Quantcast
Channel: Dbaj o włosy – blog o pielęgnacji włosow. Jak dbać o włosy?
Viewing all 381 articles
Browse latest View live

RECENZJA: Kobiecy Szyk, czyli majowy Shinybox: Thalion, Yasumi, Indigo, Mariza, Beauty Naturalis, Barwa, Venezia,N°36, Pharmacy Laboratories

$
0
0

Maj dobiegł już końca. Shinybox później przesłał pudełka, więc dłużej na nie czekałyśmy. Tym razem jednak kurier mnie zaskoczył, bo pojawił się już koło południa, a zwykle wpada do mnie koło 14 :) to była miła niespodzianka :)
Czytaj więcej »

Zapuszczanie cienkich i rzadkich włosów - tak czy nie? Jak zapuszczać cienkie włosy

$
0
0

Od kiedy pamiętam, zawsze miałam dość cienkie i rzadkie włosy. Ciężko było mi je zapuścić, bo moja mama je regularnie podcinała. Z reguły dziewczyny posiadające mniej włosów na głowie mają podobne doświadczenia. Nie dziwi mnie to, bo włosy cienkie i rzadkie wymagają specjalnego traktowania. Babcie i mamy nie zawsze wiedzą jak się z takimi włosami obchodzić i po prostu wolą je ściąć. Bardzo często możemy też usłyszeć opinie fryzjerów, że takie włosy najlepiej wycieniować oraz że nie powinny być długie. Nie jest to do końca prawdą, bo cieniowanie może jeszcze bardziej potęgować efekt tak zwanych "lichych włosów".
Czytaj więcej »

Czym zabezpieczać końcówki włosów i dlaczego warto to robić? Jakich produktów unikać?

$
0
0
Niemal od początku mojego dbania o włosy, miałam duże problemy z rozdwajającymi się końcami. Wynikało to przede wszystkim z tego, że z natury były łamliwe, cienkie, kruche i suche. Problemem była też systematyczność - o stosowaniu olejków/serum zabezpieczającego, często zapominałam. Na szczęście od 9 miesięcy robię to po każdym myciu. Dwa lata temu podjęłam się tematu rozdwajających się włosów: Jak sobie radzić z rozdwajającymi końcówkami? Dziś po części chciałabym się do niego odnieść, ale też polecić Wam godne uwagi produkty i przestrzec przed niektórymi.

Czytaj więcej »

Jak wybrać prostownicę do włosów - 9 zasad

Nowości KWIETNIA i MAJA

$
0
0

Aż wstyd się przyznać, ale ostatnie dwa miesiące upłynęły mi na wydawaniu oszczędności na kosmetyki (czerwiec się zapowiada podobnie). Z reguły nie robię systematycznie zakupów kosmetycznych. Wolę zaplanować zakupy niż porywać się na każdą nowość. Dlatego skrzętnie notuję, co mogłoby mi się przydać, a po jakimś czasie wracam do mojej listy i zastanawiam się, czy aby na pewno to wszystko jest mi potrzebne. Oprócz kosmetyków do włosów, kupiłam też kilka produktów do ciała i twarzy. Łącznie 15 sztuk. Niemal wszystkie z nich są dla mnie totalnymi nowościami.
Czytaj więcej »

Czy warto stawiać na minimalizm w pielęgnacji włosów?

$
0
0

Ostatnio coraz częściej modna staje się idea minimalizmu. Czytam o niej głównie na blogach kosmetycznych, modowych i lifestylowych. Samo to pojęcie brzmi jakoś tak luksusowo, elegancko i wytwornie. Stało się tak popularne, że rady jak zastosować tę praktykę w codziennym życiu, możemy odnieść niemal do każdej dziedziny - minimalizm w pielęgnacji twarzy, minimalizm w szafie, minimalizm zakupowy, minimalizm w makijażu, minimalizm w domu, minimalizm w pielęgnacji włosów... No właśnie, czy warto stawiać na minimalizm w pielęgnacji włosów? A jeśli tak to na czym on polega i jak go zastosować?
Czytaj więcej »

RECENZJA: Planeta Organica złota maska ajurwedyjska

$
0
0
Planeta Organica Hair mask India
Są takie produkty, które chce się mieć za wszelką cenę. W takich sytuacjach skład nie jest aż tak istotny, cena odgrywa mniejsze znaczenie. Czasem po prostu liczy się marka i opinie w sieci. A kiedy dostajemy kosmetyk wierzymy, że mimo wszystko się sprawdzi, choć... szanse są na to niewielkie. Dziś przedstawiam Wam najbardziej nielubianą maskę w mojej włosowej historii - Planeta Organica, luksusowa (bo złota) maska ajurwedyjska.
Czytaj więcej »

Jak chronić włosy przed wysoką temperaturą? Termoochrona włosów podczas suszenia i prostowania

$
0
0
termokosmetyki, kerastase, prostownica neuro paul mitchell

Mimo, że zdajemy sobie sprawę z niszczącego działania wysokiej temperatury na włosy to wiele z nas regularnie prostuje czy suszy włosy gorącym nawiewem. Włosy, które nie są chronione przed takimi czynnikami bardzo szybko ulegają zniszczeniu. Sama jestem przykładem osoby, która prostowała włosy codziennie przez wiele lat i nie chroniła ich w wystarczający sposób. W efekcie włosy łamały się, rozdwajały, były matowe, a w końcu ciągnęły się jak guma (skutek spalenia włosów). Dziś chciałabym Wam dać kilka rad jak bezpieczniej suszyć i prostować włosy oraz jak je naturalnie rozprostować bez użycia prostownicy.

Mechanizm prostowania włosów, czyli dlaczego to robimy?
W ostatnim czasie testowałam swoją nową prostownicę. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym jak to się stało, że uzależniłam się od tego urządzenia wiele lat temu. Jednak ostatnie testy dały mi jasny obraz, skąd się bierze nawyk sięgania po prostownicę. Zauważyłam to gdzieś po 3-4 użyciu pod rząd. Po tygodniu stwierdziłam, że wystarczy tego prostowania. Umyłam włosy jak zawsze, wcześniej je naolejowałam, a na koniec nałożyłam ulubioną maskę (Kallos Cherry). Nałożyłam kilka kropli jedwabiu i pozostawiłam włosy do wyschnięcia. Kiedy były już suche zauważyłam, że stały się trochę bardziej sztywne, miejscami przesuszone, nie chciały się układać tak jak zawsze. Nie zauważyłam wtedy żadnych większych zniszczeń, jednak włosy nie były takie jak zwykle. Zaraz jednak pomyślałam"chyba będę musiała je wyprostować w kilku miejscach". To był dla mnie sygnał, że coś tu nie gra! Oczywiście nie wyprostowałam wtedy włosów, a jedynie je związałam. Przeczekałam tak kilka dni i wszystko wróciło do normy. Wyprostowane włosy sprawiają wrażenie dużo zdrowszych. Jest to skutkiem tego, że gładka powierzchnia lepiej odbija światło. Miejcie jednak świadomość, że jest to tylko złudzenie optyczne, do którego bardzo łatwo się przyzwyczaić. Prostownica jest fajnym gadżetem, jest przydatna, ale musimy przemyśleć to, czy nie lepiej używać jej od święta. Zresztą, część dziewczyn w ogóle nie powinna sięgać po takie urządzenia.

Określenie rodzaju włosów
Nie chodzi mi tutaj wcale o porowatość, a raczej o to, jakie są nasze kosmyki. Jeśli mamy włosy zdrowe, grube, gęste to prostowanie/suszenie przyniesie mniej negatywnych skutków. Na wysoką temperaturę szczególną uwagę powinny zwracać dziewczyny o włosach już zniszczonych i cienkich. Takie włosy są dużo bardziej podatne na kolejne zniszczenia. Musicie wiedzieć, że prostowanie Waszych włosów na co dzień po dłuższym czasie przyniesie spustoszenie na głowie. A skoro prostujecie włosy to z pewnością chcecie, aby wyglądały dobrze. Kluczem jest tutaj odpowiednia pielęgnacja włosów, dzięki której uda Wam się zregenerować powstające zniszczenia, ale przede wszystkim zabezpieczyć kosmyki przed kolejnymi.

Odpowiednia pielęgnacja
Pielęgnacja będzie różnie wyglądać w zależności od tego, jakie posiadamy włosy. Jednak można wyróżnić kilka stałych elementów: olejowanie, mycie, nawilżanie, zabezpieczanie. Włosy, które regularnie traktowane są wysoką temperaturą potrzebują czegoś więcej niż tylko 2 minuty z odżywką. Żeby utrzymać je w dobrej formie trzeba je regularnie olejować, nawilżać maskami i chronić kosmetykami termoochronnymi. Kompletnie odpada w tej sytuacji pielęgnacja bezsilikonowa, ponieważ powinnyście aplikować dość spore dawki silikonów. Najczęściej dużo silikonów znaleźć możemy w kosmetykach typowo fryzjerskich, takich jak np. Kerastase, które posiada całą linię produktów termoochronnych, od szamponu po maski i serum. Jeśli zależy Wam tylko na wygładzeniu, a wiem, że część dziewczyn prostuje włosy tylko po to, aby były gładkie, to warto postawić na kosmetyki wygładzające. Ja oprócz regularnego olejowania, wygładzam włosy przy pomocy zestawu Oleo Relax. W jego skład wchodzi kąpielmaska i fluid. Używam tego zestawu również wtedy, gdy chcę następnego dnia wyprostować włosy. Dzięki niemu są dużo gładsze i łatwiej jest je wyprostować, a efekt trzyma się dłużej. Podobne wrażenia na temat tych produktów ma moja siostra. Generalnie nie jestem zwolenniczką kosmetyków fryzjerskich, jednak Kerastase to jedyna marka, do której mam zaufanie. Nawet we wpisie dotyczącym planów zakupowych na 2015 rok pisałam o ich elixirze.
Na co zwrócić uwagę wybierając produkty termoochronne i sera zabezpieczające?
Przede wszystkim powinny to być produkty przeznaczone do ochrony przed wysoką temperaturą. Owszem różnego rodzaju sera czy fluidy, o których pisałam w poście o zabezpieczaniu końcówek, będą chronić nasze włosy. Jednak te termoochronne z reguły są bardziej naszpikowane silikonami. Niestety, bardzo często zawierają składniki, których nie powinno być w składzie. Mam tu na myśli przede wszystkim Alcohol Denat, Alcohol, Ethyl i Isopropyl Alcohol. Składniki te nawet nie są neutralne dla naszych włosów, działają bardzo wysuszająco. Teoretycznie można używać tego typu produktów, ale trzeba zadbać o szczególne warunki. Jeśli posiadamy spray, serum z alkoholem to należy nakładać je na wyłącznie suche włosy. Powinny one zostać od razu podgrzane suszarką, aby alkohol mógł jak najszybciej odparować. Natomiast jeśli alkohol jest daleko w składzie to nie powinnyśmy się obawiać o jego wpływ na włosy. Nie zaszkodzi, ponieważ w takiej sytuacji jego ilość jest znikoma.
Istotne jest też to, że produkty termoochronne nie ochronią włosów w 100 procentach, jedynie opóźnią pojawianie się zniszczeń. Dokładnie 2 lata temu Adbuster przeprowadził test odżywki Dove:
Może filmiku nie nagrał ktoś kto profesjonalnie zajmuje się włosami, ale jak same widzicie, nie ma kosmetyku, który zabezpieczy kosmyki tak, aby prostowanie/ suszenie/ lokowanie było bezpieczne. Wszystko w dużej mierze zależy od tego jak często i jak długo narażamy włosy na wysoką temperaturę. Przyjmuje się, że temperatura 60-70 stopni Celsjusza jest dla naszych kosmyków znośna. Natomiast wyższe temperatury powodują zniszczenia. W gruncie rzeczy termokosmetyki służą temu, aby utrudnić odparowanie wody. Właśnie odparowująca woda powoduje przerwanie ciągłości włosa, ponieważ musi znaleźć jakieś ujście. Mimo braku pewności, że takie kosmetyki zabezpieczą idealnie włosy, warto po nie sięgać. A zwłaszcza po te z dużą dawką silikonów.
Wybór sprzętu: suszarki, prostownicy, lokówki
Kiedyś myślałam, że drogie sprzęty są przereklamowane. Ciężko dorwać fajne urządzenie za 50-100 zł. Jest to możliwe, ale ograniczamy sobie wtedy możliwość np. wyboru odpowiedniej temperatury. Z drugiej strony używając lepszych urządzeń jesteśmy w stanie szybciej wyprostować, czy zakręcić włosy. Z kolei szybsza stylizacja to również krótszy kontakt włosów z wysoką temperaturą. A to oznacza, że mniej się niszczą. Droższe urządzenia wykonane są z lepszych jakościowo materiałów i posiadają powłoki ceramiczne, tytanowe, czy diamentowe. Ich zastosowanie umożliwia również trwalszy efekt. Kiedyś, gdy używałam prostownicy za 50 zł, włosy po wyjściu na zewnątrz od razu się puszyły. Później przerzuciłam się na prostownicę Remington S9950. Włosy faktycznie mniej się niszczyły i nie musiałam codziennie ich przeciągać prostownicą, aby były proste. Jednak płytki nie były idealnie gładkie, prostownica czasem szarpała. Teraz używam drogiego sprzętu, bo jest to prostownica Paul Mitchell Neuro. Ta z kolei ma idealnie gładkie płytki, nie szarpie, szybko sunie po włosach, a regulacja temperatury zaczyna się od 80 stopni Celsjusza. Jej jedyną wadą jest tylko cena. Oczywiście można dorwać tańsze i już Wam o tym pisałam, podsyłam kilka linków, do moich poprzednich wpisów w tym temacie:

Jak naturalnie wyprostować włosy?
Ta metoda sprawdzi się u osób, które mają lekko falowane włosy, czyli takie jak ja. Kiedyś, gdy o włosy nie dbałam, bardzo się puszyły i falowały. Były lekkie. Obecnie moje włosy są niemal proste! Pewnie ciekawe jesteście co mi pomogło? Otóż, dbanie, a przede wszystkim maseczkowanie i olejowanie dociążyło moje włosy. Kiedy stały się cięższe to przestały się wywijać. Po drugie, jeśli mamy lekko falowane włosy i wolimy siebie w prostych, to dobrze jest zrezygnować z cieniowania.

