niestety nie są to moje kolory (prócz zielonego i bieli). Chyba najmniej mi przypadły do gustu.
    KMS California spray zwiększający objętość włosów
    Przyznam szczerze, że jest to produkt, którego jeszcze nie używałam. Stąd niestety nie mogę wypowiedzieć się, czy jest on skuteczny. Testy na pewno przeprowadzę i wkrótce podzielę się opinią na blogu :) Ciekawa jestem, czy ktoś z Was używał tego kosmetyku?
    Emryolisse krem odżywczo-nawilżający
    W pudełku znalazła się maluteńka próbka kremu (5ml) w tubce. Mając taką ilość produktu niestety nie można wypowiedzieć się na temat działania kosmetyku. Żałuję, że w boxie nie znalazłam wersji pełnowymiarowej. 

    Jeśli ktoś z Was ma ochotę zamówić to pudełko to można je dostać tutaj: The Beauty Touch. Pamiętajcie jednak, że eliksir pod oczy ma krótki termin ważności (do końca lutego bieżącego roku).

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    Przegląd roku 2014 - podsumowanie, realizacja celów, statystyki, współprace i plany na 2015

    $
    0
    0

    Przez ostatnie 1-2 tygodnie na blogach pojawiało się mnóstwo podsumowań, planów na następny rok, czy przeglądów ulubieńców. Z jednej strony taki temat wydaje się dość oklepany, ale uwierzcie - miło jest wrócić do takiego wpisu sprzed roku i sprawdzić, ile się zmieniło od tego czasu. Takie porównania dają też szansę ocenić nasze postępy, a zobowiązanie się do czegoś w miejscu publicznym dodatkowo motywuje. Poza tym każdy z nas jest inny, każdy przeżył coś innego i może mieć zupełnie odmienne plany.
    W pierwszej kolejności chciałabym się rozliczyć z moich włosowych postanowień, o których pisałam w tym wpisie: Lista włosowych postanowień na 2014 rok.

    REALIZACJA POSTANOWIEŃ Z 2014 ROKU
    Jestem pozytywnie zaskoczona, ponieważ udało mi się zrealizować każdy z celów, które wtedy wymieniłam, a były to:
    • regularne stosowanie wcierek - do połowy 2014 roku stosowałam wcierki w kratkę. Czasem nakładałam je przez trzy tygodnie, a później przez miesiąc o nich zapomniałam. Dopiero od wakacji regularnie wcierałam Hairmedic, a później odżywkę do skóry głowy Radical. W tym momencie używam pozostałości wcierek Seboradin z czarną rzodkwią oraz Seboradin lotion przeciw wypadającym włosom. Na szczęście można ich używać przez 18 miesięcy od otwarcia, więc mam jeszcze trochę czasu.
    • denkowanie - pod tym hasłem upłynął mi niemal cały 2014 rok. Kosmetyków może i nie było bardzo dużo, ale sporo było otwartych. A jak pewnie wiecie po pewnym czasie produkty tracą swoje właściwości i przede wszystkim mogą być niezdatne do użycia. Stąd moje zakupy (w kwestii pielęgnacji włosów) opierały się głównie na szamponach i olejach. W styczniu jeden z wpisów na pewno będzie poświęcony zużyciom z ostatniego półrocza :)
    • regularne olejowanie -  również i z tego mogę być bardzo dumna. Przez cały rok systematycznie nakładałam oleje, a od kilku miesięcy robię to prawie przed każdym myciem. Włosy są zdrowsze, bardziej miękkie i mniej się łamią.
    • zabezpieczanie końcówek - oj miałam z tym nie lada problem. A wiedziałam, że w moim przypadku zabezpieczanie włosów serum silikonowym jest niezbędne. W tym celu używam Sessio (jest już na wykońi muszę przyznać, że dzięki temu końce już tak się nie przerzedzają. Używanie serum weszło mi już w nawyk (tak jak i stosowanie wcierek, czy olejowanie).
    INNE "PIELĘGNACYJNE" SUKCESY
    Przez te 365 dni uświadomiłam sobie, że mało o siebie dbam. Owszem włosy były pielęgnowane dużo bardziej niż u przeciętnej Polki. Ale nasz wygląd to przecież nie tylko same włosy. To stan cery, paznokci, ciała. Już dobrych kilka miesięcy przykładam się do pielęgnacji cery. Oprócz tego uczę się podstaw makijażu. Zainwestowałam w pędzle, paletkę cieni. Częściej też maluję paznokcie.

    Dzięki bognyprogram zaczęłam dbać o ciało! Zorganizowała ona akcję 100 dni do pielęgnacji ciała. Uczestniczki akcji miały regularnie wcierać w siebie olejki/balsamy, robić peelingi, czyli jednym zdaniem wszystko to, co pomaga osiągnąć lepszy wygląd i samopoczucie. Ja niestety nie wypełniłam tabelki, ale tylko przez pierwsze dni ociągałam się z realizacją założeń akcji. Cel wypełniłam w 85%, wyrobiłam w sobie nawyk dbania o skórę. Praktycznie nie ma dnia, abym nie użyła olejku, czy balsamu. Przez te 100 dni zużyłam 4 balsamy i 1,5 peelingu. Moja skóra bardzo się ujędrniła, nawilżyła, wygładziła. Czuję się zdecydowanie lepiej i pewnie też trochę lepiej wyglądam. 