Podsumowując, termoochrona jest istotna, jednak nie zabezpieczy włosów w 100 procentach. Pomaga tylko opóźnić powstawanie zniszczeń. Warto zainwestować w dobre urządzenia do stylizacji, które ułatwią i przyspieszą układanie włosów. Czasem dobrze dołożyć parę złotych więcej i posiadać lepszy sprzęt. W kosmetykach unikajcie przede wszystkim złych, wysuszających alkoholi. No i nie warto prostować, czy lokować włosów codziennie. W dłuższej perspektywie narazicie się na ogromne zniszczenia, których pozbyć się będzie można tylko przy pomocy nożyczek.

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy ze sklepem internetowym Perfect Hair, który w swoim asortymencie posiada kosmetyki fryzjerskie, akcesoria i urządzenia do stylizacji włosów, ale także do makijażu, czy pielęgnacji twarzy, dłoni, ciała. Sklep ten możecie również obserwować na ich fanpage'u I love perfect hair. Wraz ze sklepem przygotowuję dla Was świetny konkurs, w którym będziecie mogły wygrać naprawdę wartościową nagrodę :)

Koniecznie dajcie znać, czy prostujecie/lokujecie włosy i czy zabezpieczacie je przed wysoką temperaturą!:)

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:

RECENZJA: The Birthday Edition, czyli czerwcowy Shinybox: Magiclash, Lilla Mai, Silcare, Apis, The Secret Soap Store, Dove, Glazel

$
0
0
Na czerwcowe pudełko czekało wiele dziewczyn. Od początku wiedziałyśmy, że maksymalna wartość boxa to nawet 250 zł, a w każdym z nich miała pojawić się odżywka Magiclash. Reszta była owiana tajemnicą. Skoro to trzecie urodziny Shiny to w pudełku powinno być coś mega, prawda? :)

Na podstawową wersję składały się:

  • Magiclash - serum stymulujące wzrost rzęs, cena 99 zł / 5 ml,
  • Lillamai - peeling algowy do ciała, cena 21,25 zł / 50 ml (próbka),
  • Apis - mgiełka do twarzy i ciała, cena 24 zł / 150 ml,
  • Silcare - masełko do skórek, cena 9 zł / 12 ml,
  • Glazel Visage - wypiekany cień do powiek, cena 30 zł / 9 g, 
  • Skin79 - próbka kremu BB.
Członkinie klubu VIP otrzymały krem do rąk z limonką i miętą, a subskrybentki peelingujący żel pod prysznic z Dove.


W swoim pudełku znalazłam dwa produkty do pielęgnacji dłoni: krem do rąk oraz masełko do skórek.
Krem ma bardzo fajny skład: masła, olejki, gliceryna, pantenol. Ciekawe jest też opakowanie i na zdjęciach bardzo mi się podoba, ale kiedy przychodzi używać tego kosmetyku to niestety nie jest wygodne. Nie lubię nakrętek przy kremach do rąk, najlepiej sprawdzają się otwarcia na pstryczek. Tutaj nakrętkę bardzo łatwo zgubić. Natomiast zapach pozostawia wiele do życzenia, nie ma nic wspólnego z miętą i limonką. Na pierwszy rzut oka krem pachnie roślinkami, niemal tak jakbyśmy się wybrali na łąkę i poczuli jej zapach. Dopiero po kilku minutach uaktywnia się zapach mięty (jednak nie jest wyraźny). Masełko do skórek dla mnie jest trochę zbędnym produktem. Myślę, że jeśli odpowiednio nawilżamy skórę dłoni to takie masełko nie będzie nam potrzebne. Tego kosmetyku na pewno sama bym nie kupiła i wydaje mi się, że wiele dziewczyn również.
LillaMai to algowy peeling do ciała. Uwielbiam produkty tego typu, więc szkoda, że w pudełku pojawiło się tylko 50 ml kosmetyku. Peeling ma bardzo fajny skład i jest dość drobny. Z pewnością osoby przyzwyczajone do gruboziarnistych peelingów solnych i cukrowych będą czuli, że jest zbyt delikatny. Aczkolwiek dzięki temu można go częściej stosować i regularniej złuszczać martwy naskórek. Nie ma też mowy o podrażnieniach, peeling nie drapie, a lekko ściera skórę. Uwielbiam!:)
Kolejny raz w boxie Shiny pojawia się produkt z Dove. Wcześniej rzadko stosowałam ich kosmetyki, ale skuteczna promocja poprzez Shiny zachęciła mnie do tej marki. Żel ma kremową konsystencję i peelingujące drobinki. To są dosłownie drobinki, bo praktycznie wcale ich nie czuć. Chyba, że to ja jestem aż tak gruboskóra skoro ich nie wyczuwam. Dużym minusem jest zapach - żel pachnie jak mydło :(
I przechodzimy do najmilszej części :) 
Bardzo długo marzyło mi się serum przyspieszające porost rzęs. Z natury mam rzadkie, cienkie, krótkie i jasne rzęsy. Czyli dokładnie takie, jakich bym nie chciała mieć. Cieszę się, że w pudełku znalazł się Magiclash, bo jest jedną z niewielu odżywek, które nie mają w składzie bimatoprostu. Jest to perełka wśród produktów tego typu :) Na pewno dam Wam znać jak się Magilash u mnie spisał!

Cień do powiek Glazel to dla mnie lekka przesada. Ja wiem, że wartość pudełka jest większa niż to, ile za nie trzeba zapłacić, ale kurcze... ciągle pojawiają się cienie. Może, gdybym trafiła na inny kolor niż złoto to byłabym zadowolona. A ja nie cierpię złota w makijażu :/

Na szczęście pojawiła się też mgiełka do twarzy i ciała z Apis, która przyjemnie pachnie i dobrze tonizuje skórę. Trafiłam na wersję z ekologiczną wodą z owoców pomarańczy. Używam jej tylko do przecierania cery. Pryskam nią wacik kosmetyczny, bo nie lubię rozpylać takich produktów na twarz.

Do gustu przypadły mi tylko 4 produkty z 7: peeling, żel do mycia, Magiclash i mgiełka do ciała. Reszta według mnie jest bardzo średnia i mało urodzinowa. No ale gdyby to była zwykła, nieurodzinowa edycja, to byłabym bardzo zadowolona. Wystarczyłby mi tylko Magiclash i mgiełka :) Pudełko jak dla mnie jest pozytywne, ale za dużo ochów i achów pojawiło się przed wysyłką. Narobiłyśmy sobie tylko nadziei.

Dajcie znać, czy zamawiałyście to pudełko i czy miałyście któryś z tych kosmetyków :)

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:

One zrezygnowały z mycia włosów szamponem w ramach idei No poo

$
0
0
źródło
Ostatnio na moimfanpage'uzamieściłam Wam link do artykułu, który poruszał temat idei "No poo". Pisałyście, że to niehigieniczne, że złuszczanie naskórka jest istotne, że to przesada. Z drugiej strony twierdziłyście, że podziwiacie te osoby i prosiłyście o linki do ich blogów i Instagramów :) Rezygnacja z mycia włosów szamponem jest w Polsce popularna. Zwłaszcza wśród dziewczyn, które mają kręcone włosy i zastępują szampon odżywką. Natomiast mycie włosów jedynie sodą oczyszczoną, orzechami piorącymi, samą wodą, ziołami jest już mniej powszechne i wśród włosomaniaczek ciężko znaleźć taką osobę. Z kolei osób niemyjących włosów w ogóle jest naprawdę niewiele, ale i do takich udało mi się dotrzeć.

O idei No poo
"No poo" czyli rezygnacja z szamponu na rzecz innych sposobów mycia: sodą oczyszczoną, orzechami piorącymi, glinkami, ziołami, jajkami. Część osób, która należy do tego ruchu zrezygnowała z mycia włosów w ogóle. Zwolennicy tej idei tłumaczą, że szampony zawierają SLS/SLES i zdzierają z włosów sebum, które je naturalnie chroni. Uważają również, że szampony są produkowane tylko po to, żeby do firm kosmetycznych wpływały pokaźne sumki pieniędzy. Kolejnymi argumentami jest ochrona środowiska i pogląd, że kobiety dawniej miały ładniejsze i zdrowsze włosy. Z każdym z tych zarzutów postaram się rozprawić.

Zarzut 1: Szampony zawierają SLS/SLES. Detergenty zdzierają z włosów sebum
Jest to prawdą i owszem, detergenty zdzierają sebum, jednak możemy wybierać spośród wielu szamponów. Na rynku dostępne są silne produkty, ale możemy zainwestować w delikatne, a nawet w odżywki, które pomogą umyć włosy. Przykładem takich produktów jest Hipp, Babydream (szampon i żel od stóp do głów), płyn 3w1 z Johnson's Baby, szampon Love2mix Pomarańcza i Chili, szampony Natura Siberica, czy szampon i balsam myjący od Sylveco. Natomiast odżywki, którymi umyjemy włosy to np. balsamy Mrs. Potters, odżywki Joanna Natura, Garnier Awokado i Karite, maska Gloria.

Zarzut 2: Szampony produkowane są po to, żeby firmy mogły zarobić
Celem każdej firmy jest osiąganie zysków. Ale żeby je osiągać trzeba wypuszczać na rynek dobre, albo chociaż przeciętne produkty. Inaczej nie ma mowy o zarabianiu. Czy ktoś z Was zastanawiał się, dlaczego szampony są tak popularne? Niemal tak samo jak mydło? Odpowiedź jest prosta: ludzie od starożytności dbali o swój wygląd. Nacierali włosy i ciało olejkami. Już w starożytności powstawały publiczne łaźnie, a brak higieny w późniejszym okresie (w średniowieczu, renesansie itd.) wynikał przede wszystkim z przesądów, panujących wśród ludności. Co więcej, jeśli ktoś stawiał dom to sąsiedzi w ramach tradycji podrzucali robactwo, aby się zalęgło. Panowały przesądy, według których nie można było moczyć głowy, a jedynie przecierać włosy zwilżonym ręcznikiem. Obawiano się bólu zębów, głowy i chorób. Natomiast popularne stawały się brylantyny, pudry i pomady, które miały odświeżać włosy. Brak higieny doprowadził do wielu epidemii. Stąd też nawoływano ludzi do dbałości o higienę i mycia włosów raz na tydzień (wcześniej nie myto ich w ogóle). Gdyby ludzie nie potrzebowali szamponów to nie zyskałyby one na popularności. Wcześniej ich nie używano, bo ich po prostu nie było. Czy wynalezienie prądu, Internetu, komputera, samochodu też jest złe, bo kiedyś tego nie było? Szampony są nam potrzebne, a producenci tylko zaspokajają nasze potrzeby, osiągając przy okazji przychody.

Zarzut 3: Dawniej kobiety miały ładniejsze i zdrowsze włosy
Wygląd włosów nie zależy tylko od użytych kosmetyków! Różne czynniki na nie wpływają: dieta, zabiegi chemiczne, mechaniczne, choroby, przyjmowane leki. Dlaczego kobiety mogły mieć dawniej ładniejsze włosy? Ich dieta była bogatsza w warzywa, a jedzenie, które spożywały było znacznie zdrowsze. Wiele osób hodowało swoje zwierzęta i uprawiało własne ogródki. Teraz wszędzie królują pestycydy, nawozy i sztucznie pompowane mięso. Oddychamy zanieczyszczonym powietrzem, stylizujemy włosy przy pomocy lokówek, suszarek, prostownic. Rozjaśniamy i farbujemy włosy, poddajemy je trwałej ondulacji i nosimy rozpuszczone. Czemu wszystko sprowadza się tylko do winy szamponu? Odpowiednio dobrana pielęgnacja włosów potrafi zdziałać cuda. Wiele włosomaniaczek myje włosy przy pomocy szamponów i mogą pochwalić się piękną fryzurą, gładką taflą, czy sprężystymi lokami. Nie uchronimy się przed rakiem, rezygnują z szamponu. W dzisiejszym świecie rakotwórcze staje się niemal wszystko, od pożywienia, aż po nowe technologie. 

Dlaczego jestem przeciwna rezygnacji z mycia włosów?
Jeśli zrezygnujemy z mycia włosów i stosowania chemicznych masek to będziemy musiały zrezygnować również ze stylizacji włosów. No bo nie będziemy mogły użyć kosmetyków termoochronnych, nie ma mowy o rozpylaniu lakieru, czy utrwaleniu przy pomocy pianki. Czym to zmyjemy? Raczej samo sebum nie jest w stanie sobie poradzić z takimi środkami. Ponadto sebum nie zregeneruje większych zniszczeń, nie ochroni przed promieniowaniem UV, nie nawilży całych włosów, nie pomoże przy rozczesywaniu. Z kolei mycie włosów sodą, czy szarym mydłem może włosy zniszczyć bardziej niż zwykły szampon. Soda i mydło mają odczyn zasadowy, co powoduje otwarcie łuski włosa i narażenie jej na uszkodzenia (zwłaszcza przy długotrwałym stosowaniu). Sodą oczywiście możemy umyć włosy, ale tylko raz na jakiś czas, wykonując detoks włosom. Duża ilość sebum na skórze głowy i włosach powoduje zwiększenie ilości drobnoustrojów w tych rejonach. Jest im ciepło, nie są zwalczane, więc mogą się namnażać.

No i wreszcie osoby, które zrezygnowały z mycia włosów szamponem oraz te, które włosów wcale nie myją:
Są to oczywiście tylko przykłady, ponieważ blogerek i osób, które myją włosy np. odżywką, czy rezygnują z tego kompletnie, jest znacznie więcej. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło "no poo", aby znaleźć inne osoby. Na koniec polecam Wam obejrzenie tego filmu: Poznaj prawdę o szamponach. Film poparty jest eksperymentem na 10 kobietach, które przez 6 tygodni miały zrezygnować z mycia włosów. Tylko jedna z nich była zadowolona i stwierdziła, że będzie kontynuować eksperyment. Natomiast pozostałe kobiety narzekały na suchość końców, brak połysku, wypadanie włosów, swędzenie, łupież, problemy z rozczesaniem włosów. W filmie przedstawiono również eksperyment, polegający na sprawdzeniu działania odżywek drogeryjnych i profesjonalnych. 60% osób, biorących udział w badaniu, bardziej zadowolonych było z odżywek drogeryjnych.

Moje zdanie w tym temacie jest takie, że warto szukać innych metod mycia włosów, ale nie powinny być one dużo istotniejsze niż mycie szamponem. Jedyne, co mnie przekonuje to mycie włosów odżywką i glinkami. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że znajdą się osoby, u których rezygnacja z mycia włosów się sprawdzi, ale to są tylko wyjątki. Warto sięgać do przepisów naszych babć, ale tylko pod warunkiem, że nam służą. Każda z nas ma inne potrzeby, więc będzie stosowała inną pielęgnację. Ja niestety raczej nie przekonam się do idei No poo, u mnie się nie sprawdza.

Jestem bardzo ciekawa, co sądzicie na ten temat. Koniecznie dajcie znać, czy same stosujecie tę metodę!

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:

Hity wśród masek: Kallos Cherry i Blueberry

$
0
0

Zakup Kallosów odkładałam na później wiele razy. Z początku myślałam, że to pic na wodę, no bo jakim cudem moglibyśmy dostać dobry produkt za 9-10 zł? Zwłaszcza o pojemności jednego litra? Przekonały mnie wpisy Eter, a w szczególności ten, w którym pokazuje jak te maski wpłynęły na jej włosy. Stały się gładkie, błyszczące i mięsiste.

Jeśli chodzi o moje obawy to oprócz działania, zastanawiałam się, czy maski dotrą do mnie w całości. W grudniu Dzika Wózkowa pokazała na swoim blogu roztrzaskane Kallosy. Niestety jak na litrowe produkty to mają one słabej jakości opakowania. Wolałabym dopłacić te 2 zł więcej, żeby dostać solidne pojemniki. Na szczęście maski dotarły w znośnym stanie. Zamówiłam cztery i tylko (a może i aż) dwie z nich miały praktycznie zniszczone zakrętki. Oczywiście trochę kosmetyku się porozlewało, ale nie czułam potrzeby, żeby to gdzieś zgłaszać. W końcu wiedziałam, że ponoszę ryzyko :)

Wśród masek, które zamówiłam były wersja Cherry, Blueberry, Keratin i Omega. Jednak Keratin i Omegę postanowiłam otworzyć za jakiś czas, a na ten moment sięgam po wersję czereśniową i jagodową.

Kallos Cherry
Skład: Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient), Cetrimonium Chloride (substancja kondycjonująca, antystatyk), Prunus Avium Seed Oil (olej z pestek czereśni), Parfum (zapach), Citric Acid (konserwant, regulator pH), Cyclopentasiloxane (lotny silikon), Dimethiconol (silikon usuwalny łagodnym szamponem), Propylene Glycol (humektant, substancja nawilżająca), Benzyl Alcohol (konserwant), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant).

Patrząc na skład tej maski pomyślałam, że cudów nie zrobi. W zasadzie przed zapachem są tylko 3 składniki (nie licząc wody). Ale wiecie co? Emolienty+antystatyk wystarczają, aby dociążyć moje włosy. Dalej w składzie są lekkie silikony, które albo odparują, albo je po prostu zmyjemy delikatnym szamponem. Jest jeden humektant, który raczej ma małe szanse, żeby zadziałać (jest go bardzo mało). 

Moje wrażenia
Już wiecie, że jestem zadowolona z tej maski :) dodam tylko, że to jedna z najlepszych masek, jakie miałam okazję używać. Dociąża, wygładza, nabłyszcza, dzięki silikonom, zabezpiecza przed uszkodzeniami. Do tej pory musiałam niemal co mycie stosować metodę OMO (albo chociaż samo OM), aby włosy były naprawdę dociążone. Z tą maską mogę sobie spokojnie pozwolić na olejowanie raz w tygodniu, zwłaszcza gdy jestem zabiegana :)
Problemem według mnie jest tylko opakowanie, ale za 9 zł raczej nie powinnam oczekiwać ideału. Jeden Kallos to jak 4-5 zwykłych masek, więc wychodzi jakieś 2-2,50zł za 200-250 ml. Praktycznie darmo :)

Blueberry
Skład: Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient), Cetrimonium Chloride (substancja kondycjonująca, antystatyk), Persea Gratissima Oil (olej z awokado), Parfum (zapach), Vaccinium Myrtillus Extract (ekstrakt z czarnej jagody), Citric Acid (konserwant, regulator pH) , Cyclopentasiloxane (lotny silikon), Dimethiconol (silikon usuwalny łagodnym szamponem), Propylene Glycol (humektant, substancja nawilżająca), Niacinamide (witamina PP), Calcium Pantothenate (kwas pantotenowy), Sodium Ascorbyl Phosphate (przeciwutleniacz), Tocopheryl Acetate (przeciwutleniacz), Pyridoxine HCl (witamina B6), Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol (konserwant), Methylchloroisothiazolinone (konserwant), Methylisothiazolinone (konserwant).

Drugą maską, po którą sięgnęłam była i w sumie nadal jest jagódka (i jeszcze długooo będzie:). W porównaniu z wersją Cherry ma znacznie bogatszy skład. Jednak tytułowe jagody znajdują się tuż za zapachem i przyznam, że jestem tym nieco rozczarowana. Nazwa tej maski raczej powinna się odnosić do oleju z awokado :) Oprócz emolientów, silikonów, jednego humektanta, są również witaminy i przeciwutleniacze. 

Moje wrażenie
Kolejnym razem Kallos mnie nie zawiódł. Włosy po wersji Blueberry są mięciutkie, gładziutkie i takie och i ach :) Myślę, że w porównaniu do Cherry, Blueberry w minimalnym stopniu lepiej wpływa na moje kosmyki, ale ma też znacznie bogatszy skład. Jest też jeden malutki minusik. Niedokładnie spłukana potrafi przeciążyć włosy, ale jeśli użyjemy wystarczającej ilości wody, to nie powinno być problemu.

Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć, w jakim stanie jest nakrętka od Blueberry. Dokładnie widać jak popękała w transporcie (podobnie zresztą jak ta od Kallosa Omega).

Konsystencja masek i zapach
Maski są bardzo gęste, zbite, nie przelewają się między palcami. Właśnie taką konsystencję lubię najbardziej! Każdej z nich użyłam już około 6-7 razy a praktycznie nie widać, żeby coś ubyło. Na pewno wystarczą mi jeszcze na wiele, wiele miesięcy :) Jeśli chodzi o zapach to nie jest on jakoś specjalnie miły, ale też nie drażni. Po prostu maski mają owocowy, ale chemiczny zapach. Mnie to zupełnie nie przeszkadza, bo całkiem przyjemnie się ich używa, chociaż wyczuwam chemię.
Podsumowując, oba Kallosy spisują się rewelacyjnie. Oczywiście nie mają w składzie zbyt wielu humektantów, a protein wcale. Jednak dla miłośniczek emolientów będą idealne. Niestety, raczej nie powinnyśmy sięgać tylko po Cherry i Blueberry, ponieważ pielęgnacja powinna opierać się na równowadze proteinowo-emolientowo-humektantowej (PEH). Zakłada ona, że włosy potrzebują protein, humektantów i emolientów. Ich ilość jest zależna od typu włosa. Nie oznacza to, że powinnyśmy stosować je w takiej samej proporcji. Moje włosy na przykład nie potrzebują dużej ilości protein.

Koniecznie dajcie znać, czy miałyście jakieś maski Kallos i które polecacie! :)


Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na Instagramie:

Konkurs! Wygraj profesjonalne kosmetyki do pielęgnacji włosów oraz Tangle Teezer (7 produktów)

$
0
0
We wpisie o ochronie włosów przed wysoką temperaturą wspomniałam Wam, że będziecie miały szansę wziąć udział w bardzo fajnym konkursie. I dziś właśnie nadszedł ten moment. Nagrody wraz z Panią Anną ze sklepu perfecthair.pl wybrałyśmy bardzo starannie, aby trafiła Wam się naprawdę wartościowa wygrana. A na co się zdecydowałyśmy?

  1. Szczotka Tangle Teezer. Wiem, że wiele z Was ją posiada, ale wersja kompaktowa do torebki na pewno wielu osobom się przyda!
  2. Tigi Bed Head - serum do włosów o zapachu crème brûlée (szkoda, że nie mogę powąchać!). Produkt ma przyjazny skład i powinien bardzo fajnie zabezpieczać końce.
  3. Szampon Wella Elements - ma łagodny skład, nie zawiera silnych detergentów i parabenów.
  4. Odżywka Wella Elements.
  5. Maska Wella Elements.
  6. Kerastase - ampułka do włosów słabych, zniszczonych, rozdwajających się i uszkodzonych.
  7. Kerastase - koncentrat silnie nawilżający włosy.
Co trzeba zrobić, aby móc wygrać tę nagrodę?
Są dwa warunki.

  1. Trzeba polubić fanpage sklepu: I love Perfect Hair (lub zapisać się do newslettera na stronie http://perfecthair.pl/ formularz na samym dole strony)
  2. Odpowiedzieć na pytanie: Jakie włosy według Ciebie są perfekcyjne/ idealne?
    Odpowiedź na pytanie może być w formie tekstowej, w postaci zdjęcia (link do zdjęcia), lub filmu (link do filmu). Macie w tym temacie wolną rękę. Liczą się również odpowiedzi, w których napiszecie, kto jest Waszą inspiracją, czy pokażecie mi fryzury, które Wam się najbardziej podobają.
Konkurs trwa od dziś do 30 lipca, więc na zgłoszenia macie okrągłe 2 tygodnie! Ja ze swojej strony nie wymagam, abyście byli obserwatorami mojego bloga, czy lubili mój fanpage. Oczywiście jeśli chcecie dołączyć do obserwatorów to będzie mi bardzo miło!

Formularz odpowiedzi:
Lubię I love Perfect Hair na FB jako: (Imię + pierwsza litera nazwiska)
Odpowiedź:
Adres e-mail:

Jeśli nie macie profilu na fb, możecie zapisać się do newslettera na stronie http://perfecthair.pl/  (stopka strony).