    MOJE BLOGOWANIE W 2014 ROKU
    W ubiegłym roku postanowiłam zmienić styl blogowania. Rok wcześniej dodawałam sporo wpisów, ale nie były one tak dopracowane jakbym chciała. Przede wszystkim nie wyczerpywały tematu, były krótkie, a niektóre nie zawierały zdjęć. Kiedyś uważałam, że blogowanie polega na częstym dodawaniu postów i w zasadzie dalej tak uważam. Ale... moim zdaniem nie powinno się to odbywać kosztem jakości notek.  Kiedy rok temu pisałam takie podsumowanie to przejrzałam archiwum i złapałam się za głowę - większość wpisów była słaba. Za to z roku 2014 jestem w miarę zadowolona. Widzę, że zrobiłam spore postępy! Nie jest idealnie, ale nie czuję wstydu :) Jedyne, co mnie martwi to spadek ilości notek. W tym roku będę chciała podnieść liczbę aktualizacji do 10 w miesiącu. Pięć w ciągu 30 dni to za mało. Przyda mi się lepsza organizacja czasu :)

    STATYSTYKI

    Przez cały 2014 rok bloga odwiedziło 187 tysięcy osób! Uważam, że to bardzo dużo. W samym listopadzie było tutaj ponad 31 tysięcy unikalnych użytkowników, a w grudniu 26 tysięcy (mam nadzieję, że spadek jest spowodowany okresem świątecznym). Dla porównania przez cały 2013 rok bloga odwiedziło "zaledwie" 46 tysięcy osób. Przeskok jest prawie 4 krotny. Nie spodziewam się, że w 2015 roku poczynię duży postęp, ale fajnie byłoby utrzymać to na takim poziomie jak teraz. Nie pokazuję Wam tych statystyk po to, żeby się przechwalać. Zresztą w porównaniu z popularnymi blogami są one niewielkie, ale chcę pokazać, że mimo rzadszych wpisów "statystycznie" blog nie ucierpiał. Wręcz przeciwnie - jego pozycja rośnie z miesiąca na miesiąc. Cieszę się z tego, bo moje zainteresowania również dla innych osób wydają się ciekawe i chętnie do mnie zaglądacie. A to z kolei buduje moje poczucie wartości i sensu w to, co robię :)

    Jeśli chodzi o ilość obserwatorów to w ciągu roku przybyło prawie 440 osób. Natomiast fanpage bloga całkiem nieźle się rozwija. Dołączyło do mnie ponad 6 tysięcy osób. Myślę, że to dzięki chwytliwej nazwie, w końcu "Dbaj o włosy"jest dość uniwersalne i mogłoby działać niezależnie od bloga. Jeśli go obserwujecie i chcecie na bieżąco dostawać powiadomienia o nowych wpisach to dobrze byłoby kliknąć "Otrzymuj powiadomienia"


    WSPÓŁPRACE
    W zeszłym roku podjęłam swoje pierwsze współprace. Oczywiście za każdym razem oznaczałam, że wpis powstał w ramach współpracy. Na początku roku miałam okazję testować produkty Seboradinu, okulary Firmoo, później był tonik Hairmedic, kosmetyki z Hairstore, oraz serum Sessio. Jednak kluczowymi współpracami były testy urządzenia do nadawania objętości firmy Rowenta oraz ambasadorowanie ShinyBox. Na 2015 rok planuję niemal 100% rezygnację ze współprac barterowych (nawet w ramach konkursu). Pozostanę przy ShinyBoxie, a jedyne propozycje jakie będę przyjmować to takie, jakie zaproponowała mi Rowenta. Myślę, że pisanie artykułu w zamian za produkt nie jest godziwym wynagrodzeniem, zwłaszcza jeśli kosmetyk kosztuje grosze. Nie chcę również, aby mój blog uchodził za słup z reklamami. Wolę na czymś oszczędzić i kupić coś na własną rękę. Sama widzę, że niechętnie zaglądam na blogi, które mają mnóstwo współprac. Zdaję sobie sprawę, że wiele blogów działa w ramach barteru (nawet tych popularnych), ale ja w zasadzie nigdy nie byłam czymś takim zainteresowana. Przez 2,5 roku blogowania podjęłam 7 współprac. Nie wiem, czy to dużo czy mało, ale wiele propozycji odrzucałam. Nie chcę też zdobywać "popularności" rozdaniami czy konkursami. Na moim blogu było ich faktycznie kilka, ale głównie były organizowane przez firmy, z którymi współpracowałam. Cieszę się, że nie każdy zobowiązywał do lajkowania, czy obserwowania. Coraz bardziej zaczynają mnie drażnić blogi, na których konkursy pojawiają się co miesiąc a nawet i częściej.  U mnie pewnie jakiś konkurs w tym roku też się pojawi, ale pod warunkiem, że uznam iż nagroda dla Was będzie wartościowa. Głupio byłoby mi od Was wymagać odpowiedzi na pytania, abyście mogli wygrać kosmetyki za 50 zł. Poza tym wiecie, chciałabym, żebyście mnie tak po prostu lubili, a nie dlatego, że chcę coś Wam dać :)