REGULAMIN:
  1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga www.dbaj-o-wlosy.com,  a sponsorem nagród jest firma Perfect Hair.
  2. Wszystkie nagrody są nowe.
  3. W konkursie wygrywa tylko jedna osoba.
  4. Aby wziąć udział w konkursie należy poprawnie wypełnić formularz konkursowy.
  5. W konkursie mogą wziąć udział osoby mieszkające na terenie Polski. Wysyłka tylko w obrębie naszego kraju.
  6. Konkurs trwa od 16 lipca do 30 lipca do godziny 23:59.
  7. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu 5 dni od zakończenia konkursu i zostaną zamieszczone w tym wpisie konkursowym. Równocześnie wyślę maila do zwycięzcy.
  8. Zwycięzca ma 3 dni na podanie danych adresowych od momentu otrzymania ode mnie maila. Po upływie tego czasu, wybiorę kolejną osobę.
  9. Zgłoszenie się do zabawy jest równoznaczne z akceptacją regulaminu.
  10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami.

Alcohol dentat, Isopropyl alcohol - nie taki diabeł straszny jak go malują?

$
0
0
Dziś chciałabym rozstrzygnąć pewną kwestię dotyczącą alkoholi w kosmetykach. Niemal większość wpisów na ten temat skupia się na podziale alkoholi na te dobre i złe i w zasadzie na tym kończy się tekst. Sam podział na lepsze i gorsze nie jest wcale wystarczający. Nie wszystko jest takie czarno-białe jakby się wydawało, bo zły alkohol może być też... dobry, albo wykazywać neutralne działanie. Zaskoczone? Myślę, że część z Was nie myślała o tym w taki sposób.


Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z włosomaniactwem dowiedziałam się, że SLS/SLES, parabeny, silikony i alkohole są złe. Na początku starałam się tego wszystkiego unikać. W końcu sama jeszcze nie byłam obeznana w temacie i nie wiedziałam, co dla moich włosów będzie najlepsze. Jednak z czasem zrozumiałam, że silikony mi służą, zwłaszcza te w serach i olejkach do włosów. Parabeny z kolei są najlepiej poznanymi konserwantami, a alkohole, nawet te rzekomo szkodliwe mogą się przydać. Każdy medal ma dwie strony.

Klasyczny podział alkoholi
Żeby nie być gołosłowną przedstawię Wam na szybko standardowy podział alkoholi na te "dobre" i "złe".
Wśród dobrych (z końcówką alcohol) wyróżnić możemy:
  • Cetyl Alcohol,
  • Cetearyl Alcohol,
  • Isostearyl Alcohol,
  • Stearyl Alcohol,
  • Lauryl Alcohol,
  • Oleyl Alcohol,
  • Mirystyl Alcohol,
  • Palm Alcohol,
  • Decyl Alcohol
Oprócz nich znajdziemy też inne przyjazne alkohole, takie jak glycerine, propylene glycol, glucose, soribitol itd. Celowo ich nie wymieniam, bo większość osób najbardziej obawia się składników z końcówką alcohol.

"Złe" alkohole to:
  • Alcohol Denat,
  • Isopropyl Alcohol,
  • Benzyl Alcohol,
  • Alcohol/Ethanol.
Kiedy powinniśmy unikać "złych" alkoholi?
Przede wszystkim unikajmy ich w maskach/odżywkach, które pozostają dłużej na naszych włosach, zwłaszcza jeśli alkohol znajduje się na początku składu. Alkohol denat jest bardzo często składnikiem serów do włosów, np.:
  • jedwab Biosilk,
  • serum z Avonu Advanced Technique,
  • Pantene Natural Fusion Oil Therapy,
  • Pantene olejek odbudowujący z witaminą E,
  • Gliss Kur Ultimate Oil Elixir,
  • L'Oreal Elseve eliksir upiększający,
  • Matrix Biolage serum z olejkiem tamanu.
serum matrix biolage z olejkiem tamanu
Matrix Biolage, serum z olejkiem tamanu
Na pewno zdajecie sobie sprawę z tego, że Denat ma silnie wysuszające działanie, dlatego w produkcie do zabezpieczania końców jest bardzo, bardzo zbędny, a wręcz szkodliwy. Zależy nam przecież na tym, aby końcówki były gładkie i nawilżone, a denat je niestety wysuszy. Dlatego ważne jest odpowiednie dobranie preparatu, który będzie nam służył. Jeśli szukacie listy dobrych serów i olejków to znajdziecie ją tutaj: Czym zabezpieczać końcówki włosów?
paul mitchell spray do prostowania włosów
Paul Mitchell, spray do prostowania
Kolejną grupą specyfików z denatem są sera, spreje zabezpieczające przed wysoką temperaturą. Pół biedy, kiedy rozpylamy je na suche włosy (większość denatu zdąży wtedy odparować). Gorzej jeśli trzeba je nakładać na wilgotne włosy i są w postaci kremu/mleczka. Najlepiej tego typu produktów unikać, a jeśli już mamy taki w postaci sprayu to po rozpyleniu warto włosy lekko podgrzać suszarką, aby denat odparował i nie zaszkodził. Odsyłam Was też do wpisu o tym jak chronić włosy przed wysoką temperaturą podczas suszenia i prostowania.

Kiedy zły alkohol może okazać się dobry lub wykazywać neutralne działanie?
No i dochodzimy do sedna problemu. Są sytuacje kiedy teoretycznie zły alkohol świetnie się sprawdza lub jest po prostu niezbędny, aby produkt mógł zadziałać.
wcierka Seboradin lotion
Wcierki
Większość wcierek ma w składzie alkohol, ale są również takie, które go nie zawierają. To, czy powinnyśmy postawić na produkt o łagodniejszym składzie zależy tylko od skóry głowy. Jeśli jesteście wrażliwcami i macie bardzo suche włosy już przy nasadzie, to lepiej postawić na łagodniejszą wcierkę, np. Jantar, kozieradka, aktywne serum na porost Babuszki Agafii, ampułki Radical, Saponics.
Alkohol we wcierkach ma bardzo ważną funkcję - ułatwia transportowanie składników wgłąb skóry, dzięki czemu mogą szybciej dotrzeć do cebulek włosów w porównaniu z wcierkami bez alkoholu. Poza tym alkohol jest konserwantem i zapobiega namnażaniu bakterii. W moim przypadku to właśnie takie wcierki sprawdzają się najlepiej: przyspieszają porost, pomagają utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia, niwelują swędzenie skalpu i zapobiegają powstawaniu łupieżu.

kerastase oleo relax nutritive maska do włosów isopropyl alcohol
Maski i odżywki
Na początku napisałam Wam, że powinniśmy unikać alkoholu właśnie w maskach i odżywkach, które trzymamy dłużej na włosach. Najlepiej po prostu wykluczać tego typu produkty, ale jeśli już mamy taki w swoim domu to warto przyjrzeć się składowi. Jeśli zły alkohol jest dalej w składzie (np. dalej niż na 5 miejscu, a najlepiej za zapachem) to możemy się spodziewać, że jest go niewiele. Przyjrzyjmy się też, czy obok alkoholu produkt nie ma bogatego składu. Jeśli jest równoważony emolientami i humektantami w sporej ilości to możemy założyć, że produkt jest w miarę bezpieczny (o ile alkohol jest dość daleko w składzie). Kolejnym testem jest użycie takiego kosmetyku i ocenienie, czy negatywnie zadziałał na włosy. Często jest to widoczne dopiero po kilku użyciach. U niektórych osób alkohol nawet na początku składu nie powoduje zniszczeń. Jednak są to z reguły osoby o bardzo mocnych i grubych włosach.
Batiste suchy szampon alcohol denat
Suche szampony
Suche szampony, zwłaszcza podczas wakacji, stają się produktem niezastąpionym. Według mnie ten "wynalazek" jest prawdziwym hitem, bo ratuje czasem w kryzysowych sytuacjach. Nie wiem, czy Wam również zdarza się umyć głowę i obudzić się następnego dnia z przetłuszczonymi włosami. Mnie to się się czasem zdarza, choć bardzo rzadko i taki suchy szampon wystarcza mi praktycznie na rok czasu :) Niby taki świetny produkt, ale skład ma bardzo nieciekawy i nie tylko dlatego, że zawiera alcohol denat. Nie spotkałam jeszcze suchego szamponu bez tego alkoholu. Jeśli taki widziałyście to koniecznie dajcie mi znać! Suchy szampon w zasadzie ma działanie wysuszające, odtłuszczające, a z tym świetnie sobie radzi alkohol denat i skrobia. Ważne jest, aby stosować go z umiarem i naprawdę w kryzysowych sytuacjach. Lenistwo nie jest żadnym wytłumaczeniem, a wiem, że wiele osób stosuje Batiste (i inne produkty tego typu) jako zamiennik zwykłego szamponu. Jest to naprawdę szkodliwe dla włosów. Oprócz tego, że w ten sposób przesuszymy włosy i skórę głowy to możemy spowodować powstanie łupieżu, a nawet i dorobić się krostek na całej głowie. Dlatego też suchy szampon to produkt do stosowania "raz na jakiś czas".

Inne produkty - stylizacja włosów
Większość kosmetyków do stylizacji (lakiery, pianki, gumy, żele) mają w składzie wysuszający alkohol. Żele, pianki, gumy po nałożeniu na włosy, sprawiają, że stają się one wilgotne, a to wiąże się z tym, że denat nie ma możliwości odparowania (chyba, że go podsuszymy, ale to nie rozwiązuje w tym przypadku problemu).
Jeśli chodzi o lakiery to alkohol jest zwykle na 1-2 miejscu, jednak ma duże szanse na odparowanie, a włosy z reguły po spryskaniu są podsuszane suszarką. Ważne jest, aby spryskiwać włosy w odpowiedniej odległości (ok. 20 cm), dzięki czemu denat zdąży się ulotnić.
Przykłady produktów do stylizacji włosów z dość bezpiecznym składem:
Podsumowując, "złe" alkohole faktycznie nie należą do składników, które powinniśmy kochać, jednak w niektórych przypadkach nie musimy się ich aż tak obawiać. Jeśli mamy suche, zniszczone i cienkie włosy to dobrze byłoby unikać bezwzględnie alkoholu denat, czy izopropylowego. Nie musimy się również bać każdej pozycji w składzie zakończonej słowem "alcohol". Tak naprawdę wystarczy wykluczać kosmetyki z Alcohol Denat, Isopropyl Alcohol, Ethanol, Alcohol, Benzyl Alcohol. Jeśli któryś z nich znajduje się na samym końcu składu, raczej nie mamy się czym przejmować, nie będzie miał on znaczącego wpływu na nasze włosy, a pozostałe składniki powinny zneutralizować jego działanie. W niektórych produktach nie jesteśmy raczej w stanie uniknąć złego alkoholu. Są to przede wszystkim lakiery i suche szampony, chociaż słyszałam, że gdzieś można dorwać kosmetyki tego typu bez obecności wysuszającego alkoholu. Jeśli o takich słyszałyście to koniecznie dajcie znać!
____________________________________________
Jestem bardzo ciekawa, co Wy sądzicie na temat alkoholi. Unikacie tych złych we wcierkach, serach, olejkach, żelach, piankach i maskach? Czy może w ogóle nie zwracacie na to uwagi? Znacie jakiś lakier z bezpiecznym składem?

Chciałabym Wam jeszcze przypomnieć, że od tygodnia na moim blogu trwa konkurs, w którym możecie wygrać 7 produktów (kosmetyki i kompaktową Tangle Teezer). Szczegóły tutaj: KONKURS!


Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na Instagramie:

RECENZJA: Porównanie olejków Alterra z Rossmanna. Różne zastosowania. Do jakich włosów będą najlepsze?

$
0
0
Odkąd świadomie dbam o siebie, w swojej pielęgnacji stawiam na oleje. Skóra mojego ciała, cery, czy głowy jest po prostu okrutnie sucha. Jeśli dwa dni pod rząd nie zastosuję czegoś o działaniu nawilżającym to prawie się sypię. Zazdroszczę osobom, które z natury mają skórę normalną. Niewiele muszą robić, aby wyglądać pod tym względem świetnie. Z drugiej strony skoro nie muszą używać codziennie kosmetyków nawilżających, to tracą szansę relaksowania się podczas masażu. A te zapachy! Niektóre kosmetyki pachną wręcz obłędnie! Jak wiecie olejowanie włosów towarzyszy mi od początku mojej włosowej historii. Oleje pokochałam nie tylko jako sposób na piękne włosy. Są dla mnie antidotum na mnóstwo problemów.
Olejki Alterra przewijały się już na niejednym blogu. Nic dziwnego - w końcu wiele osób kwalifikuje je jako "super produkt", "hit", "kosmetyk wszech czasów". Czy rzeczywiście zasługują na takie tytuły?

Do tej pory przetestowałam wszystkie wersje, które były dostępne w moim Rossmannie. Mianowicie:
  • migdały i papaja,
  • oliwki i limonka,
  • brzoza i pomarańcza.
Z tego, co mi wiadomo jest (albo już nie) jeszcze wersja granat i awokado, ale na stronie Rossmanna znalazłam tylko wersję z granatem w ilości 30 ml. Czy ktoś wie, czy ten poprzedni został wycofany? Ceny tych olejków poszły zdecydowanie w górę. Pamiętam jeszcze czasy, gdy kosztowały niecałe 14 zł. A teraz? Migdały i papaja, oraz oliwki i limonka kosztują 18 zł, a brzoza i pomarańcza ponad 23 zł. Ale przy tak dobrych składach, według mnie nie są to wygórowane ceny. Wręcz przeciwnie, są to jedne z tańszych olejków dostępne na rynku. Oczywiście jeśli chodzi o porównanie jakość/cena. Jeśli ktoś szuka czegoś jeszcze tańszego to świetnym rozwiązaniem będzie Babydream dla mam (olejek na rozstępy). Kolorem zielonym zaznaczyłam składniki, które powtarzają się w każdym z produktów.
Migdały i papaja
Migdały i papaja był pierwszym olejkiem Alterry, w jaki zainwestowałam. Skusiły mnie właśnie tytułowe migdały. Już kiedyś opisywałam Wam, dlaczego kocham olej ze słodkich migdałów. Od ponad 2,5 roku migdały nigdy mnie nie zawiodły. Mimo że w składzie tego produktu są jednym z dziewięciu olejów, ich obecność ratuje prawie każdą mieszankę olejową (u mnie). Największy wpływ na działanie kosmetyku zwykle ma kilka pierwszych składników. Tutaj mamy (pierwsze 6 olejów):
  • olej z nasion soi (włosy wysokoporowate),
  • olej rycynowy (włosy niskoporowate),
  • olej ze słodkich migdałów (wysokoporowate),
  • olej z kiełków kukurydzy (wysokoporowate),
  • olej sezamowy (średnioporowate),
  • olej z kiełków pszenicy (wysokoporowate, średnioporowate).
W nawiasach podałam Wam, przy jakim rodzaju włosów dany olej powinien najlepiej się sprawdzić (choć to nie jest regułą!). Jak widzicie przeważają tu oleje polecane przy pielęgnacji włosów wysokoporowatych. Stąd pewnie mój zachwyt nad tym olejem :) Kupiłam już 3 opakowania i chętnie skuszę się jeszcze na niejedno :)


Skład: 
Glycine Soja Oil (olej z nasion soi, natłuszcza, nawilża, odżywia), Ricinus Communis Seed Oil (olej rycynowy, nadaje blask, może przyciemniać), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej migdałowy), Zea Mays Germ Oil (olej z kiełków kukurydzy), Sesamum Indicum Seed Oil (olej sezamowy), Triticum Vulgare Germ Oil (olej z kiełków pszenicy), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Carica Papaya Seed Oil (olej z nasion papai), Olea Europaea Fruit Oil (olej z oliwki europejskiej), Persea Gratissima Oil (olej z awokado), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Parfum (zapach), Limonene (składnik kompozycji zapachowej), Tocopherol (pochodna witaminy E), Linalool (składnik kompozycji zapachowej), Geraniol (składnik kompozycji zapachowej), Helianthus Annuus Seed Oil (olej z nasion słonecznika), Citral (składnik kompozycji zapachowej), Citronellol (składnik kompozycji zapachowej), Farnesol (składnik kompozycji zapachowej).



Brzoza i pomarańcza
Ten olejek testuję najkrócej, bo mam go dopiero od kilku miesięcy. Po pierwsze, nie ma mojego ukochanego oleju ze słodkich migdałów. Po drugie, oleje widniejące na początku składu sprawdzą się głównie u osób ze średnią porowatością, a po trzecie - jest najdroższy. Ta wersja zupełnie się u mnie nie sprawdziła, jeśli chodzi o olejowanie włosów. Olejek nie obciąża, ale puszy moje wysokoporowate włosy. Sprawia, że są tępe w dotyku i szorstkie. A pierwsze 6 składników z podziałem na rodzaj porowatości wygląda tak:
  • olej sojowy (wysokoporowate),
  • olej jojoba (średnioporowate),
  • olej z pestek moreli (średnioporowate),
  • olej z oliwek (średnioporowate),
  • olej z pestek winogron (wysokoporowate),
  • olej z awokado (średnioporowate)
Na pewno nie zdecyduję się ponownie na ten olej w kontekście pielęgnacji włosów. Powinien jednak fajnie sprawdzić się w pielęgnacji ciała, dłoni, czy jako dodatek do kąpieli :)

Skład:
Glycine Soja Oil (olej sojowy), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Prunus Armeniaca Kernel Oil (olej z pestek moreli), Olea Europaea Fruit Oil (olej z oliwki europejskiej), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Persea Gratissima Oil (olej z awokado), Limonene (składnik kompozycji zapachowej), Betula Alba Leaf Extract (ekstrakt z brzozy), Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej makadamia), Ruscus Aculeatus Root Extract (ekstrakt z ruszczyka kolczastego), Citrus Aurantium Dulcis Oil (olej ze słodkiej pomarańczy), Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil (olej ze skórki słodkiej pomarańczy), Citrus Nobilis Oil (olejek z mandarynki), Parfum (zapach), Actinidia Chinensis Seed Extract (ekstrakt z nasion kiwi), Hippophae Rhamnoides Oil (olej z rokitnika), Tocopherol (pochodna witaminy E), Citrus Medica Limonum Peel Oil (olejek cytrynowy), Citrus Aurantifolia Oil (olejek z limonki), Helianthus Annuus Seed Oil (olej z nasion słonecznika), Rosmarinus Officinalis Leaf Extract (ekstrakt z liści rozmarynu), Citral (składnik kompozycji zapachowej), Linalool (składnik kompozycji zapachowej), Geraniol (składnik kompozycji zapachowej).


Oliwki i limonka
Drugi z olejków Alterry, który uwielbiam. Skład prawie idealny dla osób o wysokiej porowatości. Ma mój ukochany olej ze słodkich migdałów. Fajnie dociąża, wygładza, nabłyszcza, ale czasem potrafi wykręcić mi numer i mnie zawieść. Raz na jakiś czas zdarza się, że mam po nim spuszone włosy, trudne do rozczesania. Jest to jednak rzadkością. Na początku składu mamy olejki, które odpowiednio powinny pielęgnować włosy wysokoporowate:
  • olej z kiełków kukurydzy (wysokoporowate),
  • olej ze słodkich migdałów (wysokoporowate),
  • olej z pestek winogron (wysokoporowate),
  • olej wiesiołkowy (wysokoporowate),
  • oliwa z oliwek (średnioporowate),
Skład:
Zea Mays Germ Oil (olej z kiełków kukurydzy), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Oenothera Biennis Oil (olej wiesiołkowy), Olea Europea Fruit Oil (olej z oliwki europejskiej), Limonene  (składnik kompozycji zapachowej), Parfum (zapach), Citrus Auratium Dulcis Peel Oil (olejek neroli), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Glycine Soja Oil (olej sojowy), Citral (składnik kompozycji zapachowej), Tocopherol (pochodna witaminy E), Bisabolol (działa antyseptycznie), Citrus Aurantifolia Oil (olejek limetkowy), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Citrus Nobilis Oil (olejek mandarynkowy), Cananga Odorata Flower Oil (olejek ylang ylang), Geraniol składnik kompozycji zapachowej, Linalool składnik kompozycji zapachowej, Citronellol składnik kompozycji zapachowej), Benzyl Benzoate (składnik kompozycji zapachowej), Eugenol (składnik kompozycji zapachowej), Aloe Barbadensis Leaf Extract (ekstrakt z aloesu).


Inne zastosowania olejków Alterra i olejów w ogóle:

  1. Jak olej bazowy w OCM (czyli podczas olejowego oczyszczania skóry).
  2. Do masażu, pielęgnacji ciała.
  3. Olejowanie paznokci.
  4. Wzmacnianie brwi i rzęs.
  5. Zabezpieczanie końcówek włosów.
  6. Jako dodatek do kąpieli.
  7. Jako dodatek do maseczek, kremów.
Dajcie znać, jakie są Wasze doświadczenia z tymi olejkami. Olejujecie nimi włosy? A może stosujecie w innej formie? Jeśli pisałyście ich recenzję to możecie dodać link pod postem, za pomocą Inlinkz. Myślę, że to będzie dla niektórych szansa na zyskanie nowych czytelników.

Inne porównania kosmetyków, które pojawiły się na blogu:


Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter


RECENZJA: Lipcowy Shinybox Perfect Beauty + jedno pudełko do wygrania (konkurs)!

$
0
0
Kiedy zobaczyłam na fanpage'u ShinyBox zawartość lipcowego pudełka to trochę się rozczarowałam. Jednak po chwili pomyślałam sobie, że przecież krem do twarzy, do stóp, peeling, dezodorant to wszystko się przyda. Więc z drugiej strony jest to jedno z lepszych pudełek, bo większość z tych kosmetyków kupiłabym. Oczywiście może by to były inne marki, ale generalnie tego typu produkty są dla mnie niezbędne w codziennej pielęgnacji.
W moim pudełku znalazły się:
  • Krem hialuronowy NOREL, cena: 24,50 zł za 25 ml (produkt niepełnowymiarowy),
  • Pasta cukrowa do depilacji COSMODERMA cena: 29 zł / 170 g,
  • Krem do opalania ETRE BELLE cena: 56 zł za 40 ml (produkt niepełnowymiarowy),
  • Sztyft ochronny SILCATIL cena: 19 zł / szt.,
  • Dezodorant DOVE cena: 11,99 zł / szt.,
  • Krem odżywczy do stóp SHEFOOT cena: 19,90 zł / 75 ml,
  • Peeling myjący Tutti Frutti FARMONA cena: 5 zł / 100 ml.
Łączna wartość pudełka to 165,40 zł. Czyli kupując je w subskrypcji oszczędzamy 116 zł, a kupując bez supskrypcji - 106 zł. 

Krem hialuronowy do twarzy NOREL
Kremów do twarzy u mnie nigdy za wiele :) co prawda ten będzie musiał poczekać na swoją kolej, bo aktualnie mam 3 inne kremy w kolejce. Mogę się wypowiedzieć jedynie na temat jego składu. Są tutaj m.in. emolienty (które mogą zapychać), gliceryna, lecytyna, silikon (zmywalny łagodnym środkiem), emulgatory, oliwa z oliwek, masło shea, olej z nasion makadamii, przeciwutleniacze, humektanty, mocznik. Natomiast tytułowa substancja hialuronowa (nie jest to kwas) znajduje się daleko w składzie. W przypadku tego kosmetyku osoby z tendencją do zapychania powinny być ostrożne. Pozostali mogą liczyć na silne nawilżenie, dzięki emolientom i humektantom (skład jest bogaty). Ja bardzo chętnie wypróbuję ten kosmetyk.

Krem do opalania ETRE BELLE
Na fanpage'u ShinyBoxa przeczytałam mnóstwo negatywnych uwag, które dotyczyły tego, że krem pojawił się za późno i że większość osób jest już po urlopie. Wydaje mi się, że wiele dziewczyn nie zdaje sobie sprawy z konieczności używania filtrów niemal przez cały rok. Pewnie, że latem jest to konieczne i potrzeba silniejszych SPF, ale i teraz ten krem Wam się przyda. Nie widzę powodu, aby o coś takiego się złościć, zwłaszcza, że jedna tubka 40 ml nie wystarczyłaby na kilka dni, spędzonych na plaży. Na minus muszę jednak zaliczyć fakt, że nie dostaliśmy informacji o składzie produktu. Próbowałam go znaleźć w sieci, ale niestety bezskutecznie. Na stronie producenta dowiedziałam się tylko, że nie zawiera parafiny, parabenów i olejów mineralnych. W składzie jest pantenol, alantoina, mocznik i seryna.
Krem odżywczy do stóp SHEFOOT
Markę SheFoot znam już od roku i do tej pory udało mi się przetestować kilka kosmetyków (krem odżywczy, na zrogowacenia, peeling). Są z nich zadowolone moje znajome i ja również. Moje stopy co prawda nie wymagają mega dużego nawilżania, ale w sezonie letnim są bardziej przesuszone. Krem odżywczy jak najbardziej mogę Wam polecić, spełnia swoją rolę, bo dobrze nawilża, odżywia i chroni przed nadmiernym wysuszeniem.

Sztyft ochronny SILCATIL
Bardzo chciałam przetestować ten sztyft, bo jestem bardzo ciekawa czy faktycznie zapobiega otarciom i pęcherzom. Ale niestety nie miałam okazji, by go użyć. Mam ogromny problem jeśli chodzi właśnie o otarcia. Bardzo ciężko znaleźć mi odpowiednie buty i większość z nich mnie po prostu obciera, nie tylko buty na wyższym obcasie. Obcierają mnie sandałki, baleriny i niektóre trampki.
Peeling do ciała Tutti Frutti - gruszka&żurawina
Już po pierwszym użyciu zakochałam się w tym peelingu. Głównie dlatego, że ma rewelacyjny zapach, ale i drobinki peelingujące są całkiem spore. Jest to fajny zdzierak i cieszę się, że jest tak łatwo dostępny. Zazwyczaj narzekam na to, że w boxach pojawiają się typowo drogeryjne produkty, ale tym razem jestem Shiny za to wdzięczna. Przyznam szczerze, że peelingi tutti frutti omijałam dość szerokim łukiem, a dopiero po otrzymaniu jednego w pudełku, przekonałam się do nich. Jedyną wadą według mnie jest opakowanie. Jest naprawdę twarde, co przy mniejszej ilości produktu może powodować problemy z wydobyciem resztek.