    SPOTKANIA BLOGERSKIE


    W 2014 roku uczestniczyłam w 3 spotkaniach blogerek kosmetycznych:
    Najmilej wspominam spotkanie krakowskie, a to dlatego, że razem z Justyną je organizowałam. W ubiegłym roku miałam okazję poznać mnóstwo świetnych osób i mam nadzieję, że w tym roku też gdzieś się wybiorę :) Dzięki takim spotkaniom tworzą się więzi, a z kilkoma osobami regularnie się kontaktuję.

    NAJCHĘTNIEJ CZYTANE WPISY W 2014
    1. 10 najlepiej ocenianych suszarek do włosów - edycja 2013
    2. RECENZJA: Rowenta Volum'24 Respectissim, czyli urządzenie zwiększające objętość włosów
    3. Sprawdzamy daty ważności kosmetyków - jak je rozkodować?
    4. Jak poprawić stan włosów spalonych?
    5. 10 najlepiej ocenianych suszarek do włosów - EDYCJA 2014
    6. Włosy na detoksie: soda oczyszczona+ocet jabłkowy
    7. 5 błędów w pielęgnacji włosów, jakie popełniałam...
    8. Jak olejować włosy? cz.2
    9. RECENZJA: Green Pharmacy Olejek łopianowy z czerwoną papryką
    10. Jak określić porowatość włosów?
    A jakie są moje plany na 2015?
    Na tym blogu napiszę Wam jedynie plany związane z urodą i blogiem. Pozostałe pojawią się na moim drugim blogu.

    1. Chcę realizować założenia z zeszłego roku, więc denkowanie, zabezpieczanie serum, regularne olejowanie i stosowanie wcierek będę nadal praktykować w takim samym stopniu.
    2. Długość! W tym roku skupię się na zapuszczaniu włosów. Ich stan jest już na przyzwoitym poziomie, więc teraz pozostaje mi tylko zapuszczać. Dokładnego planu zapuszczania jeszcze nie mam, ale w tym miesiącu taki przygotuję i wrzucę wpis na bloga :) wolę, gdy takie rzeczy mam uporządkowane właśnie w tym miejscu.
    3. Powoli denkuję kosmetyki do pielęgnacji włosów i nie mam ich już zbyt wiele. Stąd też chcę przygotować listę 10-20 produktów, które w tym roku zakupię. Plan jest taki, że mam zamiar trzymać się tylko tej listy.
    4. Co do bloga, będę się starać, aby aktualizować go 10 razy w miesiącu, ale nie wiem na ile mi się to uda. Obecnie mimo tego, że wpisów pojawia się około 5 na miesiąc, blogowanie zajmuje mi sporo czasu. Robienie zdjęć, obróbka, prowadzenie fanpage'a, instagrama, odpisywanie na komentarze, maile, komentowanie u innych blogerek... tego wszystkiego nie da się zrobić w ciągu godziny. A mój czas wypełnia również praca i studia. Staram się lepiej organizować czas, ale lenistwo czasem bierze górę. Niczego nie obiecuję, ale będę się dwoić i troić :)
    5. Być może w tym miesiącu, a najpóźniej w przyszłym zainwestuję w lustrzankę. Model mam już upatrzony. Czekałam na jakieś promocje, ale niestety żadnych nie było. Mój obecny Nikon nie zawsze chce ze mną współpracować. Jak na cyfrówkę to myślę, że całkiem sporo dało się z niego wyciągnąć.
    6. Instagram - strasznie spodobała mi się idea tej aplikacji i chcę się tam udzielać częściej:) na razie dodaję maksymalnie 10 zdjęć miesięcznie, ale chyba pora zwiększyć tą ilość. Fajnie jest obejrzeć zdjęcia z kilku miesięcy do tyłu i przypomnieć sobie, co się wtedy działo :)
    Tak wygląda moje podsumowanie 2014 roku i plany na 2015. Pewnie coś mi umknęło, ale jak tylko sobie przypomnę to zaktualizuję notkę:)


    P.S. Im dłużej bloguje tym więcej piszę i chyba stałam się gadułą :D

    Ciekawa jestem jak Wam minął 2014 i jakie macie cele na ten rok. Koniecznie dajcie znać!

    Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:
    FBBloglovinInstagramTwitter

    Viewing all 381 articles
    Browse latest View live