Pasta cukrowa do depilacji COSMODERMA
Na co dzień depiluję się przy pomocy maszynek jednorazowych. Ma to swoje plusy, bo depilacja jest szybka i bezbolesna. Natomiast po kilku dniach cały zabieg trzeba powtarzać. Pasty cukrowej wcześniej nie używałam. Miałam kontakt z woskiem, czy kremem do depilacji, ale z samą pastą cukrową nie. Za pierwszym razem zupełnie nie potrafiłam jej użyć. Kleiła mi się do rąk, do skóry (choć według producenta nie powinna się kleić). Zanim podeszłam do drugiej próby, obejrzałam na youtube film o tym, jak stosować pastę. No i efekt był lepszy, ale to jeszcze nie to. Pasta dość szybko się topi w dłoniach, czasem ciężko ją odkleić. Ma piękny karmelkowy zapach :) Na razie nie chcę jej skreślać, muszę się nauczyć jak ją stosować.

Dezodorant Dove
Jak to mówią "znowu ten Dove" :P Shiny chyba ma długoterminową kampanię z Dove, bo od grudnia regularnie ta marka pojawia się w boxach. Dla mnie ten dezodorant to miły dodatek (w końcu każda osoba, zamawiając pudełko liczy się z tym, że będzie co najmniej 5 produktów). Dezodorant jest całkiem w porządku, przyjemnie pachnie.

Sama z pudełka w tym miesiącu jestem zadowolona, chociaż nie jest to może szczyt moich marzeń :) najbardziej jestem zadowolona z peelingu, kremu hialuronowego, kremu do opalania i może z pasty cukrowej (jeśli tylko się nauczę jak ją obsługiwać).

Aby być ze mną na bieżąco możecie mnie zaobserwować na facebooku. bloglovin, Instagramie czy twitterze:
RSSFBBloglovinInstagramTwitter
_____________________________________________
Tak jak możecie się domyślać jedno pudełko jest dla Was. Wszystkie produkty są takie same, oprócz peelingu (wersja zapachowa dla Was to kiwi i karambola). Łączna wartość nagrody to około 165 zł. Konkurs będzie trwał do 14 sierpnia. Jeszcze tylko dziś trwa konkurs, w którym możecie zgarnąć kosmetyki do pielęgnacji włosów i Tangele Teezer.

Co należy zrobić, żeby wziąć udział w konkursie?

  • trzeba podać swoje imię,
  • adres mailowy,
  • oraz odpowiedzieć na pytanie Jaki produkt z lipcowego pudełka najbardziej Ci się spodobał?



REGULAMIN:
  1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga www.dbaj-o-wlosy.com,  a sponsorem nagród jest ShinyBox.
  2. Wszystkie nagrody są nowe.
  3. W konkursie wygrywa tylko jedna osoba.
  4. Aby wziąć udział w konkursie należy poprawnie wypełnić formularz konkursowy.
  5. W konkursie mogą wziąć udział osoby mieszkające na terenie Polski. Wysyłka tylko w obrębie naszego kraju.
  6. Konkurs trwa od 30 lipca do 14 sierpnia do godziny 23:59.
  7. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu 5 dni od zakończenia konkursu i zostaną zamieszczone w tym wpisie konkursowym. Równocześnie wyślę maila do zwycięzcy.
  8. Zwycięzca ma 3 dni na podanie danych adresowych od momentu otrzymania ode mnie maila. Po upływie tego czasu, wybiorę kolejną osobę.
  9. Zgłoszenie się do zabawy jest równoznaczne z akceptacją regulaminu.
  10. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami.
Konkurs organizuję poprzez formularz, ponieważ w ostatnim czasie ktoś rozesłał do uczestników poprzedniego konkursu maila, podszywając się pode mnie:
Uważajcie na tego typu wiadomości! Żadna blogerka organizująca konkursy/rozdania nie wysyła takich wiadomości. Aby uniemożliwić spamerom wykradanie maili, wszystkie konkursy, jakie będę organizowała, będą przechodzić przez formularz Google. 

Dlaczego warto prowadzić dziennik pielęgnacji włosów | Wyniki konkursu

$
0
0
Parę lat temu, na blogach popularne były dzienniki pielęgnacji włosów. Dziewczyny robiły raz w miesiącu podsumowanie, w którym przedstawiały, jakich kosmetyków użyły do olejowania, mycia, maseczkowania i zabezpieczania końców. Dzisiaj na blogach królują tzw. niedziele dla włosów. Jest to o tyle fajniejsze, ponieważ oprócz użytych kosmetyków możemy zobaczyć, jaki efekt osiągnęła konkretna blogerka. Prowadzenie takich dzienników jest najbardziej istotne w przypadku osób rozpoczynających pielęgnację włosów. Na początku poznajemy swoje włosy. Nie bardzo wiemy, jakich składników, produktów unikać, co da nam ekstra wygładzenie, czy objętość.

Jak prowadzić taki dziennik?
Przede wszystkim zapisujemy datę oraz produkty, których użyłyśmy (najlepiej z podziałem na olejowanie, mycie, odżywianie i zabezpieczanie). Obok notujemy efekt, jaki osiągnęłyśmy. Można to zrobić na kilka sposobów, np.:
  1. Oceniamy od 1 do 6, gdzie 1 oznacza totalną katastrofę, a 6 włosy niemal idealne. Oczywiście nie porównujemy się do innych osób, oceny powinny być czysto subiektywne. Jeśli fajnie się ułożyły, są wygładzone, nigdzie nie odstają, błyszczą się to spokojnie możemy dać ocenę 6, albo 5.
  2. Opisujemy efekt
  3. Oceniamy od 1 do 6, ale zapisujemy negatywne uwagi.
Myślę, że najlepszą opcją jest ta ostatnia. Dzięki cyfrom prościej odnaleźć kombinacje produktów, których unikać, czy też których warto ponownie użyć.

Jakie są zalety prowadzenia dziennika?
  1. Łatwiej jest się zorientować, co nam służy a co nie. Możemy zauważyć, że określony składnik kosmetyku wywołuje suchość czy puch, np. jakieś proteiny. Po zapisaniu wielu pozycji (np. 20) dużo łatwiej wyciągnąć wnioski.
  2. Możemy bardziej przemyśleć swoją pielęgnację. Dzięki czemu nie zapomnimy, kiedy oczyszczałyśmy dogłębnie włosy, kiedy użyłyśmy protein, czy kiedy stosowałyśmy olejowanie.
  3. Motywacja. Widząc coraz więcej dobrych ocen bardziej się motywujemy. Nawet jeśli widzimy te poniżej 3 to mamy większą świadomość, że trzeba coś zmienić. Poza tym mnóstwo zapisanych kartek daje motywację do tego, aby nie odpuszczać.
Są jednak wady:
  1. Aby dokładnie analizować dane, powinny być one zapisywane na bieżąco. Więc taki dziennik należy prowadzić systematycznie, co niestety może się nie sprawdzić u niektórych osób.
  2. Skrajni pesymiści mogą się oceniać bardzo nisko, co może im utrudnić prawidłową analizę. W takiej sytuacji warto podpytać, co sądzi koleżanka czy też mama. 
Chociaż istnieją pewne wady to zalety zdecydowanie przeważają. Pewnie, że nie musimy prowadzić dziennika pielęgnacji (zwłaszcza jeśli mamy bardzo dobrą pamięć), ale często taki dziennik jest dużym ułatwieniem. Zapisanie tego, co użyliśmy i tego, jaki to efekt dało nie zajmuje dużo czasu.

Koniecznie dajcie mi znać, czy stosujecie dziennik pielęgnacji włosów. A może wolicie pielęgnację bardziej na chybił trafił i za każdym razem macie nadzieję, że użyte kosmetyki dadzą ekstra efekt?
_________________________________________________________

Wyniki konkursu
Bardzo ciężko było mi wybrać zwycięzcę, ponieważ wszyscy z uczestników konkursu bardzo się postarali. Napisaliście bardzo konkretne odpowiedzi, zamieściliście mnóstwo linków do pięknych włosów. Chwaliliście włosy sophie czerymoja, Blondhaircare, Kosmetycznej Hedonistki, czy Anwen. Wiem, że inspirujecie się włosami wielu vlogerek. Miło mi też było czytać, że zainspirowałam kogoś do pielęgnacji. Jednak nagroda jest tylko jedna, a uczestników konkursu było ponad 70.
Nagroda w postaci profesjonalnych kosmetyków do włosów i kompaktowej szczotki Tangle Teezer powędruje do:
Oliwii Łukomskiej, która zmontowała film. Możecie go zobaczyć w tym miejscu: https://animoto.com/play/ECliMs00PEY6qS10yRbF5w

Chciałabym również wyróżnić dwie wypowiedzi, które bardzo mi się spodobały (choć wstępnie wśród najlepszych wyróżniłam 10). Niestety jedyną nagrodą dla Was pozostanie uwiecznienie w tym wpisie.
Polaris napisała:
Idealne włosy powinny być jak mężczyzna - dobrze zbudowane, słusznego wzrostu, dawać poczucie wygody i powinny Nam ich zazdrościć inne kobiety. Ot, tyle :))
Natomiast Ha J.
Idealne włosy dla mnie to takie, które się układają tak jak właśnie sobie tego życzmy. Wiadomo, kobieta zmienną jest :)
Włosy powinny współgrać z naszym nastrojem, który nam towarzyszy w danej chwili. Jeśli idziemy na romantyczną kolację ze śniadaniem to wieczorem włosy powinny nienagannie ułożyć się w starannego koka ( oczywiście z naszą pomocą :) lub romantyczne fale, a nad ranem kiedy nasz idealny mężczyzna się zbudzi powinny niewinnie spływać na plecy i ramiona a jeden niesforny kosmyk musi czekać, aż ten jedyny zaczesze nam go za ucho patrząc nam głęboko w oczy.
Kiedy budzimy się zaspane i spóźnione, a za godzinę w pracy czekać będzie na nas ważny klient, nasze włosy powinny dać się upiąć za pomocą kilku wsuwek i jednocześnie bez mycia wyglądać świeżo i lśniąco, a fryzura ułożyć się tak, abyśmy wyglądały profesjonalnie i nienagannie.
Podczas grilla w ogródku u znajomych kiedy dopadnie nas wieczorna mżawka lub letnia burza, włosy powinny wyschnąć i wrócić do stanu sprzed zmoczenia/zwilżenia. 
Zero puchu!
Zero strączków!
Zero wywijającej się grzywki!
Myślę, że właśnie o takich włosach marzy każda kobieta. Nie wszystkie Panie pragną mieć długie, gęste, grube, blond czy czarne włosy, kręcone czy proste. Każda kobieta chce aby jej włosy odzwierciedlały jej charakter, a także to co ma w duszy. jej nastrój, jej humor. Każda kobieta chce aby włosy z nią współgrały , aby w ważnych dla nas chwilach były naszą wizytówką, abyśmy nie musiały przejmować się tym jak wyglądamy, a po prostu korzystać i w 100% odczuwać daną chwilę.

Dziś napiszę maila do Oliwii, a Wam wszystkim serdecznie dziękuję za udział w konkursie. Jeśli chcecie powalczyć o inną nagrodę to zachęcam do udziału w tym konkursie: Wygraj lipcowe pudełko Shinybox.

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na instagramie:

Włosy z natury suche a włosy zniszczone. Różnica między włosami cienkimi i rzadkimi. Jak o nie dbać?

$
0
0
źródło: siewie.pl
Całkiem niedawno, bo w czerwcu pisałam o tym jak zapuścić cienkie i rzadkie włosy. Niestety pojęcia "cienkie", "rzadkie", "gęste", "grube", "suche", "zniszczone" są bardzo często mylone. Wielokrotnie zauważyłam to w mailach, które do mnie wysyłacie, czy w wiadomościach na facebooku. Aby odpowiednio zadbać o włosy nie wystarczy nam znajomość porowatości, są jeszcze inne wyznaczniki tego, jakie są nasze włosy. Jednak, żeby móc je wziąć pod uwagę musimy rozumieć różnice występujące między nimi.

Włosy suche z natury


Włosy suche z natury wcale nie muszą być zniszczone. Natomiast większość osób, które widzą włosy suche klasyfikuje je jako zniszczone. Przesuszone, matowe, szorstkie, spuszone - takie włosy nie wyglądają zdrowo. Są bardziej podatne na zniszczenia, bo są mniej gładkie, a przez to np. plączą się i ulegają łamaniu podczas rozczesywania. Bardzo często taki problem występuje u dziewczyn kręconowłosych czy falowanych oraz przy wysokiej porowatości.

Różnice między włosami suchymi i zniszczonymi:

  1. Przyczyna zniszczeń: włosy suche są suche z natury (nie muszą być zniszczone, są odwodnione), natomiast u tych zniszczonych suchość jest objawem zniszczeń struktury spowodowanych prostownicą, lokówką, suszeniem gorącym nawiewem, farbowaniem, rozjaśnianiem, dekoloryzacją, zniszczeniami mechanicznymi.
  2. Pielęgnacja CG: Powinna dobrze się sprawdzać na włosach suchych z natury. Tutaj można przeczytać więcej na ten temat: Co każda zakręcona wiedzieć powinna.
  3. Pojawienie się suchości: włosy zniszczone po wyschnięciu są suche, spuszone. Po kilku godzinach, albo po całej nocy stają się gładkie i bardziej dociążone. Włosy typowo suche po umyciu są względnie nawilżone, dopiero po kilku godzinach tracą poziom nawilżenia.
  4. Proteiny: włosy zniszczone mogą lubić proteiny i często świetnie się sprawdzają w pielęgnacji, zarówno wielko- i małocząsteczkowe. Włosy suche z natury zwykle nie przepadają za proteinami, bardzo łatwo je przeproteinować. Jednak od czasu do czasu warto postawić na małocząsteczkowe proteiny, takie jak proteiny hydrolizowane: keratyna, jedwab, algi. Gdyby jednak zdarzyło wam się przeproteinowanie to produkty z proteinami należy odstawić. Po następnym myciu wszystko powinno wrócić do normy. Jeśliby nadal było widać skutki to najlepiej włosy oczyścić przy pomocy szamponu z silnym detergentem, jak np. Barwa ziołowa.
  5. Porowatość: włosy zniszczone zwykle mają wyższą porowatość, natomiast włosy suche mogą być nawet niskoporowate. Stąd też u niektórych osób z suchymi włosami mogą nie sprawdzać się produkty do włosów suchych i zniszczonych. Ich skład jest zazwyczaj bardziej odpowiedni dla włosów o porowatości wysokiej.
  6. Zabezpieczanie włosów. Oba rodzaje potrzebują zabezpieczania końcówek, ale w przypadku włosów suchych sprawdzą się sera olejowe, a w przypadku włosów zniszczonych mogą to być zarówno sera olejowe jak i jedwabie: Czym zabezpieczać końce? Wynika to z tego, że jedwabie zawierają proteiny, których włosy typowo suche mogą nie lubić.

Wspólne elementy pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych

  1. Stosowanie delikatnych produktów do mycia. Ewentualnie można sięgać po silniejsze środki, które w składzie mają substancje nawilżające. Jednak dobrze byłoby na co dzień unikać silnych szamponów, takich jak np. Barwa ziołowa (inne szampony tego typu: Szampony oczyszczające). To mocne produkty, które sprawdzą się kilka razy w miesiącu i to raczej w przypadku osób, które często sięgają po oleje i treściwe, emolientowe maski.
  2. Oba rodzaje włosów lubią oleje i humektanty. Dobierając oleje najlepiej kierować się rodzajem porowatości. Jeśli więc mamy włosy suche niskoporowate to istnieje większe prawdopodobieństwo, że bardziej sprawdzą się oleje dla włosów nisko- lub średnioporowatych.
  3. W sezonach letnich warto stosować filtry na włosy. Naturalne filtry zawierają: olej malinowy (SPF 28-50), marchwiowy (SPF 38-40), olej kokosowy (SPF 2-8), masło shea (SPF 3-6), olej z kiełków pszenicy (SPF 20), olej z orzechów laskowych (SPF 15). 
  4. Stosowanie odpowiednich szczotek do włosów/grzebieni. Niestety szczotki Tangle Teezer nie są już tak delikatne jak kiedyś. Producent zmienił twardość wykorzystywanego plastiku do wytwarzania włosia. Można się pokusić o kupno Aqua Splash, która według wielu opinii jest najdelikatniejszą szczotką TT. Przy włosach suchych i zniszczonych można stosować grzebienie z drewna z szeroko rozstawionymi zębami oraz szczotki z włosia dzika.
  5. Ochrona przed zniszczeniami mechanicznymi. Swetry, paski od torebek, szaliki, czy noszenie rozpuszczonych włosów, zwłaszcza podczas snu - wszystko to powoduje ocieranie się końcówek i ich rozdwajanie, kruszenie. Najbardziej podatne są na to właśnie włosy suche i zniszczone. Najlepiej byłoby więc je jak najczęściej upinać.

Jak rozpoznać, czy mamy włosy suche czy zniszczone?

Aby rozpoznać, jakie mamy włosy wystarczy przanalizować dotychczasową pielęgnację i odpowiedzieć sobie na pytania:
  • Czy nasze włosy lubią jedwabie stosowane do zabezpieczania? Czy końcówki są po nich suche? Jeśli końce są po nich bardziej suche to stawiamy plus po stronie włosów suchych.
  • Czy regularnie niszczyłyśmy włosy zabiegami chemicznymi oraz prostowaniem i suszeniem? Jeśli tak to stawiamy plus po stronie włosów zniszczonych.
  • Czy włosy dobrze reagują na proteiny? Warto w tym celu zrobić np. laminowanie żelatyną, czy maseczkę jajeczną. Jeśli włosy są po tych zabiegach miękkie, gładkie to stawiamy plus po stronie włosów zniszczonych.
  • Kiedy włosy są najbardziej suche? Jeśli tuż po myciu musisz czekać kilka godzin, aby włosy jako tako wyglądały to plus wędruje po stronie włosów zniszczonych.

Jak to wygląda u mnie?

Kiedy rozpoczynałam pielęgnację włosów wiedziałam, że moje włosy są suche i zniszczone. Nic dziwnego, w końcu męczyłam je prostownicą i nie dbałam o nie wystarczająco.
Aktualnie moje włosy dobrze reagują na oleje z pestek winogron, ze słodkich migdałów. Ale też fajnie się sprawdza olej sezamowy, czy olej z orzechów laskowych (porowatość średnia). Obecnie moje włosy są wysokoporowate w kierunku porowatości średniej i suche (odwodnione). Bardzo ciężko je nawilżyć, choć w ostatnim czasie zaczęłam wykorzystywać złożoną pielęgnację i widzę pierwsze efekty. Bez problemu mogę na włosy przed myciem nałożyć olej, a po myciu maskę proteinową/nawilżającą, a później emolientową. Dołożenie serum na końce wcale nie sprawi, że przeciążę włosy.


Na powyższych zdjęciach włosy zostały potraktowane prostownicą. Włosy, które z natury są suche po kontakcie z prostownicą bardzo szybko tracą poziom nawilżenia. Im bliżej końcówek, tym włosy są bardziej narażone na utratę wody. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak naturalnej otoczki tłuszczowej. Abym mogła w miarę bezpiecznie prostować włosy (tzn. aby po prostowaniu były gładkie) muszę je wcześniej naolejować i nałożyć solidną porcję maski nawilżająco-emolientowej, a przed użyciem prostownicy zastosować serum. Wtedy mniej więcej wyglądają tak:
z Justyną z bloga www.blankita.pl
Myślę, że różnica w poziomie nawilżenia jest widoczna gołym okiem. Włosy prostuję bardzo rzadko, bo naturalnie same w sobie są dość gładkie, a gdy je dociążę potrafią się same delikatnie rozprostować. Jeśli jednak przed prostowaniem moja pielęgnacja ograniczy się tylko do maski to efekt suchych włosów w moim przypadku jest gwarantowany (taki jak na zdjęciach). Wakacje są dla mnie bardzo trudnym okresem, zwłaszcza obecne temperatury, ponieważ włosy tracą nawilżenie w zastraszająco szybkim tempie! Aby woda z nich szybko nie odparowywała, muszę stosować OMO.

Chciałabym też pokrótce przypomnieć informacje na temat cienkich i rzadkich włosów. 


Różnica między włosami cienkimi i rzadkimi


Pojęcia te są z reguły używane zamiennie, choć mają różne znaczenia. Włosy cienkie niekoniecznie są rzadkie, a rzadkie nie zawsze są cienkie. Z włosami cienkimi mamy do czynienia, gdy pojedynczy włos jest bardzo cienki, tzn. jego średnica stanowi 30-70% średnicy włosa grubego. Natomiast włosy rzadkie spotkać możemy u osób, które mają mało włosów na głowie. O ile włosy rzadkie nie są szczególnie uwrażliwione, o tyle włosy cienkie wymagają specjalnego traktowania. Są z natury wyposażone w mniejszą ilość łusek, które je chronią. W związku z tym dużo łatwiej ulegają uszkodzeniom, łamaniu, ciężej o nie zadbać, są suche i bardzo często wysokoporowate. Czasem jeden zabieg (prostowanie, farbowanie, rozjaśnianie) może doprowadzić takie włosy do totalnego zniszczenia. Posiadaczki tego typu włosów nierzadko mają wrażenie, że bardzo ciężko poprawić ich wygląd. Chociaż stosują różnego rodzaju specyfiki, unikają sytuacji potencjalnie szkodzących włosom. Przy tym typie włosów można usłyszeć od osób z najbliższego otoczenia "tyle dbasz o te włosy, a one wciąż są zniszczone". Pojawiają się wątpliwości, czy warto dbać o takie włosy oraz czy jest sens je zapuszczać. 

Pielęgnację tego typu włosów opisywałam w poście: Zapuszczanie cienkich i rzadkich włosów - tak czy nie? Jak zapuszczać cienkie włosy.
________________________________
Koniecznie dajcie znać, czy macie włosy suche czy zniszczone? A może cienkie albo rzadkie? 

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na Instagramie:

Pielęgnacja włosów od mycia do mycia, czyli jak pielęgnować włosy pomiędzy myciami i jak poradzić sobie z suchością

$
0
0

Pisałam już o odżywianiu włosów przed myciem. Dziś pora na pielęgnację włosów w dni, w których ich nie myjemy. Taka pielęgnacja oczywiście nie sprawdzi się w każdym przypadku. Są jednak osoby, którym pomoże zachować odpowiedni poziom nawilżenia. Z rozmów z niektórymi dziewczynami wiem, że ratują się przed suchością, myjąc włosy dużo częściej niż tego wymagają, np. codziennie. Niestety, codzienne mycie włosów nie jest wskazane, jeśli skóra głowy się nie przetłuszcza. W przypadku osób, o których piszę, skóra głowy może być nawet przesuszona. Z kolei zbyt częste mycie może ją dodatkowo wysuszać. Poza tym przyzwyczaimy skórę do detergentów, które wzmagają produkcję sebum. Może to skutkować koniecznością częstszego mycia włosów, a przecież każda z nas dąży do rzadszego ich mycia.

U kogo się sprawdzi pielęgnacja od mycia do mycia?
Przede wszystkim u osób, które mają włosy suche z natury. Takie włosy nie muszą być wcale zniszczone. Suchość jest objawem braku naturalnej otoczki tłuszczowej na włosach. W związku z tym włosy nie są odpowiednio chronione, co sprzyja nadmiernemu odparowaniu wody z włosa. Takie włosy jest dość łatwo rozpoznać. Przede wszystkim ten problem mają osoby z włosami kręconymi/falowanymi oraz te, które z upływem czasu widzą, że włosy stają się bardziej suche. Jeśli po umyciu włosy są bardziej miękkie, bardziej gładkie i nawilżone niż po kilku godzinach to znak, że dotyczy nas suchość z natury. Szerzej o różnicach między włosami suchymi z natury a zniszczonymi oraz o tym, jak o nie dbać. Poniższe metody pielęgnacji sprawdzą się też u osób z włosami zniszczonymi.

Pielęgnacja od mycia do mycia

Istnieje wiele sposobów na pokonanie puchu i suchości. Kluczową rolę odgrywa standardowa pielęgnacja podczas mycia oraz zapobieganie zniszczeniom mechanicznym. Nie można jednak pominąć innych sposobów:

  1. Aplikowanie serum olejowego. Tą metodę sama najczęściej wykorzystuję. Aktualnie wcieram w końce fluid Kerastase Oleo Relax. Posiada dość lekką formułę i w moim przypadku naprawdę ciężko z nim przesadzić. W dodatku regularnie używam go od 2 miesięcy, a produktu niewiele ubyło. Jest bardzo wydajny. Inne sera, które warto wcierać polecałam tutaj:Czym zabezpieczać końcówki włosów? Byłabym bardzo ostrożna, jeśli chodzi o różnego rodzaju jedwabie. Mają w składzie proteiny, co przy tak częstym stosowaniu może przyczynić się do przeproteinowania. Warto sięgnąć również po tradycyjne oleje, chociaż mogą być znacznie cięższe niż sera. Jedna kropla na suche włosy powinna w zupełności wystarczyć. 
  2. Mgiełki, odżywki w sprayu. Są łatwo dostępne w wielu drogeriach, a ich wybór jest ogromny. Sama najczęściej sięgam po Glisskur Oil Nutritive, która ma w składzie 8 olejów i trochę silikonów. Można oczywiście zrobić własną mgiełkę i dodać składniki, które nasze włosy lubią najbardziej. Jednak, żeby je zabezpieczyć przed utratą wilgotności, dobrze byłoby dodać do takiej mgiełki choćby jeden olej. Same humektanty mogą niestety spuszyć włosy.
  3. Odżywka, masło do ciała, krem do rąk. W zależności od tego, czy nasze włosy łatwo obciążyć, można je odżywiać również przy pomocy odżywek, masek, balsamów, kremów. W dużej mierze to, czy produkt sprawdzi się w tym celu, zależy od jego składu. Sama od czasu do czasu w suche włosy wcieram maski, które służą do spłukiwania. Oczywiście nie używam dużej ilości takiego produktu. Niewielką ilość rozcieram w dłoniach i przejeżdżam nimi po włosach. Jeśli obawiacie się przeciążenia, a inne sposoby zawodzą to proponuję zwilżyć końce włosów, nałożyć na nie maskę i spłukać. 
  4. Żel z siemienia lnianego. Sprawdzi się w przypadku dziewczyn o włosach kręconych lub falowanych. Oprócz nadania skrętu, siemię nawilża włosy, wygładza, nabłyszcza i przede wszystkim nie niszczy jak niektóre specyfiki do stylizacji włosów. Aby przygotować żel z siemienia potrzebujemy około 2 łyżek lnu i 500 ml wody. Zalewamy ziarenka wodą i gotujemy przez 10-15 minut. Musimy pamiętać, że trzeba, co jakiś czas zamieszać, aby siemię nie przywarło. Gotową miksturę przecedzamy przez sitko, aby pozbyć się ziarenek. Najlepiej to zrobić, gdy płyn jest jeszcze gorący. Jeżeli potrzebujemy mniej żelu, możemy zmniejszyć proporcje. Dobrze byłoby jednak w takiej sytuacji wszystko przygotowywać w mniejszym garnku. Przykłady produktów do stylizacji włosów z dość bezpiecznym składem:
Jeśli jednak chcemy na dłuższą metę uporać się z suchością włosów, warto wypróbować:
  1. Olejowanie.
  2. Różne metody mycia włosów, a zwłaszcza OMO,OOMO i mycie odżywką.
  3. Pielęgnację Curly Girl.
  4. Złożoną pielęgnację.
________________________
A jakie Wy macie sprawdzone pomysły na pielęgnację włosów? Jak sobie radzicie z suchością włosów między jednym myciem a drugim?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na Instagramie:

RECENZJA: Suchy szampon Batiste, instrukcja użycia oraz przepis na domowy suchy szampon

$
0
0

Kiedyś, gdy nie było dostępnych suchych szamponów, zdarzały mi się sytuacje kryzysowe. Czasem budziłam się z przyklapem, albo z efektem lekko niedomytych włosów. Moje włosy potrafią mnie nieźle zaskoczyć: raz są świeże przez 3 dni, a innym razem po jednym dniu trzeba je myć. Na szczęście takie kryzysy dopadają mnie bardzo rzadko, zwykle 1-2 razy w miesiącu. Wtedy z pomocą przychodzi mi niezawodny Batiste.

Batiste jak do tej pory kupowałam 2 razy. Najpierw kupiłam dwa opakowania wersji tropikalnej (ponad rok temu) i ostatnio opakowanie o zapachu kwiatowym (floral essences). Za pierwszym razem płaciłam 12 zł (promocja w Biedronce), a za drugim razem 15 zł w Rossmannie.

Skład wersji tropikalnej:
Butane, Isobutane, Propane, Oryza Sativa (Rice) Starch, Alcohol Denat, Parfum, Coumarin, Distearyldimonium Chloride, Cetrimonium Chloride.

Skład wersji kwiatowej
Butane, Isobutane, Propane, Oryza Sativa (Rice) Starch, Alcohol Denat, Parfum, Distearyldimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Limonene, Geraniol, Alpha-Isomethylionone, Citronellol.

Butane, Isobutane i Propane to gazy.
Oryza Sativa (Rice) Starch - skrobia z ryżu
Alcohol Denat - silnie wysuszający alkohol
Pozostałe składniki to konserwanty lub zapachy.

Temat suchych szamponów poruszałam po części we wpisie o alkoholach w kosmetykach. Pisałam tam, że suche szampony mają bardzo nieciekawe składy. W końcu znajdują się tutaj wysuszające gazy i alkohol denat. Sam Batiste ma działanie wysuszające i odtłuszczające (wpływa na to alkohol denat i skrobia). Jeśli ktoś nie interesuje się składami kosmetyków to używając bardzo często suchych szamponów może narobić sobie krzywdy. Bardzo łatwo o przesuszenie skóry głowy i włosów. 

Jeśli chodzi o zapach to bardzo podoba mi się wersja kwiatowo-owocowa. Zapach kojarzy mi się z lekkimi kwiatowymi perfumami. Natomiast wersja tropikalna początkowo mi się podobała. Jednak po dłuższym czasie zapach mnie znużył i wydał mi się bardzo ciężki.

Działanie
Szamponem spryskujemy włosy przy nasadzie, rozpylając produkt z odległości 30 cm. Na włosach pojawi się biały nalot, który należy wmasować, a następnie wyczesać. Usunięcie nadmiaru produktu nie sprawia trudności, nawet jeśli troszkę przesadzimy z ilością.
Po użyciu produktu włosy są odświeżone, puszyste, ale i matowe (przynajmniej w moim przypadku). Szampon dobrze sprawdza się na lekko przetłuszczonych, przyklapniętych włosach. Po aplikacji włosy są świeże przez kilka godzin, czasami przez cały dzień. Z ciekawości sprawdziłam, jaki efekt uzyskam na bardziej przetłuszczonych włosach. W tej sytuacji pasma musiałam spryskać dużo bardziej obficie, co przyczyniło się do trudności w wyczesaniu nadmiaru. Efekt jednak nie był zadowalający. Po pierwsze, włosy były sztywne, a po drugie, po dwóch godzinach wyglądały tak jak przed użyciem Batiste.

Szampon jest bardzo wydajny. Przy używaniu kilka razy w miesiącu powinien wystarczyć na 2-4 miesiące. U mnie opakowanie wystarczyło na pół roku, ale po moje suche szampony sięgali też domownicy.

Na suche szampony powinny uważać osoby z bardzo zniszczonymi, suchymi włosami oraz te, które mają wrażliwą skórę głowy. Skład produktu jest silnie wysuszający i może powodować podrażnienia. Batiste nie jest produktem do stosowania na co dzień. Warto go wziąć na jakieś dłuższe wyjazdy, czy wypady, a posiadając jedno opakowanie w domu, śpimy spokojniej, bo z Batiste można pokonać kryzys włosowy :)

Przepis na domowy suchy szampon
Alternatywą dla drogeryjnych specyfików jest przygotowanie własnego proszku, który zaabsorbuje nadmiar sebum. Potrzebujemy tak naprawdę tylko mąki ziemniaczanej. Jak same mogłyście zauważyć, składnikiem tego typu szamponów jest skrobia, a mąka ziemniaczana też jest skrobią :) Małą ilość skrobi nakładamy na włosy. Czekamy 1-2 minuty i wyczesujemy mąkę. Aby uniknąć białego nalotu (mała ilość mąki może pozostać) możemy dodać prawdziwe kakao. To jest oczywiście wersja dla brunetek.

Domowy szampon sprawdza się, ale niestety nie jest tak skuteczny jak drogeryjne. Nie absorbuje aż tak sebum i znacznie ciężej go wyczesać. Jednak jeśli nie mamy Batiste (lub innego specyfiku) pod ręką to warto wypróbować domową wersję.
__________________________________

Koniecznie dajcie znać, jakie są Wasze doświadczenia z suchymi szamponami! Jakie się u Was sprawdziły? Testowałyście domowy szampon? Jak efekty?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na Instagramie:

Kawa w pielęgnacji włosów: płukanka, peeling, dodatek do szamponu i maski, kosmetyki z kofeiną

$
0
0

Temat płukanki z kawy już poruszałam na blogu 2,5 roku temu. Od tego czasu wpis został wyświetlony niemal 10 tysięcy razy. Jak widać zainteresowanie nie jest małe. Dziś chciałabym nieco rozszerzyć ten wątek o ogólne zastosowanie kawy i jej wpływ na włosy. Nie tylko od zewnątrz, ale i od wewnątrz.

Jakie są właściwości kawy w pielęgnacji włosów?
  • kawa nadaje ciemniejszy i cieplejszy odcień włosom. Nie należy jednak się jej bać, ponieważ zmiana koloru włosów nie jest trwała. Kilkukrotne użycie kawy nie wpłynie znacząco na kolor włosów,
  • zawarta w kawie kofeina przyspiesza porost włosów. Pobudza mikrokrążenie i hamuje wypadanie,
  • fusy peelingują skórę głowy. Kawa jest jednym z najlepszych naturalnych peelingów,
  • wygładza i nabłyszcza włosy.

Kawę w pielęgnacji włosów możemy wykorzystać na kilka różnych sposobów:

  1. Jako płukankę,
  2. Jako peeling do skóry głowy,
  3. Jako dodatek do odżywek i szamponów.
Płukanka
Do kubka (szklanki) wsypuję 2-3 łyżeczki zmielonej kawy. Zalewam gorącą wodą i czekam 5-10 min. Następnie oddzielam fusy. Można też odczekać 30-40 min, aż kawa wystygnie. Po odcedzeniu dolewam około pół litra wody. Można włosy płukać w umywalce, w jakiejś misce, albo przelać całą płukankę do większego naczynia i za pomocą niego spłukać włosy. Część komentujących mój wpis o płukance kawowej miało problem z przetłuszczeniem włosów. Niestety, nie u wszystkich taka płukanka się sprawdza. Czasem wpływ ma na to wcześniej użyta maska, która sama w sobie wystarczająco dociąża włosy. U niektórych płukanka kawowa z kolei spowodowała przesuszenie włosów. Na szczęście większość osób sobie ją chwali. Mimo wszystko warto ją wypróbować. Nawet ,jeśli pojawią się negatywne skutki, to na pewno nie będą długotrwałe.

Peeling skóry głowy
Mam wrażenie, że wiele osób zaniedbuje skórę głowy. Skalp i skóra w innych miejscach, wymaga peelingowania i nawilżania. Niektórzy z tego rezygnują, bo ich skóra nie jest jakoś szczególnie problematyczna. Mimo to warto raz na jakiś czas o nią zadbać. Do peelingu skóry głowy wystarczy użyć fusów z kawy, którą już wypiłyśmy. Jeśli chcecie możecie połączyć płukankę z peelingiem, wtedy nic się nie zmarnuje. Peeling skóry głowy wykonuje się przeciętnie 3-5 razy w miesiącu. Tyle w zupełności powinno wystarczyć. Regularne peelingowanie przy użyciu kawy przyspiesza porost włosów.

Dodatek do odżywek i szamponów
Kawa ma właściwości nawilżające i wygładzające, ze względu na obecność tłuszczu kawowego. Można więc dodać napar do masek, odżywek i szamponów. Fajnym rozwiązaniem jest stworzenie na bazie hydrolatu i kawy mgiełki nawilżającej, czy wcierki do skóry głowy.

Wpływ picia kawy na włosy
Coraz częściej wymienia się szereg pozytywnych skutków picia kawy. Kawa jest bogata w przeciwutleniacze, wspomaga odchudzanie, poprawia pamięć i koncentrację, pomaga w alergii, astmie, chroni przed nowotworami. Ale też utrudnia przyswajanie witamin z pokarmów i suplementów. Niszczy witaminy B1, B6, magnez, żelazo, potas, wapń, cynk, witaminę PP i K (źródło). Dlatego spożywanie dużych ilości kawy może powodować znaczne niedobory. Skutki będą widoczne nie tylko na naszej cerze, ale i na włosach.

Produkty do pielęgnacji włosów, zawierające kofeinę
  1. Alterra, szampon z kofeiną i biotyną
  2. Alverde, szampon z wyciągiem z zielonej herbaty i kofeiną
  3. Alpecin, szampon z kofeiną
  4. Schauma, szampon z fitokofeiną
  5. Alverde, odżywka z zieloną kawą
  6. Balea Proffesionel do włosów cienkich
  7. Laboratorium Pilomax, maska do włosów ciemnych
  8. Schauma, odżywka z fito-kofeiną
  9. Isana - tonik z kofeiną
Dajcie znać, czy stosujecie kawę w pielęgnacji włosów? Znacie może jeszcze inne kawowe maski, szampony i odżywki?

Aby być ze mną na bieżąco, możecie mnie obserwować na facebooku, instagramie, bloglovin, czy twitterze:


FBBloglovinInstagramTwitter
Oraz w Google+ : KLIK!
A od innej strony możecie mnie poznać na Instagramie:
Viewing all 381 articles
Browse latest View live